Do góry

Bohater trzech narodów

Naprzeciwko portu lotniczego Tees Valley w Darlington, przed wejściem do Hotelu St. George, stoi pomnik lotnika. Nietrudno go zauważyć, gdyż stoi obok parkingu. Pewnego razu wybierałem się w podróż samolotem i kiedy zostawiałem tam samochód zauważyłem starszego dystyngowanego mężczyznę, który zapalał przed pomnikiem znicz.

Pomnik Andrew Mynarski’ego na lotnisku Teesside. Fot. Nick W (CC BY-SA 2.0), za: commons.wikimedia.org

Prawdopodobnie zdarzenie to umknęłoby mojej uwadze, gdyby nie kolejny zbieg okoliczności, który posadził mnie na miejscu obok tego właśnie dżentelmena w samolocie do Londynu. John Anderson, bo tak nazywał się ów mężczyzna, opowiedział mi historię młodego kanadyjskiego pilota polskiego pochodzenia, Andy Mynarskiego, który stał się symbolem bohaterstwa i męstwa pilotów walczących po stronie aliantów podczas drugiej wojny światowej.

Mynarski pochodził wprawdzie z Kanady, ale urodził się w rodzinie polskich emigrantów i w świadomości mojego angielskiego rozmówcy był Polakiem. Andrzej Młynarski, bo tak brzmi po polsku nazwisko naszego bohatera, był pilotem Royal Canadian Air Force i służył w 419 eskadrze, stacjonującej właśnie w bazie Royal Air Force w Middleton St. George, niedaleko od Darlington. Andy był pilotem w załodze bombowca Lancaster. - My, Anglicy, nigdy nie zapomnimy bohaterstwa tego Polaka - powiedział mój rozmówca, zaczynając swoją opowieść o Andy Mynarskim.

Trzynastego w piątek

Zdarzenie, które sprawiło, że bohaterstwo Andiego Mynarskiego wpisało się na stałe w historię II wojny światowej miało miejsce na początku alianckiej inwazji na Francję, 13 czerwca 1944 roku. Był zmierzch D-Day, pierwszego dnia inwazji, kiedy aliancki Lancaster VR-A wystartował z bazy lotniczej RAF w Middleton St. George do swojej, jak się później okazało, ostatniej misji nad północną Francją. Krótko po północy trzynastego czerwca 1944 roku (piątek) Lancaster osiągną swój cel i przystąpił do realizacji misji - bombardowania niemieckich instalacji wojskowych w Północnej Francji.

W tym momencie z mroku wyłonił się nagle niemiecki dwusilnikowy Junkers JU-88, który z płytkiego lotu nurkowego przeszedł do frontalnego ataku i zasypał aliancką maszynę gradem pocisków z pokładowego działka kalibru 20 mm i trzech karabinów maszynowych kalibru 7,92 mm.

Aliancka maszyna została trafiona w oba silniki, na pokładzie wybuchł pożar i kapitan wydał rozkaz do opuszczenia samolotu. Andy Mynarski wraz z częścią załogi znajdował się w tylnej części maszyny, tuż przy włazie ewakuacyjnym. Miał ogromną szansę wyjść tym razem cało z opresji, ponieważ nie był ranny i miał spadochron. Chwilę przed opuszczeniem Lancastera spojrzał jeszcze w głąb płonącej maszyny. Na pokładzie panowało istne piekło, a pożar i uszkodzenia uwięziły we wnętrzu przyjaciela naszego bohatera, pilota oficera Pata Brophy.

Andy spojrzał i ocenił sytuację. Miał szansę uratować przyjaciela, ale wiązało się to z ogromnym ryzykiem, z którego, jako doświadczony lotnik, musiał sobie zdawać sprawę. Zaryzykował jednak i wrócił w paszczę szalejących płomieni, by ratować kolegę. Młynarskiemu udało się uwolnić przyjaciela, a także dwóch innych jeszcze członków załog: Jacka Fridaya i Roya Vigarsa, ale sam odniósł wiele ran i został dotkliwie poparzony. Jako ostatni opuścił płonącą i pikującą w dół maszynę. Ciężko ranny spadł na pole, na którym znaleźli go francuscy wieśniacy.

Podobno Andy żył jeszcze chwilę po upadku na ziemię, a jego poszarpany kombinezon lotniczy wciąż się tlił. Niestety, w wyniku odniesionych ran, w piątek 13 czerwca 1944 roku na polu w pobliżu miejscowości Cambrai w departamencie Nord Pas de Calais, Andrew Mynarski zmarł. Czterech z pozostałych członków załogi, w tym uratowanego przez Andy Mynarskiego pilota Pata Brothyego, zdołali ukryć i przerzucić z powrotem zza linię frontu francuscy partyzanci. Jack Friday i Roy Vigars dostali się do niemieckiej niewoli, gdzie pozostali do czasu uwolnienia ich przez amerykańskie oddziały. Andrew Mynarski został pochowany na lokalnym cmentarzu we Francji.

Pamięci Andrew Mynarskiego

Bohaterski czyn kanadyjskiego lotnika polskiego pochodzenia został uhonorowany Krzyżem Victorii - najwyższym brytyjskim odznaczeniem. W Winnipeg w Kanadzie, skąd pochodził Andy, jego imieniem nazwano gimnazjum. Kanadyjskie Siły lotnicze nazwały jego imieniem eskadrę kadetów. W 2005 r. w Middleton St. George, przed dawną messą oficerską pilotów Foyal Air Force, zamienioną obecnie na Hotel St. George, stanął pomnik Andrew Mynarskiego, a w hotelu jego imię nosi bar, nad którym wisi portret bohaterskiego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia.

Pomyślcie o nim przez chwilę, kiedy następnym razem będziecie odlatywać z północno-wschodniej Anglii z lotniska Tess Valley w Middleton St George koło Darlington.

Piotr Surmaczyński, Twój Sukces w UK

Komentarze 1

urko
19 393 56
urko 19 393 56
#109.07.2014, 21:46

a kim był ten rozmówca?