Do góry

Social Worker: opiekun czy wróg rodziny? Rozmowa z polskim pracownikiem socjalnym w UK

Social Worker, czyli pracownik socjalny, to osoba wyznaczona z urzędu, która sprawuje opiekę nad rodziną zagrożoną kryzysem. Niestety, ingerencja pracownika socjalnego w wewnętrzne życie rodziny może zakończyć się odebraniem dzieci rodzinie, jeśli zauważy, że w rodzinie dochodzi do przemocy lub wykorzystywania dzieci. Social Worker broni przede wszystkim praw dziecka.

Fot. ivolodina - Fotolia.com

Zapraszamy na rozmowę z polskim pracownikiem socjalnym, który ze względu na wykonywaną pracę mógł udzielić nam wywiadu wyłącznie anonimowo.

Od jak dawna mieszkasz w UK? Do Anglii przyjechałam po 3 roku studiów w Polsce. To był 1995.

Czym zajmuje się family support worker? Są dwa aspekty naszej pracy. Pierwszy to pomoc w zrozumieniu, czym tak na prawdę jest rodzina. W ramach tej pomocy prowadzimy kursy dotyczące tego, jak wychowywać dzieci, mówimy o dyscyplinie czyli, jak chwalić dzieci i jak je karać bez użycia przemocy. Jak z nimi spędzać czas i jak sobie poradzić, kiedy ma się problem z przemocą domową. Drugi aspekt naszego działania polega na bezpośredniej pracy z rodzinami. Bardzo często są to skierowania od opieki społecznej. Pracujemy z rodzicami nad różnymi rzeczami, może to być dyscyplina czy edukacja.

Od jak dawna pracujesz w tym zawodzie i co spowodowało, że postanowiłaś zajmować się pomaganiem rodzinom? Jako FSW pracuję już siedem lat, wcześniej pracowałam w Sure Start i również pomagałam rodzinom, które miały trudności. Myślę, że moja praca daje mi dużo satysfakcji, cieszy mnie kiedy widzę rodziny które od nowa zaczynają funkcjonować i zmieniają rzeczy na lepsze.

Jakie są najtrudniejsze przypadki, z którymi się spotkałaś? Myślę, że trudno powiedzieć jakie były najtrudniejsze. Na pewno ciężko jest, kiedy mimo ciężkiej pracy z rodziną, dziecko zostaje odebrane. Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie jak bym się czuła w sytuacji, w której odebrano by mi dziecko.

Jak oceniasz pracę Social Service w UK? Każdy ma inne zdanie na ten temat i uważam, że na pewno nie jest to łatwa praca. Nie zawsze jednak pamiętamy, że jest to praca bardzo potrzebna i są sytuacje, w których Social Worker, czyli pracownik socjalny jest jedyną osobą, która może pomóc krzywdzonemu dziecku.

Jacy są rodzice, z którymi pracujesz? Trudno określić, ponieważ rodzice są różni. Niektórzy chcą z nami współpracować i chętnie wpuszczają nas do domu przyjmując oferowaną im pomoc. Inni od samego początku są przeciwni naszym ingerencjom. A przecież musiał być jakiś powód, dla którego rodzina została do nas zgłoszona.

Co dzieje się, kiedy masz do czynienia z patologiczną rodziną? Niestety większość moich rodzin to tak zwana patologia. Różne są powody takiej sytuacji. W Anglii nie tylko opieka socjalna zajmuje się pomocą, ale również mnóstwo innych organizacji. Jeśli ktoś ma problem z alkoholem czy narkotykami to zawsze znajdzie się odpowiednia jednostka, która obejmuje opieką taką osobę. Niestety nie każdemu da się pomóc, bo nie każdy tego chce czy jest w danym momencie na to gotowy.

Jeśli rodzic nie podejmuje leczenia, to co dzieje się z jego dziećmi? Podstawowym czynnikiem, który jest brany pod uwagę w takiej sytuacji jest bezpieczeństwo dzieci, które przebywają w patologicznej rodzinie. Jeżeli coś może im zagrażać ze strony, na przykład agresywnego rodzica rozpatrywana jest opcja usunięcia zagrożonego dziecka z rodziny.

W pierwszej kolejności sprawdzamy czy jest w pobliżu ktoś z rodziny lub bliski znajomy, ktoś kogo dziecko zna i przy kim mogłoby poczuć się bezpiecznie. Najlepsza sytuacja jest wtedy, kiedy taka osoba może zaopiekować się dzieckiem. Jeśli nie uda się znaleźć nikogo, dziecko może trafić do rodziny zastępczej.

Jaką formę pomocy oferuje państwo takim rodzinom? Należy podkreślić, że państwo oferuje ogromną pomoc rodzinom, które przechodzą kryzys emocjonalny czy finansowy. Zanim dziecko trafi pod opiekę pracownika socjalnego w Wielkiej Brytanii oferowana jest pomoc ze strony wielu organizacji, zarówno państwowych jak i prywatnych fundacji.

To, co państwo może zapewnić to przede wszystkim pomoc w postaci tłumacza, bo często zdarza się, że rodzice nie mówią w języku angielskim. A skoro nie znają języka, to trudno liczyć na to, że skorzystają z oferowanej pomocy. Inna pomoc to wsparcie prawne.

Czy rodzicom, których nie stać na zatrudnienie adwokata przysługuje obrońca z urzędu? Oczywiście. To jest fakt, o którym ludzie często zapominają. Nie ma takiej możliwości, by proces prawny zakończony odebraniem dzieci przebiegał bez prawnika reprezentującego rodzinę i stojącego po jej stronie. Państwo ma obowiązek zapewnić rodzinie opiekę prawną w postaci darmowego adwokata.

Oferowana jest również pomoc psychologiczna oraz pedagogiczna. W niektórych przypadkach udziela się również pomocy finansowej czy mieszkaniowej.

To nie jest tak, że państwo zabiera dzieci i przekazuje je rodzinom zastępczym pod opiekę bez powodu. Zanim do tego dojdzie oferowana jest szeroka pomoc, a rodzice mają szansę udowodnić, że potrafią zmienić swoje postępowanie wobec dzieci, którym działa się krzywda.

Są jednak przypadki, w których dzieci odbierane są bardzo szybko. To prawda. W takiej sytuacji można powiedzieć tylko jedno: bardzo dobrze, że tak się dzieje, bo sytuacja w jakiej znalazło się dziecko jest dramatyczna. Są to przypadki wyjątkowe, gdzie są ewidentne dowody na wykorzystywanie dziecka. Przecież żadna matka nie chciałaby, żeby jej dziecko było co noc wykorzystywane seksualnie przez jej partnera? To są właśnie tego typu sytuacje, gdzie interwencja potrzebna jest natychmiast.

Matka, która wiedziała, że dochodzi w domu do takiego okrucieństwa wobec dziecka i mimo to nigdzie tego nie zgłosiła i nie szukała pomocy, może spodziewać się, że będzie traktowana na równi ze sprawcą czynu, jako osoba współdziałająca w dopuszczaniu się wykorzystywania dziecka. Przymykanie oka na takie sprawy i udawanie, że się tego nie widzi jest również wyrazem nieodpowiedzialności rodzicielskiej.

Czy w swojej pracy spotkałaś się z rodzinami polskimi? Pracuję w Haringey, więc jest tu wielu Polaków. Niektóre polskie rodziny potrzebują tylko małego wsparcia bo są na przykład samotnymi rodzicami albo nie znają języka. Inni mają bardziej skomplikowane problemy życiowe i zupełnie nie wiedzą jak sobie z nimi poradzić.

