Do góry

W kolebce sportu

Statut Westminsterski, przyznając w 1931 r. niepodległość dominiom, przypieczętował koniec politycznej trwałości brytyjskiego imperium kolonialnego. Brytyjczycy wycofywali się ze swoich posiadłości, ale pozostawili po sobie inne imperium – imperium języka angielskiego i jego kultury. A także sportu, który w brytyjskiej mentalności zajmuje szczególne miejsce.

Igrzyska w Rio rozpoczęły się. Brytyjczycy, którzy rywalizację mają we krwi, zamierzają wrócić z imprezy z workiem medali. Fot. © Antonio Gravante - Fotolia.com

Jest rok 1618, Jakub I, jako pierwszy monarcha w Europie, wydaje “Declaration of Sports”; edykt, w którym definiuje rolę sportu w społeczeństwie. Aktywność fizyczna, wbrew purytańskim ideom, nie jest – jak przekonywał dokument – grzesznym przejawem rozrywki odciągającym wiernych od wiary, ale przeciwnie, elementem mającym ją ułatwiać. A jednocześnie wychowywać obywatela, który będzie lepiej służył państwu.

Skąd tak wielkie zamiłowanie do sportu, które Brytyjczycy eksportowali później do innych krajów? Rozrywkowy charakter, widowiskowość, rywalizacja. To wszystko prawda. Ale są też inne przyczyny, sięgające w głąb historii i kultury brytyjskiej. Sport był ważnym elementem edukacji młodego człowieka, kształtowania jego charakteru i wzorców moralności. Służył jako narzędzie podbojów i ochrony posiadłości; pomagał na polu bitwy i w obozach jenieckich. A w czasie pokoju określał lokalną i narodową tożsamość.

Wiktoriański gentleman

XIX wiek to triumfalny pochód sportu w Wielkiej Brytanii. To właśnie w tym stuleciu ostateczny kształt przybierają dyscypliny tradycyjnie brytyjskie, takie jak rugby, tenis, golf czy wyścigi konne. Wśród nich są również curling, rodem ze Szkocji, boks oraz piłka nożna. Wywodzące się z tradycji rycerskiej hippika i szermierka stają się wyróżnikiem klas wyższych, bo tylko one będą miały czas i pieniądze na uprawianie sportu.

Przyspieszony rozwój różnych dyscyplin ułatwiały wynalazki zapoczątkowanej na Wyspach rewolucji przemysłowej. Jej sukcesy oraz szczytowa ekspansja imperium w XIX wieku generowały stanowiska i bogactwo, którymi należało racjonalnie zarządzać i pomnażać je. Do tej roli pretendowała klasa średnia, zdobywająca wykształcenie w szkołach prywatnych, gdzie sport stał się nieodzownym elementem formowania wiktoriańskiego gentlemana, kształtując w wychowankach wytrzymałość, siłę charakteru, opanowanie, uczciwość… Propagatorem takiego modelu edukacji był np. dyrektor szkoły w Rugby, Thomas Arnold, który w tym duchu wprowadził reformę systemu edukacji w swoim mieście.

Jeden z najwybitniejszych poetów brytyjskich, George Byron, uczęszczający do szkoły publicznej w Harrow, jest przykładem tego, jak duch sportowy pomaga zwalczać własne ograniczenia. Częściowo niepełnosprawny, ostatecznie pokonał sam siebie i został reprezentantem szkoły w prestiżowych rozgrywkach przeciwko drużynie z podlondyńskiej szkoły w Eton. Późniejszy okres, w tym studia w Cambridge, obfitował w dalsze wyczyny sportowe, a jednym z najbardziej spektakularnych było przepłynięcie Dardaneli, z Sestos do Abydos, w godzinę i dziesięć minut.

Charles de Montalembert, francuski pisarz i polityk, docenił zasługi szkolnictwa prywatnego w kształtowaniu osobowości, twierdząc, że to właśnie w szkole w Eton została wygrana bitwa pod Waterloo (uczył się w niej dowodzący później tą kampanią Duke Wellington).

Sport na eksport

Wykształceni w duchu tzw. atletycznego chrystianizmu młodzi mężczyźni wyjeżdżali do brytyjskich posiadłości zamorskich, gdzie tworzyli elity polityczne, urzędnicze i wojskowe. Na miejscu starali się stworzyć nowy dom, a sport był jednym z narzędzi, by to osiągnąć. Triumfy święcił krykiet, uważany za ucieleśnienie angielskości; w połowie XIX w. niemal każda kolonia posiadała sieć klubów, gdzie trenowano ten sport. Gry były ważne także z punktu widzenia polityki kolonialnej, gdyż za ich pomocą popularyzowano brytyjski styl życia, tworząc więzy kulturowe z autochtonami.

