W grudniu w Edynburgu odbędzie się wystawa prac Bartka Furdala, portrecisty z Nałęczowa. W jego portfolio znajdują się zdjęcia Cezarego Pazury, Krzysztofa Cugowskiego czy Grzegorza Markowskiego. „Nie zrobisz tego zdjęcia” to historia pięciu fotografii z dorobku artysty.
Hałas. Zamęt. Piętnaście osób popędza mnie w robocie. Przed obiektywem zasiada legenda światowej fotografii – Harry Benson.
Nie sądziłem, że stanie przede mną taka szansa. A jednak z polecenia dostałem numer do agentki Bensona, jego żony. Ponieważ mieszkają w Nowym Jorku, a ja w Edynburgu, na spotkanie musiałem czekać 9 miesięcy.
To była moja pierwsza sesja po skończeniu college’u. Asystenci, pomocnicy, opiekunowie Bensona wywierali presję, wszystko odbywało się w pędzie. Ale w którymś momencie sesji on podniósł rękę i powiedział: „Poczekajcie. Dajcie mu pracować”. W sumie wykonałem 12 klatek.
W tym – tę. Benson patrzył na mnie z uśmiechem i nagle spytał: „A co, gdybym nie pozwolił ci zrobić kolejnego zdjęcia?” i wyciągnął rękę, by dłonią zakryć obiektyw. Okazało się, że był to ogromny prezent.
Instynktownie nacisnąłem migawkę. Nawet nie miałem czasu ustawić aparatu. Dopiero w domu zobaczyłem, co jest na zdjęciu. Odbicie jego słynnej fotografii z dnia zabójstwa Bobby’ego Kennedy’ego.
Podekscytowany wysłałem zdjęcia do żony Bensona. Dostałem odpowiedź: „dobra robota”.
Zrozumiałem wtedy, jak ważny w życiu fotografa jest upór i dążenie do celu.
Pamiętam każde zdjęcie. To zostało zrobione przed godziną 15:00 14 kwietnia 2014 r. w MZGK w Nałęczowie.
Na studiach doradzono mi, bym wrócił w rodzinne strony i zrobił serię zdjęć zwykłym ludziom w pracy.
Pracownicy MZGK byli zaskoczeni pomysłem. Jak mówili, na co dzień zawsze są gdzieś z boku i w cieniu. Nikt ich nie zauważa.
A przecież oni dbają o wizerunek miasta. O nasz komfort. W moich oczach są bohaterami. Chciałem to pokazać. Chcę, by dzięki moim zdjęciom każdy choć na chwilę poczuł dumę z siebie i ze swojej pracy.
Moją uwagę przyciągnęła jedyna kobieta w zakładzie, w różowej bluzie. Postawiłem ją w centrum zdjęcia, gdzie zawsze patrzy widzom prosto w oczy.
Był w moim mieście rodzinnym taki pan, z którego wszyscy się śmiali. Pan Darek. Upodobanie do alkoholu wyssał z mlekiem matki. W dorosłych budził lęk. Za to dzieciaki w mieście uwielbiały się z nim bawić. Ja też.
Kiedy w kwietniu 2014 r. szykowałem plenerową wystawę o mieszkańcach rodzinnego Nałęczowa, wiedziałem, że musi na niej być zdjęcie Darka. Obok fotografii wymalowanych dyrektorów ważnych instytucji. Na ulicach miasta, gdzie każdy przy zdjęciu będzie mógł zatrzymać się na chwilę w drodze do pracy.
Po wystawie coś się zmieniło w nastawieniu Nałęczowian. Ktoś ubrał Pana Darka. Ktoś go uczesał. Ktoś dał mu coś do jedzenia. Ludzie ujrzeli go w nowym świetle.
Niestety, Darka już z nami nie ma. Zmarł tej jesieni.
„Nie zrobisz tego zdjęcia” – oznajmił mi menadżer zespołu tuż przed koncertem Budki Suflera w Manchesterze.
Tygodnie ustaleń. Pięć godzin autem z Edynburga. Duża presja ze strony organizatorów. I nagle – ściana. „Ludzie jeżdżą po te zdjęcia po całej Europie, a nawet latają do Stanów, i nic z tego nie wychodzi” – usłyszałem.
