Do góry

Urodzę, gdzie będę chciała

Gdzie najlepiej urodzić dziecko: w domu, czy w szpitalu? Jedni narzekają inni chwalą i polecają. Na Wyspach powszechną praktyką jest wykorzystywanie wyłącznie położnych (midwives) do opieki nad ciężarną kobietą. Taka informacja usłyszana podczas pierwszej kontrolnej wizyty często niepokoi przyszłe mamy.

Jednak jak tłumaczy pani Elżbieta (lat 43), doświadczona położna z londyńskiego szpitala na Whittington, położna jest osobą wyszkoloną wyłącznie do tego by opiekować się ciężarną i odebrać jej poród. Taki system jest stosowany w Wielkiej Brytanii od dziesięcioleci, a lekarz wkracza dopiero wtedy, gdy ciąża może być zagrożona bądź są komplikacje.

"Pracuję w Anglii już ponad 20 lat, znam zasady i tradycje, jakie panują tutaj na oddziałach macierzyńskich czy w klinikach planowania rodziny" – opowiada pani Elżbieta, która uważa, że większe zaangażowanie położnych pozytywnie wpływa na przyszłe mamy, bo nie są one tak spięte jak przy badaniach lekarskich. "Tutaj ciąża i poród traktowane są jak zjawiska fizjologiczne a nie medyczne. Narodziny dziecka to coś pięknego i naturalnego a nie zabieg lekarski" – tłumaczy polska położna.

Położne zajmują się pacjentkami także po narodzinach niemowlęcia. Przez kolejnych kilka tygodni zadaniem położnej jest odwiedzanie nowej mamy i jej pociechy, by sprawdzać nie tylko stan fizyczny obojga, ale także psychiczne samopoczucie. W tym czasie specjalnie wyszkolona pielęgniarka udziela wszelkich porad rodzicom i zdarza się, że daje wskazówki jak karmić, przewijać czy kąpać noworodka.

Poród w domu

Kolejną rzeczą, która zaskakuje w brytyjskim NHS (National Health Service) to fakt, że ciężarne mamy mają tu wybór miejsca, w którym chciałyby przyjąć na świat dziecko.
"Jeśli przyszła mama uważa, że w domu będzie jej wygodniej i swobodniej, jest to możliwe po wcześniejszym ustaleniu tego z położną" – tłumaczy pani Elżbieta. Istnieje także możliwość rodzenia w wodzie, co ma swoje zalety, bo jak twierdzą eksperci, niemowlę urodzone w ten sposób nie doznaje szoku, jaki wywiera na nim zmiana środowiska, a i na mamę woda działa łagodząco.

Alicja (29 l.) kilka miesięcy temu urodziła swoje pierwsze dziecko. Razem z partnerem mieszkają poza Londynem w miejscowości Milton Keynes."Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, gdy okazało się, że będę mogła wybrać miejsce, gdzie urodzi się moje dziecko. Nie każdy lubi szpitale" – tłumaczy młoda mama.

Gdy nadszedł czas porodu do domu Alicji przyjechała położna, która przywiozła ze sobą wszelkie potrzebne rzeczy. W razie potrzeby lekarz i karetka zjawiłyby się w mgnieniu oka, ale Alicji nie było to wcale potrzebne. "Razem z partnerem martwiliśmy się jedynie, czy okoliczni sąsiedzi będą coś słyszeć, ale jak się okazało, nikogo wtedy nie było w domach. Mój chłopak był przy mnie cały czas i wspierał mnie do końca. Jestem bardzo zadowolona z całego przeżycia a domowa atmosfera pomogła mi jedynie bardziej docenić to doświadczenie i od razu cieszyć się faktem, że jestem mamą" – mówi Alicja.

Sam odciął pępowinę

Ita (28 l.) jest Litwinką mieszkającą w Londynie już ponad 4 lata. Swoje pierwsze dziecko urodziła rok temu, także w domu. Jednak jej doświadczenie znacznie różniło się od doświadczenia Alicji. "Ja nie dokonałam wyboru o rodzeniu w domu. Gdy późnym wieczorem odeszły mi wody mój chłopak zawiózł mnie prosto do szpitala na New Ham i tam miałam urodzić moją córeczkę" – mówi Ita. "Nie mogłam uwierzyć, gdy położna powiedziała mi, że mam iść do domu, bo moje łono się jeszcze nie otworzyło" – opowiada dziewczyna, która miała spędzić noc w domu i wrócić nad ranem.

"Było grubo po północy, gdy weszliśmy do mieszkania. Byliśmy zmęczeni, ale nie mogłam spać. Ból był tak silny, że nie mogłam siedzieć, a co dopiero spać. Gapiłam się tylko w zegar na ścianie, licząc godziny pozostałe do rana" – opowiada kobieta.

Chłopak zdołał zasnąć, a Ita czuła, jak ból narasta. Około czwartej nad ranem nie mogła już wytrzymać. "Spojrzałam między swoje nogi i przeraziłam się widokiem" – wyznaje. "Spomiędzy nich wystawała mała zakrwawiona główka a ja nie wiedziałam, co robić!" – opowiada dalej Ita. Obudziła chłopaka, który momentalnie wpadł w histerię. Dziewczyna kazała mu zadzwonić pod numer podany przez położną, ale w panice nie mógł go odnaleźć. Sama chwyciła za telefon i wykręciła numer pogotowia, by wezwać na pomoc którąkolwiek z pielęgniarek.

