Do góry

"Superokazje" czyli niewolnictwo XXI wieku

Wydawać by się mogło, że ten problem mamy już za sobą. Że ludzie są już tak nauczeni, że nie będą wierzyć w cuda i wszelkie "superokazje". Niestety, tak nie jest. Opisywana historia jest tego niechlubnym przykładem. Ku przestrodze.

Do naszej redakcji zgłosiło się małżeństwo, którego historia jest co najmniej porażająca. Pokazuje jednak, jak można zapędzić się w kozi róg. W sytuację, z której trudno jest się wyplątać. O takich historiach rozpisywały się polskie media w Wielkiej Brytanii oraz Polsce kilka lat temu. Kiedy już myślano, że o podobnych problemach więcej nie będziemy słyszeć, nagle okazało się, że są one dalej żywe.

Pani Magda i jej mąż Adam od czternastu miesięcy pracowali w firmie zajmującej się sprzątaniem różnych instytucji. Do pracy przyjechali prosto z Polski, ze średnią znajomością języka angielskiego.

– Zamieszkaliśmy na posesji szefa i szefowej, w pokoju, który znajdował się w biurze – opowiada pan Adam. – Za dnia przyjmowano tam klientów i odbierano telefony. Nie wiedzieliśmy, co to sen, ponieważ pracowaliśmy wyłącznie w nocy. Wracaliśmy do domu za dnia, gdy biuro było już otwarte – dodaje.

W pokoju, w którym mieszkało małżeństwo, było tylko łóżko i stół. Pracodawca i zarazem wynajmujący nie zapewniał żadnego wyposażenia. Kiedy małżeństwo próbowało upominać się o podstawowe elementy wyposażenia, było zbywane. Musieli trzymać swoje rzeczy cały czas w walizkach. Do tego nie mieli własnej kuchni ani łazienki. Miejsce, w którym mogli przyrządzić sobie coś do jedzenia, było dzielone wraz z innymi pracownikami biura. – Ze zrobionym obiadem przechodziło się przez całe biuro do naszego pokoju – mówi pan Adam. – Bardzo nas to krępowało.
Kiedy przyjeżdżał do biura jakiś ważny klient, oboje dostawali zakaz opuszczania swojego pokoju. Gdy w firmie była kontrola skarbowa, szefowie kazali im się przenieść do szkoły, w której pracowali, i tam musieli spędzić cały dzień i noc. Utrudnione było również używanie łazienki i toalety. Oba przybytki były usytuowane w warsztacie. Z toalety korzystali wszyscy pracownicy. W tym samym warsztacie stał również wóz kempingowy, który służył za mieszkanie. W tym samym miejscu wygospodarowano jeszcze dwa dodatkowe pokoje mieszkalne.

Pani Magda wraz z panem Adamem wykorzystywani byli również do pracy na farmie właścicieli firmy sprzątającej. Pan Adam wspomina, że często musiał sprzedawać odchody zwierzęce na polecenie swojego szefa. Kiedy próbował odmówić, szef zagroził, że odeśle małżeństwo z powrotem do Polski.

Wydawało się, że nic gorszego nie może spotkać dwójki Polaków. Jednak jeszcze większe problemy rozpoczęły się w momencie, kiedy małżeństwo oznajmiło swoim szefom, że zamierzają się wyprowadzić, ponieważ przyjeżdża do nich dwójka synów i nie mogą mieszkać w takich warunkach we czwórkę. Wtedy rozzłoszczony szef zagroził, że w momencie, gdy przestaną wynajmować od niego pokój, zostaną natychmiast zwolnieni.

Ze względu na to, że bardzo obawiali się utraty pracy, początkowo odstąpili od tych planów. Nie spotkało się to jednak ze zrozumieniem ze strony właścicieli firmy. – Nagle szef zaczął skracać nam godziny pracy, nie płacił za nadgodziny. Nie wywiązywał się z kontraktu – mówi pani Magda. – Mieliśmy zapewnione w kontrakcie 37,5 godziny, a mieliśmy mniej – dodaje roztrzęsiona.

Dodatkowo małżeństwo szefów zaczęło się wyżywać psychicznie na swoich pracownikach i straszyć ich. Zaczęły się kontrole, trwające czasem dzień i noc. Polacy nie mogli wyjeżdżać poza teren posesji bez pozwolenia właścicieli firmy. – Czuliśmy się jak w więzieniu – wspomina pan Adam.