Gdzie mają szukać pomocy? To zależy od rodzaju problemu. Najprościej zacząć od swojego GP czyli przychodni, lekarza, który opiekuje się rodziną. Jeśli dochodzi do przemocy w domu i kobieta nie wie, gdzie może szukać pomocy to powinna zacząć od lekarza lub policji. W innych przypadkach można skontaktować się z Job Centre lub organizacjami charytatywnymi, które na pewno nie zostawią nas samych. Nie jest dobrze, gdy pomoc zaczyna się od Social Service, bo to pokazuje, że rodzina nie starała się wyjść z kryzysu i nie szukała wsparcia.

Czy praca social workera jest trudna, czy to czysto urzędnicze stanowisko? Myślę że social worker to też człowiek i matka czy ojciec. To bardzo odpowiedzialna praca, bo bardzo łatwo jest czegoś nie dostrzec, a potem konsekwencje takiego niedopatrzenia ponosi cała rodzina. Najważniejsze, by stać na straży sprawiedliwości, która przysługuje wszystkim, i rodzicom i dzieciom.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Małgorzata Mroczkowska

Komentarze 56

macmac
415
macmac 415
#102.11.2015, 11:18

Jaka to anonimowosc jak podala gdzie pracuje i jak dlugo.
Ciekawe co z Kama? -dawno nie bylo wiesci od niej.

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#202.11.2015, 12:01

tesknisz?

nie zazdroszcze pracy, nic gorszego niz uzerac sie z patologia

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#402.11.2015, 14:45
Profil nieaktywny
Konto usunięte
#602.11.2015, 17:37

Scott_David
#3
Łooo! - skąd to wiesz, bo ostro pojechałeś? W dodatku z taką złością. Doświadczyłeś tego - bo bardzo przekonująco piszesz?!

Profil nieaktywny
petroff
#702.11.2015, 19:50

Ta pani zapomniała dodać kilka szczegółów które pozwolą spojrzeć na social service w zupełnie innym świetle:

1. Bonusy, każdy departament ma swój tzw target, musza wyrobić określoną liczbę adopcji w miesiącu, wtedy dany departament dostaje więcej funtów z budżetu państwa, a dany pracownik social service ma płacone więcej od każdej sprawy zakończonej adopcją, więcej adopcji-większa pensja.

2. Zadaniem social workera nie jest dociekanie prawdy(w wypadku złośliwego donosu) czy badanie stanu faktycznego, tylko znalezienie czegokolwiek by można było zabrać dziecko do adopcji lub, minimum wpisać na child protection list, pojawienie się dziecka na tej liście daje im możliwość kontrolowania danej rodziny przez miesiące a nawet lata i znalezienia pretekstu do zabrania dziecka.

3. Future emocional harm, te 3 słowa dają możliwość dowolnej interpretacji oraz manipulacji faktami, czyli: możliwe, że dziecko w przyszłości zostanie emocjonalnie skrzywdzone przez rodziców, w 80% przypadków, future emocional harm to zapis pozwalający zabrać dziecko do adopcji lub wcisnąć go na child protection list, jest to praktyka która pozwala karać rodziców którzy jak do tej pory nie zrobili nic złego, to tak jak kara bez popełnienia przestępstwa, każdy z nas w przyszłości może skrzywdzić własne dziecko lub zostać złodziejem, mordercą itp.

4. Legal Aid, pani z artykułu powyżej podała strasznie kłamliwe fakty dotyczące tzw adwokata z urzędu, największa bzdura jaka została przdstawiona w artykule, jeżeli chodzi o sprawy adopcyjne to jedynie legal aid działa w konfrontacji sadowej, czyli kiedy jest już za późno, legal aid nie pokrywa innych czynności prawnych związanych z tematem social service vs rodzice, nie pokrywa kosztów pism, uczestnictwa w tzw core group meeting itd, oprócz rozprawy w sądzie wszystko musi być pokryte z kieszeni rodziców.

5. Secret family court, tak jak się czyta tak dokładnie to znaczy, od widzimisia danego social workera zależy czy pozwoli nam wziąść udział w posiedzeniu sądowym decydującym o losie danego dziecka, zasłaniają się przy tym dobrem dziecka i wszystko utajniają.

6. Nie wolno krytykować poczynań pracowników social service, zero krytyki, skarg, odstępstwo kończy się więzieniem.

7. Choroba psychiczna, kiedy social workers zainteresuja się daną rodziną, większość jest kierowana na badania psychiatryczne pod kontem chorób psychicznych, dowcip polega na tym, że psychiatrami są osoby ściśle współpracujące z danym social service i przez nich opłacani, a więc uściślając: za badanie i opinię płaci social service, jednak kiedy opinia jest negatywna, stwierdzająca brak chorób psychicznych, wtedy dany psychiatra dostanie symboliczną "stówkę", kiedy jednak znajdzie coś, jakąś chorobę, wtedy honorarium jest kilkaset procent większe, żaden z psychiatrów nie ma interesu by wystawić opinię pozytywną, opłaca się jedynie wystawić opinię stwierdzającą chorobę, na tej podstawie w ciągu godziny łatwo można zabrać dziecko do adopcji.

Podsumowując:
tylko kilka słów-więcej dzieci zabranych do adopcji, więcej kasy dla social workera i jego szefa, jego departamentu etc.
W interesie social service jest zabranie dziecka do adopcji, nie badanie prawdy.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#802.11.2015, 20:01

#7
Jesteś Social Workerem (ewentualnie byłeś)? - przecież nie jest to publicznie podawane - a jeśli się już o tym mówi to podawane to jest w takiej formie jak artykuł?

Profil nieaktywny
petroff
#902.11.2015, 20:31

Nie będę podawał szczegółów skąd wiem, ale wiem i tyle, wiadomo, że o patologii systemu się nie pisze, jedynie ci co pracują dla social service oraz rodzice którzy mają lub mieli z nimi do czynienia o tym wiedzą. Pierwszą instrukcją social workera(polecenie służbowe) jest ukrycie się na social media(FB, twitter itp) np: dane autentyczne, Lisa Wray, kiedy dostała pracę w social service, to na facebooku zmieniła na Foxy Dee..., z wiadomych przyczyn nie podam jej obecnego nicka, na moje pytanie czemu tak się nazwała odpisała mi: Polecenie służbowe, za duże ryzyko, że ktoś nas namierzy, czego może obawiać się ss worker to łatwo się domyśleć. Jestem bardziej niż pewien, że znasz/znacie osobę z waszego otoczenia która ma problemy z social service, jedynie możecie o tym nie wiedzieć ponieważ 1-jest to wstyd, 2-jest to zabronione, tzw child protection system zabrania rodzicom rozpowiadać o tym fakcie(że niby chronią godności dziecka) każda forma ujawnienia tego faktu kończy się więzieniem. Od 2008r eskalacja rodzin w uk się nasiliła, za sprawą tzw "Baby P", drugim czynnikiem było zalegalizowanie małżeństw homoseksualnych, mają prawo adoptować dzieci tak samo jak pary hetero, więc trzeba te dzieci skądś brać, łatwym celem są emigranci, o ile Słowacy oraz Czesi zrobili z tym porządek(zdecydowane działania rządów tych krajów stających murem za swoimi obywatelami w uk) o tyle rząd PL nie kiwnął jednym palcem by pomóc jakiejkolwiek Polskiej rodzinie, jest garstka której w porę udało się opuścić uk i wrócić do Polski.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1002.11.2015, 20:46

Widać tutaj też działa to tak samo jak niemiecki Jugendamt.

Judasz
6 253
Judasz 6 253
#1102.11.2015, 21:07

Dzieci nie mam, ale mam chomika, i zaczynam się bać, bo jak bydlę futrzane opowie pracownikowi socjalnemu co widziało.... to leże jak długi

Zbychu_zPlebani
7 832
#1202.11.2015, 21:32

#11 chomik syryjski?