"Starałam się nie panikować. Położna mówiła mi przez telefon, co trzeba robić, a mój chłopak miał zastosować się do instrukcji" – opowiada młoda mama. Sam odciął pępowinę i owinął dziecko w kocyk. Zanim przyjechała pomoc, Ita trzymała w rękach umazaną jeszcze w krwi córeczkę. Jej zdaniem stres, który przeżyła w domu pozostawiona sama sobie, przyspieszył jej poród. "To moje pierwsze dziecko i bałam się być sama. Nie wiedziałam, co się dzieje i potrzebowałam kogoś, kto wie co robić w takich sytuacjach" – wyjaśnia.

Nie wszystko zgodnie z planem

Agnieszka (lat 27) została mamą rok temu. Przez trzy lata razem ze swoim partnerem mieszkała i pracowała w Halifaxie (północna Anglia). "Kobieta, która się mną zajmowała potem także przychodziła do nas sprawdzać czy wszystko w porządku. Była bardzo miła i pomocna. Dostałam od niej mnóstwo książek na temat opieki nad dzieckiem i o zdrowej diecie" – opowiada dziewczyna. Gdy jednak minął termin porodu, a Agnieszka wciąż nosiła pod sercem córkę, zaczęła się niepokoić, że coś jest nie tak.

"Moje dziecko nie chciało się urodzić" – wyjaśnia. Położna kazała poczekać jej jeszcze tydzień i jeśli po takim czasie wciąż poród nie nastąpi to trzeba będzie go wywołać. I tak też się stało. "Miałam wyznaczony konkretny termin. Spakowałam się, mój chłopak wziął wolne i pojechaliśmy do szpitala. Podłączono mnie do specjalnej aparatury monitorującej pracę serca dziecka. Tak robi się w większości przypadków, gdy poród jest wywoływany" – mówi z rozgoryczeniem młoda mama.

Tamtego dnia w szpitalu było wiele ciężarnych kobiet, położne były ciągle zabiegane i ciężko było doprosić się o pomoc którąkolwiek z nich. "W ogóle nie wiedziałam, czego się spodziewać i denerwowałam się. Osoba, która dawała rodzącym kobietom znieczulenie wciąż była zajęta, a mnie bardzo bolało. Gdy w końcu była możliwość, żeby mnie znieczulić, było już za późno" – żali się dziewczyna.

Jej córeczka szybko przyszła na świat i Agnieszka czuła wielką ulgę, gdy poród się skończył. Nie wszystko odbyło się tak jak sobie zaplanowała, ale cieszyła się, że to przeżycie ma już za sobą. Jednak jak wspomina, nie mogła w pełni cieszyć się narodzinami dziecka, bo nie pozwalała jej na to szpitalna atmosfera. Chciała jak najszybciej wracać do domu, bo nie mogła słuchać krzyków innych rodzących kobiet.

"Boom" kobiet w ciąży

Polska położna wyjaśnia, że wiedza nabyta podczas szkoły rodzenia jest bardzo pomocna podczas ciąży, a zwłaszcza podczas porodu. Pozwala kobiecie przygotować się nie tylko fizycznie, ale i psychicznie na przyjęcie dziecka na świat. Niestety, tego typu zajęcia w Londynie są na razie prowadzone w języku angielskim.

"Na pewno istnieje potrzeba stworzenia podobnych zajęć w języku polskim, bo coraz więcej polskich mam zgłasza się do nas. "Boom" kobiet w ciąży zaczyna być widoczny" – uśmiecha się pani Elżbieta, która zauważa także, iż zmienił się wiek polskich rodziców mieszkających na Wyspach Brytyjskich. "Do niedawna standardem byli dwudziestoparolatkowie.

Teraz dla kobiety ten wiek przesunął się do późnych dwudziestu-wczesnych trzydziestu lat, a dla mężczyzny do wieku lat trzydziestu. W obecnym czasie wielu młodych najpierw myśli o karierze, o stabilności ekonomicznej i dobrach materialnych, dopiero potem o planowaniu rodziny – dodaje położna z Whittington.

* Imiona bohaterów zostały zmienione.

Bardziej szczegółowe wiadomości na temat ciąży czy usług oferowanych przez NHS można znaleźć na stronie www.nhs.uk. Inne portale takie jak www.parents.com oferują pomoc w wybraniu imienia dla dziecka oraz porady dla osób planujących rodzinę. Natomiast dla ciekawych tego, jakie zmiany zachądzą w ich łonie tydzień po tygodniu od pierwszych dni ciąży, strona www.mothercare.com prowadzi kalendarz, gdzie można znaleźć wszelkie ciekawostki i wskazówki jak dbać o siebie i o dziecko.

Komentarze 3

Z_Gwinta
198
Z_Gwinta 198
#101.06.2009, 14:26

Ufffff,aleśta artykuła wysmażyły,niech to dunder świśnie -akurat żem chleb z masłem na śniodanie łomoł i szklonke mlykam upuścił jakem to zaczoł cytać!!! bezbożniki!!

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#202.06.2009, 07:57

"Chłopak zdołał zasnąć, a Ita czuła, jak ból narasta."
Co za bzdury :| Gdzie tu logika? Jego bolało, żeby miał mieć problemy z zaśnięciem? Ogarnij się kobieto.

LadyAmeliaLindt
387
#302.06.2009, 18:35

zamiast to czytać lepiej obejrzeć 'The Business of Being Born' poród w domu vs w szpitalu, naturalny vs wspomagany medycznie itp