Zachowanie wobec Magdy i Adama nie było wyjątkiem. Wiele osób, które pracowały u tego samego pracodawcy, po prostu od niego uciekało. Zdarzało się, że polskie małżeństwo pomagało swoim kolegom z pracy w ucieczkach. Wiązało się z tym ryzyko, że uciekinierzy nie dostaną pieniędzy za przepracowany miesiąc. Pracodawca wykorzystywał również to, że wiele osób, które u niego pracowały, nie znało języka angielskiego. Był przekonany, że w takiej sytuacji żaden z jego pracowników nie będzie walczył o lepsze warunki mieszkaniowe ani o lepsze traktowanie. – Syn pracodawcy nazywał wprost wszystkich pracowników niewolnikami – opowiada pan Adam. – Kiedy zapytałem się, dlaczego tak do nas mówi, on odpowiedział, że tak nazywają nas jego rodzice – mówi Polak.

Zastanawiające może być, dlaczego w XXI wieku dochodzi jeszcze do takich sytuacji. Odpowiedź nie jest prosta. Zdarza się, że będąc cały czas w określonej sytuacji, popadamy w marazm, niemoc. Często trafiamy do obcego nam środowiska i nawet najbardziej błahy problem urasta do olbrzymich rozmiarów. Jest to pułapka, z której często trudno uciec.

Trzeba wiedzieć jednak, że jest sporo instytucji, które są w stanie nam pomóc. Najprostszym sposobem jest zapisanie się do związków zawodowych i zwrócenie się o pomoc do ich prawników. Jeżeli warunki pracy są zbliżone do tych opisywanych przez małżeństwo, które zgłosiło się do naszej gazety, najprostszym sposobem jest telefon na policję, ponieważ takie traktowanie ociera się już o oskarżenie o niewolnictwo.

Zalecamy też zgłaszanie się do konsulatu, którego wydział prawny powinien nam pomóc. Nie oczekujmy jakiejś wielkiej pomocy materialnej, bo na to polskie urzędy w UK po prostu nie mają budżetu, ale na pewno urzędnicy pomogą w miarę możliwości. Nawet pośrednictwo pomiędzy policją a poszkodowanym obywatelem Polski może zdziałać cuda.

Przykładem może być historia Polaka oskarżonego niesłusznie przez brytyjską policję, który spędził w angielskich więzieniach ponad pół roku. W momencie, kiedy sędzia go uwolnił, okazało się, że w więzieniu, w którym czekał na rozprawę, zgubiono jego dokumenty. Kiedy próbował wyjaśnić sytuację, odsyłano go od Annasza do Kajfasza. Dopiero interwencja Polskiego Konsulatu w Londynie sprawiła, że zagubione rzeczy znalazły się w ciągu 24 godzin.

Trzeba jednak wiedzieć, że takie sprawy same się nie załatwią. Inicjatywa zawsze musi być podejmowana przez poszkodowanych. Dopiero wtedy odpowiednio zaalarmowane instytucje mogą być skuteczne. Ku przestrodze.

Komentarze 18

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#127.08.2011, 08:48

"sprzedawać odchody zwierzęce"? ciekawe czy byli chętni... hihi ;)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#227.08.2011, 10:24

okierwa!

..też dziwni że pozwolili na to xd

W PL też tatusiek własciciela firmy w której kiedyś pracowałem nazywał pracowników niewolnikami - jeeeebaniutki :)

Nie wiem na ile to prawda ale jeśli typ tak traktował ludzi to w końcu mu sie oberwie, tak czy inaczej.

Scott_David
4 693
Scott_David 4 693
#327.08.2011, 10:43

Kazal sprzedawac odchody zwierzat? A do czego one komus niby mialy sie przydac?

Dlaczego to sie dzieje w XXI wieku bo na swiecie zawsze beda takie mongoly co dadza tak soba pomiatac...

Tylko debil da sie tak robic w bambuko. Bo dorosly czlowiek na pewno nie ale dorosly rowniez psychicznie a nie tylko fizycznie.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#427.08.2011, 10:53

może sobie robił w nich kąpiele upiększające :D

właśnie, takich którzy wykorzystają słabość drugiego nie brakuje... śkulfysyyyn :/

Scott_David
4 693
Scott_David 4 693
#527.08.2011, 10:56
Profil nieaktywny
Konto usunięte
#627.08.2011, 11:13

buaahhhaurfahaha ;]

Szczególnie podoba mi się fragment mówiący o ucieczkach :D

"instytucje mogą być skuteczne" ..no mogom xd

i "Ku przestrodze" ihaha :D

ania.ania
979
ania.ania 979
#727.08.2011, 11:37

Wpisów: 4283
Scott_David
#3 | Dziś - 10:43
Kazal sprzedawac odchody zwierzat? A do czego one komus niby mialy sie przydac?

w artykule zapewne jest blad bo chodzi o sprzatanie

ale odnoscie twoejego pytania to myslisz ze jaki nawoz stosowany jest do organicznych warzyw i owocow?

