Do góry

„Głosy”: Największą zbrodnię na Jersey popełnił Polak

„Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey” napisali wspólnie Dionisios Sturis i Ewa Winnicka. Główne pytanie, które stawiają to, dlaczego polski imigrant Damian Rzeszowski zabił na wyspie Jersey sześć osób: żonę, dwójkę swoich małych dzieci, teścia, przyjaciółkę żony oraz jej córkę. Wszystko zdarzyło się w ciepłe sierpniowe popołudnie 2011 roku, tuż po niedzielnym grillu. Próbując odpowiedzieć na to pytanie autorzy książki rozmawiali z krewnymi, przyjaciółmi i znajomymi Rzeszowskich, ale też ludźmi bezpośrednio zaangażowanymi w wyjaśnienie tej sprawy, w tym prawnikami i psychiatrami. Książka to też obraz Polaków, którzy za cel swej emigracji wybrali Jersey – maleńką wyspę leżącą w pobliżu francuskiego wybrzeża.

Z Dinisiosem Sturisem rozmawia Jacek Różalski

Jacek Różalski: O tym, co na Jersey zrobił Damian Rzeszowski napisano dziesiątki artykułów. Dlaczego uznaliście, że sprawa zasługuje na książkę?

Dionisios Sturis: Powodem zajęcia się tematem nie było samo brutalne morderstwo. Uznaliśmy z Ewą, że za tą sprawą na pewno kryje się jeszcze jakaś historia, że na tę zbrodnię można popatrzeć jeszcze z jakiejś szerszej perspektywy. Niczego sobie nie zakładaliśmy, na przykład tego że Rzeszowski zabił, bo mu się życie na emigracji nie układało. Poza tym wyspa Jersey jest bardzo smacznym kąskiem dla reporterów. Taki mały świat jest łatwiej objechać, poznać, opisać. To, co zrobił Rzeszowski to był tylko punkt wyjścia. Dał on nam możliwość opowiedzenia o trudnym doświadczeniu życia na emigracji. Jest to w pewnym sensie kontynuacja tego, co pisaliśmy w poprzednich książkach: Ewa w „Angolach”, a ja w „Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy”.

Książka „Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey”. Fot. Wydawnictwo Czarne

Przypomnijmy, co zrobił Rzeszowski.

W niedzielne popołudnie w sierpniu 2011 roku znienacka chwycił za nóż i zabił sześć osób. W ciągu kilkunastu minut zadźgał nie tylko swoją żonę, dwoje własnych dzieci, ale też teścia, przyjaciółkę i jej córkęW ciągu kilkunastu minut zadźgał nie tylko swoją żonę, dwoje własnych dzieci, ale też teścia, przyjaciółkę i jej córkę. Po czym próbował zabić siebie, ale do tego już się tak bardzo nie przykładał. Mimo że zadał sobie prawie 30 ciosów, przeżył.

Rzeszowski za to, co zrobił został skazany, ale nie na dożywocie.

Okazało się że najwyższa kara, którą można było zasądzić, to 30 lat. Sędzia uważał co prawda, że właściwszą karą byłoby dożywocie, ale okazało się, że w przypadku zabójstwa w prawodawstwie na Jersey nie ma możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie, co w Wielkiej Brytanii jest prawem każdego, nawet najbardziej okrutnego zbrodniarza. Rzeszowski nie mógłby ubiegać się o skrócenie kary. Na Jersey nie zawracano sobie głowy dostosowaniem kodeksu karnego do tego obowiązującego w Zjednoczonym Królestwie, któremu wyspa w różnych kwestiach podlega. Być może dlatego, że nigdy wcześniej nikt nie dopuścił się tam takiego czynu jak Rzeszowski. Dopiero po jego procesie zreformowano prawo.

Pierwsze słowo tytułu waszej książki to „głosy”.

