Podczas ostatniej dyskusji na jednej z grup dla polskich mam w Wielkiej Brytanii padło pytanie, czy warto odwiedzać polskie grupy dla dzieci na obczyźnie? Jedna z mam zapytała wprost: - A po co? Nie po to wyjechałam z Polski, żeby teraz dzieciaka wychowywać po polsku. Nie zależy mi, by utrwalał polską mowę, wręcz przeciwnie. Niedługo idzie do szkoły i musi uczyć się angielskiego, by potem nie mieć problemów.
Czy takie podejście ma sens? Czy faktycznie dziecko przebywające wśród polskich rówieśników będzie miało problemy w szkole, w której wszyscy mówią w obcym dla niego języku?
Nic bardziej mylnego. Ku zaskoczeniu rodziców, dzieci zwykle bardzo szybko uczą się obcego języka, w którym zwracają się do niego nauczyciele i koledzy w klasie. Skąd więc obawy przed posyłaniem maluchów do polskich grup przedszkolnych? Skąd w nas, Polakach taka chęć odcięcia siebie i naszych dzieci od polskich korzeni?
Polskie “play-groups”, czyli spontanicznie zakładane przez rodziców grupy, w których polskie dzieci wspólnie się bawią, powstają w Londynie jak grzyby po deszczu. Zwykle prowadzone są w klubach osiedlowych, świetlicach i lokalnych bibliotekach. Grupy mogą funkcjonować oficjalnie, za przyzwoleniem osób, które kierują klubem i które są takim grupom przychylne. Przy wsparciu kierownika placówki można wydrukować ulotki, które rozwieszamy w osiedlowych sklepach. Informacja napisana w języku polskim może zainteresować inne polskie mamy mieszkające w okolicy, a które chcą poznać nowe osoby i wspólnie spędzić czas.
Grupy spotykają się zwykle raz w tygodniu. Podczas, gdy dzieci bawią się w specjalnie przygotowanych salach, mamy mogą wymienić się doświadczeniami i niezbędnymi informacjami. Podczas takich rozmów można dowiedzieć się o tym, w którym osiedlowym sklepie jest obecnie najlepsza promocja na pieluszki lub gdzie jest najbliższy rodzinny basen. “Play - grupa” prowadzona w placówce lokalnej, czyli w klubie ma ten plus, że dzieci przebywają pod opieką wykwalifikowanych opiekunek i w miejscu, które jest przystosowane do prowadzenia opieki nad dziećmi. Miejsce takie wyposażone jest w odpowiednią ilość toalet, a dzieci mogą liczyć na drobne przekąski i napoje.
Wizyta w “play-grupie” jest zwykle bezpłatna, a jeśli trzeba partycypować w kosztach, to zwykle są to symboliczne kwoty. Dzieci w takim miejscu nie zostawiamy - są one cały czas pod naszą opieką. Jednorazowa sesja trwa zwykle półtorej godziny. W tym czasie dzieci korzystają ze wszystkich zabawek dostępnych w dziecięcym centrum, a jeśli jest tam ogródek, wychodzą również na zewnątrz. Taka play-grupa jest również świetnym przygotowaniem przed pójściem do przedszkola.
Poza polskimi grupami organizowanymi w klubach dziecięcych, istnieją także grupy nieformalne. Właśnie z takiej formy korzystałam, kiedy malutki był mój synek. Na południu Londynu, gdzie mieszkałam polskich rodzin było zbyt mało, by założyć profesjonalnie działającą polską grupę przedszkolną. Z tego powodu spotykałyśmy z polskimi matkami nieformalnie. Poznałyśmy się w jednym z klubów dziecięcych: cztery matki mówiące do swoich dzieci po polsku. Od słowa do słowa okazało się, że bardzo wiele nas łączy i w ten sposób narodziła się wieloletnia przyjaźń.
Nasze spotkania w “play grupie” przeniosłyśmy w warunki domowe. Spotykałyśmy się raz w tygodniu - na zmianę w domu kolejnej z nas. W ten sposób nasze dzieci miały okazję, by mówić ze sobą po polsku, a my przerabiałyśmy przy kawie i domowym cieście “matczyne” problemy. Kilka lat później wszystkie “nasze” polskie dzieci poszły do angielskich szkół i żadne z nich nie miało problemów z aklimatyzacją w warunkach mowy anglojęzycznej.
Umożliwiając naszym dzieciom swobodny kontakt z rówieśnikami pochodzącymi z tego samego kraju sprawiamy, że dziecko może tylko zyskać. Nie tylko poznaje nowych przyjaciół, ale ma możliwość rozmowy o sprawach, które dotyczą naszej (czyli polskiej) grupy kulturowej. O ile z angielskim kolegą może porozmawiać o Supermanie, o tyle z polskim może porozmawiać i o nim i na przykład o Koziołku Matołku. To ważne, by dzieci miały platformę do wymiany zdań o wspólnych bohaterach bajek, które znają od małego, a o których nie dowiedzą się ze szkolnych lektur pisanych w języku angielskim.
Komentarze 8
Umożliwiając naszym dzieciom swobodny kontakt z rówieśnikami pochodzącymi z tego samego kraju sprawiamy, że dziecko może tylko zyskać. Nie tylko poznaje nowych przyjaciół, ale ma możliwość rozmowy o sprawach, które dotyczą naszej (czyli polskiej) grupy kulturowej.
Czyli?
Ile mama czekała na council i gdzie jest dobry i tani polski mechanik?
O dziwo najwiecej o polskiej kulturze rozmawiałem ze szkotami.
obosze.
a po cholerę dziecku polska grupa kulturowa... Superman spuściłby bęcki Koziołkowi Matołkowi. Należy trzymać z silniejszymi.
Moje dziewczę poszło na zajęcia "polskiej play grupy". Wynudziło się setnie... no ale ona inteligentna jest i kiepsko się bawi w towarzystwie mamusiek wpatrzonych w swoje srajfony, baczących tylko na to, aby dziecko przypadkiem nie ufajdało sobie niebieskiej (chłopiec) lub różowej (dziewczynka) koszulki, bo wtedy słit focię na fejsboga szlag trafi. Gadanie o zupkach i kupkach równiez ja nudzi.
bo kiedys to my sie bawili i w gry grali na dworze...
nikt nikogo nie namawial do zabawy ....
zreszta po co bylo siedziec w domu jak tylko radio dorota byloo...