Marcin Stanek i Piotr Tomaszewski są sąsiadami. Mieszkają w Stoneyburn na trasie między Edynburgiem a Glasgow. Jak niemal w całej Brytanii, i tam w ubiegłym tygodniu dała o sobie znać zima.
Szkoci tyle narzekali na śnieg, tyle marudzili, że postanowiliśmy im pokazać, że skoro z czymś nie da się zwyciężyć, to można to jakoś zaakceptować, a nawet wykorzystać. Na przykład taką ilość materiału budowlanego, która spadła z nieba
– mówi Marcin, który jest z zawodu technikiem.
Razem z Piotrem postanowili zbudować przed domami, w których mieszkają, igloo. Na pomysł wpadli 2 marca wieczorem, w piątek, gdy nad Wielką Brytanią szalała „bestia ze wschodu”, czyli mroźne powietrze znad Syberii oraz sztorm Emma. Pracę zaczęli w sobotę w południe. Budowa zajęła im trzy godziny.
Najpierw szuflami usypaliśmy wielką kupę śniegu, ubiliśmy ją, a później wydrążyliśmy w niej otwór. Piotrek wykorzystał też skrzynię, w której trzyma narzędzia. Posłużyła jako forma do bloków śnieżnych, które ułożyliśmy przy wejściu. Był pomysł, żeby całe igloo zbudować z takich bloków, ale wówczas mielibyśmy problem z dachem
– opowiada Marcin.
Gdy igloo zostało zbudowane, w środku znalazło się miejsce na dwa składane leżaki, blok śniegu, który udawał stolik i małego grilla. W igloo spokojnie mogłoby się zmieścić trzech dorosłych mężczyzn. Żona Piotra, Arlene, która jest Szkotką ozdobiła budowlę flagami Polski i Szkocji.
To była przede wszystkim wielka frajda dla dzieciaków, ale wieczorem było też całkiem miło. Urządziliśmy w środku małą imprezkę. Były kiełbaski i piwo. Mieliśmy nawet telewizję, bo w jednej ze ścian wydrążyłem otwór na telefon komórkowy. Spaliliśmy cały worek węgla. Siedzieliśmy do 11:00.
Na widok igloo sąsiedzi Polaków powychodzili z domów i zaczęli sobie robić zdjęcia. Niektórzy podziwiali kunszt budowlany. Innych do igloo przyciągnął zapach smażonych kiełbasek. Rzecz niespotykana zimą w Szkocji.
W poniedziałek 5 marca ze względu na odwilż Piotr musiał ze względów bezpieczeństwa zburzyć dach igloo.
Komentarze 25
Super. W końcu coś pozytywnego o zimie.
Świetny pomysł
Fajnie że panowie się bawili - ale tekst: "...Szkoci tyle narzekali na śnieg, tyle marudzili, że postanowiliśmy im pokazać..."
naprawdę?
dziwne bo ja widziałem dziesiątki zbudowanych iglo - również z tv, barem piwnym, grilem itp...
gości jeżdżących na nartach po ulicach np. Glasgow
grupkę osób robiących niezłą imprezkę z odbiciami twarzy w śniegu - nie wspominając o słynnych już zawodach "pływackich" w śniegu...
o takich detalach jak iglo na sprzedaż, zabawach saneczkarskich, grillach na śniegu w ogrodzie i organizowanych kuligach nie wspominając...
A więc naprawdę Szkoci tyle narzekali na śnieg?
Rozumiem że w tym zdaniu chodziło o Szkotów mieszkających w okolicy, ale w wydźwięku tego artykułu to jakby jedynie Polacy potrafili coś zrobić a nie tylko marudzić.
Nie mam zamiaru obrażać tych panów Piotra i Marcina - zrobili super sprawę i świetnie że się dobrze bawili - ale nie oni jedyni!
Ja zrobilem balwana duzego.
moje dzieciaki tez sobie zbudowaly domek ze sniegu. w sumie bylo ich kilka w Inverleith Parku. nic nadzwyczajnego