Do góry

Muzykujące rodziny przygotowują się do świąt

Robert "Litza" Friedrich z Arki Noego, Piotr Cugowski z Braci i Matuesz Pospieszalski z Voo Voo - wszyscy pochodzą ze sławnych muzycznych rodzin. Jak oni spędzają wspólne święta?

Robert "Litza" Friedrich i Arka Noego

Przede wszystkim są razem. A z powodu ciągłego życia na walizkach nie jest to łatwe. Dlatego tak prozaiczne zajęcia jak kupowanie prezentów, sprzątanie domu, czy przygotowywanie dwunastu wigilijnych potraw - omijają zajętych robieniem kariery artystów. Nie cierpi jednak na tym kodeks bożonarodzeniowy.

Przy okazji świąt, wraca jednak spór o ich wyższość. - Prawdę mówiąc, najbardziej uroczyście obchodzimy Wielkanoc - przyznaje założyciel Arki Noego i lider Luxtorpedy Robert "Litza" Friedrich.- Boże Narodzenie też jest ważne, a już dalece bardziej istotna od latania po sklepach, kupowania choinki i niekończących się przygotowań powinna być refleksja nad narodzinami Pana - mówi.

 
Kto oporządzi karpia?

Im liczniejsza rodzina, tym większy kłopot z przydziałem świątecznych ról. Ktoś musi ukatrupić karpia, kto inny ubrać strój Świętego Mikołaja, a jeszcze inny czynić honory gospodarza domu.

- Spotykamy się najczęściej w piątkę: Teresa, Janek, Karol, Marcin i ja - wylicza znany m.in. z Voo Voo Mateusz Pospieszalski. - Pozostała czwórka mieszka na stałe za granicą. W Wigilię zjeżdżamy się do największego domu, przeważnie do mnie, bo mieszkam poza miastem. Ale pozostałe dni świąteczne staramy się spędzać u innych braci albo siostry. W tym roku Wigilię przygotowuje Marcin.

Choinka musi pachnieć

Śniegu za oknem może zabraknąć, ale Boże Narodzenie bez prawdziwej choinki, to jak Święty Mikołaj bez worka z prezentami.

- Moda na sztuczne drzewka przyszła do nas ze Stanów. Wystarczy zejść do piwnicy, poodginać druty i nawet ozdób nie trzeba wieszać. Na pewno postawimy żywą choinkę, mamy sporo miejsca w ogrodzie - obiecuje Piotr Cugowski, wokalista zespołu Bracia.

W jego rodzinnym domu na królują tradycyjne dania, ale on sam mógłby z jednego dania zrezygnować - Nie przepadam za karpiem. Uwielbiam za to kutię i wszystkie wypieki mojej żony. No i śledzika, bo rybka lubi pływać - śmieje się Cugowski.

 
Z kolei u Roberta Friedricha absolutnym obowiązkiem są pierogi. - Kultywujemy tradycję lepienia pierogów. Pamiętam, że zaczynałem od kilograma mąki, teraz zużywam cztery, bo rodzina jest liczna i każdy chce coś uszczknąć - mówi muzyk.

Kolęda za prezent

Gwoździem programu świątecznego każdym domu, ale zwłaszcza u naszych muzyków jest ceremonia wręczania sobie prezentów.

- Mamy liczną rodzinę - jest nas dziewięcioro rodzeństwa. Doskonale pamiętam święta z dzieciństwa. Upominki nie mieściły się pod choinką, trzeba było je chować w drugim pokoju. Ustawialiśmy się w tzw. "kolejce schodkowej" od najmłodszego do najstarszego i musieliśmy grzecznie śpiewać kolędy – opowiada.

- Ten, kto zaśpiewał ich więcej, mógł liczyć na większą hojność Aniołka, bo w naszej tradycji, to on, a nie Święty Mikołaj przynosił prezenty - zdradza Mateusz Pospieszalski.

Cugowski z kolei z duma dzieli się prezentem, który dostał jeszcze przed "Gwiazdką".

- Pewna pula prezentów została już rozdana, ale nie wszystkie, więc z pewnością dochowamy tradycji. Te święta będą szczególne. Dziewięć miesięcy temu przyszedł na świat mój synek i to on w tym roku będzie naszą gwiazdką - chwali się świeżo upieczony ojciec.

- Co chciałbym znaleźć pod choinką? Trochę wolnego czasu - śmieje się natomiast Firedrich.

Koncert w domu

I rzecz absolutnie najważniejsza w artystycznych rodzinach - oprawa muzyczna. Nic tak nie spaja rodziny jak wspólne odśpiewywanie kolęd.

 
- Z roku na rok zmieniamy ich aranżację i stajemy w muzyczne szranki - instrumenty dęte próbują zagłuszyć gitary [śmiech]. Każdy ma przy sobie śpiewnik. W zeszłe święta Janek uparł się, że dośpiewa wszystkie zwrotki jednej kolędy. Zajęło mu to 40 minut - wspomina Mateusz.

W domu Arki Noego klasyczny repertuar kolędowy niczym ten karp zwyczajnie się przejadł. - Kiedyś w naszym domu puszczaliśmy w Wigilię piosenki Marka Grechuty. Teraz dzieci upominają się o kolędy, więc wspólnie śpiewamy - przyznaje Robert. Ale nie ma przymusu. - Tak dużo koncertuję w ciągu roku, że chętnie się wyciszam i słucham popisów innych - dodaje Piotr.

Bo odpoczynek to rzecz święta.

Komentarze