Do góry

Polacy, nie bójcie się mówić po angielsku

Są polscy imigranci, którzy mówią po angielsku z błędami i zupełnie nic sobie z tego nie robią. Innych, znających język dobrze, paraliżuje strach przed popełnieniem błędu i nie mają odwagi się odezwać. Jeszcze inni boją się, że zdradzi ich polski akcent i udają nieznajomość angielskiego. Językowe przeżycia Polaków w Edynburgu zbadał dr Jarosław Kriukow, asystent naukowy na Uniwersytecie Edynburskim.

Postanowiłeś poznać przeżycia Polaków w ich kontaktach z rdzennymi mieszkańcami Edynburga. Skąd taki pomysł?

Jako polskiego imigranta i nauczyciela języka angielskiego interesowało mnie, jakie Polacy mają doświadczenia w kontaktach ze Szkotami, czy szerzej z ludźmi, dla których angielski jest pierwszym językiem. Mam tu sporo znajomych, których przeżycia to gotowy materiał na pracę naukową. Od tego się zaczęło.

Dr Jarosław Kriukow. Fot. Archiwum prywatne

Czego się dowiedziałeś?

Jednym z pierwszych spostrzeżeń było to, że część Polaków, która słabo zna angielski, nie ma większych problemów w nawiązywaniu kontaktów z Brytyjczykami. Świadomość, że opanowanie języka nie jest jeszcze najlepsze nie wywołuje u nich żadnego stresu. W ogóle się tym nie przejmują. Niektórzy mają nawet szkockich znajomych, z którymi się spotykają.

Jest też druga grupa, która angielski zna całkiem dobrze, a nawet bardzo dobrze, ale uważa, że nie na tyle doskonale, aby aspirować do swobodnej konwersacji z native speakerami. Wielu z nich bardzo to przeżywa i zamyka się na anglojęzycznych mieszkańców Edynburga.

Temat zbadania tego zjawiska wydał mi się tym bardziej interesujący, gdy porównałem Polaków na przykład z Hiszpanami. Ci drudzy potrafią mówić łamaną angielszczyzną, niegramatycznie, i niczego sobie z tego nie robią. W dodatku mówią bardzo głośno i szybko. Wydają się nie przejmować tym, czy Szkot lub Anglik ich zrozumie czy nie. Polacy potrafią w takich sytuacjach być bardzo spięci. Niektórych ewentualność popełnienia błędu, paraliżuje.

Ilu Polaków odpytałeś?

Dwudziestu. Trzynaście kobiet i siedmiu mężczyzn. Z każdą z osób przeprowadziłem dwa wywiady. Warunkiem była między innymi data pojawienia się w Wielkiej Brytanii. Chodziło o tych, którzy przyjechali po 2004 roku, a nie Polaków przybyłych tu w czasie drugiej wojny światowej, czy w latach 80-tych ubiegłego wieku. Badane osoby musiały też przebywać na imigracji minimum rok, aby miały już jakiś zasób doświadczeń i obserwacji. Chciałem też, aby byli w wieku, który jest średnią dla większości polskich imigrantów w UK, czyli 18-35 lat.

Dwudziestu uczestników to wystarczająca liczba w tego typu badaniu?

Tak, ponieważ to było tak zwane studium przypadku, w którym może być badana nawet jedna poszczególna osoba, lub niewielka grupa. Takie badania mają na celu dogłębne zbadanie doświadczeń tej osoby czy grupy, czyli czegoś, co nie jest możliwe przy zastosowaniu metod ilościowych, czyli na przykład ankiet. Takie dogłębne badanie i późniejsza analiza danych pokazały pewne prawidłowości, które stworzyły strukturę do zbadania tematu za pomocą ankiety. W badaniu za pomocą ankiety wzięło udział 400 osób. Przy czym w tym drugim badaniu nie było już ograniczeń na przykład wiekowych.

W jakich sytuacjach polscy imigranci mają największe problemy z używaniem języka angielskiego?

