Do góry

323 rocznica wielkiej tragedii w Glencoe

Ponad trzy wieki, w mroźną lutową noc, cicha i daleka od dramatów wielkiego świata, sielska dolina Glencoe stała się sceną potwornej zbrodni. Na zacny klan MacDonaldów spadła żelazna pomsta królewskiej pary - Wilhelma i Mary, niechętnych wiernym Jakubowi II Szkotom. W nocy 13 lutego dolina rozbrzmiała krzykami grozy.

To była niespokojna zima. Władzę nad Szkocją sprawowali od niedawna, za to coraz bardziej żelazną ręką Wilhelm i Maria - protestancka para, która zdjęła koronę ze skroni króla Jakuba. Nowi władcy oczekiwali od poddanych dowodów lojalności. Jedna po drugiej szkockie rodziny składały przysięgę wierności. Zwlekali jednak ci z Glencoe…

Historycy twierdzą, że opieszałość klanu zamieszkującego senną, oddaloną od niepokojów tego świata dolinę, wynikała z prozaicznych powodów - zimy, która utrudniała podróże, strachu, że historia lubi się powtarzać i król Jakub może jeszcze odzyskać władzę nad krajem, a nie przebaczyłby wówczas zapewne takiej zdrady, administracyjnego bałaganu wreszcie - oficer, który miał przyjąć przysięgę naczelnika klanu nie miał do tego uprawnień…

Ale za nieszczęśliwe zbiegi okoliczności często przychodzi zapłacić niewinnym. Mimo, że Alistair, naczelnik rodu, przyrzekł wreszcie lojalność nowym władcom los jego, jak i jego krewnych, był już przypieczętowany. Koło historii zaczęło się już toczyć, klan MacDonaldów miał zostać przez niego zmiażdżony. Los rodu przypieczętowała także ludzka podłość. Odwieczni wrogowie MacDonaldów, klan Campbellów, zataili przed królem przysięgę Alistaira. Nakłonili władcę do ukarania “buntownika”.

Mroźna lutowa noc 13 była dla wielu w dolinie Glencoe ostatnią. Już od kilkunastu dni w domach należących do członków klanu stacjonowali żołnierze. Byli to twardzi zabijacy z drugiej kompanii Pułku Piechoty Hrabstwa Argyll. Przybyli tam ze swym dowódcą - kapitanem Campbellem, który składał wizytę krewniaczce, poślubionej jednemu z MacDonaldów.

Nadejście nowego dnia w Glencoe Valley - fot. © Gail Johnson - Fotolia.com

Na niebie pojawił się pierwszy brzask, gdy żołnierze rozpoczęli rzeź. Nie mieli ani szacunku dla rangi, ni zmiłowania dla wieku czy płci. Zginął przywódca klanu oraz kilkudziesięciu jego krewnych, w tym kobiety i dzieci. Ci, którym udało się ujść z życiem i uciec w góry, wkrótce zaczęli w nich przymierać głodem i chłodem. Łącznie w masakrze w Glencoe zginęło kilkadziesiąt (źródła mówią najczęściej o ok. 80) osób.

Gwałt na szkockim narodzie nie przeszedł bez echa. Twardzi, zadziorni Highlanderzy nie mogli puścić zbrodni w zapomnienie i tak masakra w dolinie Glencoe, miast spacyfikować Szkotów, podnieciła ich do bardziej zaciętego oporu. Nie wezbrał on od razu, ale kilka - kilkanaście lat później przez Szkocję zaczęły przetaczać się jakobińskie powstania. I znowu szkockie glens spływały krwią Szkotów.

323 lata po strasznych wydarzeniach w Glencoe zafascynowany szkocką historią twórca, Steven McConnachie, upamiętnia je niezwykłym widowiskiem.

Jego artystyczny projekt, zrealizowany wraz z bratem - Davidem, można określić jako “Światło i słowo”. W nocnej ciszy Glencoe, na zboczach doliny wyświetlane są wersety z Waltera Scotta. Mało znany wiersz “On the massacre of Glencoe” opowiada o tragicznych zdarzeniach tamtej lutowej nocy. Film, jak i relację z jego tworzenia możecie zobaczyć w serwisie ScotlandNow.

Komentarze 1

inkognit
126
inkognit 126
#115.02.2015, 23:02

sorki - "...Na zacny klan MacDonaldów spadła żelazna pomsta królewskiej pary - Wilhelma i Mary..." ???
na zacny klan ???

we wsi stacjonowało 120 uzbrojonych i wyćwiczonych żołnierzy (żołnierzy Roberta Campbella of Glenlyon) - zaczęli akcję o świcie - z zaskoczenia, na śpiących górali - zabili ... 38 mężczyzn... dalsze 40 kobiet i dzieci zmarło ponieważ musiało uciec w góry
masakrę przeżyło ok 300 członków klanu.

Nie jest łatwo dociec całej historii tego zdarzenia - np. niesubordynacja dowódcy oddziału - jednak wielu historyków zgadza się co do jednego - większy wpływ miała tutaj rozgrywka między klanami Campbellów i McDonaldów, niż polityka.
Historia wstrząsnęła górami przede wszystkim dlatego że żołnierze Campbella złamali odwieczne prawo gościnności i zaatakowali swych gospodarzy - później dodano do tego dodatkową legendę i wykorzystano politycznie.

I żeby było jasne - NIC nie usprawiedliwia mordu, nic nie usprawiedliwia późniejszej opieszałości Króla w rozpatrzeniu sprawy (przy okazji Wilhelm był synem Marii Stuart i mężem Marii II Stuart)
ale zawsze warto szukać historii i oddzielać ją od legendy - bo tylko wtedy będziemy mogli się dowiedzieć o tym co się działo i czegoś się nauczyć ....