Tytuł głosy potraktowaliśmy metaforycznie. To przede wszystkim głosy ludzi, którzy się pojawiają w książce, ale oczywiście chodziło nam też o głosy, które Rzeszowski miał rzekomo słyszeć przed dokonaniem zbrodni. To one miały sprawić, że zabił sześć osób. To była główna linia jego obrony. Głosy, które miał słyszeć Rzeszowski, to kwestia do dziś nierozstrzygnięta. Zeznania Polaka w tej kwestii nie trzymały się kupy - na początku mówił, że żadnych głosów nie słyszał, później, że owszem.Zeznania Polaka w tej kwestii nie trzymały się kupy - na początku mówił, że żadnych głosów nie słyszał, później, że owszem Zmienił zdanie po rozmowie ze swoim adwokatem, który wcześniej prowadził z powodzeniem sprawę o morderstwo. Bronił człowieka, który też rzekomo miał słuchowe halucynacje. To była więc sprawdzona linia obrony. W książce przytaczamy też spór sądowy między psychiatrami, który rozgrywał się przez 9 z 10 dni procesu. Jedni twierdzili, że Rzeszowski mógł słyszeć głosy, inni uważali, że depresja, na którą cierpiał, była nienazbyt intensywna, a więc wykluczała zaistnienie tego typu objawów wytwórczych. Ostatecznie sąd uznał, że Rzeszowski mógł słyszeć głosy oraz że w chwili, gdy sięgał po nóż, był częściowo niepoczytalny. W efekcie został skazany za zabójstwo, a nie morderstwo.

W książce nie odpowiadacie na pytanie, dlaczego Rzeszowski zabił 6 osób.

Nie ma na to jednej odpowiedzi, ale nie była to też nasza rola. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że tak poważne zbrodnie, w tym przypadku masowe morderstwo, zwykle nie mają jednego powodu. Zwykle tych motywów jest bardzo wiele. W książce przetaczamy wszystkie, na które natrafiliśmy. Opisujemy te sprawę z każdej możliwej perspektywy, ale nie wartościujemy. Nie mówimy, która ewentualna przyczyna jest ważniejsza. Skoro nawet eksperci sądowi, wybitni psychiatrzy nie byli w stanie się zgodzić co do faktów, my tym bardziej nie mogliśmy się na to porywać. Choć muszę przyznać, że niektórzy mieszkańcy Jeresy mówią, że wiedzą, dlaczego Rzeszowski zabijał. Zredukowali sobie całą tę zbrodnię do choroby psychicznej. Dla nich ktoś, kto sięga po nóż i zabija sześć osób, musiał być chory psychicznie. Uważają, że nikt zdrowy nie byłby w stanie tego zrobić. To w jakimś stopniu forma zachowania poczucia bezpieczeństwa. Bo jeśli przyjmiemy, że Rzeszowski był zdrowy i dopuścił się takiej zbrodni, to znaczy, że każdy może zrobić coś podobnie strasznego. Ludzie nie chcą burzyć poczucia swojego bezpieczeństwa.

Czy powodem tej zbrodni mogły być trudne doświadczenia związane z emigracją. Rzeszowski i jego rodzina mogli się wydawać przykładem emigrantów, którym się powiodło?

Na Jersey Rzeszowscy nie mogli liczyć na profesjonalną pomoc psychiatryczną, terapeutyczną. Po pierwsze nie mieli pieniędzy, po drugie, tak jak w przypadku większości emigrantów, barierą nie do pokonania był brak wystarczająco dobrej znajomości języka. Nie stawiamy jednak tezy, że to się stało z powodu emigracji, bo ta teza jest nie do obrony. Faktem jest jednak, że zbrodnia wydarzyła się właśnie na Jersey, na emigracji, a nie w czasie pobytu rodziny w Polsce. Koszty, które wynikają z trudnego życia na emigracji pewnie w jakimś stopniu przyczyniły się do tego, co się stało.

Zbrodnia, której dopuścił się Rzeszowski to część waszej książki. Druga część opowiada o wyspie i Polakach, którzy tam żyją.

Jersey, podobnie jak Wyspa Man to brytyjskie depedencje. Oficjalnie nie są częścią Zjednoczonego Królestwa. Mają dość rozbudowane autonomie. Wiele spraw nie podlega kontroli Korony. Jest tam więc trochę inaczej niż w samej Brytanii. Wydaje nam się, że i polska emigracja na Jersey także trochę różni się od tej z Manchesteru, Londynu, czy EdynburgaWydaje nam się, że i polska emigracja na Jersey także trochę różni się od tej z Manchesteru, Londynu, czy Edynburga. Spora część tamtejszej Polonii zjawiła się na wyspie jeszcze przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej, już pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Zaczęło się od tych, którzy ruszyli na Jersey sadzić i zbierać ziemniaki, bo wyspa słynie z ich uprawy. Do pracy przy ziemniakach wyruszyli na początku bezrobotni z Mielca i jego okolic. Do dziś przypływają tam na kilka miesięcy w roku, a później wracają do Polski. I tak w kółko.