Judasz
6 253
Judasz 6 253
#1302.11.2015, 21:42

A skąd mam wiedzieć ?

Profil nieaktywny
petroff
#1402.11.2015, 21:43

Niemiecki Jugendamt, Norweski Barnevernet i Brytyjski Social Service, to święta trójca Europy z tą różnicą, że w uk liczba adopcji jest największa, presja rządu robi swoje. Wystarczy donos, zaniepokojenie pani w szkole, sygnał od twojego GP, najmniejsze pomówienie zazdrosnego sąsiada, była żona zazdrosna o twój nowy związek, zawistny kumpel w pracy, każdy schizofrenik z urojeniami itd, możesz zgłosić każdą rodzinę, to może być zgłoszenie telefoniczne, online, listownie, wszystko odbywa się anonimowo, nikt nie będzie wnikał skąd wiesz i jak się nazywasz, ss chcą tylko sygnału, resztę dopracują sami, przetrzepią cię na wylot, z criminal record i kartą medyczną włącznie, bez problemu wejdą na twoje konto fb, maila czy skrzynkę odbiorczą sms w twoim telefonie, bez problemu dobiorą się do twojej korespondencji zanim ta dotrze do ciebie z listami od adwokata włącznie, wsystko zgodnie z prawem.
Warto opisać jak to wszystko się odbywa, wtedy sami zrozumiecie, jak bardzo chory jest system, na przykładzie:
Ktoś składa na ciebie anonimowy donos, że twoje dziecko było widziane na dworze bez opieki osoby dorosłej(wszystkie dzieci niżej niż 12 lat nie moga być same nawet na placu zabw w uk), tego samego dnia wpada do ciebie social service z policją, pobieżnie przedstawią ci problem i dadzą do podpisu pismo, tzw section 20, czyli, że na czas wyjaśnienia sprawy godzisz się by dziecko zostało umieszczone w rodzinie zastępczej, ty nie podpisujesz, więc oni w ciągu godziny załatwiają court order i dziecko jest zabrane siłą, jeżeli stawiasz opór idziesz siedzieć, od momentu zabrania dziecka do rodziny zastępczej mają 3 dni by ogłosić sprawę w sądzie o odebranie dziecka do adopcji, tobie udaje się wygrać przed sądem i po 3 dniach dziecko wraca do ciebie, social service wciska go na child protection list, za kilka dni robią ci niezapowiedzianą wizytę, mają prawo o każdej porze dnia i nocy, stwierdzają, że w mieszkaniu masz bałagan, to zagraża zdrowiu dziecka, na tej podstawie znowu załatwiają court order i twoje dziecko ponownie zostaje zabrane na 3 dni, znowu sprawa w sądzie, ty ją znowu wygrywasz, jednak twoje dziecko pozostaje na liście dzieci zagrożonych, tego samego dnia co dziecko ponownie zostaje ci oddane oni wpadają znowu i znowu, z byle powodu, na podstawie kolejnego court order na 3 dni zabierają dziecko. Wszystko to co robią jest legalne, moga tak robić wkółko do znudzenia, z tym, że wam prędzej się to znudzi niż im. Możecie wierzyć lub nie, wasza sprawa ale to jest fakt.
Warto wspomnieć o drugim co do wielkości biznesie w uk, czyli foster parents, złoty biznes, przy dobrych wiatrach możecie zarobić w tydzień kilka tyś funtów na jednym dziecku jako rodzina zastępcza.
Kolejny absurd, kiedy uda im się załatwić tzw court order na long term foster parents, wtedy tracicie dziecko na długie miesiące czy lata, sprawy się wleczą latami, kiedy jednak po latach, jakimś cudem sąd przyznaje wam rację i stwierdza, że dziecko było oddane do adopcji niesłusznie to jedynie dostaniecie odszkodowanie, nikt wam dziecka nie odda ponieważ wasze dziecko przez kilka lat było w innej rodzinie i ze względów tzw "dla dobra dziecka" musi tam już pozostać ponieważ emocjonalnie jest już związane z rodziną adopcyjną, co w takiej sytuacji, po latach jest rzeczą oczywistą.

macmac
415
macmac 415
#1502.11.2015, 21:53

Juz pracownicy socjalni m.in. przez Polki zatrudnione w tych instytucjach dowiedzialy sie ze polskie dzieci stanowia latwiejszy target.
Instytucje polskie nie dbaja o swoich obywateli,bariery jezykowe i finansowe obywateli.
Z innymi nacjami juz nie jest tak latwo:
Arabi maja zwyczajowe prawo zemsty czyli moga np. chlusnac kwasem w twarz pracownika socjalnego.
Inne nacje europejskie maja opieke swojego panstwa a Brytyjczycy moga sie sadzic ,pozyczac pieniadze od rodziny i latac po CABach i wzbudzac litosc u sedziow.

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#1602.11.2015, 22:01

kilka tysiecy tygodniowo na dziecko? I nadal brakuje rodzicow zastepczych? w samej Szkocji ok.800.

Mariany rzuca sie do komputerow, tylko nie wiedza ,ze proces rejestracji jako rodzic zastepczy trwa nawet ponad 2 lata. Wiec pierwszy nowy audik dopiero za 3 do 4ech.

Profil nieaktywny
petroff
#1702.11.2015, 22:17

do 15
Masz całkowita rację, do obywateli wyznania islamskiego oraz kolorowej populacji w uk się nie czepiają, z wielu względów, nie chca drażnić muslim community, oni zazwyczaj są zwarci i gotowi do walki przeciw ss, no i obawy, że znowu ktoś odetnie głowę brytyjczykowi, tu chodzi o te tzw multi-culti, rasizm itd, mało kto chce adoptować afrykanina lub małego muzułumanina, Polskie dzieci to bardzo łatwy cel oraz te śliczne niebieskie oczka, większość Polek dba o siebie w ciąży oraz dzieci Polaków rodzą się w większości zdrowe, dorodne oraz, co bardzo ważne, rodzą się białe, każda rodzina chętnie adoptuje potencjalnego "Tomaszka, Majeczkę czy Natalkę". Ważnym podkreślenia jest fakt, że Polskie social workerki mają opinie jednych z najgorszych, generalnie kiedy taka się już wybije i dostanie dobrze płatną państwową "fuchę" plus władzę to z pogardą podchodzi do rodaków, zwykłych Polaków szukających lepszego życia w uk, odrzuca wszystko co Polskie i przejmuje brytyjskie zwyczaje z tymi złymi włącznie. Oczywiście nie można wepchnąć wszystkie do jednego wora, są wyjątki od reguły.
Wracając do brytyjczyków, oni ten system znają dobrze, tak jak my czarną wołgą oni dzieci straszą social service, w momencie kiedy zaczynają być nękani wiedzą co robić, w przeciwieństwie do przeciętnej Polskiej rodziny nie świadomej zagrożenia, mają przychylność swoich mediów, pieniądze na adwokatów oraz, w ostateczności uciekają z uk na Cypr lub do Hiszpanii gdzie mogą spokojnie cieszyć się swoimi dziecmi dzięki pomocy rodziny, są też organizacje pomagające im w ucieczce.

