Jest 25 kwietnia 2017 roku. Renata Antczak podjeżdża swoim mercedesem pod szkołę córki w Hull. 11-letnia Wiktoria wysiada z samochodu, macha mamie na pożegnanie, wchodzi do klasy. To ostatni raz, gdy widziała matkę.
Kiedy Renata nie odebrała córki, co zwykle robiła, wszczęto alarm. Policja rusza do działania, zaczyna od sprawdzenia zapisów ulicznego monitoringu. Wynika z niego, że tego dnia Renata wróciła do domu, by kilka minut po godzinie 13 znów gdzieś wyjść.
Stało się to po awanturze z mężem, Majidem Mustafą, dentystą, Syryjczykiem z pochodzenia, za którego Renata wyszła jeszcze w Polsce. O takim przebiegu zdarzeń mówił śledczym sam Mustafa. Wyjaśniał, że w tygodniach poprzedzających zniknięcie żony, ich związek trzeszczał. Renata zapowiedziała, że wystąpi o rozwód i często jeździła do Polski, tam miała przystąpić do sekty.
Problemy miały się zacząć już wcześniej, w 2016 roku, kiedy znajomi i rodzina Renaty zauważyli, że kobieta zachowuje się dziwnie. Pochodząca z Konstantynowa Łódzkiego Renata skończyła prawo. W Wielkiej Brytanii była terapeutką medycyny niekonwencjonalnej, specjalizowała się w uwalnianiu ludzi od „złej energii” i myślała o ruszeniu z tym biznesem. Jej mąż mówił, że nosiła różne amulety, a ich młodszej córce wmawiała, że Bóg nie istnieje.
Pigułki gwałtu
Według Mustafy, w domu Renata zapalała świeczki, odprawiała przedziwne rytuały, pisała, że jest szczęśliwa, bo uwolniła się od obowiązków, a wszystko dzięki jakiemuś tajemniczemu mężczyźnie. Nigdy jednak nie padło nawet jego imię.
Najgorsza dla Mustafy była groźba, że żona chce się z nim rozejść i zabrać dzieci do Polski. Było to dla niego silne przeżycie, bo zaczynali przed przyjazdem na Wyspy jako bardzo szczęśliwa para. Wtedy postanowił ją śledzić, podejrzewając Renatę o zdradę. Dlatego wymyślił pigułki gwałtu.
Mustafa znał dwóch Polaków w Hull, Roberta Lipińskiego i 47-letniego Mariusza. Ten drugi nie chciał podać swojego nazwiska, bo choć nie postawiono mu w tej sprawie żadnych zarzutów, to chce mieć wreszcie święty spokój, poza tym jego mama o niczym nie wie i tak ma pozostać.
Mariusz opowiada nam o tym, co go spotkało, gdy policja rozpoczęła dochodzenie:
Miałem szczęście, jeśli tak można powiedzieć, bo siedziałem w areszcie tylko kilkadziesiąt godzin. Ale do dziś pamiętam, jak kilkunastu uzbrojonych gliniarzy wparowało do mojego domu. Zniszczyli mi samochód, powalili na ziemię, przeszukali mieszkanie na oczach żony i córki, potem zabrali mnie na komisariat i tam maglowali.
Mówi, że trafił tam, bo policjanci podsłuchiwali Mustafę. Ten rozmawiał z Lipińskim i prosił by załatwił mu substancję używaną do produkcji tak zwanej pigułki gwałtu. Po co? Żeby otumanić Renatę, następnie prześledzić jej telefon komórkowy i uzyskać dowody na to, że jest zdradzany. A że Mariusz znał Roberta, też znalazł się na celowniku śledczych. Za kraty trafił najpierw Mustafa, potem Lipiński.
Lipiński potwierdził, że rzeczywiście kiedyś Mustafa zadzwonił do niego, pytał o GHB, czyli pigułkę gwałtu. Wtedy Robert zwrócił się o pomoc w tej sprawie do Mariusza, ale cały plan ostatecznie upadł. Sam Mustafa miał kupić kamerę i nagrywać żonę. Ponoć nawet zdobył dowody zdrady, ale film przepadł.
Plicyjne podejrzenia nie znalazły potwierdzenia dowodowego. Żadnej dostawy narkotyku nie było, ale Lipiński przesiedział za kratami wiele miesięcy. Jest już wolny. Kiedy Mariusz pytał policjantów, czy zapłacą mu za szkody fizyczne i psychiczne usłyszał, że powinien się cieszyć, bo skończyło się tylko na kilkudziesięciu godzinach spędzonych w areszcie.
