W zeszłym roku rząd Borisa Johnsona podniósł składki ubezpieczenia społecznego (National Insurance) o 1,25 pensa od każdego funta. Decyzja weszła w życie 6 kwietnia tego roku, czyli aktualnego roku podatkowego. Podniesienie składek tłumaczono potrzebą sfinansowania opieki społecznej i poradzenia sobie z zaległościami w NHS, które powstały z powodu pandemii Covid. Ministrowie zgodzili się na podniesienie głównej stawki NI dla pracowników z 12 proc. do 13,25 proc., podczas gdy pracodawcy mieli płacić 15,05 proc.
Decyzja była złamaniem obietnicy konserwatywnego manifestu, aby nie podnosić VAT, podatku dochodowego lub ubezpieczenia społecznego.
Składki na NI w dół
Została ona cofnięta w ogłoszonym we wrześniu tzw. minibudżecie, który przygotował rząd byłej już premier Liz Truss, a dokładnie kanclerz skarbu Kwasi Kwarteng. Minibudżet okazał się katastrofą, który wywołał zawirowania w finansach państwa.
Niezależnie od tego, że rząd Liz Truss upadł, decyzja o obniżeniu składek na National Insurance nie została cofnięta przez obecnego kanclerza skarbu Jeremy’ego Hunta.
Oznacza to, że od 6 listopada prawie 30 milionów podatników w Wielkiej Brytanii znów płaci ze swoich zarobków 12 proc. na NI. Chodzi o osoby zarabiające między 12 570 funtów a 50 000 tys. funtów rocznie. Informacja o tym powinna być pokazana już na listopadowych payslipach, czyli comiesięcznych informacjach o zarobkach.
Co to konkretnie oznacza? Nieco więcej pieniędzy na kontach, a konkretnie:
- 93 funty rocznie dla osoby zarabiającej £20,000
- 343 funty dla osoby zarabiającej £40,000
- 593 funty dla osoby zarabiającej £60,000
- 1093 funty dla osoby zarabiającej £100,000
Przypomnijmy, że od lata tego roku osoby zarabiające mniej niż 12 570 funtów nie muszą płacić składek na NI. Jest to związane z podniesienim progu podatkowego z 9 880 funtów.
Komentarze 2
Ale za to w czwartek będę klaskał dłużej.
Kwasi Kwarteng...i już wszystko jasne,
Zgłoś do moderacji