Scott_David
4 693
Scott_David 4 693
#1803.11.2015, 08:44

#3 Tak dokladnie sam tego doswiadczylem...

petroff opisuje wszystko bardzo dokladnie a zrozumie to tylko ten kto w te sidla wpadl dzieki komus innemu... z zazdrosci... dzieki falszywym oskarzeniom :/

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1903.11.2015, 09:14

Scott_David
#18
Dlatego zapytałem, bo takich rzeczy jak opisał petroff raczej nie publikują. Zastanawia mnie tylko jedno - czy faktycznie wystarczy fałszywy donos aby komuś zrobić piekło? Moi znajomi (rodzina z 2 dzieci) mają sąsiada który podpie...ił ich już dziesiątki razy - po prostu się na nich uwziął. Począwszy od Councilu, Revenue, opieki społecznej, policji itd - byli już u nich chyba wszyscy! I nic. Dodam, że znajomy (ojciec dzieci) potrafi tak się na nie wydzierać że już nie raz głos stracił! - on ich spokojnie nie upomina tylko drze się na "cały regulator". Dzieciaki zresztą też wrzeszczą, płaczą.

Profil nieaktywny
petroff
#2003.11.2015, 11:52

Dokładnie Scott David, była żona która się dowiedziała, że moja partnerka spodziewa się dziecka, a czynnikiem zapalnym były alimenty, w sierpniu 2014r dowiedziałem się, że jestem tzw "podwójnym alimenciarzem", czyli od 2010r podlegam pod Child Support Agency a w Polsce rośnie mi dług, czyli była żona zrobiła mi dwa obowiązki alimentacyjne na jedno dziecko, jeden w UK drugi w PL, w UK potrącali z pensji w Polsce rósł mi dług, nazbierało się tego grubo ponad 20 tyś zł. Próby przekonania byłej żony by sprawę załatwić polubownie nic nie dały, więc w Polsce założyłem jej sprawę w sądzie, pierwsza sprawa odbyła się 18 grudnia 2014 r, 15 grudnia zostało złożone doniesienie, najpierw próbowała na Policji w UK zgłosić, że ponad 10 lat temu ją gwałciłem, że miałem bić córkę, że ponoć ją molestowałem i wiele wiele innych bzdur, jednak Policja w Anglii nie przyjeła jej zgłoszenia, powiedzieli, że po 10 latach to trochę dziwne oraz, że według zgłoszenia do miało być w Polsce więc oni nawet nie mają jurysdykcji by ta sprawą się zająć, wtedy posłużyła się moją córką która ma 17 lat, wysłała ją do jej dyrektorki w szkole i moja córka, obecnie była córka, naopowiadała jak to tatuś był dla niej niedobry, oczywiście wiedzieli, że moja obecna partnerka spodziewa się dziecka, dyrektorka w jej koledzu napisała maila do social service, ci z Anglii napisali do tych ze Szkocji i się zaczeło. Dzień przed wigilią, późnym wieczorem zapukały do naszego mieszkania 2 panienki z social service, akurat zdążyłem wrócić z Polski ze sprawy sądowej, poinformowały nas o tych rewelacjach mojej byłej żony oraz córki, generalnie panienki były bardzo miłe, zapewniały nas, że to standardowa procedura, bla, bla, bla i, że na tej wizycie koniec, ponieważ historia mojej córki jest mało wiarygodna, powiedziały, że tylko jeszcze muszą napisać do Polskiego konsulatu o moje disclosure ponieważ córka napomkneła, że w Polsce wiecznie popełniałem szereg przestępstw i miałem wiele spraw w sądzie, ogólnie kryminalista. Po jakimś czasie, przed urodzeniem dziecka odwiedziły nas znowu i poinformowały, że Polskie władze, zasłaniając się jakimś przepisem, odmówiły im udzielenia informacji na mój temat ponieważ chronią prywatność swoich obywateli oraz social service w uk to dla nich żadna władza, cały czas zapewniały nas, że to tylko zwykłe formalności. Po kolejnych kilku dniach odwiedza nas nasz lekarz, GP, który zna nas od lat i po starej znajomości informuje, że social service grzebie w naszych medical record, kiedy na początku stycznia udajemy się do szpitala na ostatniego skana, w dziwnych okolicznościach ginie cała teczka mojej partnerki, pielęgniarka informuje nas, że tecza odnośnie przebiegu ciąży zagineła, coś mnie wtedy tchneło, te podejrzliwe spojrzenia pielęgniarek oraz dziwne podejście tej co potem robiła skana, jednak wtedy jeszcze nie miałem świadomości co tak naprawdę się szykuje, nie posiadałem tej wiedzy jaką mam teraz oraz nie miałem powodu by nie ufać panienkom z social service, poprostu teczka zgineła ale pewnie się znajdzie, tak wtedy do tego podchodziłem. Kiedy rodzi się nasze dziecko, jesteśmy informowani przez midwife, że ona musi poinformować o tym fakcie social service ponieważ nasz medical record dosłownie aż się świeci od ingerencji w niego social service. W szpitalu, kilka dni po urodzeniu dziecka, social service odwala show na miarę koncertu na wembley, to co odstawili w szpitalu to dosłownie w pale się nie mieści, w dniu wyjścia do domu, organizują jakąś konferencję, na tej konferencji, UWAGA! wymieniam osoby: 5 pracownic social service, wysoko postawiony oficer Policji, 2 umundurowanych Policjantów, pielęgniarka od naszego GP, tłumaczka, panienka która robi notatki oraz kilka studentek(przyszłych prześladowców szkolą od pierwszych dni szkoły), nie wiem czy wymieniłem wszystkich, tyle osób jednorazowo to nawet w kantynie zakładowej nie znajdziecie. Na konferencji, nie licząc się z naszym zdaniem, wpisują nasze dziecko na listę dzieci zagrożonych(child protection list) zasłaniając się jakże pięknym paragrafem "future emotional harm", czyli w skrócie, że w przyszłości moge krzywdzić własne dziecko, nic dodać nic ująć, podczas tego show, ustalają, że na czas tzw investigation mam wyprowadzić się z własnego domu a dziecko ma zostać tylko pod opieką matki, na nią nic nie mieli, i tutaj kolejny absurd, mogę przebywać we własnym domu od rana do nocy ale na noc mam wychodzić z domu, kiedy powiedziałem, że się nie zgadzam to zaczeli szantażować, że jeszcze dziś załatwią court order i dziecko trafi do rodziny zastępczej, zgodziłem się, każdy w takiej sytuacji by się zgodził, nam udało się wrócić z dzieckiem do domu, w 80% przypadków, innym rodzicom to się nie udaje. Po powrocie wynająłem adwokata, między czasie przysyłają mi zwykłą pocztą raport w którym wszystko jest opisane, udaje się z tym raportem do adwokata, ten mi mówi, że pod żadnym pozorem nie mam opuszczać własnego mieszkania na noc, mam tam być 24 na dobę, ponieważ te ich zalecenie, że mam nocować poza domem nie ma żadnej mocy prawnej, to tylko ich fanaberia która w żaden sposób nie zabezpiecza dziecka przed future emocional harm, oczywiście tak zrobiłem, pomimo tego, że jak idiota przez cały tydzień nocowałem u znajomych, dodała, że szantażem wymuszają na rodzinach tego typu zachowania, ma to na celu rozdzielić rodzinę, rodzina w takiej sytuacji się oddala, a często nie wytrzymując rozpada się, wtedy łatwiej im zabrać dziecko. Zaczeły się naloty panienek z social service, wpadały kiedy chciały, zadawały głupie pytania, przeglądały konty i co najzabawniejsze, na końcu każdej wizyty wchodziły do pokoju dziecka i sprawdzały wyposażenie, było to o tyle absurdalne, że robiły to za każdym razem, nie wiem czemu to miało służyć? że niby po ich wizycie wynoszę wszystko do piwnicy? kiedyś, podczas jednej z wizyt przyczepiły się do pieluch, Polskich pieluch firmy Bella, zaczeły się burzyć, że w uk mają być tylko używane produkty dopuszczone przez brytyjski health i coś tam, zawsze pytałem jak długo to potrwa, oni mi wtedy, że do czasu jak ściągną opinię moją z Polski, karalność itd, więc ja wziełem ich z zaskoczenia, pewnego dnia udałem sie do kraju, wyciągnełem swoje zaświadczenie o niekaralności oraz od komendanta posterunku zaświadczenie, że nigdy przeciwko mnie nie toczyły się żadne postępowania o przestępstwa czy wykroczenia, generalnie przykładny obywatel, odwiedzam też opiekę społeczną w Polsce i biorę zaświadczenie, że kiedy była żona oraz córka mieszkały ze mną, nie byliśmy ich klientami, te wszystkie papiery daje panienkom z ss podczas jednej z wizyt, do kompletu dolączam historię czatu z moją córką oraz setki zdjęć na których widać, że co roku spędzaliśmy razem wczasy oraz, że wielokrotnie brałem ją z Anglii do Szkocji gdzie przebywała u nas długie tygodnie, moja córka podała, że kiedy wyprowadziła się z mamusią od tatusia to nie było żadnego kontaktu ponieważ tata to zwyrodnialec, panienki z ss nie były zainteresowane moimi dokumentami, oczywiście wzieły, po kilku tygodniach poinformowały mnie, że moje zaświadczenie o niekaralności jest zbyt blade by zeskanować i wysłać do tłumacza a na resztę dokumentów nie mają budżetu, czyli sytuacja wyglądala tak, że trzymały moje dziecko na liście dzieci zagrożonych ponieważ czekają ma dokumenty z Polski, ale kiedy ja im te dokumenty dostarczam to albo za blade albo nie maja kasy na tłumaczenie, więc idąc za ciosem sam, na własny koszt daje do tłumacza, bagatelka, 1200funtów, panienki dostaja komplet dokumentów z tłumaczeniem, jednak stwierdziły, że nie moga tego zaakceptować ponieważ to musi być ich tłumacz, dosłownie jaja jak berety! Wtedy zrozumiałem, że oni nie chca poznać prawdy, im chodzi tylko o moje dziecko, idealny produkt adopcyjny. Zbliżał się czas końca, czyli 3 miesiące, po 3 miesiącach musieli usunąć moje dziecko z listy dzieci zagrożonych, nie mieli podstaw go tam trzymać, podczas ostatniej wizyty zaczeli sugerować nam, że powinniśmy zostać przebadani przez wyznaczonego psychiatrę, doszło wtedy między nimi a moją partnerką do ostrej kłótni, nie wytrzymała, oświadczyła im, że od tej pory koniec, nie będziemy z nimi współpracować, przegieli pałe, że już nigdy nie otworzymy im drzwi, mają się wynosić, na następną środę wyznaczyli termin kolejnej wizyty i zagrozili, że jak nie otworzymy im drzwi to przyjdą z policją, ja skontaktowałem się z panią Konsul z Polskiego Konsulatu, po opowiedzeniu naszej historii pani Konsul wydała nam paszport dla dziecka w trybie natychmiastowym, kupiliśmy bilety i wyjechaliśmy do Polski, nawet naszych najbliższych przyjaciół nie poinformowaliśmy o tym fakcie, jedynie adwokat wiedział, teraz mamy święty spokój.
Oczywiście zaraz pojawią się trole co zaczną podszywać się pod znawców tematu, typowe ludki co trafiają na temat, guglują i się mądrzą, mam to gdzieś, możecie wierzyć lub nie, nie obchodzi mnie to, ja już mam to za sobą, ale postanowiłem, że warto przestrzec innych, brytania nie jest wcale taka piękna jak wam się wydaje, pod wieloma względami jest gorsza od Polski.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2103.11.2015, 11:58