Nie ma pieniędzy na sądy
Myślałem początkowo, podobnie jak Robert, żeby sądzić brytyjską policję za brutalne postępowanie do trubunału międzynarodowego, ale spasowałem. To procedury, które ciągną się latami, poza tym w jednej z kancelarii prawnych na Wyspach powiedziano mi, że to dużo kosztuje
– wyjaśnia Mariusz. Dodaje, że mąż Renaty też jest już na wolności. Nie wie, jakie zarzuty mu postawiono.
Znam go tylko przelotnie. Może ze dwa razy rozmawialiśmy i to wszystko.
Kiedy pytam go, jak jego zdaniem mogły się potoczyć losy Renaty Antczak, odpowiada: Nie wiem, po prostu nie wiem. To bardzo dziwna historia. Może została zamordowana, może, jak mówiono, wyjechała do Polski i przepadła, może wreszcie z tą sektą było coś na rzeczy.
Słyszał też, że jej córki są teraz w Londynie. Starsza Magda, która wyszła za mąż opiekuje się młodszą. Sam Mustafa nie mieszka już w Hull. Ponoć jakiś czas był w Londynie, potem przeniósł sie gdzie indziej.
Kiedy policja rozpoczęła poszukiwania Renaty, jej rodzina, włącznie z córkami, apelowała, by wróciła, dała jakiś znak o sobie. Nic. Cisza. Śledczy założyli, że kobieta nie wyjechała do Polski. Nie zabrała paszportu, bez tego nie przekroczyłaby granicy. Nie podejmowała gotówki w banku. Uchodziła za odpowiedzialną matkę i wydaje się nieprawdopodobne, by nagle, bez żadnego powodu opuściła swoje ukochane córki.
W tej sytuacji na celowniku policji znalazł się jej mąż i wspomniani Polacy, których podejrzewano o pomoc Syryjczykowi w pozbyciu się żony. Cała trójka, jak była mowa, jest już na wolności.
Śledczy opierają się tylko na zeznaniach Mustafy. Tych jednak nie można zweryfikować. Jak choćby tego, że mężczyzna miał być zaskoczony zmianą zachowania Renaty. Uznał, że to wpływ sekty, która ją zwerbowała. A ponieważ kobieta często jeździła do Polski, tam mogła przejść pranie mózgu.
Nie ma ciała, nie ma sprawy
Z pomocą polskich policjantów sprawdzano ten wątek. Nic takiego nie udało się ustalić. Nie było żadnych informacji, by Renata rzeczywiście wstąpiła do sekty, by ktoś ją do tego namawiał.
Zdaniem śledczych Renata Antczak została zamordowana, a jej ciało ukryto. Nie znaleziono jednak niczego podejrzanego w jej domu, ani w jego otoczeniu. Na komisariat zabrano nawet jej … psa. Sprawa jest zawieszona. Nie ma ciała, nie ma przestępstwa, a szef detektywów prowadzący sprawę – Tony Cockerill, bez specjalnego przekonania mówi, że kiedyś ciało Renaty się znajdzie i winny lub winni zbrodni za nią odpowiedzą.
To tylko spekulacje. Widać, że śledczy nie mają mocnych dowodów. Jeśli nie ustalą, co się stało z zaginioną (bo tak jest nadal traktowana Polka), sprawa nie ruszy z miejsca. Stanisława, mama zaginionej liczy, że jej córka odnajdzie się. Zapewnia, że Renata nie mogła popełnić samobójstwa, to nie taka konstrukcja psychiczna. Co się z nią mogło stać? Kobieta bezradnie rozkłada ręce.
Czytaj na Emito.net
Komentarze 20
"Nie wierz nigdy Mustafie,dobrą rade ci dam ..."
" Jej mąż mówił, że nosiła różne amulety, a ich młodszej córce wmawiała, że Bóg nie istnieje"
To Mustafa wmawiał córce, że bóg istnieje.
To jednak istnieje "zbrodnia doskonała" i to w kraju, gdzie policja niegdyś cieszyła się z tego, że była najlepsza w Europie. A teraz... cóż brytyjska policja do banda debili którą przerastają trudniejsze sprawy, zawsze proszą o kontakt ludzi aby im pomogli - często w banalnych sprawach. Skuteczni są tylko wtedy, kiedy pijesz piwo w parku albo kiedy inni podadzą im dowody na tacy. Odbijają się braki kadrowe i biorą "nowych" jak leci.
Mustafa Lala Pasza
Raffaele - takim skrajnie prawicowym ekstremistom to musi tutaj być ciężko? Wszystko wkur...ia dookoła... W sklepie u Mustafy czy innego Abdullaha gdy przychodzi ci prąd doładować to pewnie aż cię trzepie z nienawiści?