Zadziałałem impulsywnie. Poszedłem prosto do garderoby muzyków, gdzie rozstawiłem szybko swoje przenośne studio. Poprzesuwałem meble, zrobiłem testy, byłem gotów. Jedno, co mi zostało, to uzyskać zgodę artystów. Wiedziałem, że muszę zespół czymś zainteresować, znaleźć punkt zaczepienia.
Jako pierwszy przyszedł Pan Lipko, klawiszowiec i kompozytor. Mój ratunek.
Przypomniałem sobie jak lata wcześniej spóźniłem się na autobus z Nałęczowa do studium w Lublinie. Postanowiłem złapać stopa. Nie minęło dziesięć minut, a podjechał pan Lipko, wtedy już bardzo znany, zatrzymał się i z uśmiechem na twarzy podwiózł mnie do szkoły. Musiałem liczyć, że te kilkanaście lat później w Manchesterze okaże się równie miłym człowiekiem…
Po sesji z zespołem spotkałem menadżera, który mi wcześniej mówił, że absolutnie nie uda mi się wejść za kulisy.
Powiedział: „Widzisz, jak bym ci obiecał zdjęcia, a nic by z nich nie wyszło, miałbyś mi za złe. A tak udowodniłeś wszystkim, że warto walczyć!”
Jeszcze na studiach myślałem sobie: „Jak fajnie byłoby fotografować sławnych ludzi. Przecież są na tym świecie osoby, które tym właśnie się zajmują na co dzień. Więc jest to możliwe”. Wydawało mi się, że to sposób by przedostać się na drugą stronę, do świata, w którym żyje się z fotografii.
Nie chodzi o pieniądze i sławę. Portrety gwiazd pociągają mnie dlatego, że lubię tę presję, niepewność, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie ma większej satysfakcji niż dopięcie swego i sfotografowanie danej osoby. Po drugie – te zdjęcia pomagają iść dalej. Pracować niezależnie. Otwierają nowe drzwi. Taki zdecydowanie skutek miało zrobienie zdjęcia Cezaremu Pazurze.
Od tej pory mniej czasu muszę spędzać przekonując menadżerów, by wpuścili mnie za kulisy. Pojawiają się propozycje wykorzystania moich zdjęć. Nagle uświadomiłem sobie, że to ja stałem się tą osobą, o której kiedyś marzyłem. Że znalazłem się po tej drugiej stronie.
Z pewnym wyjątkiem. Kiedy prezentuję swoje portfolio agentom zagranicznym, patrzą na mnie pytająco. Muszę im wyjaśniać, co robi ta bardzo znana osoba z Polski. Dopiero wtedy to nabiera dla nich sensu.
Gdyby nie emigracja, może nigdy nie zająłbym się fotografią. To w Szkocji poznałem osoby, które mną pokierowały, dały wskazówki. Mogłem wybrać się na studia fotograficzne. W Polsce nie miałem takich możliwości. Z drugiej strony, emigrant zawsze jest osobą z zewnątrz. Toruje sobie drogę do głównego nurtu. Na przełaj.
Teraz zamierzam więcej podróżować. Zobaczyć, co mogę zrobić dalej.
Bartek Furdal - fotograf sław i ludzi pracy. Laureat Nagrody British Institute of Professional Photography w 2013 roku. Za sobą ma już jedenaście wystaw w Paryżu, Londynie, Edynburgu, Colorado i rodzinnym Nałęczowie. Fachu uczył się na prestiżowym Edinburgh College of Art. W jego portfolio znaleźć można portrety sław polskiej sceny muzycznej i rozrywkowej, ale także zwykłych ludzi: pracowników fabryk, rolników, górników. Jego celem jest „fotografowanie ludzi w taki sposób, by czuli dumę z siebie i ze swojej pracy”. Do Szkocji przyjechał w 2004 roku na zaproszenie kolegi, któremu kiedyś pożyczył pieniądze. Jak mówi, była to najlepsza inwestycja w jego życiu.
Wystawa prac Bartka Furdala będzie otwarta od 1 grudnia 2016 do 1 stycznia 2017 w Ocean Terminal w Edynburgu. Pojawią się tam prace z portfolio artysty oraz z jego ostatniego projektu Mieszkańcy wsi Stok, zrealizowanego latem 2016 r.
Więcej informacji na stronie wydarzenia na Facebooku.
Komentarze 2
Zgłoś do moderacji