Zagrożenie dla rynku pracy, czy bodziec do zmian i usprawnień? Sami pracodawcy nie są jeszcze pewni, jak podchodzić do Brexitu i spodziewanego odpływu siły roboczej z Wysp – podaje The Economist.
Według gazety, najsilniej brak imigranckich rąk do pracy odczuje sektor hotelarski, w ktorym nawet 40 proc. pracowników to przybysze zza granicy. Sporo unijnych imigrantów pracuje także w sektorze socjalnym, służbie zdrowia, jako kierowcy ciężarówek, a w sezonie – przy zbieraniu owoców. Te dwie ostatnie grupy, z powodu 13-procentowego spadku wartości funta, już zaczęły rezygnować z pracy w UK i myśleć o innych unijnych rynkach – podaje gazeta.
W sytuacji, w której na Wyspach panuje rekordowo niskie bezrobocie i brakuje rąk do pracy, pracodawcom Brexit może więc przysporzyć sporo problemów. „Nie ma co zakładać, że na miejsce polskich hydraulików czeka armia sfrustrowanych, bezrobotnych Brytyjczyków z narzędziami do pracy w rękach” – podsumowuje kwaśno gazeta. Dlatego firmy już teraz zaczynają walczyć o pracowników i badać możliwości na rynku pracy.
W niektórych sektorach doprowadzi to do zastąpienia pracy ludzkiej robotami, co zdaniem niektórych zwolenników wystąpienia UK z Unii jest dużą zaletą Brexitu: firmy zostaną zmuszone do inwestowania w innowacyjne technologie i zwiększenia wydajności brytyjskiej gospodarki. Przykładem może być tu londyński hotel Royal Lancaster, którego manadżerka przyznaje, że widmo Brexitu przyspieszyło proces montowania zautomatyzowanych minibarków w hotelowych pokojach; barki same informują o brakach w lodówkach, tym samym zwalniając pracowników z obowiązku regularnego ich sprawdzania. Z kolei w sektorze rolnym prowadzone są intensywne prace nad maszynami do zbierania warzyw.
Prace, których nie da się zautomatyzować, mają trafić do osób obecnie nieaktywnych zawodowo. Nie chodzi jednak o bezrobotnych, a o 2,6 mln osób starszych czy niepełnosprawnych. Skusić do powrotu do pracy mają ich wyższe płace – £9 za godzinę płacy minimalnej do 2020 roku.
Analitycy The Economist zwracają jednak uwagę, że nie każdego pracodawcę będzie stać na ponoszenie takich kosztów, a wyższe płace będą oznaczać wyższe ceny w supermarketach, które nie będą konkurencyjne wobec produktów zza granicy.„Jeśli brytyjskie firmy nie będą mogły importować pracowników, zaczną eksportować stanowiska pracy” – podsumowuje złowieszczo gazeta.
Komentarze 13
Dofina sowania do balkonow i moze wozki lezace by niepelnosprawnymbylo latwiej truskawki zbierac(tak, wiem sa rozne niepelnosprawnosci)
Good times ahead.
Dobra a tak serio, czy firny w ktorych pracujecie szykuja sie faktycznie? Bo ja tego jakos nie widze, przynajmniej tutaj s Szkocji. Nie wiem jak w Angli ale dobrze, ze juz robot mowi w hotelach czy jest piwo w lodowce, to sa w 50℅ gotowi na brexit. Jeszcze tylko lodowka, musi powiedziec czy sa frytki i gotowosc pelna.
U mnie w firmie bez paniki ale tu raczej tubylcy pracuja.
Brexit won’t stop UK growing faster than Germany and France - http://www.rt.com/business/376554-brexit-britain-grows-faster/
Moj szef jest nieco zaniepokojony, nie tylko tym ze zabraknie mu staffu ale i tym ze ceny sprzetu sa niestabilne I funt slaby. Przyszlosc jest niejasna, choc akurat slaba finansowa kondycja brytyjskich firm moze byc nam na reke