Eksport sportu był również ukierunkowany na kraje nienależące do terytorium zamorskiego. Ogromną popularność zdobyła piłka nożna, szczególnie w Ameryce Południowej, z którą Brytyjczycy mieli kontakty ekonomiczne. Mieszkańcy Brazylii, Argentyny czy Urugwaju zakochali się w futbolu, dołączając do gry własną wyobraźnię i styl. A Brytyjczycy? W 1966 r. Anglia zdobyła mistrzostwo świata, pokonując RFN 4:2. Od tego czasu ani ona, ani Szkocja, ani Walia, ani Irlandia Północna nie zdobyły medali podczas World Cup.

Z kolei rugby i krykiet mają swoich liderów m.in. w Nowej Zelandii, Australii, Sri Lance, Indiach. Wywodzące się z brytyjskiej ziemi dyscypliny zaczęły pulsować swoim własnym życiem.

Krykiet - ucieleśnienie angielskości. Fot. © ChrisVanLennepPhoto - Fotolia.com

Pieczęć z ziemniaka

Brytyjczycy nie rezygnowali z aktywności fizycznej, nawet w obliczu globalnych konfliktów. Mecze piłki nożnej i rugby odbywały się w sezonie 1914 – 1915, a podobna sytuacja miała miejsce w czasie II wojny światowej, kiedy profesjonalne walki bokserskie organizowano przez cały okres trwania działań zbrojnych. Popularność piłki nożnej była tak duża, że w 1914 r. ochotników do wojska szukano w klubach piłkarskich.

Ćwiczeń fizycznych nie brakowało również na froncie. Oddziały brytyjskie wykorzystywały umiejętności nabyte podczas gry w krykieta do rzucania granatów. Z kolei nawyki wyniesione z futbolowych boisk przydawały się w specyficzny sposób – piłka kopnięta nad nasypem okopu inicjowała brytyjski atak na okopy niemieckie, tworząc w ten sposób “futbol okopowy”.

Podczas krótkiego zawieszenia broni na Boże Narodzenie 1914 r. Brytyjczycy i Niemcy wyszli z okopów, by zagrać w piłkę w tzw. strefie niczyjej, przy czym za słupki bramek posłużyły im hełmy. Niemcy wygrali 3:2.

O sporcie nie zapominano w obozach jenieckich, aczkolwiek dotyczyło to w większości tych przeznaczonych dla oficerów. Największą popularnością cieszyły się tam boks, koszykówka, rugby, futbol, a zimą – hokej.

W latach olimpijskich 1940 i 1944, w co najmniej trzech niemieckich obozach jenieckich dla oficerów podejmowano próby zorganizowania obozowych igrzysk olimpijskich. 13 sierpnia 1944 r. w obozie w Dobiegniewie (niem. Woldenberg), Oflag II C, w takiej olimpiadzie wzięło udział 460 jeńców. Mimo znacznie trudniejszych warunków podobne igrzyska odbyły się w 1940 r. w Langwasser pod Norymbergą, w międzynarodowym obozie dla niższych rangą żołnierzy.

Ograniczenia wynikające z organizowania zawodów w tajemnicy przed Niemcami, braku sprzętu oraz obciążenia pracą determinowały wybór konkurencji, wśród których znalazły się m.in. skok z miejsca, rzut kamieniem, strzelanie z łuku oraz skok wzwyż nad drutem kolczastym. Nagrodą był proporzec obrębiony drutem kolczastym, a specjalna pieczęć olimpijska została wykonana z ziemniaka.

Sport dostarczał namiastki wolności, za którą tęsknili jeńcy, był swoistym światem zastępczym. A jednocześnie pomagał w wydostaniu się na wolność. Sprzęt sportowy służył za przykrywkę dla prób ucieczek, np. gdy pod skrzynią gimnastyczną kopano tunel. Rywalizacja odwracała też uwagę sekretnie kibicujących strażników obozowych, zwiększając szanse na ucieczkę bądź jej przygotowanie.

Ktokolwiek, byle nie Anglia

Relacje między krajami Zjednoczonego Królestwa nie zawsze były łatwe. W przeszłości silniejsza militarnie i finansowo Anglia podporządkowywała sobie sąsiednie państwa. Mają one jednak mocne poczucie własnej tożsamości, a sport jak barometr reaguje na te nastroje – odzwierciedlając je, a nawet wzmacniając. Dla Walijczyków jest to rugby. Pokonanie po raz pierwszy Anglii w 1890 r. stało się historycznym wydarzeniem, gdyż udało się pobić nie tyle kraj matkę, co historycznego wroga. W Irlandii sport wzmacnia dodatkowo podziały religijne między katolikami i protestantami.