W przeróżnych. Jedna z dziewczyn opowiadała mi na przykład, że w momencie, gdy ktoś pyta ją na ulicy o drogę, to ona woli skłamać i powiedzieć, że nie mieszka w Edynburgu, albo że nie mówi po angielsku, niż podjąć próbę wytłumaczenia trasy. Gdy ją dopytywałem, czy faktycznie miałaby z tym aż taki problem, to powiedziała, że z trudnościami, ale potrafiłaby powiedzieć parę zdań. Ale powstrzymywał ją strach.

Przed czym?

Że usłyszy coś o tym, że jest Polką, coś przykrego o Polakach. Uważa, że Polacy w Wielkiej Brytanii nie mają najlepszej opinii. Wolała udawać turystkę nie znającą angielskiego, niż przyznać się do tego, że jest Polką, mieszka w Edynburgu i wciąż słabo mówi po angielsku.

Twoi rozmówcy wstydzą się przyznać do polskości?

Bywa z tym różnie. Ale niektórzy mają z tym problem. Jeden z uczestników badania powiedział mi, że gdy pytają go, skąd pochodzi, odpowiada, że z Czech albo z Rosji. Byle nie z Polski. Uważa, że jako Polaka gorzej by go potraktowano. Niestety niektórzy z polskich imigrantów mają złą opinię o swoich rodakach i uważają, że mieszkańcy Edynburga, czy w ogóle wszyscy Brytyjczycy, myślą o nas tak samo.

To był główny powód blokady przed rozmową po angielsku? Boją się nalepki polskiego imigranta?

Ważniejszy był strach związany z utratą twarzy. Polka, która pracowała w sklepie, powiedziała mi, że gdy nie rozumiała, o co pytali ją klienci, zamiast poprosić o powtórzenie, czy wyjaśnienie, o co chodzi, wolała powiedzieć, że tego produkty nie ma. Bała się tego, co klient sobie o niej pomyśli.

Inni praktykują ciągłe usprawiedliwianie słabej znajomości języka. Tłumaczą, że są tu od niedawna, że się wciąż uczą. Jeden z uczestników badania powiedział mi, że gdy jest już zmuszony do rozmowy ze Szkotami, to od razu usprawiedliwia swój słaby angielski tym, że pracuje na kuchni z samymi Polakami.

Wielu Polaków przejmuje się tym, co inni o nas myślą, co mówią. Jak nas potraktują, gdy wyjdzie na jaw, że jesteśmy Polakami, w dodatku mieszkającymi tu tyle lat, ale wciąż mówiącymi słabo po angielsku. Niektórych z moich rozmówców to bardzo stresuje.

Utrata twarzy, możliwość skompromitowania się może wywołać stres.

U badanych przeze mnie osób rozbieżność pomiędzy tym, jak oni sami się postrzegają, jak chcieliby być postrzegani, a jak wydaje im się, że są postrzegani przez innych, była naprawdę bardzo duża. Ważnym elementem tak zwanej tożsamości językowej jest związek między znajomością języka a poczuciem własnej wartości.

Ciekawe jest to, że w przypadku kompetencji językowej, część rozmówców, której angielski był dość słaby, nie czuje dyskomfortu w otoczeniu, w którym się obraca. Mówili mi, że ich szkoccy koledzy i tak doskonale wiedzą, kim są, skąd pochodzą i jak mówią po angielsku, więc się poziomem języka nie przejmują.

Inaczej było w przypadku innego uczestnika badania. Powiedział mi, że na początku jego pobytu w Edynburgu nie przejmował się tym, czy on zrozumie innych lub czy jego zrozumieją. Z upływem czasu, gdy jego znajomość języka się poprawiła, zaczął być niezadowolony z jego poziomu. Uważał, że po upływie kilku lat jego poziom był za niski i w rozmowach z native speakerami zaczęło mu to przeszkadzać. Zaczął się wstydzić słabej angielszczyzny.