petroff
#20

O ja pier....e !!! - scroll w myszce mi padł!!!

Profil nieaktywny
petroff
#2203.11.2015, 12:04

do Fcuk
Ponad 50% zgłoszeń, donosów, jest przez nich szybko zamykana, nie dali by radę tego wszystkiego przerobić, na to czy podejmą donos czy nie ma wpływ wiele czynników, po pierwsze wiek dziecka, im młodsze tym lepszy produkt adopcyjny, przebieg ciąży oraz rasa, mają tysiące donosów dziennie, w skali roku to miliony więc muszą robić selekcję, nie dali by rady wszystkich przetrzepać.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2303.11.2015, 12:11

petroff
#20

Więc jednak - to nie jest pierwszy lepszy donos, zresztą napisałem to w #19. Cały czas mnie to zastanawiało. Napisałeś, że nawet błahy anonimowy donos może doprowadzić do tragedii. Ale sorry - to co teraz napisałeś to nie jest "byle bzdura". Jeśli opieka słyszy coś takiego (i wierzę ci, że to kłamstwa i pomówienia) - to dziwisz się, że aż tak zareagowali?

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2403.11.2015, 12:16

Nie zrozum mnie źle - sam mam dzieci. Chciałem się tylko dowiedzieć, czy faktycznie tak jest jak napisałeś na początku. Ale po ty ostatnim wpisie widać, że to o "coś innego" chodziło. Co innego donos na "wrzeszczące" dzieci czy tam "wrzeszczących" rodziców - co innego to co ty napisałeś.

Profil nieaktywny
petroff
#2503.11.2015, 12:31

Po pierwsze na wszystko potrzeba dowodów, nie mieli nic, po drugie jak w UK moga udowodnić ci coś co się działo rzekomo 10 lat temu w innym kraju? Od prowadzenia śledztwa jest Policja i prokurator, nie social service, to nie są detektywi, kolejna sprawa to brak jurysdykcji, tym powinien się zająć prokurator w Polsce bo rzekome przestępstwa miały się dziać na terenie Polski, kolejna sprawa, udowodniłem im ponad wszelką wątpliwość, że te bzdury to bzdury, była popełniła przestępstwo, bezpodstawne wzbogacenie się moim kosztem, założyłem jej sprawę w Polsce, dostała wezwanie w Anglii i 3 dni przed sprawą robi ten donos, nie wydaje ci się to podejrzane? każdy logicznie myślący powie, że to zemsta, podwójne alimenty, jedne w PL drugie w UK, kolejna sprawa, córka mówi im, że od 2006r nie ma kontaktu z ojcem, bzdura, kontakt był zawsze, wspólne wakacje, zabierałem ją z Anglii do Szkocji, udowodniłem im to, kolejna sprawa, powiedziały, że miałem konflikty z prawem w Polsce, nigdy nie byłem karany, oskarżany i podejrzany o cokolwiek w Polsce czy UK, po kilku miesiącach córka wysłała mi wiadomość na fb, jak byłem już w Polsce, wysłała do mnie, mojej matki i partnerki, przeprosiła nas za wszystko i napisała, że została zmuszona przez rodzinę swojej matki do tego, ja te wiadomości z PL przesłałem do adwokata w Szkocji ten do social service, zignorowali to.
Musisz zrozumieć jedno, to co opisuje ta panienka, Polska esesmanka, to jedna wielka bzdura, ona opisuje jak to powinno wyglądać, a nie jak wygląda w rzeczywistości, a w tym wszystkim chodzi o to by wyłapać jak najmłodsze, zdrowe białe dzieci i uszczęśliwić nimi brytyjską rodzinę, społeczeństwo im się starzeje, jest zapotrzebowanie. W 2008r obecny wtedy prime minister, po sprawie baby p, dodał im uprawnień i jest presja, są targety które trzeba wyrobić, to wszystko wymkneło się im spod kontroli i zaszło już za daleko, każdy adwokat co miał z nimi do czynienia ci to powie, tysiące brytyjczyków już uciekło w obawie o utratę dzieci. Jest wiele przypadków zabierania dzieci do adopcji z bardzo błahych powodów lub donosów, oczywiście nie tylko donosy to powód zainteresowania się rodziną przez ss.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2603.11.2015, 12:45

Rozumiem cię, ale.... (i to jest chore i poje...ne!) - zawsze to matka i dziecko mają rację - i tu i w Polsce. Oni oboje postawili się przeciwko tobie. Poważne zarzuty - ok rozumię - nieprawdziwe - ale jeśli opowiada o tym dziecko? Więc jak miała zareagować opieka - przecież oni (była żona i dziecko) się nie przyznali do kłamstwa?

