Do góry

„Kontakt z HMRC to jak dzwonienie na infolinię”

Praca doradcy podatkowego pojawia się w mediach przy okazji wielkich firm usiłujących oszukać fiskusa. Maciej Kwiatek rozmawia z doradcą podatkowym Markiem Crumpem na temat także tej mniej medialnej części jego pracy: nadążaniem za zmieniającymi się przepisami, współpracą z HMRC.

Czym dokładnie się zajmujesz?

Wcześniej pracowałem w audycie podatkowym, później zrobiłem kwalifikacje na biegłego doradcę podatkowego. Pracuję z całym przekrojem klientów – od niewielkich firm, których sprawy podatkowe są dość nieskomplikowane, po duże spółki i bogatych klientów, dla których liczba pozornie wykluczających się przepisów jest zastraszająca. Moim zadaniem jest upewnianie się, że w ramach na przykład skomplikowanego procesu podziału firmy spełnione zostaną wszystkie warunki pozwalające uzyskać jak najwięcej ulg dotyczących tego procesu. Większość spraw to jednak dość rutynowe zwroty podatkowe.

Okres rozliczeń przeważnie wiąże się z poczuciem, że jesteśmy okradani – czy to popularny pogląd wśród właścicieli dużych firm?

Większość osób ma realistyczne podejście do kwestii opodatkowania. Wiedzą, że podatek należy zapłacić – być może ponarzekają, jednak generalnie wiedzą, że jest to nieuniknione. Jest pewna grupa klientów, która za punkt honoru stawia sobie niezapłacenie ani funta podatku – z takimi pracuję raczej krótko, nie da się współpracować w ramach systemu, który klient chce złamać w każdym możliwym i niemożliwym miejscu.

Często zdarza się, że najbogatsi unikają podatków?

Nonsens, najbogatsi płacą podatek, w dodatku płacą go dużo. Jest skrajnie trudno ominąć podatek dla obywatela Wielkiej Brytanii rozliczającego się tutaj. Luki podatkowe dostępne są dla firm operujących na kilkunastu albo kilkudziesięciu krajowych rynkach naraz. Spowodowane jest to tym, że nałożenie odpowiednich danin na taką firmę wymaga współpracy międzynarodowej, a to nie jest prosta sprawa. Jeśli natomiast ktoś prowadzi interesy w kraju, w którym jest rezydentem, to podatek od niego zostanie pobrany.

Są na pewno sposoby, które są skuteczne, ale które balansują na granicy legalności?

Zawsze jest taki problem, dla mnie ta granica zostaje przekroczona gdy tworzy się fikcyjne transakcje tylko na potrzeby optymalizacji podatkowej. Są firmy chwalące się, że mają gotowe paczki produktów pozwalających legalnie omijać podatki. Ja nie tylko ich nie doradzam, ale wręcz odradzam - najpierw trzeba zapłacić takiej firmie od optymalizacji, a później jeszcze spierać się z HMRC. Ostatnie statystyki pokazują, że ponad 80 proc. przypadków kończy się zakwestionowaniem takich praktyk i koniecznością zapłacenia podatku, trybunały przyznają rację skarbówce.

Ostatnio HMRC ujawniło, że przed sądem w ciągu ostatnich pięciu lat stanęła jedna osoba – czy skarbówka robi wobec tego za mało?

Trzeba zwrócić uwagę, że stanięcie przed sądem to co innego niż zapłacenie podatku. Stanięcie przed sądem to co innego niż zapłacenie podatku HMRC nie zależy na gnębieniu, tylko na odzyskaniu należnego podatku z dodatkową karą mającą mieć funkcję odstraszającą. Dlatego 99 proc. spraw kończy się polubownie, wskutek mediacji. Sprawa sądowa to lata walki, ogromne pieniądze wydane na reprezentację prawną, a wynik jest, w najlepszym razie, niepewny. Koszty spokojnie mogą pójść w miliony, a ponieważ jest to sprawa kryminalna dowody muszą być naprawdę solidne. Trzeba także udowodnić celowość takiego działania. Ugoda to złoty środek. Trzeba tu także dodać, że wśród Kanclerzy Skarbu George Osborne jest bodaj najbardziej zasłużony dla ścigania unikających opodatkowania. Wprowadzenie nakazów płatności działających w trybie pilnym, czyli obowiązek najpierw wpłacenia kwoty podatku, o którą trwa spór, a dopiero później prowadzenie sporu sprawiło, że wszelakie misterne konstrukcje pozwalające przesuwać zyski praktycznie straciły rację bytu.

Jak przebiega współpraca z HMRC?

Cięcia budżetowe, tu nie ma niespodzianki, sprawiły, że wielu doświadczonych pracowników odeszło ze skarbówki. Kontaktując się teraz z HMRC ma się momentami wrażenie, że dzwoni się na infolinię – pracownicy znają pewien skrypt, a nie potrafią odpowiedzieć na skomplikowane pytania. W ogóle problemem prawa podatkowego, prawdopodobnie wszędzie na świecie, jest konieczność nadążania na kolejnymi i kolejnymi przepisami wprowadzanymi przez organy podatkowe. To jest moja praca, ja zarabiam czytając te ustawy – nie mam pojęcia natomiast jak ustawodawca wyobraża sobie, że będzie w stanie nadążyć za tym ktoś prowadzący niewielką firmę.

Oprócz konieczności czytania mało fascynujących ustaw - jakie są najgorsze cechy pracy jako doradca podatkowy?

Jest to praca z klientami. Oznacza to, że czasami trzeba radzić sobie z decyzjami podjętymi przez klientów na podstawie rozmowy z kolegą, albo zasłyszanej informacji. Często ludzie próbują na własną rękę omijać podatek od spadku za pomocą darowizn nie mając nawet pojęcia, że wchodzą tu przepisy o podatkach kapitałowych. Inna sprawa to czasami trudno jest słuchać o sprawach rodzinnych – jako doradca w przypadku skomplikowanych problemów podatkowych muszę naprawdę dobrze poznać klienta. Trudno jest czasami patrzeć na przykład na rozdzielanie firmy rodzinnej w sytuacji, gdy trwa rozwód. Bardzo ważne w tym zawodzie jest zaufanie, czasami trafia się „śliski” klient – wtedy raczej staram się szybko zakończyć taką współpracę.

Komentarze