Czy twoich rozmówców spotkały jakieś przykrości z powodu słabej lub wciąż niedoskonałej znajomości języka?

Były takie sytuacje, ale przyznam, że mniej niż się spodziewałem. Był przypadek, że ktoś pracował w pizzerii i jacyś młodzi ludzie wielokrotnie naśmiewali się z jego akcentu. Jedna dziewczyna została zwyzywana przez sąsiada za sam fakt bycia Polką. Innej osobie jakiś Szkot zwrócił uwagę, gdy w autobusie głośno rozmawiała przez telefon po polsku.

Czy twoi rozmówcy przyznali się, że gorsza znajomość angielskiego i niska samoocena hamują ich kariery zawodowe i nie pozwalają na poszerzanie znajomości wśród Brytyjczyków?

Gorsza znajomość języka ma duży wpływ na wiele aspektów życia imigrantów. Chociażby słaba socjalizacja. Choć, jak wspomniałem wcześniej, niektórym, mimo słabej znajomości języka, nie przeszkadza to w kontaktach z brytyjskimi kolegami.

Nie jest też żadnym odkryciem, że wielu Polaków z powodu słabego angielskiego pracuje poniżej swoich umiejętności, czy poziomu edukacji, często wyższego niż tubylców. Problemy z tym związane były bodźcem, który skłonił mnie do przeprowadzenia badań. Mam nadzieję, że będą one przydatne dla rządu szkockiego, który przecież deklaruje, że chciałby Polaków zatrzymać w Szkocji. A żeby Polacy mogli się stać częścią szkockiego społeczeństwa, muszą się z nim zintegrować. A jak to zrobić bez znajomości języka? Jeśli go nie opanują, wciąż będą żyli obok Szkotów, a nie wśród nich.

Jakie znaczenie ma sposób nauczania angielskiego tu w UK?

Ogromne. Coraz więcej jest w literaturze argumentów, że „tradycyjny” sposób nauczania jest nieadekwatny do realiów dzisiejszego, anglojęzycznego świata. Moje badania potwierdziły, że ten sposób może negatywnie wpływać na poczucie wartości i właśnie doświadczenia na emigracji. Obecnie zbieram dane na temat tego, jak jest nauczany język tutaj w UK. Planuję też otworzyć instytucję, w której będzie się uczyć angielskiego w sposób poparty badaniami, zarówno prowadzonymi na bieżąco, jak i tymi przyszłymi.

Ale Polacy muszą nie tylko lepiej opanować angielski. Przede wszystkim muszą uwierzyć we własne siły. Uwierzyć w siebie. Poruszył mnie przykład jeszcze dwóch innych uczestniczek badania. Pierwsza znając angielski na bardzo dobrym poziomie, bała się przyjąć oferowany jej awans. Dlaczego? Obawiała się, że na nowym stanowisku, gdzie byłaby konieczność rozmowy z klientami przez telefon, mogłaby nie sprostać oczekiwaniom szefów. Inna, której znajomość języka określiłbym jako doskonałą, unikała jak mogła przyjęć organizowanych przez firmę. Uznała, że nie potrafiłaby na nich prowadzić rozmowy z taką swobodą, jak jej brytyjscy koledzy. Nie mogłaby wyrazić opinii na każdy poruszany temat, czy opowiedzieć dowcipu, który rozbawiłby uczestników party.

Polacy mają kompleksy.

Wychodzi na to, że wielu z nas niestety bardzo wielkie. Na to nakłada się niska samoocena nas jako narodu. Wielu polskich imigrantów uważa, że nie mamy dobrej opinii w Szkocji, czy w ogóle na świecie. Kompleksy narodowe w przypadku niektórych imigrantów potęgowane są właśnie przez nienajlepszą znajomość angielskiego.

Masz dla takich Polaków jakieś rady?