Profil nieaktywny
petroff
#2703.11.2015, 13:17

Ja do samego końca broniłem swojej córki, wtedy adwokat powiedział mi, to nie jest już mała dziewczynka tylko 17 letnia, dziewczyna, świadoma tego co robi. Kiedy byłem w PL wyciągnąć kwity udałem się do prokuratury, z z-ca naczelnika miałem spotkanie, opowiedziałem mu co mi się przytrafiło, myślałem, że może bedę mógł je pozwać w Polsce za oszczerstwa, powiedział mi, że będę mógł tak zrobić dopiero wtedy kiedy one w PL zrobią coś podobnego, mam tez adwokata w Polsce, on mi mówił, że to by im nie przeszło w kraju.
Ja nie mam żadnego interesu pisząc tutaj, przypadkiem trafiłem ten temat i postanowiłem skomentować, kiedy czytasz bzdury a wiesz, że jest inaczej to większości włącza się potrzeba napisania, przestrzec innych, mogłem siedzieć cicho, a jak widzisz nic nie ukrywam. Także jeszcze raz powtarzam, moja córka to już nie dziecko.

Profil nieaktywny
petroff
#2803.11.2015, 13:24
Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2903.11.2015, 13:47

Czytam komentarze od początku - i przeraziło mnie to co napisałeś. Wynikało z tego - że każda wizyta Social Workera to "samo zło". Dlatego też napisałem w #19 - że znajomy miał już "naloty" z każdej strony za sprawą sąsiada - a Social Worker był co najmniej kilka razy - i nic!!!! Też się wystraszyłem czytając twoje komentarze - bo sam mam dzieci. Ale.... jak napisałeś: gwałty, bicie córki, przemoc, kryminalna przeszłość w Polsce - to samo potwierdziła córka! - ZARZUTY MATKI I CÓRKI - to dziwisz się reakcji Social Workera?

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#3003.11.2015, 14:03

Słowo matki - w dodatku dziecka!!! - jest "święte" (tak jak wcześniej napisałem: chore ale prawdziwe) nie tylko w UK - ale i w Polsce. Wiesz ilu rodzin ma w Polsce "niebieską linię"??? - wiesz kto to ustala??? - wiesz... że to ZAWSZE JEST MATKA !!!

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#3103.11.2015, 14:05

*ile rodzin

Profil nieaktywny
petroff
#3203.11.2015, 15:04

Nie dziwię się reakcji social workera tylko kiedy wychodzi na jaw, że to bzdury, co sama składająca z czasem potwierdza, a oni brną dalej to sam się zastanawiasz, że coś tu śmierdzi. Teraz w Polsce jest moda załatwiania tatusia metodą na pedofila, ale ukręcają temu łeb bo się medialnie zrobiło głośno. Jedyną ofiarą tego zamieszania jest moja córka, ktoś się nią posłużył i ona na tym traci, nigdy nie pozna swojego rodzeństwa, a od samego początku nie mogła się doczekać, ja z nią już kontaktu mieć nie będę, w sierpniu tego roku kręciła się koło mojego domu, liczyła, że jej przebaczę, straciła całą swoją rodzinę z mojej strony.

orletka
4 535 18
orletka 4 535 18
#3303.11.2015, 19:53

petroff piszesz, ze Twoja corka jest ofiara, bo ktos sie nia posluzyl...ale po czasie wycofala sie z wszystkiego. Ona ma 17 lat i to wydaje sie duzo, ale to jeszcze dziecko, przede wszystkim emocjonalnie, mozna nia manipulowac... co to jest 17 lat??
Moze warto byloby przemyslec kwestie przebaczenia...skoro widac, ze sama bardzo by chciala kontaktu. Jestem pewna, ze zaluje.
To jest Twoje dziecko.

Nie bylam w sytuacji, oczywiscie kazdy jest inny, kazdy inaczej reaguje i masz prawo do swoich decyzj...
Ja sama jestem rodzicem i zawsze mysle, ze cokoliwek sie stanie to syn bedzie moim synem i nie ma rzeczy ktorych bym nie wybaczyla (zwlaszcza jak widac skruche) Moze matki maja inaczej...

Profil nieaktywny
petroff
#3403.11.2015, 20:10

Muszę na to wszystko spojrzeć z innej strony, a mianowicie mam nową rodzinę która sobie nie życzy obecności jej w naszym życiu, czemu wcale się nie dziwie bo to właśnie moja partnerka dostała w tej całej sprawie najmocniej, nie miała z tamtymi nic wspólnego, a prawie straciła dziecko, plus stres który wywołał przedwczesny poród, co najgorsze moja córka była w stałym kontakcie z nami z moją partnerką włącznie i kiedy panienki z ss nawiedziły nas, dzień przed wigilią, i przedstawiły te rewelacje to był prawdziwy szok, dodam, że jeszcze w sierpniu tego samego roku spędziliśmy razem wakacje w Polsce z moją córką.
Także jak widzisz muszę respektować wolę swojej partnerki. Teraz pomyśl, gdyby takie coś przytrafiło się tobie, 80% kobiet odwróciło by się od partnera, ona jednak mnie broniła do samego końca bo znała detale tej sprawy. Do dziś kiedy poruszam ten temat to ona reaguje nerwowo, gdyby zobaczyła, że tutaj wszystko opisuje to by mi z miesiąc suszyła głowę, oberwało by mi się. Druga spraw to ja się boję miec kontakt z nią, nie wiem co jej odbije, różnie bywa, najważniejszy jest teraz mały, ma 10 mcy i jego przede wszystkim muszę chronić.

orletka
4 535 18
orletka 4 535 18
#3503.11.2015, 20:31

oczywiscie rozumiem, nie podwazam decyzji tylko przyszlo mi na mysl, ze moze warto to przemyslec. Czas pokaze.
Jesli Moze kiedys emocje na tyle opadna, ze bedziecie w stanie pogadac.
Czego Wam wszystkim zycze :) (znaczy tych uspokojonych emocji, rownowagi :))

Matylda
195
Matylda 195
#3604.11.2015, 00:16

Łoże śmierci godzi większość poróżnionych.

stapaw
100
stapaw 100
#3704.11.2015, 12:12

Petroff, o dobry PR to Wy dbać nie potraficie. SS prosiło Cię o disclosure przed porodem, to dostarczyłeś je po porodzie i do tego najpierw po polsku bez tłumaczenia przysięgłego.

,,że tylko jeszcze muszą napisać do Polskiego konsulatu o moje disclosure ponieważ córka napomkneła, że w Polsce wiecznie popełniałem szereg przestępstw i miałem wiele spraw w sądzie, ogólnie kryminalista. Po jakimś czasie, przed urodzeniem dziecka odwiedziły nas znowu i poinformowały, że Polskie władze, zasłaniając się jakimś przepisem, odmówiły im udzielenia informacji na mój temat", bo sam tego nie zrobiłeś.

No i na sam koniec zapowiada się, że Wasze dziecko zostanie usunięte z listy dzieci zagrożonych, to robicie awanturę, ogłaszacie koniec współpracy i uciekacie, zamiast zbierać dowody na odszkodowanie.

