Prezydent Andrzej Duda podpisał 9 stycznia kontrowersyjną, likwidującą gimnazja, ustawę o reformie edukacji w Polsce. Reforma spotkała się z krytyką nauczycieli, obawiających się utraty miejsc pracy, oraz rodziców, zdaniem których reforma przeprowadzana jest zbyt szybko: zmiany w szkołach mają rozpocząć się od roku szkolnego 2017/2018. Gimnazja przestaną funkcjonować już z dniem 1 września 2019 r.
Tymczasem, zdaniem minister edukacji Anny Zalewskiej, rodzice ani nauczyciele nie powinni się obawiać, a nowa ustawa wprowadzi udogodnienia dla dzieci wracających do Polski emigrantów, tak że powroty rodzinne staną się prostsze:
Przypominam, że (w szkołach) mamy bardzo dużo obcokrajowców. Chcemy, że Polacy wracali – i oni wracają. I mają dzieci dwujęzyczne. W związku z tym w szkołach musimy, żeby dziecko nie wypadało z systemu, mieć nauczyciela, który jest świetnym matematykiem, w dodatku mówi świetnie po angielsku. (…) By po kilku miesiącach dziecko już w polskim systemie edukacyjnym było
– mówiła we wrześniu minister, tłumacząc nie tylko jakie udogodnienia szykowane są w nowym systemie dla dzieci „o specjalnych potrzebach”, ale też w jaki sposób po likwidacji gimnazjów znajdą się nowe stanowiska pracy dla nauczycieli, potrzebnych jako opiekunów dzieci dwujęzycznych. Zalewska stwierdziła też, że do utraty nauczycielskich miejsc pracy przyczyniły się zaniedbania poprzedniego rządu, który nie przygotował się odpowiednio do niżu demograficznego w Polsce.
Nie przekonuje to ekspertów, zwracających uwagę na dotychczasowe coraz lepsze wyniki polskich szkół w światowych rankingach edukacji. Specjaliści obawiają się o dalsze losy krajowej edukacji.
Pełna wersja wywiadu, w którym minister Zalewska przedstawia korzyści kontrowersyjnej reformy:
Komentarze 20
Ministerialne mrzonki...
No lecimy, po nowej reformie tutejsze dzieci z High School wroca do polskiej Podstawowki....
aha...
hahahahaha :)
to juz 1 kwietnia? ale zlecialo...
PAD zdecydował xD
Dług publiczny przekroczył bilion, za tą dobrą zmianę, też trzeba będzie z czegoś sfinansować
Lecimy po resztę rzeczy i rodziny. Nawet po najtwardszym Brexicie bede sie czul peniej w UK niż w PL...