Po tym wszystkim co powiedziałem może zabrzmi to mało oryginalnie: trzeba cały czas doskonalić język. Nawet gdy jesteśmy świadomi jego słabego opanowania, nie bać się odzywać, odpowiadać na pytania. Nawet z błędami, ale próbować. Wyzbyć się strachu, jak inni zareagują, jak na nas spojrzą, co powiedzą. Bardzo często może się okazać, że spotkamy się z miłą reakcją. Przecież konwersacja, nawet krótka, na ulicy Edynburga czy Londynu, to jest najlepsza, praktyczna i zarazem bezpłatna nauka języka.

I nie traktować native speakerów jako nieomylnych znawców angielskiego. Bardzo wielu Szkotów, a nawet Anglików, mówi po angielsku tragicznie, niegramatycznie. Nie starajmy się też na siłę imitować ich akcentu. Bo przecież jest ich w Zjednoczonym Królestwie bez liku. Wielka Brytania to wielokulturowość, różnorodność, także w języku. Nie bójmy się więc w nim odezwać po angielsku, nawet z polskim akcentem. I na koniec: Polacy w UK znają polski i na różnym poziomie angielski. Tymczasem zdecydowana większość Brytyjczyków poza angielskim nie mówi żadnym innym językiem.

Komentarze 40

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#108.07.2017, 10:57

Mi z angielskim bardzo pomogly bajki ogladane wspolniez dziecmi bo w szkole to nas glownie gramatyki uczyli, wiec nie kupujcie Polsatow tylko zainwestowac w Sky Tv.

iwo
7 761
iwo 7 761
#208.07.2017, 11:40

Na początku zawsze miałam stresa gadająca po angielsku zwłaszcza koło innych Polaków.

Teraz to już jest śmiesznie, nie ma kompleksów i nie ma wstydu się zapytać. Jednak reguła 3 powtórzeń .. jak nie zrozumiesz/usłyszysz po 3 razie wtedy Oh well :) głównie chodzi o akcent (np mam Japonkę i cholera po drugim powtórzeniu adrenalina rośnie) i szkocki - masakra:)

Teraz mój język i akcent to często prowadzi do beki w towarzystwie.

Ship and Sheep, pennies a penis, "do you Have 2p?" Mój best one I am going to Skye ... kill Midgets. (Migies)

Zanim wiedziałam co to jest political correctness, W review mojego managera o jego PC napisałam ze nie wiem nic o jego poglądach politycznych i nie maja wpływ na jego decyzje:) Hahaha

Infidel
14 242
Infidel 14 242
#308.07.2017, 12:13

Rozmawial z 20 osobami i to wystarczylo...bo bylo random. Jakby patrzec na to badanie z empirycznego punktu to niby OK bo przebadal 20 osob z miliona i mowi ze styknie.

astroman
8 078
astroman 8 078
#408.07.2017, 12:19

I pewnie wszystkich badanych dorwał przed bramą lokalnej "fabryki" kapusty ;).

Infidel
14 242
Infidel 14 242
#508.07.2017, 12:37

Ja gadalem ostatnio z taka fryzjerka, mowi ze masa Polakow wraca. To bedzie jakies 45000 wedlug moich badan, powod byl jeden, juz im sie tu nie chce. Czyli okolo 5% sie nie chce a reszta pobiera benefity.

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#608.07.2017, 12:51

kaczystan tylko czeka na tych naiwniaków. kasa zarobiona na wyjeździe szybko się skończy i do wyboru będzie praca za 2000 lub kolejna emigracja.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#708.07.2017, 12:53

Co Ty Tomus znow sie kefiru opiles ?

astroman
8 078
astroman 8 078
#808.07.2017, 13:01

at 5.

Nom, fryzjerki i barmani wiedzą najlpiej, bo dziennie więcej ludzi ankietują w czasie pracy niż "naukowcy" piszący takie "prace naukowe" :D.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#908.07.2017, 13:01

Nie to Infidel zaczal, co maja wyjazdy do nauki angielskiego ?

