Do góry

Największy polski festiwal na Wyspach

"Play Poland Film Festival" to najszersze jak dotąd polskie filmowe przedsięwzięcie na Wyspach. Tworzy go osiem organizacji w ośmiu miastach Wielkiej Brytanii i Irlandii, oferując sześć miesięcy festiwalowych atrakcji i 76 projekcji polskich nowości filmowych.

W kinie w Edynburgu od lewej: Dominik Matwiejczyk - reżyser filmu "Czarny" (pokaz w Edynburgu 8 września o godz. 18) i Bruno Kieć - organizator pokazów filmów polskiego kina niezależnego i wystawy polskiego plakatu filmowego

Między lipcem a grudniem 2011 polskie młode kino promują najnowsze polskie filmy, m.in. "Czarny" Dominika Matwiejczyka, "Dekalog 89 + vol.1", "Generał Nil" Ryszarda Bugajskiego czy "Mistyfikacja" Jacka Koprowicza. Redakcja Emito.net, która sprawuje patronat filmowy nad imprezą wybrała się na "Mistyfikację" do edynburskiego "Filmhouse’u".

Emito.net na pokazie "Mistyfikacji"

Jesteśmy przed godz. 18. Kameralne kino "Filmhouse" w centrum Edynburga kreuje przyjemną, domową atmosferę. To tutejsze centrum promocji filmów alternatywnych.

Kinowa kawiarnia przed filmem tętni życiem towarzyskim i dyskusjami. Sala zapełniona po brzegi na długo przed rozpoczęciem projekcji. Na widowni wielu obcokrajowców.

– Festiwal zrodził się głównie z myślą o nich. Zależy nam, by poznali dobre, współczesne, polskie kino – tłumaczy Iwona Nowak, współorganizatorka imprezy.

Sporo par młodych ludzi. Wielu z nich właśnie skończyło pracę i przyszło prosto do kina. Słychać luźne rozmowy, które milkną tuż po rozpoczęciu seansu.

Na ekranie pierwsze sceny z Maciejem Stuhrem jako studentem prowadzącym śledztwo w.s. zagadki śmierci Stanisława "Witkacego" Witkiewicza (Jerzy Stuhr). Młody student gromadzi dowody na to, że artysta nie popełnił samobójstwa 17 września 1939 roku. Przekonuje, że jeszcze w latach 60. mieszka opętany przez swoją kochankę, Czesię (Ewa Błaszczyk).

Jerzy Stuhr i Ewa Błaszczyk w filmie "Mistyfikacja"

"Witkacy", wypalony po latach ukrywania się i kopiowania swoich dzieł, niezmiennie oddaje się rozpustom i desperacko poszukuje inspiracji. Student słyszy, że "do Witkacego trzeba mieć zdrową wątrobę i mocny łeb". Ostatecznie będzie musiał przejść kilka ciężkich konfrontacji, m.in. z Czesią i siłami, które nie jest w stanie kontrolować.

Polska sztuka zrozumiała i nie

- Bardzo lubimy Stuhra. Chciałyśmy się też dowiedzieć czegoś więcej na temat Witkacego. Ale "Mistyfikacja" to film, po którego obejrzeniu jeszcze bardziej nie wiadomo, co jest prawdą a co fikcją – mówią Halina i jej córka Lidia, mieszkające od lat w Szkocji, stałe bywalczynie tego festiwalu. – Fascynuje nas historia Polski. Byłyśmy tu wcześniej by obejrzeć "Różyczkę". To niezwykły film.

Poruszająca, psychodeliczna kreacja Ewy Błaszczyk. Ekspresyjna oprawa artystyczna w stylu modernistycznym. Muzyczne performance i mnóstwo surowych, szarych kadrów wywołało wiele sprzecznych wrażeń.

- Chwilami film jest może "rozciągnięty". Dla mnie też nieco niespójny i niezrozumiały. Nie bardzo znałem tego Witkacego przed filmem. Wcześniej chyba natknąłem się na jakiś obraz Witkiewicza. Widziałem też kilka dzieł Wyspiańskiego i Matejki – mówi belgijski finansista, Erik Vynckier, tuż po wyjściu z sali.

