Do góry

„Żeby wszyscy byli świadomi dorobku polskiej emigracji” – rozmowa z ambasadorem

O plany wobec rozpoczętej właśnie kadencji, pomysły na ochronę Polaków żyjących na Wyspach i działalność polskich organizacji tu działających - ambasadora Arkadego Rzegockiego pyta Piotr Dobroniak.

Dr hab. Arkady Rzegocki - Ambasador nadzwyczajny i pełnomocny RP w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.

Piotr Dobroniak: Panie ambasadorze, jak planuje pan swoją kadencję w Wielkiej Brytanii? Na co będzie pan kładł główny nacisk?

Ambasador Arkady Rzegocki: Polska ma niezwykle bliskie relacje z Wielką Brytanią od wielu, wielu lat, ale w szczególności zostały one wzmocnione w ciągu ostatniego roku, półtora roku. Rzeczywiście, trzeba przyznać, że ilość wizyt na wyższym szczeblu i tych na trochę niższym szczeblu - roboczych - jest naprawdę dużo.

Współpracujemy na bardzo wielu płaszczyznach i chciałbym utrzymać tę bardzo bliską współpracę - w szczególności w wymiarze bezpieczeństwa i ekonomii. Wielka Brytania jest naszym drugim partnerem handlowym po Niemczech. Mamy dużą przewagę jeśli chodzi o eksport dóbr do UK, także to też warto by było utrzymać, a może nawet wzmacniać.

Oprócz tego - w naturalny sposób - ponad milionowa polska mniejszość oznacza także, że bardzo dużą role przykładamy do kwestii związanych z obecnością polską w Wielkiej Brytanii, także w zakresie kultury, edukacji i nauki.

Rozpoczął pan kadencję w dość trudnym okresie, z miejsca na pierwszej linii frontu. Jak pan odbiera początkowe dni swojego urzędowania?

To był szczególnie trudny czas i trudno było sobie wyobrazić trudniejszy start. Tym bardziej, że mamy do czynienia z bardzo przykrymi incydentami wobec Polaków i z tragicznymi wydarzeniami w Harlow. Miejmy nadzieję, że takich incydentów w przyszłości da się uniknąć.

Czy w takim razie ambasada stworzy jakąś „specjalną komórkę do obrony Polaków w Wielkiej Brytanii”? Trochę teraz ironizuję ale…

Nie, nie. Tu nie chodzi o specjalną komórkę. Chodzi o to, żeby podejmować działania wtedy, kiedy pojawiają się jakiekolwiek sygnały i żeby mocno działać na rzecz zwiększenia wiedzy wśród Brytyjczyków na temat Polski i Polaków.

W tym celu będę w najbliższym czasie odwiedzał te główne skupiska polonijne, ale także miejsca, skąd dochodzą do nas niepokojące sygnały. Spotkam się a władzami miast, policją i Polonią. Będziemy starali się na bieżąco wzmacniać współpracę Polonii z lokalnymi instytucjami, ale także uwrażliwiać władze na ewentualnie pojawiające się problemy.

Czy w związku z tym planowana jest na przykład rozbudowa placówek konsularnych?

Tak. Mówiłem zresztą podczas przesłuchania przed Komisją Sejmową, że chciałbym bardzo, by doszło do otwarcia placówki konsularnej w Belfaście. To jest zupełnie kluczowe ze względu na dużą odległość z Belfastu do Edynburga.

Pracujemy też nad zwiększeniem ilości dyżurów konsularnych w innych miastach, w szczególności w Birmingham. Chciałbym też, żeby obsługa konsularna - pomimo wielkiego wzrostu zainteresowania polskimi dokumentami - poprawiła się. To jest bardzo istotne.

Polskie organizacje polonijne na terenie Wielkiej Brytanii są rozdrobnione. Jest oczywiście Zjednoczenie Polskie, które, wydaje mi się, w społecznym odbiorze niezbyt spełnia swoją rolę. Jak pan widzi rolę ambasady w wspieraniu organizacji polonijnych?

Z wielką radością witamy każdą aktywność Polaków. Chcemy, żeby wszyscy byli świadomi, że Polacy są obecni w Wielkiej Brytanii od wieku XIX, a w taki bardzo widoczny sposób przynajmniej od 1940 roku. Tak naprawdę byliśmy pierwszą mniejszością, która osiadła na stałe w Wielkiej Brytanii i stąd ta ustawa z 1947 roku, dotycząca tylko polskiej mniejszości.

Chcielibyśmy, by wszyscy byli świadomi tego ogromnego dorobku polskiej emigracji, tej emigracji niezłomnej. Z drugiej strony bardzo liczymy na aktywność także tego młodszego pokolenia i każda aktywność Polonii będzie witana z radością przez ambasadę, a w miarę możliwości także wspierana.

Bardzo często dochodzą do nas sygnały od Polaków, że praktycznie nie ma żadnej bezpłatnej pomocy prawnej ze strony polskich organizacji. W tym roku nie starczyło pieniędzy na funkcjonowanie niektórych projektów porad prawnych. Czy jest jakiś pomysł na wspieranie Polaków w tej kwestii?

Tych spraw jest bardzo wiele, bo pan wziął pod uwagę jedną kwestię, ale jest też bardzo istotna kwestia pomocy polskim rodzinom, która mocno leży na sercu i ambasadzie i konsulatowi. Pracujemy nad tym, by kontorwersyjnych sytuacji zabierania polskich dzieci było jak najmniej. To jedna kwestia. Drugą jest pomoc prawna, a trzecią - pomoc polskim firmom, które chcą w Wielkiej Brytanii inwestować i rozwijać się.

I tutaj prowadzimy cały czas rozmowy z innymi ministerstwami, np. z Ministerstwem Gospodarki i Rozwoju o tym, żeby stworzyć tego typu miejsce, które pomagałoby zwykłym obywatelom, ale również stowarzyszeniom i firmom. Nie jest to łatwe, ale myślę, że uda nam się to zrobić.

Pytanie o Szkoły Przedmiotów Ojczystych. Do tej pory jest tak, że to sami rodzice muszą się organizować, żeby zakładać takie szkoły. Jest tak, że część szkół podlega pod ambasadę, część pod Polską Macierz Szkolną, jeszcze inne pod kolejne organizacje. Czy są jakieś plany, by stworzyć jednolity system, jednolity program, który wspierałby polskie szkoły sobotnie?

Tutaj z całą pewnością zaprosimy do rozmów dyrektorów tych placówek i będziemy się przyglądać polskim szkołom. One odgrywają niezwykle ważną rolę. Jest ich prawie dwieście w Wielkiej Brytanii i one rzeczywiście mają różny status, ale bardzo liczymy na kreatywność.

Byłoby fatalnie, gdyby były jednakowe, ale rozumiem, że panu chodzi o program wspierania, a niekoniecznie o program nauczania. Dobrze byłoby tu wypracować konsensus. Tym bardziej, że te instytucje są często wspierane przez różne podmioty. To może być Wspólnota Polska, może być działanie w ramach programu wspierania instytucji polonijnych nad którym pracuje senat, albo wreszcie - może to być ambasada.

Tych możliwości jest całkiem sporo, chociaż zawsze są niewystarczające i tego musimy być świadomi. Miejmy nadzieję, że te szkoły będą się rozwijały jeszcze lepiej i bardzo na to liczymy, bo niestety bardzo niewielki procent polskich dzieci do nich uczęszcza.

Komentarze 1

karpio30
2 144
karpio30 2 144
#115.09.2016, 23:12

Beda bankiety , ciasto i herbata. Panie Arkady do boju