Do góry

Brexit dla wybranych, nie dla mas (felieton)

19 czerwca, zgodnie z planem, rozpoczęły się negocjacje dotyczące opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Ze strony brytyjskiej zasiadł do nich, mimo porażki Konserwatystów w wyborach parlamentarnych, roześmiany od ucha do ucha 69-letni eurosceptyk David Davis (z lewej), na zdjęciu poniżej z głównym negocjatorem unijnym, Michelem Barnierem.

Nie skoczą z tego klifu

Uśmiech Davisa mógłby sugerować, że to strona brytyjska zasiada do negocjacji lepiej przygotowana, a przed nim samym stoi teraz łatwe i przyjemne zadanie. Zdają się temu jednak przeczyć – wciąż znane tylko w formie szczątkowej – fakty.

Podczas gdy strona unijna wydała dokumenty przedstawiające jej stanowisko i priorytety, prowadząca negocjacje ze strony brytyjskiej Partia Konserwatywna odsyła zainteresowanych do poszlakowych przemówień i deklaracji, które trudno śledzić przeciętnemu laikowi, a starannie zbierają i porównują je ze sobą pasjonaci brytyjskiej sceny politycznej.

W dniu rozpoczęcia negocjacji dalej wiemy więc jedynie, że Brexit będzie „czerwony, biały i niebieski”, a zdaniem premier UK, „brak umowy jest lepszy niż zła umowa”. Choć coraz mniej posłów Partii Konserwatywnej zdaje się podzielać ten pogląd, wciąż warto zadać pytanie: jak bardzo trzeba wątpić w sukces własnej ekipy negocjacyjnej, jeśli z góry zakłada się, że nie będzie w stanie wynegocjować umowy lepszej od kompletnego chaosu?

Optymizmem nie napawają także zdawkowe wypowiedzi samego głównego negocjatora strony brytyjskiej, Davida Davisa. Dwa tygodnie przed początkiem negocjacji, Davis mimochodem wspomniał, że jego ekipa dysponuje „ponad setką stron ze szczegółami” dotyczącymi negocjacji. Specjaliści szybko zauważyli, że „ponad setka stron” w wypadku tak skomplikowanych rozmów to niezbyt wiele. „My mamy więcej na temat samej tylko wyższej edukacji. Pora płakać” – ironizowali akademicy z grupy na Facebooku „Scientists for the EU”. A to nie koniec alarmujących poszlak. Niedawno wyszło na jaw, że Wielka Brytania straciła szansę na zatrudnienie do negocjacji najlepszych specjalistów na rynku, bo… rząd UK nie był skłonny zaoferować im atrakcyjnych stawek.

Są to problemy dotyczące jedynie technicznej strony negocjacji, bez zagłębiania się w szczegóły wewnętrznych problemów Partii Konserwatywnej, osłabionej wynikami czerwcowych wyborów parlamentarnych. Uśmiech Davisa przypomina uśmiech zażenowanego króla, który doskonale wie, że jest nagi i dyskretnie poszukuje nowego krawca

W tych okolicznościach uśmiech Davisa zaczyna przypominać uśmiech zażenowanego króla, który doskonale wie, że jest nagi i dyskretnie poszukuje nowego krawca. Wydaje się, że spora część społeczeństwa wciąż jednak wierzy, że co innego trudności ze skompletowaniem garderoby, a co innego kompletne szaleństwo i skok z klifów Dover na główkę.

Tym samym elektorat zdaje się nie przyjmować do wiadomości, że to nie król będzie skakał. Z klifu spadną przypadkowe ofiary. Bo ekipa negocjująca Brexit niekoniecznie reprezentuje w rozmowach interesy mas.

Brexit dla wybranych, nie dla mas

Szukając informacji o przebiegu negocjacji unijnych, trafiam w internecie na roześmiane twarze polityków Partii Konserwatywnej. David Davis, Boris Johnson i Michael Gove wciąż sprawiają wrażenie, że świetnie się tym wszystkim bawią. I nic dziwnego. Nie oni poniosą konsekwencje swoich porażek.

