Do góry

Neo-Nówka w Edynburgu

W pierwszy weekend kwietnia kabaret Neo-Nówka, jeden z ulubionych kabaretów Polaków, odbył tournee po Wielkiej Brytanii, odwiedzając Szkocję i Anglię. Występy cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, a bilety wyprzedały na pniu. Sala edynburskiego George Square Lecture Theatre, w której artyści wystąpili 4 kwietnia, po prostu pękała w szwach.

Kabaret Neo-Nówka zawitał do Szkocji po raz pierwszy. Fot. Małgorzata Lachowicz-Jachim

Tuż po spektaklu udało się nam złapać na chwilę wykonawców, by zapytać ich o wrażenia, o ich tournee po Wielkiej Brytanii oraz o polską publiczność. Mimo późnej godziny i zmęczenia, nadal pogodny Michał Gawliński podzielił się z nami wrażeniami z pierwszego występu w Szkocji.

Emito.net: Jak wrażenia Neo-Nówki ze Szkocji? (rozmowa odbyła się po pierwszym występie artystów w Edynburgu - red.)

Maciej Gawliński, Neo-Nówka: - Macie tutaj bardzo ładny zamek, moi mili Polacy (śmiech). W kraju też mamy ładny - Wawel, ale ten tutaj jest naprawdę bardzo fajny. Byliśmy już nieraz w Wielkiej Brytanii, ale mnie osobiście bardzo się podoba Edynburg. Byłem wprawdzie tylko w samym centrum miasta, ale już to co widziałem, zwłaszcza fakt, że miasto położone jest na wzgórzach, to rewelacja. A tutejsza publiczność jest po prostu jak wymarzona.

Czy do występów w Szkocji były jakieś specjalne przygotowania?

Mamy taką zasadę, że wszystkich traktujemy równo - czy gramy w Edynburgu, czy w przysłowiowym Pcimiu. Nigdy więc nie robimy specjalnych przygotowań. My Polacy i tak lubimy się śmiać, choć jesteśmy dość nadąsanym narodem. Uwielbiamy kabarety, o czym zresztą najlepiej świadczy ich liczba w Polsce, a także to, ile ich przyjeżdża tutaj, do UK.

Może potrzebujemy w takim razie pójścia na kabaret jako pretekstu, żeby móc swobodnie się pośmiać?

Może tak. A uśmiechnięte twarze Polaków to przepiękny widok.

Pomimo późnej godziny, Michał Gawliński podzielił się z nami wrażeniami z występu. Fot. Małgorzata Lachowicz-Jachim

A z czego lubimy się śmiać?

Już nieraz odpowiadałem na takie pytanie i uważam, że Polacy lubią się śmiać właściwie ze wszystkiego. Mamy w Polsce różne kabarety - jedne prezentują humor z gatunku absurdu, inne są bardziej zaangażowane społeczno-politycznie - tak jak my, choć dzisiejszy program (Pielgrzymka do miejsc śmiesznych - przyp.red.) był raczej akurat bardziej społeczny niż polityczny. Każdy z tych kabaretów wypełnia jakąś niszę i to się sprawdza.

Jak można sądzić po najnowszym programie, specjalnością Neo-Nówki są obecnie sceny z życia małżeńskiego. Skąd takie doświadczenia?

Z obserwacji (śmiech). Nie ukrywam, że bardzo trudno jest zagrać kobietę, ale czasem widzimy jak to wygląda. Trzeba trochę przekoloryzować i…

A skąd Neo-Nówka czerpie inspiracje?

Z życia i z obserwacji, do których… dorabiamy sobie swoją własną ideologię.

Wszyscy panowie prowadzą te obserwacje, czy jest “jeden” mózg kabaretu?

Mózgiem kabaretu jest założyciel i twórca Roman Żurek. On przynosi pomysły, a wszyscy razem wspólnie je opracowujemy. Każdy z nas coś wnosi, ale to on jest duszą NeoNówki.

Czy jest różnica między publicznością w kraju, a na emigracji?

Jedyna różnica to chyba taka, przynajmniej ja to odbieram, że Polacy za granicą bardzo się cieszą, że przyjeżdżamy do nich z ich kraju i że przywozimy im tutaj trochę Polski - tak jakbyśmy stawiali woreczek polskiej ziemi na scenie. Są radzi, że ktoś ich odwiedza.

A czy w Polsce mówi się o polskich emigrantach?

Bardzo dużo, zwłaszcza zaś, żeby wracali - tylko że nikt nie odpowiada na pytanie, co mieliby po tym powrocie robić.

Widać to, że nas nie w Polsce ma?

Widać. Jeżdżąc po całym kraju, a robimy to już 10 lat, widzimy na własne oczy, że zwłaszcza te mniejsze miasteczka, takie w których nie ma fabryk, przemysłu, pracy - pustoszeją. To jest bardzo przykre i smutne, ale prawdziwe. Nie mamy o to, broń Boże, do Was jakichś pretensji, bo przecież wyjechaliście za chlebem, za lepszym życiem i to jest normalne, ale w Polsce i w polskich miastach to widać.

Czyli polska rzeczywistość jest nie tylko śmieszna, ale też i smutna?

Trochę smutna jest. Ale radzimy sobie.

A czy życie kabareciarzy jest wesołe?

Nie. Mogę śmiało powiedzieć - np. o moich kolegach z branży - że są to z reguły bardzo poważni ludzie. Wyładowawszy się na scenie po zejściu z niej już nie mają takiej potrzeby. Nie są duszami towarzystwa, a jak jest impreza, to żaden z nich się nigdzie nie wyrywa. Nie lubimy też kawałów, mimo że każdy próbuje nam je opowiadać. Żadnego też nie pamiętamy.

Na zdjęciu: Kabaret Neo-Nówka. Fot. Małgorzata Lachowicz-Jachim

A jak radzicie sobie z popularnością i rozpoznawaniem na ulicy?

W Polsce kabareciarzy nie traktuje się jak celebrytów, więc jeżeli nawet ktoś nas zaczepia, to z reguły nie jest to nachalne. Nikt nie robi nam zdjęć, wyskakując z hot-doga czy butelki z keczupem.

A co jest w tej pracy najfajniejsze?

Patrzenie na uśmiechnięte twarze Polaków. Pod tym względem praca kabareciarza jest znacznie milsza niż, dajmy na to, strażnika miejskiego, który wzbudza z reguły zgoła odmienne reakcje.

Dziękujemy za rozmowę.

Komentarze 2

Un4given
202
Un4given 202
#226.06.2014, 18:08

Mialbym pytanie nastepujacej tresci. Dlaczego polscy kabareciarze uciekaja od dowcipu politycznego bojac sie zapewne restrykcji jakie moga din uderzyc. Kabaret Tey Bogdan Smolen Laskowik Pietrzak nie bali się. Was drodzy kabareciarze paralizyje strach by tylko czegos nie napomknac o partii rzadzacej w Polsce czy jej koalicjantowi.
Jednemu bylemu juz czlonkowi kabaretu OT TO przydarzyla sie taka historia kiedy odspiewal piosenke pt Platforma Cie Kocha. Czy az tak boicie sie ze nie poteaficie sie solidaryzować z innymi grupami?