Zgoda na przyjęcie dwóch tysięcy syryjskich uchodźców w Polsce wywołała falę emocji. Polacy boją się odmienności kulturowej przybyłych, ale także o swoje miejsca pracy. Czy tak silnie negatywne emocje można zmienić?
Badał to dr hab. Michał Bilewicz, na przykładzie miasteczka Rybaki nad Jeziorem Łańskim - gdzie w ośrodku, gdzie przebywali uchodźcy z Czeczenii, mają zamieszkać Syryjczycy.
Na początku dr Bilewicz postanowił zbadać, co przesądzało o negatywnym odbiorze Czeczenów wśród mieszkańców Rybaków:
Pierwsze badanie, które przeprowadziliśmy w Łomży wykazało jeden zasadniczy czynnik, który odpowiadał za niechęć do uchodźców. Otóż wszelka pomoc dla uchodźców była udzielana w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, a zatem w tym samym miejscu, gdzie po świadczenia udawali się najubożsi mieszkańcy miasta.
To oczywiście rodziło napięcia – w tym stosunkowo biednym mieście powstało wrażenie, że uchodźcy “żerują na opiece socjalnej” – choć tak naprawdę środki dla uchodźców pochodziły z zupełnie innej puli i nie uszczuplały środków dostępnych dla najuboższych Polaków. Badania wykazały też, że Łomżynianie nie zdają sobie sprawy z politycznych przyczyn stojących za sytuacją uchodźców – i postrzegali wszystkich Czeczenów jako imigrantów ekonomicznych, którzy przejadają środki przyznawane najuboższym mieszkańcom miasta.
Drugim czynnikiem, który wpływał na ocenę uchodźców był… brak kontaktu z Czeczenami. Polacy nic nie wiedzieli o swoich sąsiadach, postrzegali ich więc przez pryzmat doniesień medialnych na temat muzułmanów.
Jak wyjaśnia Bilewicz:
(…)islamofobia jest najsilniejsza właśnie tam, gdzie nie ma okazji do codziennego kontaktu, a cała wiedza o muzułmanach pochodzi z mediów. Komunikaty medialne są bowiem mocno zniekształcone – szczególną uwagę przywiązują do zamachów, terroru czy wojny.
Rzadko widzimy w telewizji muzułmańskich uczonych, muzyków czy pisarzy. Uwaga mediów skupiona jest raczej na tym co negatywne. (…)
Postanowiono więc doprowadzić do spotkań między przedstawicielami obydwu społeczności, a za filar wzajemnych relacji uznano “poczucie wspólnoty cierpień”:
Większość z nas postrzega (cierpienia wojenne) partykularnie – uważamy, że tylko nasz naród jest prawdziwą ofiarą historycznych niegodziwości. Można jednak skłonić ludzi do skoncentrowania uwagi na wspólnocie ofiar: skoro nas krzywdzono, to stajemy się bardziej wrażliwi na los innych krzywdzonych osób.
Badania prowadzone w Łomży wykazały spory potencjał takich przekonań: osoby, które dostrzegały, że Czeczenów spotyka dziś podobny los, jaki przeszłości również dotknął Polaków, były w efekcie znacznie bardziej gotowe do zaakceptowania uchodźców w swoim otoczeniu.
O przebiegu badań dr. Bilewicza można przeczytać w całosci na portalu Charaktery.
Komentarze 772
Jezeli slyszy sie co muzumanscy odwalaja w innych krajach , do tego mozemy sporo o nich takze powiedziec tu na wyspach to jakamy tolerowac ich zachowanie i akceptowac ich dopuszczenie do naszego kraju ?????
Nysle ze my polacy nie jestesmy uprzedzeni do emigrantow z innych panstw tylko nasza hierachia wartosci i kregoslup moralny nie pozwala akceptowac tego co sie dzieje w wielu innych krajach
Moderatorowi dziękuję za usunięcie prostackiego komentarza (który powstał w czyjejś głowie prawdopodobnie po przeczytaniu jedynie nagłówka na stronie głównej) i mojej adekwatnej do jego poziomu odpowiedzi, która miała zobrazować pewną schematyczność przedmówcy. ;)
Rząd PO-PSL wypchnął na emigrację 3 mln Polaków, nie robi nic by pomóc wrócić do kraju Polakom ze Wschodu. Za to ściąga islamistów :)
Uchodźcami powinni w pierwszej kolejności zająć sie ci, którzy zdestabilizowali sytuację na Bliskim Wschodzie i północnej Afryce, czyli USA, UK i Francja. Po co było obalać dyktatorów nie majac pomysłu co dalej. Sowieci potrzebowali dwumilionowej armii, żeby zaprowadzić swoje porządki w Polsce. Ostatni wyszli w 1993 roku. Dronami i nalotami nie utrzymaliby komunistycznego rządu. Naloty nie zaprowadzą porządku na Bliskim Wschodzie, lecz tylko zwiekszą liczbę ofiar cywilnych i uchodźców.