Prawa unijnych imigrantów po Brexicie? Davis, Johnson i Gove mają brytyjskie obywatelstwo, a ich znajomych stać na opłacenie wiz. Byle nie nałożyć podatku na letnie rezydencje w Hiszpanii. Francuskie sery może po tym wszystkim będą trochę droższe, ale można je wrzucić w koszta poselskich kolacji.

Odpływ unijnych imigrantów pogłębi kryzys w NHS? Cóż to dla osoby posiadającej prywatne ubezpieczenie zdrowotne.

Brytyjskie uniwersytety obawiają się o unijne dotacje? Wystarczy zwiększyć opłaty za studia. Absolwentów z Eton dalej będzie na nie stać.

Kryzys gospodarczy w kraju, inflacja, wzrost cen? To rzeczywiście może zaboleć. Niektórych. Brexit nie zaszkodzi jednak każdemu pojedynczemu biznesowi na Wyspach. Eksporterzy brytyjskich dóbr mogą nawet na tym zyskać. Może uda się wynegocjować specjalną umowę dla City i brytyjskie finanse, jak zawsze, pozostaną bezpieczne.

Czy konserwatywnych polityków może trochę martwić perspektywa personalnej porażki i złamania osobistej kariery? Nie ma blamażu, po którym nie podniósłby się konserwatywny polityk

David Cameron po przegraniu unijnego referendum obwieścił, że napisze autobiografię. Dostał za nią £800,000 zaliczki. Zapraszany jest jako mówca, by uświetniać oficjalne eventy. Michael Gove wrócił właśnie na brytyjską scenę polityczną po rocznej banicji za nieudany sabotaż kariery politycznej Borisa Johnsona. Historii zatrudnienia tego ostatniego nie powstydziłby się Nikodym Dyzma. Nie ma blamażu, po którym nie podniósłby się konserwatywny polityk.

Stopień oderwania brytyjskich elit od szarej rzeczywistości trudno sobie wyobrazić nie obserwując go dzień po dniu. A jednak pożar w wieżowcu Grenfell Towers wydarzył się w 2017 roku, a nie w powieści Dickensa.

Wyborcy w ostatnich wyborach ukarali butę Konserwatystów odebraniem im bezwględnej większości w parlamencie, ale mimo wszystko – wciąż wybrali ich na swoich liderów większością głosów. Jeśli niestabilna „koalicja chaosu” przetrwa najbliższe miesiące, to rozmowy przy negocjacyjnym stole będzie kontynuować ta sama wesoła ekipa. Nie miejmy wątpliwości: w interesie własnym, a nie mas.

Komentarze 6

Infidel
14 242
Infidel 14 242
#119.06.2017, 17:28

Ladnie napisane Dorota.

Arthur
278
Arthur 278
#220.06.2017, 09:49

Jestem pod wrażeniem. Świetny felieton, dobrze opisana rzeczywistość.

arthurgordon
344
#320.06.2017, 22:33

Masa jest dla plebejuszy.Liczy się definicja . We will make England Great again.

davss
1
davss 1
#421.06.2017, 07:17

Banda nieudacznikow i udawaczy z ktora sie znagam juz od 16-tu lat. Zaczynam miec powoli dosyc tego ciaglego naprawiania ich porazek, kompletnego braku gustu/umiejetnosci i udawania ze sa lepsi od innych. Niech pozyja w swoim syfie gdzie imigrant juz nie rozwiaze wiekszosci problemow za nich to sie moze oducza kolonialistycznych zapedow jakie im dalej plyna we krwi.

catriona272
25
#521.06.2017, 11:16

Tak, zdecydowanie to wielka i smutna prawda.Nieudacznicy lub pół- idioci, których od dzieciątka wytresowano udawania i fałszywego uśmieszku w KAŻDEJ sytuacji! Też mam tego dość! I mimo tego że mój szef jest wyjątkiem i potrafi docenić rzeczywistą wartość jednostki to jednak inni znacznie to "osrywają" i powodują że głos ludzi mądrych i wykształconych, mających wiele do powiedzenia - zostanie zakrzyczany przez tak " wybitnych" politykierów jak B.Johnson czy mu podobnych...ale któż to widzi..?

catriona272
25
#621.06.2017, 11:19

Bardzo trafny i bardzo dobrze napisany artykuł, szczerze Pani gratuluję, Doroto.