W czwartek, w pierwszym pełnym dniu kampanii konserwatystów przed wyznaczonymi na 12 grudnia przedterminowymi wyborami do Izby Gmin, premier Boris Johnson przyjechał do Szkocji.
W czasie wizyty w destylarni whisky koło Elgin Johnson mówił, że tylko szkoccy konserwatyści mogą „utrzymać razem nasze fantastyczne Zjednoczone Królestwo i zapobiec kolejnemu referendum w przyszłym roku”.
Jesteśmy partią, która mówi: pójdźmy razem jako cała Wielka Brytania, załatwmy do końca sprawę Brexitu, zamknijmy to, a następnie zbierzmy razem nasz wspaniały kraj, aby uwolnić potencjał, jaki ma Wielka Brytania
– wzywał Johnson.
Pierwsza minister Szkocji i liderka SNP Nicola Sturgeon zapowiedziała, że tuż po wyborach prześle do rządu w Londynie formalny wniosek o zgodę na referendum niepodległościowe. Chce, by odbyło się ono w drugiej połowie przyszłego roku.
Przeciwni referendum w Szkocji są nie tylko konserwatyści, ale też Partia Pracy i Liberalni Demokraci. Laburzyści nie odrzucają jednak zgody na referendum w sposób tak kategoryczny, jak pozostałe dwie partie.
Komentarze 17
Angole w szkockim kilcie.
Kiepsko to referendum widze, nawet jak do niego dojdzie to Szkoci znow dadza dupy, bo sie boja, szczegolnie starsze pokolenie o emerytury...
Believe in Scotland
Coca-cola to jest to.
Lepiej dla szkotów pozostac gdzie są, bilans jest niekorzystny z ekonomicznego punktu widzenia. Oni wydaja na socjal wiecej niz maja przychodów. Te legendarne zasoby ropy im nie pomogą. Po prostu im sie nie opłaca tego robic. Szkoda ze sa tego nieswiadomi.