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#1008.07.2017, 13:01

Rozgadalam się po miejscowemu i przestałam stresowac dopiero po przeprowadzce do Szkocji i 3 tyg. tu spędzonych na probach zrozumienia o co chodzi, czyli łącznie po prawie 3 latach. Natomiast nadal mam tak, że jak nie rozumiem, albo nie znam slowa to dopytuję - jest to czasem ciekawy test na inteligencje dla osób pytanych - okazuje sie, że nie kazdy potrafi okrężnie wytłumaczyc znaczenie czegoś;)

Takze moim zdaniem niech się wstydzi tylko ten co po wielu latach nadal ani be ani me, bo sie nie starał.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1108.07.2017, 13:03

Z angielskim jest tak jak z osobowoscia,jezeli ktos jest smiala osoba,potrafi smiac sie z siebie I sie nie przejmuje co inni powiedza,bedzie probowal mowic za wszelka cene az w koncu dzieki praktyce rzeczywiscie zacznie swietnie znac jezyk a jak ktos jest w zyciu dupa wolowa to bedzie szukal wymowek,prosil kolegow i nigdy sie nie nauczy.Wiem z doswiadczenia,bo mieszkam w Szkocji od poczatku swiata I znam tu mnostwo ludzi.

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#1208.07.2017, 13:03

Srup, za długo już jesteś na emito i marzy się kolejny banik?

i znów będziesz musiał chlać do lustra a nie do monitora...

jakie to smutne

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1308.07.2017, 13:04

jak ktos "jedzie" szybkim glaswegianem to ja dalej go nie rozumie pomimo troche lat juz spedzonych.

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#1408.07.2017, 13:06

u mnie było podobnie, odblokowanie się zajęło mi jakiś miesiąc. kaleczenie języka nigdy nie było jakimś wielkim problemem, z wyjątkiem rozmów z ludźmi ze stanów wyższych oraz rasistów i kompleksiarzy, ale jakoś nigdy nie brałem tego do głowy...

zawsze za to śmieszyli mnie ludzie którzy za wszelką cenę próbowali udawać miejscowych, wtrącając slangowe i typowo szkockie słowa, małpując akcent.

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#1508.07.2017, 13:07

Szkoci nawzajem się nie rozumieją, jeśli pochodzą z odległych od siebie okolic. nic dziwnego. to samo dotyczy innych angielskojęzycznych.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1608.07.2017, 13:07

Szczerze mowiac to Szkoci albo chca cie zrozumiec,wtedy nawet jak mowisz Kali chciec jest to cie zrozumia,albo nie chca I wtedy jest naprawde problem bo nawet jak zasuwasz angielskim z Eaton I wygladasz jak Julia Roberts oni udaja,ze ni chu chu nie wiedza o co kaman.

Infidel
14 242
Infidel 14 242
#1708.07.2017, 13:09

#9 jakbys przeczytal artykul to i bys pewnie wiedzial...

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1808.07.2017, 13:28

#12 Tomus chyba nie chcesz sie ze mna "poklocic" bo mi nie zalezy tak na opini jak Tobie ?

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#1908.07.2017, 13:50

glasgowiaków też nie rozumiem, ale również róznych servicemanów: hydraulików, mechaników, budowlańców. itp. Nie mówię, ze wszystkich, ale z większościa mam problem:(

I czasem jak pisza komenty na fejsie na lokalnych grupach... napisane jest, a żadną miarą nie wiadomo o co cho.

asbo
12 558 1
asbo 12 558 1
#2008.07.2017, 13:52

#14

To bys mial ze mnie ubaw, bo podobno u mnie (oprocz polskiego) slychac tez lokalny :) ale tak juz mam :) pewnie dlatego, ze przyjezdzajac tu nie znalam tego jezyka :)

harrier
10 848
harrier 10 848
#2108.07.2017, 14:10

Osoba, mowiaca w obcym jezyku, wydaje sie czesto kims innym: niekiedy ugrzecznionym, niekiedy usztywnionym, niekiedy pozbawionym poczucia humoru, niekiedy zdziebko bezbarwnym itp.

