Do góry

W brytyjskiej telewizji widać bardzo mało Polaków

W „Coronation Street”, emitowanej nieprzerwanie od 1960 roku operze mydlanej, występuje Jan Lozinski, który w paru odcinkach był zamieszany w podejrzane sprawy. Na „EastEnders” aktor, który grał Polaka odszedł z serialu, by zostać innym Polakiem we wspomnianym „Coronation Street”.

Polaków jak na lekarstwo

Dziennikarz Spectatora Ben Sixsmith mieszka w Polsce i rozmawiał tam z wieloma Polakami, którzy wrócili z Wysp. Usłyszał od nich wiele historii: o wyzysku, przestępczości, ubóstwie i ksenofobii, ale też poświęceniu, sukcesie, szczęściu i odkrywaniu samego siebie.

Jeden z jego znajomych pracował jako prywatny barman usługujący gangsterowi, inny przeszedł drogę od bezdomności do obsługiwania celebrytów w jednym z najlepszych lokali w Londynie.

Te historie, podobnie jak opowieści innych Polaków, aż proszą się o pokazanie w telewizji. Byłyby przykładem dramatów lub zabawnych komedii.

Sixsmith nie kryje żalu, że takich opowieści nigdy nie zobaczymy. Polaków jest w tv jak na lekarstwo.

Wymienia „The Poles are Coming”, krótki, ale dobry dokument o polskich imigrantach oraz „Londoners” (Londyńczycy). Ten ostatni przedstawiał życie Polaków na Wyspach, ale był emitowany tylko w TVP. Brytyjczycy nie mieli okazji go zobaczyć.

Z drugiej strony na brytyjskich kanałach jest mnóstwo programów skierowanych na przykład do imigrantów z Azji: „Informer”, „Muslims Like Us”, „Citizen Khan”, „Man Like Mobeen”, „My Asian Alter Ego”, „The Big Asian Stand-Up”, „Goodness Gracious Me” i wiele innych.

Polacy nie oglądają brytyjskiej tv

Czyżby powodem mizernej liczby Polaków w brytyjskiej tv był brak dobrych polskich aktorów, którzy mogliby zagrać w filmach lub serialach? Wcale nie. Jako przykład Sixsmith wspomina Marcina Dorocinskiego, który grał w takich polskich filmach jak „Pitbull” i „Jesteś Bogiem”. Brytyjskim widzom dał się też poznać w filmie o Dywizjonie 303 oraz historycznym dramacie BBC „Szpiedzy w Warszawie”, choć ten ostatni nie jest o polskich imigrantach, tylko o brytyjskich dyplomatach przebywających w Polsce podczas II wojny światowej.

Polskim imigrantom w UK brak ich reprezentantów na małym ekranie wydaje się nie przeszkadzać. Polacy prawie w ogóle nie angażują się politycznie. Będąc białymi chrześcijanami nie są też przedmiotem zainteresowania lewicowych aktywistów, którzy domagają się równej reprezentacji dla mniejszości etnicznych i kulturowych.

Sixsmith zauważa także, że polska imigracja na Wyspach nie jest jednolita. Składa się z szybko pnących się w górę „białych kołnierzyków” oraz tych, którzy nie mają czasu oglądać telewizji, bo ciężko pracują w fabrykach, rolnictwie, czy jako opiekunowie osób starszych. To zniechęca do kolektywnego współdziałania.

Polacy się nie przejmują

Jeśli Polakom na Wyspach brakuje rozrywki, to wcale nie szukają jej w brytyjskiej telewizji. Znajdą ją na polskich kanałach dostępnych w Wielkiej Brytanii lub w Internecie.

Dziennikarz Spectatora zauważa też, że Polacy chodzą tłumnie do brytyjskich kin na polskie filmy. „Pitbull”, „Kobiety Mafii” i „Botoks” były hitami kasowymi na Wyspach. Kontynuacja „Pitbulla” trafiła do 250 kin, mimo że większość Brytyjczyków nie rozumie kontekstu polskich produkcji.

Reprezentacja kulturowa to modny temat, ale dla większości ludzi nie jest w połowie tak ważny jak dobra pensja, przystępny cenowo dom, przyzwoite szkoły i opieka zdrowotna. Czy przeciętny Polak żyjący na Wyspach czuje się gorszy, że nie widział swoich rodaków w telewizji? Wątpię w to. Myślę, że mają bardziej naglące potrzeby

– podsumowuje publicysta Spectatora.