To, że ktoś brnie dalej nie musi wynikać z jakiegoś skrytego planu. Po prostu nikt nie lubi przegrywać, zwłaszcza po zaangażowaniu się.

stapaw
100
stapaw 100
#3804.11.2015, 12:16

:) ą, ę robi dużą różnicę i nie przeczytałem ze zrozumieniem, że to oni najpierw sami mieli uzyskać disclosure.

Profil nieaktywny
petroff
#3904.11.2015, 13:57

Nie akceptują dokumentów z Polski dostarczanych na własną rekę, generalnie to zależy od dobrej woli danego ich pracownika który notabene jest sterowany przez swojego teamleadera. O wszystko występują sami, nie wiem dokładnie jak ale mówili o Polskiej Ambasadzie czy Konsulacie, nie dali rady, tak jak opisałem poprzednio na podstawie jakiegoś tam paragrafu Polskie Władze odmówiły im informacji o mnie, jednak gdyby to Policja lub Prokuratura wystapiła to wtedy oczywiście informacje spływają, ale, jest zawsze ale, osoba taka musi być o coś podejrzana, musi coś być w toku, a na mnie nic nie było więc też im by odmówili. Podczas jednej z wizyt, nasza social workerka, do której akurat nie miałem zastrzeżeń, poprosiła nas o pomoc, odszukałem jej maila do mopru w moim mieście i napisaliśmy po Polsku(ja i partnerka w jej imieniu) jednak Polski mopr nie raczył nawet odpisać. Zaświadczenie o niekaralności z Polski to zwykły świstek papieru wypełniony ręcznie, pięczątka i znaczki skarbowe, to nie jest taki fajny papierek z hologramem jak w UK, to im się też nie podobało. Wiele miesięcy zajeło im zrobienie niczego, a kiedy ich wyręczyłem to zaczeli być agresywni. Podczas jednej konfrontacji mojego adwokata z social workerką u mnie w domu, padły pewne słowa ze strony mojego adwokata, Ann zaświadczenie o niekaralności-poległaś, opinia-poległaś, ty nawet nie wiesz jak się za to zabrać, bawisz się w sprawę dotyczącą czegoś co ponoć się działo dekadę temu w innym kraju gdzie nawet nie wiesz w jakim miejscu europy ten kraj leży, to, że obejrzałaś kilka odcinków Taggarta nie czyni cię profesjonalnym detektywem. Ann nie mogła wydusić z siebie jednego słowa, generalnie po Polakach spodziewają się tego, że będą siedzieć potulnie i jąkać po 2-3 słowa angielszczyzną bez jakiejkolwiek odmiany, już wielkim zaskoczeniem jest jak masz tam adwokata, ale z tego co słyszałem jest to zasługa naszych rodaczek na ich usługach, przedstawiają nas w takim świetle, że w ich oczach jesteśmy prymitywami z III świata, gdzieś tam spod Moskwy, więc kiedy oni dostają Polską rodzinę z góry zakładają, że gładko pójdzie, idą nieprzygotowani na solidną konfrontację, wchodzą tak jak rolnik do obory karmić świnię, a nie rozmawiać z normalnymi, inteligentnymi ludzmi, więc kiedy nieprzygotowana Szkotka trafia na solidny opór intelektualny to wtedy często tworzy się agresywna atmosfera. Kolejna sprawa, jak możesz nazwać kogoś np: pedofilem czy gwałcicielem kiedy taka osoba nie była za te przestępstwa karana, ba, nawet nie toczy się jakiekolwiek śledztwo przeciwko tej osobie, więc jak możesz ukarać taką osobę(np: zabierając jej dziecko) lub kazać miesiącami przebywać w nocu u znajomych? Na tym właśnie polega absurd social service.

stapaw
100
stapaw 100
#4004.11.2015, 14:58

Dzięki za wyjaśnienie o dokumentach. Rzeczywiście trudna formalnie sprawa.

Decyzję o odebraniu dziecka podejmuje jednak sąd w oparciu o dowody. Jak adwokat sam Ci powiedział nocowanie poza domem to jedynie zalecenie SS. Oczywiście jak nie podobają się pomysły SS, to sąd jest od rozstrzygania co jest właściwe i ja to uważam za właściwe.

Co do ,,Future emocional harm" (...) jest to praktyka która pozwala karać rodziców którzy jak do tej pory nie zrobili nic złego, to tak jak kara bez popełnienia przestępstwa,"

Nie, decyzję o tym podejmuje sąd na podstawie, tego co w przeszłości robili rodzice.

Profil nieaktywny
petroff
#4104.11.2015, 15:16

Decyzję o odebraniu dziecka podejmuje jednak sąd w oparciu o dowody. Jak adwokat sam Ci powiedział nocowanie poza domem to jedynie zalecenie SS. Oczywiście jak nie podobają się pomysły SS, to sąd jest od rozstrzygania co jest właściwe i ja to uważam za właściwe.

Tak, zgadza się, ale(jak zwykle jest jedno ale) w momencie kiedy idą po tzw court order, by sądownie nakazać tobie nocowanie poza domem, twoje dziecko trafia na 3 dni do rodziny zastępczej, to standardowa procedura, teraz sobie odpowiedz na pytanie, czy chcesz by twoje dziecko na 3 dni poszło w ręce ludzi, obcych których nie znasz? bo ja nie, więc mając taką brań w ręku, robią z tobą co im się podoba, a ty godzisz się na wszystko, tu naprawdę nie ma wielkiej filozofii.
Co do future emocional harm, o tym właśnie mówię, jest to absurd nad absurdami, UK jest jedynym w świecie krajem stosującym ten zapis.

Profil nieaktywny
petroff
#4204.11.2015, 15:24
zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#4304.11.2015, 17:05

SS w Szkocji ma wiele za uszami. Jednak w odroznieniu od np. Norwegii, sa bardziej transparentni. Mozna ich nieco kontrolowac. Wiec nie ma tragedi. Najwazniejsze nie dac sie wejsc pod "opieke".

A skad sie tutaj to wzielo? To wynika z gruntownej roznicy, jak "wladza" widzi spoleczenstwo. W Polsce najwazniejsza komorka spoleczna jest nia rodzina. Tutaj indywidualna osoba. Uwazam, ze tutejsze podjescie, mimo, ze moze wygladac na "bezpieczniejsze", jest wlasnie z tego wzgledu uposledzone.

Profil nieaktywny
petroff
#4404.11.2015, 19:57

Wszystko wydaje się proste, jednak jest bardziej skomplikowane niż wam się wydaje, tak jak już napisałem, wszystko zależy od danego człowieka, pracownika ss, są ludzie i ludziska, jeżeli taka się uprze to zatruje wam życie, w tak delikatnej sferze jak własne dziecko robi się to o wiele bardziej skomplikowane niż inne problemy trapiące daną rodzinę.
Tak jak napisał zartowalem, jest to upośledzenie systemu, jak można z góry założyć, że w danym councilu w danym kwartale ma być 200 adopcji? jednak w UK można, council dostaje target, od targetu uzależniony jest budżet na następny kwartał, po 2 stówki za każde dziecko skutecznie oddane do adopcji dla danego pracownika, a jest to tylko dodatek to pensji, taki system, nie ma bata, będą tworzyć się patologie.
Jakiś rok temu, po naciskach w prasie, jakiś tam sędzia w UK(szef wszystkich sędziów) wystosował zalecenie oraz pouczenie, okazało się, że większość sądów, w sprawach adopcyjnych, wydawało court order na zasadzie kopiuj-wklej, bez większego zagłębienia się w sprawę.
http://www.dailymail.co.uk/news/art...

stapaw
100
stapaw 100
#4504.11.2015, 21:41

Można jakieś źródło o tych planach i premiach od adopcji?