Mnie np. to nie pasi, wiec odzywam sie do tubylcow, kiedy juz musze.

Chyba ze mnie czyms rozczula albo rozsmiesza - Szkoci to potrafia ;)

asbo
12 558 1
asbo 12 558 1
#2208.07.2017, 14:32

Nie wiem, czy tez odnosicie takie wrazenie, ale bardzo fajnie rozmawia sie po angielsku z osobami wielojezycznymi. I to nawet nie dlatego, ze tacy z nas anglisci. Ktos, kto uzywa kilku jezykow, nie skupia sie tak bardzo na formie, a na komunikacji. Pomijam fakt, ze sluchajac nagran do cwiczen ze sluchu, to faktycznie lokalsow wszelkiej masci najtrudniej bylo zrozumiec ;) Czasami mozna miec wrazenie, ze gdzies tam ktos nas nie lapie z powodu pl akcentu. A w rzeczy samej, gadamy roznie po angielsku. Ja slysze roznice miedzy tym, jak mowia moi znajomi w Gla, w Edim, czy z pld Anglii; jak mowia ci, ktorzy uczyli sie jeszcze w Pl i tutaj. Kiedys, bedac na pld Anglii, nie moglam sie za chiny dogadac z tamtejszym lokalsem, nie z powodu pl akcentu, a wlasnie tego z Gla :) moja przyjaciolka stala obok... a wlasciwie lezala i kwiczala ;)

Swoja droga, jestem ciekawa tej metody, nad ktora chlopak pracuje :)

xeno
190
xeno 190
#2308.07.2017, 14:54

Najlepsza rada dla tych, co mają opory w mówieniu to chodzic na jak najwięcej imprez z Hiszpanami: angielski wiekszości z nich jest potworny, ale kompleksów i zahamowan nie maja w ogóle :)

astroman
8 078
astroman 8 078
#2408.07.2017, 15:13

Dla tych co mają problem dodgadać się ze szkockimi hydraulikami ;)

Popular Scottish Sayings and What They Mean.

http://www.mackayshotel.co.uk/2017/04/27/popular-scottish-sayings-mean/

Tak na marginesie, to w centralnym pasie jeszcze tak źle nie mówią, zapraszam do Caithness by zmierzyć się z jakimś lokalnym mówcą ;). Wiele słów i zwrotów których tutaj używają nie jest używana nigdzie indziej w Szkocji, jak na przykład

Ma bougee is fill ;).

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2508.07.2017, 15:16
Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2608.07.2017, 15:18

A co ty mi tu z akcentem wyskakujesz sztormiak jak polowa emigrantow nie potrafi zdania sklecic po angielsku...

Tosia
464
Tosia 464
#2708.07.2017, 22:27
asbo
12 558 1
asbo 12 558 1
#2808.07.2017, 22:34

27 jeden z moich ulubionych :)

szyszakMieszka
819
#2909.07.2017, 10:08
Tomaszek8888
493
#3009.07.2017, 18:28

śmiesznie też jest czasem, gdy pisząc maila na zakończenie dnia, mój szkocki szefcio pyta mnie jak się pisze różne angielskie wyrazy :)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#3109.07.2017, 19:06

Trzeba miec naprawde porypane pod sufitem,zeby mówic ze jest sie z Czech,albo z Rosji.

Dobra,mój angielski jest slaby,ale jestem z Polski.

Jaka by ona nie byla,jestem Polakiem!

Tosia
464
Tosia 464
#3210.07.2017, 01:42

#31 a ja mysle ze wiem dlaczego - bo niektorzy Szkoci, po powiedzeniu im ze sie jest z Polski, nagle wygladaja jakby im pod nosem zasmierdzialo.