Polska sztuka przyciąga do Polski

Skąd u obcokrajowców zainteresowanie osobowością tak specyficzną jak Stanisław Witkiewicz? Erik tłumaczy, że to raczej kwestia wolnego popołudnia i zaplanowanej przez organizatorów oferty festiwalowej.

- Obejrzałem w Filmhousie "Generała Nila." Spodobała mi się inicjatywa "Play Poland". Co jakiś czas zjawiam się w tutejszym kinie – mówi. - Jeszcze dwa lata temu nic nie wiedziałem o Polsce. Pracuję jednak z kilkoma Polakami i doszło do tego, że w kwietniu tego roku pojechałem do Polski. W planach mam Czechy a potem ponownie Polskę. Chciałbym lepiej poznać kulturę państw kształtowanych przez ZSSR – opowiada Erik, na co dzień dyrektor ds. inwestycji w jednej z edynburskich firm.

Ale czy Erik to przypadek typowy? Jak Witkacego i "Mistyfikację" postrzega dwójka Wenezuelczyków?

Bracia Juan Carlos i Hector przyznali, że ich wiedza o polskiej kulturze sprowadza się do dwóch tytułów: "Katyń" i gry "Wiedźmin." - Nie do końca rozumiem intencję organizatorów festiwalu, jeśli chodzi o wybór tego właśnie filmu – mówi Juan Carlos. – Oczekiwałem przemyślanego obrazu, który dawałby mi bardziej specyficzne informacje o Polsce. Kształtował percepcję tego kraju. Zaskakiwał. A dostałem historię jakiegoś artysty, z którym nigdy wcześniej się nie spotkałem. Pogubiłem się też w ramach czasowych. Film ekspresyjny, ale nie wpłynął na moje rozumienie Polski.

Dla ich znajomego, Niemca Samy’ego, "Mistyfikacja" była pierwszym kontaktem z polskim filmem. A wszystko za sprawą polskiej znajomej, która usilnie przekonywała do obejrzenia produkcji.

Sam Erik podkreślał, że to przede wszystkim niedoinformowanie – a nie stereotypy – kształtują obraz Polaka i wiedzę o nim. Stąd wielkie poparcie dla inicjatyw takich jak "Play Poland," które pomagają Polsce "wyjść z cienia".

”Czarny” porusza i niepokoi

W czwartek 8 września widzowie w Edynburgu będą mogli zobaczyć film „Czarny”. To pseudonim 30-letniego mężczyzny. Przyjeżdża po kilkunastu latach do swojej rodzinnej wsi z dużego miasta. Wyjechał po ukończeniu szkoły średniej. Stało się to po traumatycznych przeżyciach dot. jego matki. Kobieta załamała się nerwowo, gdy ojciec zaczął spotykać się z inną kobietą. A później – podpaliwszy kościół – popełnił samobójstwo.

Kadr z filmu "Czarny"

Reżysera filmu spotykamy w foyer kina w Edynburgu. – Wielu obcokrajowców zarówno tu w Wielkiej Brytanii jak i np. w Nowym Jorku pyta mnie, jak ten film został przyjęty w katolickiej Polsce? Czy nie było skandalu, oburzenia? Tłumaczę im, że Polska się zmieniła. Widzowie potrafią odebrać przesłanie filmu oddzielając emocje od sztuki – tłumaczy Dominik Matwiejczyk.

Krótkie kino i polski plakat

Do Edynburga na zaproszenie organizatorów festiwalu przyleciał też Bruno Kieć, organizator projektu Filmowa Góra (Film Mountain) w Polsce, czyli przeglądu polskiego kina krótkometrażowego. To integralny element "Play Poland Film Festival" dedykowany miłośnikom kina offowego.

