Rząd Borisa Johnsona musi zatrudnić 50 tys. urzędników w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Do ich zadań będzie należało przetworzenie wniosków o wydawanie nowych dokumentów, które trzeba będzie wydać w związku z Brexitem. Bez nowych kadr operacje takie jak wydanie nowych niebieskich paszportów może trwać miesiącami.
Eksperci ostrzegają, że prawdziwym wyzwaniem po 1 stycznia 2021 roku nie będzie sama obsługa Brytyjczyków, którzy lawinowo ruszą do urzędów, a odpowiednie przeszkolenie, i do tego na czas, wystarczającej liczby osób. Nowi pracownicy będą musieli posiadać nie tylko podstawową wiedzę na temat formularzy zgłoszeń i innych druków, ale też z zakresu procedur celnych. Bo jak się okazuje, to właśnie urzędnicy celni są najpilniej teraz poszukiwani.
Stowarzyszenie Transportu Drogowego ostrzega, że liczba formularzy zgłoszeń dotyczących samych taryf wzrośnie z obecnych 50 milionów rocznie do 200-250 milionów rocznie.
Pracownicy portu w Dover przekonują, że pełna wiedza w zakresie ceł zniknęła wraz z utworzeniem jednolitego rynku w 1991 roku. Pobieżne szkolenia w tym zakresie, zamiast polepszyć sytuację, jedynie ją pogorszą.
Sąsiednie kraje, w tym Francja, Holandia i Irlandia, uruchomiły już w ubiegłym roku nabór na urzędników celnych, a sześciomiesięczne szkolenia uznano za minimum.
Komentarze 13
I super, wiecej pracy dla Brytyjczyjkow. Tak trzymac, polacy wyjada i sprzedadza domy i ceny pojda w dol a funt bedzie za 7zlotych.
Wyjada produkowac brytyjskie paszporty do Tczewa;)
@2
As long as the trip will go through Kraków!
50 tysiecy dobrze platnych miejsc pracy. Dobry trening i kwalifikacje, job for life. Bardzo pozytywny ruch dla lokalnych spolecznosci i ekonomii generalnie. Oby wiecej takich decyzji Borys!
Dobrze płatnych? Tego nie jestem pewny. Pewnie pecha na poziomie 24k.