Do góry

Paweł Małaszyński i ciężkie granie czyli Cochise pierwszy raz z koncertami w Anglii

Już pod koniec sierpnia zawitają do Wielkiej Brytanii z koncertami dla polskiej publiczności. Cochise - ciężka grungowo-rockowa muza, czterech twardych kolesi, skóry, podarte dżinsy i w tym wszystkim rzadko pokazywana w przesłodzonych programach telewizji śniadaniowej ostra twarz Pawła Małaszyńskiego, który w Cochise odsłania swoją mroczniejszą stronę. Koncerty 29 i 30 sierpni, a dziś dla Was wywiad z muzykami. Na pytania odpowiadali Paweł Małaszyński i Wojtek Napora.

Cochise. Fot. materiały prasowe

Emito.net: Opowiedzcie, czym jest Cochise i jaką muzę gra?

Wojtek: Cochise to kapela, którą stworzyło czterech kolegów z osiedla. Każdy grał wcześniej w innych zespołach i miał już jako takie doświadczenie. Pewnie dlatego bardzo cenimy to, że tyle lat już razem gramy, i że jest nam ze sobą bardzo dobrze. Nasza muzyka jest wypadkową kapel, których słuchamy i które zainspirowały nas do tego, by zacząć grać. Myślę, że można to określić jako mieszankę rocka i metalu. Każdy odbiera to na swój własny sposób, więc chyba najlepiej nas posłuchać z płyty lub na koncercie i samemu ocenić.

Co w tym robi słynny “amant swojego pokolenia” Paweł Małaszyński?

Paweł: Słynny amant swojego pokolenia Paweł Małaszyński zajmuje się muzyką od dwudziestu paru lat, podobnie jak reszta zespołu, a od 10 lat jest wokalistą Cochise. Czasem nawet tańczy, jak mu zagrają.

Wojtek: Dodam tylko, że Paweł jest wokalistą Cochise, więc śpiewa (śmiech).

Pytanie do Pawła: czy wolisz swoje wcielenie w Cochise czy role filmowe lub teatralne?

Paweł: Najważniejsze jest to, co noszę w sercu. Wybieram przejrzystość postrzegania z odpowiedniej perspektywy.

A co powiedziałbyś ludziom, którzy skomentowaliby Twoje śpiewanie, iż to gwiazdorski kaprys?

Paweł: Mają do tego prawo, podobnie jak ja mam prawo mieć to dokładnie tam, gdzie powinienem mieć. Wiem, kim jestem i nie potrzebuję się z tego tłumaczyć.

Gdybyś miał wybierać zostałbyś raczej słynnym wokalistą czy pozostałbyś przy swojej sławie aktora?

Paweł: Zawsze poszukiwałem, poszukuję i będę poszukiwał inspiracji, pewnego rodzaju bliskości i intymności. Będę poszukiwał i odkrywał siebie samego - tak samo w filmie, teatrze, jak i w muzyce - tak długo, jak długo będzie mi to dane, będę trwał przy swoich marzeniach do samego końca. Daje mi to poczucie chwilowej wolności, wiary… i jedności z drugim człowiekiem.

Do chłopaków z zespołu: czy jest między Wami poczucie jakiejś rywalizacji z Pawłem - “znaną twarzą” Waszej ekipy?

Wojtek: W imieniu reszty chłopaków z czystym sumieniem mówię, że nie. Nie ma czegoś takiego jak rywalizacja ze znaną twarzą. Szczerze mówiąc, brzmi to wręcz komicznie, ale luz, rozumiem, że kogoś to może interesować.

Jak często się spotykacie, by grać?

Wojtek: z Radkiem i Czarkiem spotykamy się regularnie, co najmniej raz w tygodniu. Paweł wpada na próby jak tylko jest w Białymstoku i wtedy dopinamy wszystkie utwory, które wcześniej we trójkę, ćwiczyliśmy.

Czyja muzyka Was inspiruje? Ulubieni współcześni wykonawcy?

Wojtek: Lista naszych ulubionych zespołów jest bardzo długa, wymienię więc tylko kilka: Queen, Kiss, Black Sabbath, The Beatles, Rush, Metallica, Slayer, Mercyful Fate, Pearl Jam, Soundgarden, Radiohead, Alice in Chains, Rage Against The Machine, U2, Iron Maiden, Led Zeppelin, Budgie, AC/DC, Jack White….

Najfajniejsza scena, na której chcielibyście zagrać?

Wojtek: To pytanie, na które nie potrafię odpowiedzieć. Dla nas najważniejsze jest to, żeby - po prostu - cały czas grać. Fajnie jest robić zarówno małe, jak i duże koncerty. Miło jest odkrywać nowe miejsca, ale fajnie jest też wracać na sceny, na których już graliśmy. Najlepiej, jak to się wszystko miesza (śmiech)

Co tak naprawdę muzycy robią po koncertach?

Wojtek: Pewnie robią różne rzeczy. My najczęściej wspominamy koncert, gadamy i popijamy… gorącą herbatę - tak na ochłodę…

Komentarze 3

Maly_John
340
Maly_John 340
#125.07.2014, 20:45

Na pewno nie jest to Led Zeppelin, Szkocko/Australijskie ACDC, Black Sabbath czy Deep Purple.
Nie chcialbym tu nikogo zniechecac, ale, cyt. "od 10 lat jest wokalistą Cochise" jesli zespol istnieje 10 lat to chyba nie za wesolo, brzmienie super ubogie, nalezalo by przypomniec walijskie BUDGIE (3 facertow!) dali rade, i to jak, w tych czasach bedzie pewnie sie ciezko przebic, ale sprobowac warto.
Mozna by bylo wystartowac jako nowosc, a nie walic po oczach, ze my tu juz 10 lat....
Tak czy inaczej, zycze powodzenia.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#225.07.2014, 21:20

Ważne , że im się chce próbować poza pl

Maly_John
340
Maly_John 340
#326.07.2014, 07:53

Mnie sie wydaje, ze tu chodzi o to co pozniej wydrukuje prasa w Polsce:
"Zespol Cochise po udanym turnee w UK ... ble ble ble"
a tymczasem zespol Cochise zagral dla 10 nachlanych Mańkow i 3 Mariolek w jakims polskim klubie, i na drugi dzien nikt nie pamietal czy faktycznie ktos gral czy to bylo karaoke.
Taka jest prawda o wspanialych turnee polskich zespolow za granica.
Ale spoko, jak powiedzialem, zycze powodzenia i to szczerze, i jak ty powiedzialas, wazne ze im sie chce probowac.