Kończący się rok 2017 ogłoszono rokiem Józefa Konrada Korzeniowskiego. To dla uczczenia 160 rocznicy urodzin autora takich powieści jak m.in. „Jądro ciemności”, „Lord Jim” czy „Smuga cienia”.
Korzeniowski, znany światu jako Joseph Conrad urodził się 3 grudnia 1857 roku. Z tej okazji Gazeta Wyborcza opublikowała rozmowę z historykiem z Harvardu prof. Mayą Jasanoff, która napisała „The Dawn Watch” – najnowszą biografię tego do dziś najwybitniejszego polskiego imigranta w Zjednoczonym Królestwie.
Biedny polski szlachcic
Autorka tekstu w GW Katarzyna Wężyk z życiorysu Korzeniowskiego przytacza jego szlacheckie pochodzenie i patriotyczne wychowanie, które odebrał w rodzinnym domu.
Korzeniowski herbu Nałęcz urodził się w 1857 roku w Berdyczowie, wtedy w rosyjskim zaborze. Jego ojciec był modelowym polskim patriotą połowy XIX w.: kiepskim administratorem, słabym poetą, nieudanym rewolucjonistą, i – do kompletu – zmarł na suchoty w biedzie, za to otoczony sławą męczennika za ojczyznę. Gdyby w Sevres potrzebowali wzoru beznadziejnego polskiego romantyka, świetnie by się nadawał. Jego żona Ewa mogłaby stanąć obok jako matka Polka patriotka.
W 1861 roku ojciec Józefa – Apollo Korzeniowski został zesłany do Wołogdy za działalność konspiracyjną. Żona z synem pojechali razem z nim. Pobyt na Syberii podkopał zdrowie obojga rodziców: najpierw na gruźlicę zmarła Ewa, potem Apollo. 11-letni Józef trafił pod opiekę wuja.
Rodzice powtarzali małemu Józefowi, że ma być Polakiem, katolikiem i szlachcicem. Jak pisze Katarzyna Wężyk, Korzeniowski „został Anglikiem, marynarzem i pisarzem. A do kościoła nie chodził”.
Obtoczony w brytyjskiej smole
Józef Korzeniowski najpierw w 1874 wyjechał do Francji i zaciągnął się na statek jako prosty marynarz. W lipcu 1878 roku przypłynął do angielskiego Lowestoft i rozpoczął służbę w brytyjskiej marynarce handlowej. Na angielskich statkach dotarł m.in. do Australii i Azji. W 1880 roku zdał egzamin na drugiego, a w 1884 roku na pierwszego oficera. W 1886 uzyskał stopień kapitana i otrzymał obywatelstwo brytyjskie. Przed przybyciem do Zjednoczonego Królestwa Korzeniowski znał biegle francuski i niemiecki. Angielskiego nauczył się dopiero na brytyjskich statkach.
Prof. Maya Jasanoff twierdzi, że Korzeniowski miał poczucie winy, że opuścił Polskę.
Nie zapomniał języka. Nie porzucił też przekonania, że pochodzi z lepszej klasy – sam się nazywał „polskim szlachcicem obtoczonym w brytyjskiej smole”. Wreszcie – może nie był religijny, ale pochowano go na katolickim cmentarzu. Doświadczenie Conrada było doświadczeniem wszystkich emigrantów: musiał pogodzić wartości, w których został wychowany, z wartościami nowej ojczyzny.
Narodziny pisarza
Pisać zaczął zaraz po przybyciu do Anglii. Rok po przyjeździe wydał pierwszą powieść „Szaleństwo Almayera”. Publikując na obczyźnie używał pseudonimu Joseph Conrad, który utworzył z dwóch spośród swoich trzech imion: Józef i Konrad. Na początku 1894 roku Korzeniowski porzucił karierę marynarza i całkowicie poświęcił się pisaniu.