Poza tym uchdxców powinni przyjąć bogaci arabscy sąsiedzi, a także Izrael. Izrael to bogate, nowoczesne i demokratyczne państwo, w którym przecież nie ma rasizmu ani aparthaidu
A w odniesieniu do artykułu: islamofobia to jedno, a czeczeńscy uchodźcy to drugie, i niekoniecznie musi zachodzić korelacja pomiędzy tymi kwestiami w głowach mieszkańców Łomży.
Szkoda, że w artykule zapomniano ("zapomniano"?) poruszyć temat incydentu sprzed nieco ponad miesiaca, jaki miał miejsce w ośrodku w Lininie (gmina Góra Kalwaria), kiedy to przedmiotem sporu stały się krótkie spodenki ukraińskiego dziecka- warto przytoczyć fragment tamtej rozmowy:
----------------------------------------------------------
Czeczeniec: Miejcie szacunek do nas. Walczyliśmy z Rosją 300 lat i teraz nasi bracia walczą po waszej stronie na Ukrainie.
Ukrainka: Nie mamy innych spodenek. Ma w dżinsach chodzić?
Czeczeniec: Tylko nie mów potem, że nie uprzedzaliśmy. Było tu już wielu młodych Ukraińców, szanowali nas.
Ukrainka:Dlaczego mamy wyznawać wartości waszej kultury?
Czeczeniec: Ten koleś w krótkich spodenkach dla nas i naszych kobiet jest nagi. Nasze dzieci to oglądają.
Ukrainka: Nie układa mi się to w głowie. Znajduję się na terytorium UE, a nie w państwie islamskim. A teraz będą mi dyktować, jak mam się ubierać.
Czeczeniec: Tak, można powiedzieć, że tu państwo islamskie. Dlatego, że taka jest nasza mentalność. Tak tu żyjemy.
Ukrainka: Tak się nie da żyć. Jestem w wolnym kraju. Przeszkadzają im krótkie spodenki, a za chwilę będzie im chodzić o palenie, wieprzowinę i mojego psa, by się do nich nie zbliżał.
-------------------------------------------------------
Poniżej link do filmu z ośrodka w Lininie, który (z "niewiadomych przyczyn"? ;) ) został usunięty z youtube (czyżby usiłowano manipulować społeczeństwem, wprowadzając cenzurę? ;) ), można go natomiast obejrzeć tutaj:
http://www.liveleak.com/view?i=dd8_...
Z przykrością musze stwierdzić, że akurat Czeczeni są trudno reformowalni, roszczeniowi, integrują się słabo i rzeczywiście usiłują "dostrajać" otoczenie do siebie, w Warszawie wielu czeczeńskich mężczyzn zajmowało się nie pracą, a drobną lub zorganizowaną przestępczością, głównie wokół nieistniejącego już Jarmarku "Europa" (Stadion Dziesięciolecia) oraz warszawskich bazarów- drobne geszefty, kradzieże, ale i ściąganie haraczy, wymuszenia, etc. W tym środowisku nóż nie służy tylko do krojenia chleba.
Zwracam też uwagę na to, że ludzie mieszkający w ośrodku przebywają na terenie UE. Serdecznie witam w moim domu wszystkich, którzy chcą podjąć normalną pracę, otworzyć mniejszy lub większy biznes, nauczyć się języka, zamieszkać tutaj, edukować swoje dzieci, zaprosić mnie na popołudniową herbatę czy wyskoczyć na plażę, do kina albo galerii.
Tym, którzy nie potrafią zaakceptować zasad panujących w domu gospodarza, integrować się w stopniu umożliwiającym bezkolizyjne funkcjonowanie we wspólnej przestrzeni publicznej, próbują przemeblowywać moje mieszkanie i narobić mi na dywan, bez zbędnej dyplomacji i owijania w bawełnę mówię krótkie: "wypierdalać".
Howgh.
Beato, jaki znowu rząd? Piszesz o 150 Syryjczykach, którzy trafili do Polski za pośrednictwem fundacji Estera? ;) Za jej pośrednictwem być może trafi do Polski jeszcze 1500 Syryjczyków, ale to chyba nie fundacja sprawuje rządy w Polsce? ;)