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#827.08.2011, 11:43

kupaaaa! :D

nigdy nie zrozumiem ludzi nie myjących warzyw :|

Scott_David
4 693
Scott_David 4 693
#927.08.2011, 11:53

Nawoz tak ale ten nawoz to nie same odchody pozatym nie kazde odchody kazdego zwierzaka sie nadaja na nawoz...

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1027.08.2011, 12:50

uął :D

Ciekawe... kontynuuj proszę ;)

Profil nieaktywny
DzieckoWeMgle
#1127.08.2011, 17:55
Profil nieaktywny
DzieckoWeMgle
#1227.08.2011, 17:58

wszyscy jesteśmy niewolnikami.
Jak nie systemu to chęci posiadania

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1327.08.2011, 18:27

chęć posiadania to wybór, a życie w systemie jest lepsze od anarchii ;)

Alternatywa_PL
491
#1427.08.2011, 20:26

Anarchia to tez rodzaj systemu. Chcialbym przypomniec. :-)

syn.szefa
4 144
syn.szefa 4 144
#1528.08.2011, 09:39

Jeden bardzo mizerny wilk — skóra a kości,
Myszkując po zamrozkach, kiedy w łapy dmucha,

Zdybie przypadkiem brysia Jegomości,
Bernardyńskiego karku, sędziowskiego brzucha:
Sierść na nim błyszczy gdyby szmelcowana,
Podgardle tłuste, zwisłe po kolana.

"A witaj, panie kumie!! Witaj, panie brychu!
Już od lat kopy a was ni widu, ni słychu,
Wtedyś był mały kondlik — ale kto nie z postem,
Prędko zmienia figurę!

Jakże służy zdrowie?"

"Niczego" — brysio odpowie,

I za grzeczność kiwnął chwostem.

"Oj! oj!... niczego! — widać ze wzrostu i tuszy! —
Co to za łeb — mój Boże! choć walić obuchem —

A kark jaki! a brzuch jaki!
Brzuch — niech mnie porwą sobaki,

Jeżeli, uczciwszy uszy,

Wieprza widziałem kiedy z takim brzuchem!"
"Żartuj zdrów, kumie wilku; lecz mówiąc bez żartu,
Jeśli chcesz, możesz sobie równie wypchać boki."
"A to jak, kiedyś łaskaw?"

"O tak — bez odwłoki

Bory i nory oddawszy czartu
I łajdackich po polu wyrzekłszy się świstań,
Idź między ludzi — i na służbę przystań!"
"Lecz w tej służbie co robić?" — wilk znowu zapyta.
"Co robić? — dziecko jesteś — służba wyśmienita —
Ot jedno z drugim: nic a nic!
Dziedzińca pilnować granic,
Przybycie gości szczekaniem głosić,
Na dziada warknąć, Żyda potarmosić,
Panom pochlebiać ukłonem,
Sługom wachlować ogonem.
A za toż, bracie, niczego nie braknie:
Od panów, paniątek, dziewek,
Okruszyn, kostek, poliwek,
Słowem, czego dusza łaknie."

Pies mówił, a wilk słuchał: uchem, gębą, nosem,
Nie stracił słówka; połknął dyskurs cały
I nad smacznej przyszłości medytując losem,
Już obiecane wietrzył specyjały!

Wtem patrzy... "A co to?" — "Gdzie?" — "Ot tu, na karku."
"Eh, błazeństwo!..." — "Cóż przecie?" — "Oto, widzisz, troszkę
Przyczesano — bo na noc kładą mi obróżkę,
Ażebym lepiej pilnował folwarku!"
"Czyż tak? pięknąś wiadomość schował na ostatku."
"I cóż, wilku, nie idziesz?"

— "Co nie, to nie, bratku:

Lepszy w wolności kęsek lada jaki
Niźli w niewoli przysmaki" —
Rzekł — i drapnąwszy, co miał skoku w łapie,

Aż dotąd drapie!

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1628.08.2011, 09:52

nie czujesz sie wolny synu?

mia81
1 061
mia81 1 061
#1728.08.2011, 22:52

JA chyba bym sobie na to nie pozwoliła! Trzeba się szanować i znać swoją wartość.

ania.ania
979
ania.ania 979
#1828.08.2011, 22:57

ogladalam dzis film polak potrzebny od zaraz swietnie pasuje do powyzszego artykulu