Bruno Kieć od kilkunastu lat organizuje życie artystyczne w Zielonej Górze w klubie muzycznym "4 Róże dla Lucienne". Jest pomysłodawcą festiwalu "KinoPozaKinem "Filmowa Góra", który od 7 lat ściąga do lubuskiego miasta artystyczne produkcje młodych polskich twórców.

Podczas prezentacji kina krótkometrażowego trzeba dostawiać krzesła

Początkowo prezentacje odbywały się tylko w Zielonej Górze. Z czasem impreza się rozrosła i filmy prezentowane były w wielu innych, zaprzyjaźnionych artystycznie polskich miastach m.in. w Warszawie, Szczecinie, Gorzowie, Tarnowie czy Bielsku-Białej.

- Polska okazała się za ciasna, dlatego chętnie skorzystaliśmy z zaproszenia organizatorów Festiwalu Play Poland, by zaprezentować szerzej polskie kino niezależne w Wielkiej Brytanii, gdzie jesteśmy już po raz czwarty. Poprzednio przy współpracy z PAE i Mateuszem Jarżą pod własną nazwą gościliśmy w Edynburgu oraz Glasgow. Tym razem Filmy Festiwalu "KinoPozaKinem Filmowa Góra" będą wyświetlane w Edynburgu, Glasgow, Oxfordzie, Birmingham, Liverpoolu, Dublinie i Belfaście, a więc w miastach odwiedzanych przez Festiwal Play Poland – tłumaczy Bruno Kieć, Prezes Zielonogórskiej Fundacji "Kombinat Kultury".

Prezentacje odbywają się bezpłatnie w malutkiej, 30-osobowej sali studyjnej kina Filmhouse. - Jednak zainteresowanie jest tak duże, że musimy dostawiać krzesła. Przychodzą zarówno Polacy jak i Brytyjczycy – mówi Iwona Nowak.

Całej imprezie towarzyszy wystawa "Polska Szkoła Plakatu filmowego lata 70-80". To prezentacja najlepszych dzieł znanych polskich twórców z tych lat. Wystawa korzysta ze zbiorów fundacji Kombinat Kultury zgromadzonych dzięki staraniom Brunona Kiecia.

Honorowy patronat nad festiwalem objął Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Edynburgu. Impreza finansowana jest przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej.

Więcej informacji na: Play Poland Film Festiwal 2011.

Komentarze 4

frozner
747
frozner 747
#107.09.2011, 17:14

Co do 5 filmów Fabula Rasa to zainteresowanie było raczej mierne bo na sali było zaledwie kilka osób,filmy ciekawe choć przysłowiowej dupy nie urwały. Ważne jednak jest,że Polskie kino małego ekranu ma sie dobrze i że idzie w dobrym kierunku inspirowane mistrzami gatunku i zyciem codziennym. Mam nadzieję,że ten festiwal będzie następnym razem miał wieksze zainteresowanie i przeskoczy z małej sali na wielką. Pozdrawiam organizatorów,którzy są moimi dobrymi znajomymi i patronów medialnych,którzy sie zaangażowali w reklamowaniu tegoż festiwalu. :)

igor
299 118
igor 299 118
#207.09.2011, 22:12

poprosze filmy Kolskiego

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#308.09.2011, 07:25

Filmy na wyjatkow dobre. Dziwie sie, ze tak malo ludzi przyszlo. Choc na filmy ktore ja chodzilem byly pelne sale (ta mala na jakies 50 osob) Niech zaluja, bo moga zalowac... Pozdrawiam organizatorow i patronow ;)

frozner
747
frozner 747
#408.09.2011, 16:59

małe sprostowanie do mojej wypowiedzi (dupy nie urwały) dwa filmy na fabula rasa nie były w moim guście,natomiast pozostałe filmy,które obejrzałem do tej pory na całym festiwalu naprawde świetne. Przepraszam jeżeli kogoś swoją wypowiedzią uraziłem. Co to frekwencji na Fabula Rasa to jak widać fajerwerki były ciekawsze od dobrych filmów.