Najważniejsze z punktu widzenia jego pisarstwa były podróże do Azji Południowo-Wschodniej. Zwłaszcza pięciomiesięczny rejs parowcem „Vidar”, który zainspirował więcej jego powieści niż jakikolwiek inny okres jego życia. To na „Vidarze” usłyszał o parowcu „Jeddah”, który w 1880 r. wypłynął z Singapuru do Mekki z tysiącem pielgrzymów na pokładzie. Podczas sztormu statek zaczął nabierać wody, a łodzi ratunkowych starczyłoby ledwo dla jednej czwartej pasażerów. Kapitan z częścią załogi pod osłoną nocy uciekł. (…) Historię załogi „Jeddah” pisarz wykorzystał potem w „Lordzie Jimie”.
W 1890 Korzeniowski wyruszył do Konga, które wówczas było prywatną kolonią króla Belgów Leopolda II.
Na miejscu Conrad zobaczył kolonialny reżim, którego brutalność napełniła go odrazą. Znienawidził Europejczyków za przemoc i za hipokryzję. Po pół roku zdecydował, że ma dość, i pierwszym statkiem popłynął do Europy. Ale po drodze prowadził dziennik, w którym opisywał to, co zobaczył. I ten dziennik stał się kanwą „Jądra ciemności”
– opowiada Jasanoff.
Stał murem za Brytanią
Pisarzowi przypina się dziś łatkę brytyjskiego imperialisty - zauważa autorka tekstu w Wyborczej.
Tak jak dziś uważamy, że pewne kraje są lepsze niż inne, bo lepiej się zachowują, tak Conrad, który żył w czasach imperiów, przedkładał to, co brytyjskie, nad wszystko inne. Oczywiście, nie był aniołem. Uważał, że to raczej Wielka Brytania, uosabiająca zestaw wartości, z którymi się zgadzał, powinna kontrolować większą część świata, a nie na przykład Rosja, Niemcy, Belgia czy USA
– uważa prof. Maya Jasanoff.
Na pytanie, po co dziś czytać Conrada, Maya Jasanoff odpowiada:
Bo przypomina nam, że jądro ciemności jest nie tylko w Kongu, ale i w Londynie, a to, co dzieje się „tam”, ma wpływ na wydarzenia „tu”, i odwrotnie. Dziś też w imię cywilizacji popełnia się zbrodnie. Nasze własne siły wolności i demokracji właśnie w tym momencie pewnie bombardują dzieci w Syrii czy wesela w Afganistanie. A potem islamscy ekstremiści wysadzają się w europejskich miastach. Conrad pokazuje, że te dwa światy to naczynia połączone. I że podniosła retoryka wciąż używana jest do przykrywania rzeczywistości. A to, co dzieje się pod spodem, jest dużo bardziej brutalne, niebezpieczne i moralnie skomplikowane.
Wrócił do domu – do Anglii
W lipcu 1914 Joseph Conrad wraz z żoną i dwoma synami pojechał z rodziną w długo odkładaną podróż do Polski. Kilka dni po przybyciu do Krakowa wybuchła I wojna światowa. Reszta pobytu nie była już podróżą sentymentalną, tylko desperacką próbą wyjechania z kraju, który nagle znalazł się na styku dwóch frontów. Conrad z ulgą wrócił do domu – do Anglii.
Pod koniec życia Józef Konrad Korzeniowski znów myślał o powrocie do Polski, ale zbyt wiele spraw trzymało go już w Anglii. Zmarł 3 sierpnia 1924 w swoim domu w Bishopsbourne, otoczony rodziną i przyjaciółmi.
BBC4 w programie „Book of the Week” przygotowało radiową prezentację biografii „The Dawn Watch”.
Komentarze 13
"Korzeniowsiego" ???
Biografia pisarza 'The Dawn Watch' byla niedawno prezentowana w odcinkach w programie radiowym BBC ' Book of the Week' I mozna tego posluchac jeszcze na iPlayer. Swietnie sie slucha i na pewno warto ksiazke przeczytac!
"Lord Jim" to swietna ksiazka. Nie wiem czy jeszcze obowiazkowa w liceum.
Nie pamietam, czy obowiazkowa, czy z zaleconych, ale to byl moj wybor z arcydziel lit. na Olimpiade Jezyka Polskiego I Literatury :)
#2
harrier, dzięki za informację :)