Drugą polonijną grupę na Jersey stanowią imigranci, którzy przybyli na wyspę tuż przed lub zaraz po 2004 roku. Oni w większości pracują w hotelach, biurach, pubach, restauracjach, ale jest też wśród nich już sporo takich, którzy mają własne firmy, a poza nimi także księgowi, informatycy, prawnicy, ludzie pracujący w finansach. O dziwo, te dwie Polski – ta od ziemniaków i ta druga - praktycznie się ze sobą nie stykają. To dwa różne, oddzielne światy. Niedawno na nasze spotkanie autorskie w Krakowie przyszedł chłopak, który był na Jersey 3 lata i pracował w kilku hotelach w stolicy wyspy. Powiedział nam, że nigdy nie poznał choćby jednej osoby z ziemniaczanych pól. Polacy, którzy na Jersey zbierają ziemniaki, nie mają czasu i sił na poznawanie wyspy, ani chęci do integracji. Przyjeżdżają do bardzo ciężkiej pracy, żeby zarobić pieniądze na dom czy mieszkanie, na lepsze życie, ale w Polsce.

Ta Polonia z hoteli, restauracji i pubów zintegrował się już z tubylcami?

To trudne pytanie. Jeśli ich się zapyta, odpowiadają, że owszem. Mówią, że mają znajomych, a nawet przyjaciół wśród rodowitych mieszkańców Jersey. Ale jeśli trochę podrążyć, okazuje się, że to często bardzo powierzchowne znajomości. Wyspiarze nie zapraszają ich na niedzielne obiady czy wspólne wyjścia do pubu. Polskie imprezy na Jersey to ciągle domówki w polskim gronie. Wystarczy powiedzieć, że większość polskich imigrantów ma anteny satelitarne i ogląda niemal wyłącznie polską telewizję. O ile wiem, zaledwie jedna osoba z Polski próbowała dostać się do miejscowego parlamentu (bez powodzenia), a według socjologów właśnie to jest jednym z wyznaczników udanej integracji.

Jak wyspiarze traktują Polaków?

Podobnie jak Polacy w całej Wielkiej Brytanii jesteśmy klasyfikowani jako pracownicy. „Polacy to dobrzy pracownicy. Ludzie, którzy ciężko i dobrze pracują”. I tyle. Nawet ludzie bardzo nam przychylni widzą w nas tylko pracowników, nie współobywateliNawet ludzie bardzo nam przychylni widzą w nas tylko pracowników, nie współobywateli. Niektórym Brytyjczykom wydaje się nawet, że w rozmowie z Polakiem komplementem jest wspomnienie o tym, że mieszkanie sprząta im Polka, a altanę wybudował jakiś Polak. Moim zdaniem to żaden komplement.

Czy po tym, co zrobił Rzeszowski zmienił się stosunek wyspiarzy do Polaków.

Oni bardzo szybko zracjonalizowali sobie tę zbrodnię jako czyn wariata, szaleńca. Nie wiążą tego z narodowością. Antypolskie komentarze były marginesem. Ksenofobia na Jersey jest jednak wyczuwalna, choć jednocześnie miesza się z silnym przywiązaniem do poprawności politycznej, która często uniemożliwia wyrażanie swoich prawdziwych poglądów. Brytyjczycy, w tym również mieszkańcy Jersey, nie interesują się szczególnie naszym regionem Europy – chętniej oglądają się na Zachód. To co na wschodzie jest dla nich gorsze.

To co zrobił Rzeszowski to była największa zbrodnia kryminalna na wyspie?

Tak. Nikt wcześniej ani później, nawet w czasie niemieckiej okupacji wyspy, nie popełnił tam większej zbrodni. Kilka lat temu imigrant z Madery zabił żonę i dwójkę dzieci, ale Rzeszowski zabił sześć osób i to częściowo na oczach wielu świadków. Za swoją zbrodnię nie odpowie tak, jak chciał sąd. Za kratami Polak nie spędzi nawet tych 30 lat, bo w ubiegłym roku popełnił w więzieniu samobójstwo.

Książkę „Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey” opublikowało Wydawnictwo Czarne


Czytaj na Emito.net

Polak zamordował 6 osób na wyspie Jersey

Polak, który zabił 6 osób na wyspie Jersey, zmarł w więzieniu

Komentarze 24

Flavo
25
Flavo 25
#127.03.2019, 09:00

mam nadzieje ze nikt nie kupi tej ksiazki bo akurat nie jest to baśń lecz przykra sprawa z zycia naszych rodakow ,wogole co za głąb wpadl na taki pomysł ,oczywiscie bedzie hit ksiazka ,bedzie kasa ..

jacek05
Redakcja
289
jacek05 289
#227.03.2019, 09:16

#1,

Książki są po to, żeby je czytać i starać się zrozumieć, nawet jeśli opowiadają o "przykrych sprawach". Nawet, jeśli mówią o zbrodni. Nawet, jeśli tej zbrodni dopuścił się Polak.