W powyższym artykule jest o 32-letniej ćpunce i pijaczce w 8. ciąży. Żadne z jej dzieci nie jest pod jej opieką, więc nie trzeba jakiś szczególnych analiz, żeby przewidzieć los następnego.

Profil nieaktywny
petroff
#4604.11.2015, 22:34
Profil nieaktywny
petroff
#4804.11.2015, 22:44

Artykułów jest więcej, popytam Anglików na pewnym forum, tzn grupa zamknięta na fb.

Profil nieaktywny
petroff
#4904.11.2015, 22:55

http://www.naszdziennik.pl/polska-k...

a tutaj po Polsku, tylko mi nie pisz, że to gazetka rydzyka itd, parafialne bzdety

Profil nieaktywny
petroff
#5004.11.2015, 22:59
stapaw
100
stapaw 100
#5104.11.2015, 23:51

@46 Gdzie tu jest o ćpunce?

The 32-year-old mother, a longstanding drug and drink abuser with a history of domestic violence, had had seven previous children. Six are living with their two fathers and one is in the process of being adopted. When she became pregnant again, she was given a place in a unit run by a specialist family drugs and alcohol service.

Mrs Justice Pauffley said it was ‘plain’ that social workers took a decision in advance to remove her baby, who was born in October last year. They cited the mother’s bleak history.

stapaw
100
stapaw 100
#5205.11.2015, 09:57

@47 Daily Mail
Dzięki
Tak to już jest z pracownikami, jak się płaci od godziny, to się obijają, jak na akord to wymyślają sobie pracę. Artykuł jest z 2008, ale jest w nim, że w Szkocji nie było celów adopcyjnych.

Ciekaw jestem, czy ktoś się procesował, i z jakim skutkiem, o odszkodowanie od państwa np. w sytuacji, gdy sąd pierwszej instancji odbiera dziecko, a po apelacji dziecko jest zwracane.

Profil nieaktywny
petroff
#5305.11.2015, 10:30

Na FB, w grupie zamkniętej(sami brytyjczycy) są ludzie co dostali odszkodowania, ale są to śmieszne kwoty, np: dziecko prawie 9 mcy w rodzinie zastępczej, odszkodowanie 7 tyś funtów, są to kwoty rzędu od 1000 do 3-4 tyś funtów, w drastycznych przypadkach zdarza się np: 77 tyś funtów, jednak nawet w przypadku orzeczenia rażących błędów to dzieci i tak nie wracają do rodzin bo po np: 3 latach w rodzinie zastepczej jest już za późno, czyli sądy przyznają rację rodzicom ale dziecko musi pozostać w rodzinie adopcyjnej ponieważ innej rodziny nie zna i oddanie go biologicznym rodzicom wywoła traumę. Dlatego ss poluje na dzieci małe, do 1-2 roku życia bo takie łatwo zaadoptować do nowej rodziny, dzieci starsze powyżej 5 lat to oni mają gdzieś, dobrym przykładem jest ten chłopczyk o nazwisku Pełka, chyba Daniel, kradł innym dzieciom w szkole jedzenie, grzebał po śmietnikach, nauczyciele wielokrotnie alarmowali social service, że coś złego dzieje się w rodzinie, miał ślady pobicia, a oni mieli to w d...e.

stapaw
100
stapaw 100
#5405.11.2015, 12:47

Zabawna wypowiedź ,,Nie jest dobrze, gdy pomoc zaczyna się od Social Service, bo to pokazuje, że rodzina nie starała się wyjść z kryzysu i nie szukała wsparcia." Ja myślałem, że SS od pomocy rodzinie jako rodzinie, a nie lekarz, policja, czy Job Center.

Profil nieaktywny
petroff
#5505.11.2015, 13:20

W moim przypadku nie prosiłem ich o pomoc, nie zapraszałem do siebie, sami wleźli w moje życie z buciorami, zero konfliktów, interwencji policji czy pomocy socjalnej w moim domu, brak symptomów nałogów itd, zresztą tak jest napisane w raporcie, mieszkanie czyste, zadbane, przed porodem zaopatrzone we wszelki sprzęty potrzebne dziecku, brak record z policji odnośnie awantur domowych i tak dalej, same superlatywy, więc czemu taka reakcja? czyżby brak profesjonalizmu? adwokat kiedyś powiedział, że kiedy im coś się nie udaje, nie mają pojęcia jak się do sprawy zabrać to potem zaczynają szukać dziury w całym ponieważ chcą usprawiedliwić swoją akcję, i to musiało zadziałać w moim przypadku. Kiedy umieszczają dziecko na child protection list to robotę ma minimum 3 ludzi, 2 social workerki oraz ich teamleader, co miesiąc organizują tzw core group meeting, czyli wtedy jest spotkanie na którym jest teamleader, social workerki, health visitator oraz rodzice, podczas jednego takiego spotkania ich teamleaderka zaczeła dotykać mojego syna brudnymi łapami, grzebała coś w swoim aucie przed oraz na mój balkon chodziła się odpalać kręcąc sobie skręty, zwróciłem jej uwagę, że w toalecie jest mydło w płynie, jednorazowe ręczniki i może umyć ręce, nie podobało jej się to. Kiedy nasza social workerka, tydzień po odwiedziła nas powiedziała, że według jej opini to my ogólnie jesteśmy dobrymi rodzicami ale ona ma swoich przełożonych którzy moga myśleć inaczej. Jak się potem okazało to właśnie ta ich brudnoręka teamleaderka była elementym problemotwórczym.

Mia86
18
Mia86 18
#5607.06.2019, 14:19

Potwierdzam wszystko co napinał petroff. W 2015 zgłosiłam się do psychologa z powodu problemów ze snem i złego samopoczucia bo mąż był długo za granicą, nie miałam dzieci. Nie miałam wtedy pojęcia, że spotkania to zbieranie na mnie haków pod kątem przyszłej ciąży. W toku poufnych rozmów powiedziałam, że czasem mówię mężowi przykre rzeczy przez skype i przed wyjazdem pokłóciliśmy się i popchnęłam go. Kazali też opowiadać o swoim dzieciństwie i wyznałam, że rodzice dyscyplinowali mnie. Byłam pewna, że rozmowy są prywatne i przysługują mi prawa pacjenta takie jak w Polsce. Gdy pod koniec 2017 zaszłam w ciążę, już po jakimś czasie odwiedziły mnie służby socjalne oskarżając o 'future crime' czyli przyszłą przemoc wobec dziecka na podstawie przekazanych im dokumentów od psychologa które według nich świadczą o tym, że jestem sprawczynią przemocy domowej! Na początku myślałam, że to żarty, mąż padł ze śmiechu, ale po zakończonym dochodzeniu (brak współpracy jest równoznaczny z odebraniem dziecka po porodzie), gdy doszło do tzw. konferencji przedporodowej, spakowaliśmy się i wyjechaliśmy. Byłam w 36 tygodniu ciąży. Moja rodzina jest pełna, dobrze sytuowana, oboje mamy wykształcenie i prestiżowe zawody, żadnej przemocy u nas nigdy nie było - potwierdziła to policja, sąsiedzi, znajomi i pracodawcy. Po przyjeździe do Polski zażądałam wydania dokumentów na nasz temat i okazało się, że jeszcze przed dochodzeniem, gdy byłam w 4 miesiącu ciąży na policji był już Child Protection Alert! Konsulat był zawiadamiany na bieżąco. Dochodzenie zamknięto, płód nie został wpisany na listę płodów zagrożonych przemocą (tak, mają coś takiego!), ale chcieli nas wepchnąć w TAC w ramach GIRFEC (Szkocja) dla 3% dzieci najbardziej zagrożonych przemocą :] :] :]