Dopiero, gdy stracimy najbliższych i rodzinny krąg zaczyna się kurczyć, zaczynamy dostrzegać jej wartość. Albo gdy jesteśmy daleko. Żyjąc w pośpiechu nie dostrzegamy istoty relacji, które w chwili utraty okazują się być najważniejszymi fundamentami życia.
Singiel- konieczność czy wybór?
Obecnie podobno rozszerza się moda na singli z wyboru. Wynika to z różnych przyczyn.
Kobiety i mężczyźni deklarujący samotność to zazwyczaj ludzie o dobrej prezencji, zadbani, posiadający dobrą pracę, mieszkanie i pieniądze. Z wypowiedzi singli wynika, że nie mają czasu na rodzinę, boją się o swoje kariery, chcą być niezależni.
A przede wszystkim to wygodne, jeżeli nie trzeba dbać o kogoś więcej niż siebie. Są młodzi i z radością deklarują samotność. Na razie.
Z pewnością spory procent to osoby rozczarowane poprzednimi związkami. Na portalach i w czasopismach wypowiadają się oni, opowiadając o swoich nieudanych partnerach i własnych błędach. Są to opowieści smutne i przygnębiające, chociaż mogące być przedmiotem dyskusji.
Wielu singli również po prostu nie znalazło swojej idealnej drugiej połówki. Może za dużo chcą od partnera? Może żyją marzeniami o swoim ideale, a rzeczywistość jest mniej idealna?
Inna odmiana samotności
Piszę to bo sama jestem singlem, tyle że podstarzałym. Kiedy żył mój mąż, uważałam jego obecność za coś oczywistego. Niekiedy miałam go dosyć, kłóciliśmy się często o drobiazgi, miałam pretensję o wiele rzeczy: że nie pomaga mi w domu, że całymi dniami leży przed telewizorem, że nie rozumie dzieci, że nie kąpie się codziennie.
Ale gdy go zabrakło, zawalił się cały mój świat. Od 10 lat nie mogę dojść do siebie. Dzieci usamodzielniły się i nagle zostałam sama. Przedtem pochłaniała mnie praca zawodowa i nie tylko, cały czas biegałam w kieracie drobnych spraw domowych: pieczenie ciasta, gotowanie, pranie, sprzątanie.
Teraz, gdy nie mam dla kogo gotować, nie mam komu prać, tęsknię do tych obowiązków i oddałabym połowę życia, które mi zostało, żeby mąż znowu był przy mnie. Nawet niechby leżał chory. Opiekowałabym się nim troskliwie, żeby tylko był. Żebyśmy mogli porozmawiać o niczym.
Społeczeństwo się starzeje. Na ulicach starszych dzielnic miast widać niemal wyłącznie ludzi starszych. Zapewne w większości samotnych. Ale większość traktuje swoją samotność jak nieszczęście. Mieszkam w szczególnym miejscu, gdzie jest 250 mini-mieszkań dla seniorów.
Mieszkają tu także małżeństwa. Ale każdy samotny mieszkaniec to osobne nieszczęście, osobna historia i straszliwa tęsknota za rodziną, której nie ma. Szczęśliwi są ci, którzy mają jeszcze dzieci, wnuki, nawet w innym kraju. Ale żal tych, którzy nie zdążyli założyć rodzin.
Stan nienaturalny
Samotność to nie jest naturalny stan człowieka. Gdy budzi się i wie, że jest w domu sam. Sam idzie na spacer, sam przygotowuje i je posiłki.
Samotność to margines, inny wymiar, gorszy.. I dopiero gdy skończy się robienie kariery, minie uroda, rozejdą się pieniądze, może przyjdzie żal, że nie dane było cieszyć się bliskimi wokół siebie i na co dzień. Z biegiem dni i lat dostrzega się wartości, które lekceważyło się w młodości.
Krąży w Polsce powiedzenie, że “z rodziną dobrze się wychodzi tylko na zdjęciach”. To stwierdzenie bardzo cyniczne. Są ludzie dobrzy i źli, tak samo w rodzinach. Ale rzadko się zdarza, żeby matka, ojciec, rodzeństwo, inni krewni, nie pomogli, gdy sypie się nam na głowę cały świat.
W każdej rodzinie znajdzie się ktoś życzliwy, kto chociaż wysłucha i pocieszy. Dlatego warto szczególnie teraz, po informacjach o ostatnich rodzinnych tragediach zastanowić się nad modelem swojego życia. Zweryfikować pozytywnie wartość swoich rodzin. Szkoda każdego dnia, każdego zmarnowanego roku.
Komentarze 10
Krąży w Polsce powiedzenie że " czarną owcę" w rodzinie też można znaleźć . Cóż z tego matka , ojciec , rodzeństwo się stara , gdy "czarna owca" ma zaburzoną osobowość . Przychodzi czas dla "czarnej owcy" żałuje lecz to spóźnione żale "czarna owca" na dnie ląduje.
Jolanta widac bardzo doskwiera Ci samotnosc...
@harnasx
Nie zawsze tak jest z ta ''czarna owca'' bo czasem na ludzi wychodzi...
Ale rzadko się zdarza, żeby matka, ojciec, rodzeństwo, inni krewni, nie pomogli, gdy sypie się nam na głowę cały świat.
W każdej rodzinie znajdzie się ktoś życzliwy, kto chociaż wysłucha i pocieszy.....albo oplotkuje badz noge podstawi;(
Co za brednie i bajki - to niby skad ta samotnosc? Bo tak pomagaja a my odpychamy? Ha, ha, ha!
kkk
Tylko mi sie wydaje, ze w tytule jest blad?