Marcin Piątkowski studiował w Londynie przedsiębiorczość technologiczną. Na zajęcia musiał przedzierać się przez zatłoczone miasto. Tak się złożyło, że tematem omawianym na jednym z wykładów było znalezienie społecznego problemu i sposobu jego rozwiązania. Marcin wraz z kolegami postanowił rozwiązać problem setek tysięcy mieszkańców Londynu i innych dużych metropolii - dostawania się do pracy lub szkoły omijając gigantyczne korki.
Na początku nie było pomysłu na rower, to miał być pojazd. Zaczęliśmy od hulajnogi, myśleliśmy o samochodzie elektrycznym. Dopiero na końcu doszliśmy do wniosku, że jedynym produktem, który rozwiązuje wszystkie problemy jest jednak rower. Wiele osób chciałoby jeździć rowerem, ale tego nie robi. Powody okazywały się różne. Część nie wykorzystywała roweru do pracy, gdyż odległość była na tyle duża, że zjawialiby się spoceni, a nie mieli możliwości wzięcia prysznica i przebrania się. Pomysł na nasz pojazd powstał w 2011 roku. Wdrażanie projektu trwało 5 lat
– opowiada Marcin.
Rower nie ma łańcucha
JIVR, bo tak nazywa się ów pojazd, ma za zadanie zmniejszyć wysiłek podczas jazdy. Dzięki temu jadący się nie męczy i nie poci. Napędzać go co prawda można, jak zwykły rower, siłą mięśni, ale w ramie zamontowano także napęd elektryczny z kilkoma trybami pracy. Bateria starcza na ok. 30 km jazdy, a jej naładowanie zajmuje 3 godziny. Maksymalna prędkość - 25 km/godz. A jeżeli ktoś nie ma akurat potrzeby, aby jechać ze wspomaganiem, może napęd całkowicie wyłączyć. Rower nie ma łańcucha, ma za to własny opatentowany system bezłańcuchowy.
Napęd elektryczny to nie jedyna rzecz, w którą wyposażony jest rower Marcina. JIVR posiada GPS, bluetooth, a także obsługę iBeaconów (mogą służyć m.in. do nawigacji wewnątrz budynków), co pozwala mu się kontaktować z architekturą miejską.
Bentley, Maserati, Tesla
Do tego JIVR można złożyć w ciągu kilkunastu sekund w czterech ruchach do wymiarów 40x88x85 cm i dzięki temu zmieścić w autobusie, metrze czy tramwaju. Można go też zabrać ze sobą do biura. Kółka pozostają ruchome i można go na nich swobodnie prowadzić. Nie jest to bez znaczenia, bo pojazd waży ok. 16 kg. Poza tym JIVR ma wystylizowany kształt. Ale to już zasługa Jamesa Harnessa, projektanta pracującego dla Bentleya, do którego Marcinowi Piątkowskiemu udało się dotrzeć. Przeniesienie napędu z elektrycznego silnika na koło zaprojektował w JIVR Alberto Santucci, obecnie zatrudniony w Maserati. Sprzymierzeńców w urzeczywistnianiu swojego pomysłu Marcin znalazł w największych światowych firmach. Jego doradcą, a później też inwestorem został Cristiano Carlutti, były szef Tesli w Europie, którego Marcin znalazł w Google i wysłał do niego wiadomość.
To był przełomowy moment. Młody student z Polski, bez doświadczenia, nie budził zaufania inwestorów. Ale gdy w zarządzie pojawił się wiceprezes Tesli, sprawy potoczyły się szybko
– wspomina Marcin.
Pieniądze na realizację pomysłu na początku wyłożyła uczelnia Marcina - kilkadziesiąt tysięcy funtów na stworzenie projektu, druk modelu 3D i opatentowanie pomysłu. Później udało mu się pozyskać 180 tys. funtów od prywatnych inwestorów na budowę prototypów. Udzialowcami w założonej przez Marcina w Londynie spółce JIVR Bike zostali m.in. Fiona McKenna, była wiceprezes PepsiCo, James Calvert, nadzorujący planowanie marketingowe w BMW oraz przedstawiciel Google.
Produkcja ruszyła w Mielcu
JIVR został zaprezentowany z rozmachem pod Apple Store w Londynie. Przedsprzedaż ruszyła w 2014 roku. Klienci złożyli 300 zamówień, które są realizowane od listopada 2016 roku. Właśnie wtedy ruszyła produkcja JIVR. W Mielcu, z którego pochodzi Piątkowski. 30 osób produkuje tam 20 rowerów miesięcznie. Do końca tego roku firma chce zwiększyć produkcję do 100 sztuk miesięcznie. W tej chwili w kolejce czeka już 2,2 tys. zapisanych klientów z całego świata, m.in z Brazylii, Chile, Kanady czy Hawajów. Ale głównymi rynkami firmy Polaka są Niemcy i Wielka Brytania. Stamtąd jest najwięcej zamówień.
Nie chcemy prowadzić ekspansji kraj po kraju, chcemy robić to miasto po mieście. Obecnie zajmujemy się dostarczaniem rowerów w Europie i robimy to osobiście z prostego powodu – jeżeli ktoś czekał cztery lata z opłaconym zamówieniem na liście oczekujących, to chcemy przyjechać, uścisnąć temu człowiekowi rękę i podziękować osobiście
– wyjaśnia Piątkowski.
Rower wymyślony przez Marcina Piątkowskiego można zamówić na stronie firmy. JIVR kosztuje ok. 2,5 tys. euro. To najtańszy produkt tej klasy na rynku. Do tego należy doliczyć koszt transportu (darmowy jest tylko dla mieszkańców Polski i Londynu).
Komentarze 21
Świetnie, super pomysł, dobrze zrealizowany. Będzie sukces
pod warunkiem ze ktos lubi byc wystawionym na wiatr i deszcz
#2
Wlasnie mysiu pysiu.Pogoda jest nawieksza przeszkoda tego projektu.Po pierwszych sukcesach tego przedsiewziecia na wyspach(nowinka technologiczna) w dluzszej perspektywie mozna spodziewac sie odwrotu od tego pomyslu-za cene ok. 2 tys. £ mozna kupic zadaszony maly 5-letni pojazd.
Wiekszy sukces elektryczny rower moze odniesc na poludniu europy a nawet w Polsce.
mysle ze w Londynie ten rower osiagnie sukces. pada, skladam rower i jade komunikacja publiczna. nie pada, jade na JVIR. przykladowo 5min, ty w tym czasie 30min stoisz w korku w swoim pojezdzie. nie mecze sie, wspomaganie elektryczne, biore go gdzie chce ze soba. to sa same zalety. uwazam ze biale kolnierzyki ktore jezdza na rowerach nie beda mieli problemu przesiasc sie na JVIR, cena to nie problem, liczy sie wygoda.
gratuluje pomyslu i zycze powodzenia.
Sceptycznie nastawione są głównie osoby co nie lubią spacerów, jazdy na rowerze i do sklepu 5min spacerem auto odpalają.