O samobójstwie 28-letniego Marcina Gwoździńskiego, do którego doszło 3 września ubiegłego roku w Harmondsworth pisaliśmy wielokrotnie, w tym w naszym reportażu pt. „Żyletki trzymam pod poduszką”.
Przez pięć kolejnych dni Home Office powtarzało, że na terenie ośrodka nie doszło do zgonu. W końcu pojawił się oficjalny komunikat: „Możemy potwierdzić, że 28-latek niedawno wypuszczony z ośrodka deportacyjnego Harmondsworth zmarł 7 września w czwartek, w szpitalu, po odłączeniu sprzętu podtrzymującego życie”.
Teraz Guardian dotarł do informacji, które na śmierć Polaka rzucają nowe światło.
Trzy minuty dla Marcina
Przebywający od wielu miesięcy w ośrodku Marcin, dwa dni przed śmiercią prosił o wizytę u lekarza. Czuł, że dzieje się z nim coś złego. „Podczas zaledwie trzyminutowego spotkania personel ustalił, że stan Marcina spowodowany jest bólem zęba” – informuje Guardian, który od dawna stara się opisywać sytuację panującą w ośrodkach deportacyjnych w UK.
Marcin został co prawda umiesczony pod nadzorem, któremu podlegają osoby podejrzewane w ośrodkach o możliwość popełnienia samobójstwa, ale zaledwie po dwóch dniach zrezygnowano z monitoringu. Ponownie uznano, że depresja Marcina to wynik bólu zęba. Z dokumentacji wynika też, że personel ośrodka w Harmondsworth nabrał pewności, że Polak nie zamierza targnąć się na swoje życie. Marcina umówiono na wizytę do dentysty. Dwa dni później 28-latek powiesił się.
„Marcin był tu już z rok, wreszcie miał wyjść na wolność. A potem nagle zmienili zdanie. Więc on do nich poszedł błagać. Stał i płakał. Wtedy właśnie mu odbiło. Nie widziałem go, jak wisiał. Ostatnie, co Marcin do mnie powiedział przed śmiercią, to że zadzwoni pod numer 666 i tam dostanie pomoc. Potem powiesił się u siebie w celi na kablu od telewizora” – opowiadał nam rok temu inny Polak osadzony w Harmondsworth.
159 prób samobójczych
Jak podaje Guardian, do prób samobójczych w ośrodkach deportacyjnych dochodzi coraz częściej. Minionego lata nawet do dwóch dziennie. Między kwietniem a czerwcem prób samobójczych było o 22 proc. więcej niż rok wcześniej.
Ze wszystkich 159 zarejestrowanych przypadków, więcej niż połowa miała miejsce w dwóch ośrodkach położonych w pobliżu Heathrow: Colnbrook i Harmondsworth.
Czytaj na Emito.net
„Żyletki trzymam pod poduszką”
Komentarze 23
Pomylili depresje? Co za fachowcy tam pracyja??? Juz wiem. Brytyjska edukacja
Pewnie wiezienny GP w googlach zle wpisal, lub autouzupelnianie zle wpisalo.
Zamiast DEPRESION wpisal lub kliknal DENTAL.
Z pokolenia na pokolenie bedzie gorzej, az malpy nas przegonia w ewolucji.
może gdyby chłopak miał brytyjskie obywatelstwo nie zostałby potraktowany jak ostatni śmieć..
ale to trzeba zapytać zainteresowanych, np. Kataryny..
Jakby mial brytyjskie obywatelstwo to by nie trafil do osrodka deportacyjnego