Gaelic Athletic Association, powstałe pod koniec XIX w., miało promować m.in. irlandzkie sporty i zapobiec ich wypieraniu przez dyscypliny brytyjskie. Po podziale Irlandii (na Irlandię Północną i ostatecznie Republikę Irlandzką, 1921 r.) GAA pozostało organizacją dla katolików z całej Irlandii, którzy wykorzystują stowarzyszenie do pielęgnowania swojej kultury, w tym sportu. Z kolei protestanci grają w rugby, a GAA uważają za hermetyczną, nacjonalistyczną organizację, która zamyka się na sportową różnorodność.

Elementy rywalizacji na tle religijnym widoczne są też w Szkocji, gdzie dwa wrogie kluby z Glasgow – katolicki Celtic oraz protestancki Rangers – wykorzystują różnice religijne do wzniecania konfliktów. Z drugiej strony, chęć pokonania Anglii jest tak samo silna jak u Walijczyków. 3 marca 1928 r. na stadionie Wembley odbył się historyczny mecz, którego Szkoci nigdy nie zapomną. Wymodlona przez nich deszczowa pogoda została należycie wykorzystana i rozgromili Anglików 5:1.

Zgoła inne nastroje panowały w Szkocji w 1966 r., kiedy Anglia zdobyła mistrzostwo świata w piłce nożnej. W takiej sytuacji nie dziwi fakt, iż koszulki z napisem: “Ktokolwiek, byle nie Anglia” tak dobrze sprzedają się w Szkocji.

Szybciej, Wyżej, Silniej

Jest końcowa dekada XIX wieku, około 1500 lat po ostatnich igrzyskach olimpijskich. To wówczas Francuz Pierre de Coubertin staje się najbardziej zagorzałym orędownikiem powrotu do formy rywalizacji rodem z antycznej Grecji. Kongres zorganizowany w Paryżu w 1894 r. okazuje się wielkim sukcesem. Powołano Międzynarodowy Komitet Olimpijski, którego sekretarzem generalnym (1894 – 1896) i prezydentem (1894 – 1925) zostaje de Coubertin. To on był m.in. pomysłodawcą projektu flagi olimpijskiej, twórcą olimpijskiej przysięgi, a także zaproponował, żeby łacińskie hasło “Citius, Altius, Fortius” (szybciej, wyżej, silniej) stało się olimpijskim mottem.

Być może jednak gdyby nie brytyjska tradycja sportowa, francuski arystokrata nie zostałby twórcą nowożytnego ruchu olimpijskiego. To etos brytyjskich szkół publicznych był dla niego natchnieniem, a brytyjski lekarz William Penny Brookes – źródłem praktycznych pomysłów dotyczących organizacji igrzysk. Brookes, żeby poprawić zdrowie swoich rodaków, już w 1850 r. zorganizował pierwsze “igrzyska olimpijskie” w angielskim mieście Much Wenlock w Shropshire. Z rozrastających się imprez przygotowywanych w późniejszych latach przez British Olympian Society (towarzystwo, które w tym samym roku stworzył) powstała idea igrzysk imperialnych, dziś znanych jako Commonwealth Games.

Dla de Coubertina antyczna Grecja była wzorem realizacji planów, zdawał sobie jednak sprawę z tego, iż tylko uwspółcześnienie idei olimpizmu może przynieść sukces. Trudno było o lepsze miejsce niż sportowo rozwinięta Wielka Brytania. De Coubertin nie poprzestał na rozmowach z Brookesem. Szukał też inspiracji w Rugby, gdzie w 1889 r. spędził noc na czuwaniu przy grobie Thomasa Arnolda, wspomnianego już pedagoga sportu.

Niestety, Brookes nie mógł cieszyć się manifestacją również własnych marzeń, tj. igrzyskami w Atenach, gdyż zmarł niecałe cztery miesiące przed ich rozpoczęciem, w grudniu 1895 r. Niektórzy to właśnie jemu, a nie Francuzowi, przypisują zasługę powrotu do idei igrzysk. Wśród nich jest były przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Juan Antonio Samaranch, który w 1994 r., składając wieniec na grobie Brookesa, powiedział: “Przyjechałem oddać hołd dr. Brookesowi, który był prawdziwym twórcą nowoczesnych igrzysk olimpijskich”…

Komentarze