Jeśli dobrze zrozumiałem tok myślenia przedmówcy, to o "przykrych sprawach" nie należy pisać? A gdy negatywnymi bohaterami są Polacy, to trzeba milczeć?

Profil nieaktywny
Delirium
#327.03.2019, 09:35

Mówisz, że Winnicka i Stasiuk to głąby? Chętnie poznam twoje osiągnięcia. :)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#427.03.2019, 09:40

Dlaczego nie ma być takich książek?Tu nie chodzi o nację,tylko o pewne mechanizmy i okoliczności,ciąg pewien zdarzeń który z każdego potrafi zrobić potwora.Himmler zajmował się rolnictwem,chodował kury,a bandyci z obozów to np:sklepikarze,rzemieślnicy,lekarze itp.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#527.03.2019, 09:43

*hodował oczywiście na kolanie pisane,pomyłka

jacek05
Redakcja
289
jacek05 289
#627.03.2019, 09:45

Ad #3,

Winnicka i Sturis ;-)

Profil nieaktywny
zbytnik
#727.03.2019, 10:23

Tak, mieszkancy Jersey maja racje, to byla psychoza..tzw. "glosy" to omamy rzekome wystepujace w czasie napadu. Pacjent slyszy glosy, ale to przewaznie sa jego mysli ktore nakazuja mu popelnic jakis czyn niezgodny z jego natura, wiec sa przekladane przez swiadomosc na cos z zewnatrz.

Np. pacjent dowiaduje sie, ze jego zona go zdradza, nastepuje silny stress ktory wywoluje u podatnego atak psychotyczny, jest zly, rozzalony, szuka rewanzu, slyszy glosy I zabija...

Profil nieaktywny
Delirium
#827.03.2019, 10:58

#6:

Tak, oczywiście. Wymieniając Stasiuka miałem na myśli wydawnictwo Czarne (własciciele: Stasiuk i jego żona). :)

Flavo
25
Flavo 25
#927.03.2019, 12:43

bezsens idac tym tropem zacznijcie pisac ksiazki o kazdym morderstwie czy ataku terorystycznym to bardziej ekscytujace

Flavo
25
Flavo 25
#1027.03.2019, 12:48

chlop pewnie cpal,pił baba sie puszczala koleznaka przyszla podkrecic kumpele , i psycha jebła dokonal wycinki w amoku

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1127.03.2019, 12:49

A jak nie ćpał,tylko choroba psychiczna?

Flavo
25
Flavo 25
#1227.03.2019, 12:51

jeden pieron nic go nie usprawiedliwia, rodzine sie buduje nie rujnuje

Profil nieaktywny
sizzle
#1327.03.2019, 12:57

A ja w Dreznie, ale sie nie ruszam z Gravite Design, idiotow z Olsztyno-Dzialdowo-Lidzbarka choc tam urodzonym.

Profil nieaktywny
raffaele2
#1427.03.2019, 13:41

W sobotę 31 marca 2018 ten polak zabojca zmarl w wiezieniu.Pozdro z Berlina,nie zpominajcie o relecji z kontoli paszporowej ktora bede transmitowal na zywo w piatek kolo godziny 11.

Profil nieaktywny
Delirium
#1527.03.2019, 16:18

Czy dostęp do transmisji będzie płatny?

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#1627.03.2019, 16:29

Nawet jak nie będzie to powinieneś docenic trud i podsypac groszem;) W końcu praca reportera kosztuje;)

Profil nieaktywny
Delirium
#1727.03.2019, 16:34

To nie dziennikarz, to patostreamer. ;p

Sokole
10 592
Sokole 10 592
#1827.03.2019, 19:39

przyjmia na etat do emito?

Profil nieaktywny
Delirium
#1927.03.2019, 20:28

Przysyłałby listy, jak Wuj Mat w Podróży.

Profil nieaktywny
Delirium
#2027.03.2019, 20:43

"Głosy..." dostępne są także jako, hmm... nie tyle audiobook (za ktorymi nie przepadam), co

słuchowisko. Pierwsze 36 minut można pobrać za darmo tutaj:

https://audioteka.com/pl/audiobook/glosy-co-slyszal-morderca

A tutaj recenzja:

https://przekroj.pl/artykuly/recenzje/zbrodnia-na-ucho?fbclid=IwAR0Q4FqK...