Ja sama kiedys, w Edynburgu, znudzona tym samym pytaniem 'where are you from!', odpowiedzialam facetowi ze z Niemiec - i w szok malo nie wpadlam po tym jaki ten Szkot zrobil sie mily...

To nie jest przyjemne! ... Moze by im ktos wytlumaczyl zeby milej reagowali..? Choc niektorzy to tak poprostu maja, bo to taka kultura - wsrod swoich tez sa niegrzeczni... Jak i Polacy.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#3310.07.2017, 05:12

A gu..guzik mnie obchodzi jak oni zareagujá.Niech reagujá jak chcá.

Jestem Polakiem i wszystko w temacie.Jak mozna wstydzic sie swojego pochodzenia? Zwlaszcza bedác z Polski :)

Tosia
464
Tosia 464
#3410.07.2017, 10:47

#33 ja sie z Toba zgadzam. Udawanie kogos innego mnie nie interesuje. Mowie tylko ze zdarza mi sie taki zart - bo nuzy mnie juz to ze ze kazdym razem kiedy gebe otworze to musze zaraz tlumaczyc gdzie sie urodzilam, nawet gdy ide ogladac buty. Troszke nudne, nie?

.. wiec, rozumiem dlaczego podobnie tez robia inni - u mnie zalezy na jaki humor pytajacy trafi. Czasem odpowiadam ze jestem z Lichtensteinu - a ze nikt nie pamieta gdzie to jest to zapada cisza. I spokoj! ;)

harrier
10 848
harrier 10 848
#3510.07.2017, 11:53

Tosia, moze Polakow jest tu po prostu wiecej niz Niemcow czy innych Portugalczykow, a wiadomo, ze jak rzadkie czy nawet egzotyczne, to bardziej chciane przez ludzi dziecinnych i ciekawskich ( tacy sa wszedzie)?

A moze Niemcy sie jawia jako zamozniejsi? Co to zostawia funty jako dziani turysci?

Za biedakami nikt nie przepada, prawde mowiac, zwlaszcza inni biedacy, ktorzy chcieliby owieczke obcojezyczna troche przystrzyc, a Polaka nie bardzo jest z czego. Bo na ogol przyjechal zarabiac, a nie wydawac :P

Tosia
464
Tosia 464
#3610.07.2017, 12:31

Trafnie oceniasz Harrier!

Mnie to juz wkurza jak o tej integracji mowia w prasie - zwalajac na Polakow i na ich jezyk, wmawiajac jakies kompleksy...

Integracja to droga w dwie strony - bez wysilku z tej drugiej strony to jedynie ...klapa!

Tosia
464
Tosia 464
#3710.07.2017, 13:00

A przyszlo mi teraz do glowy zeby tu napisac ze, jesli ktos by chcial popraktykowac ten swoj angielski, tak zeby wiekszej pewnosci nabrac, to niech napisze do mnie na [email protected].

Mam doswiadczenie w takich konwersacjach, szczegolnie z kobietami, wiec pomoge, jesli ktos chce - w Glasgow!

Ale zaznaczam ze szkockiego nie uzywam! ;) .. i odradzam, bo sobie gdzie indziej nie dacie rady.. w razie czego - wiec porzadnego angielskiego sie uczcie!

arekbotor
1
#3812.07.2017, 11:02

Do Pana Dr zwracam się Mgr

Pan wybaczy, 20 osób to nawet nie jest ankieta a tym bardziej badanie naukowe. Ja przebadałem ok 2000 słowian bo mi to sprawia przyjemność. Doktorat bym na tym zrobił ale mi się nie chce, bo i po co. Więc, może nie Pan mnie też przebada i będzie pan Prof.

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#3912.07.2017, 14:05

Hmm ja mialam kiedys takiego kliwnta z polnocy,ze tylko.jego radosc bezzebnych ust dawala do zrozumienia ze kawaly opowiada.Kumpel sie smial,Szkoty.Pytam czy wiedzial o co chodzi,a on ze nic a nic:)

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#4012.07.2017, 14:05

Klienta