W piątek, czyli w dniu Brexitu głównym strapieniem Polaków robiących zakupy w sklepie Food Plus przy Niddrie Mains Road w Edynburgu był między innymi wybór między kaszanką a białą kiełbasą. Może też to, że zabrakło pączków. Dyskusji o Brexicie nie było. To wcale nie znaczy, że Polacy mieszkający w Edynburgu w ogóle nie przejmują się tym, co będzie dalej – czytamy w materiale opublikowanym na stronie wyborcza.pl.
Nie robiliśmy zapasów
„Boję się, że ceny pójdą w górę. Zwłaszcza na towary z zagranicy, a więc i te z Polski” – mówi Aneta, która wraz z mężem i córką przyszła na cotygodniowe zakupy. W Szkocji mieszka od 11 lat.
„Jak wprowadzą cła, to wszystko zdrożeje i jest obawa, że część polskich sklepów padnie. Niektóre już padają. No i jeszcze jak wprowadzą kontrole na granicach, to może być jak za komuny: kolejki i strata czasu” – dodaje mąż Anety, Grzegorz.
Artur Wonsik jest właścicielem dwóch sklepów spożywczych w Edynburgu, w tym tego przy Niddrie Mains Road.
„31 stycznia nic dla mnie nie oznacza. Zgodnie z umową zawartą przez brytyjski rząd z Unią teraz będzie obowiązywał okres przejściowy. W obiegu handlowym nic się nie zmieni. Nie robiliśmy więc żadnych zapasów, bo do końca tego roku na pewno nie będzie ceł, nie będzie kontroli na granicach. Moi klienci nie muszą się obawiać wzrostu cen. U mnie są one zależne tylko od kursu funta”.
Artur ma nadzieję, że szkocki rząd wypracuje odrębne, dogodniejsze rozwiązania, bo w Szkocji wciąż brakuje pracowników.
„Byłoby to idealne rozwiązanie. Ludzie nadal by tu przyjeżdżali. Na szczęście nie zauważyłem, żeby Polaków w Edynburgu ubywało. Wprost przeciwnie. Klientów jest mamy coraz więcej. Mój idealny scenariusz na przyszłość? Żeby zostało tak, jak jest: wolny przepływ ludzi i towarów”.
Brexitowe zmartwienia
Mateusz mieszka w Kirkcaldy. Jest planistą w firmie produkującej whisky i martwi się o pracę.
„Większość naszych odbiorców pochodzi z UE. Duża część produkcji jest wysyłana do krajów Unii. Z niepewną sytuacją polityczną i co najważniejsze, bez wolnego rynku wymiana handlowa może być utrudniona, a co za tym idzie - sprzedaż szkockiej w Europie może spaść. To może spowodować zwolnienia w mojej branży”.
Alec, bileter w jednym z edynburskich teatrów jest zdecydowanym przeciwnikiem wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, ale nie ma wątpliwości, że serial pod tytułem „Brexit” trzeba było zakończyć.
„Mam nadzieję, że nie będzie żadnych ograniczeń w podróżowaniu, bo to dla mnie byłoby najgorsze. Przynajmniej dwa razy w roku staram się wyjechać na wakacje do Hiszpanii lub Portugalii” – martwi się Alec.
Mikey Gilmour jest technikiem lotniczym w RAF. W czasie referendum głosował za pozostaniem w UE. Dziś martwi się głównie o swoją dziewczynę, która jest Polką.
„Pracując w wojsku nie doświadczyłem jeszcze skutków Brexitu, ale martwię się, jakie będą bezpośrednie skutki dla zwykłych ludzi, szczególnie dla Sandry, która nie ma brytyjskiego obywatelstwa”.
Czy Londyn wie, co dalej?
Za to prof. David Worthington, który jest dyrektorem Centrum Historii Uniwersytetu Highlands and Islands, chciałby od Londynu usłyszeć, jakie ma pomysły na przyszłość.
„Tutaj, w górach i na wyspach Szkocji dowody na pozytywny wpływ Unii Europejskiej wydają się niemal wszechobecne. Rutynowo jeżdżę obok mostów, dróg i budynków, które mają dwunastogwiazdkowe logo UE, bo z jej funduszy zostały wybudowane. Społeczności wiejskie, które doświadczyły przerażającego poziomu wyludnienia od XVIII wieku, zyskały nowe życie dzięki dynamicznemu wkładowi migrantów z UE. (…) Jak kontynuować transformację naszego regionu i jego społeczności oraz zapewnić utrzymanie i wzmocnienie rewitalizacji kultury? Obecnie nie słyszę jasnych odpowiedzi z Westminsteru. Brexit pozostaje moim głównym zmartwieniem na najbliższe lata” – mówi prof. Worthington.
Cały tekst do przeczytania na stronie wyborcza.pl
Komentarze 63
Trzeba było głosować za independent szkocji,a nie teraz się sracie z brexitem. Wcześniej panikowaluscie jak Szkocja się odlaczy to nie będzie w unii, to teraz macie he
Popieram
Wszyscy byli zesrani się Szkocja się odłączy teraz macie
Do roboty się wsiąść i podatki płacić to nikt nic wam nie zrobi
#2
Chyba w szkołę sie kamieniami napierdalało, zamist sie gramatyki uczyć.
Ale dlaczego tak wulgarnie?
#4: Proszę, bądź wyrozumiały. Fakt, chłopcy znają raptem dwanaście słów. Wszyscy razem. Nie mają jednak czasu na takie drobiazgi jak dopieszczanie postów i userów, bo przed nimi jeszcze osiem klas podstawówki, a tu już czterdziestka na karku.