Do góry

Magiczna nić sióstr Kruszyńskich

Jedno z pierwszych zamówień na ich kreacje pochodziło od Księżnej Diany. Ich stałymi klientkami są arabskie księżniczki oraz światowej sławy śpiewaczki operowe. Mimo sławy siostry Dana i Liliana Kruszyńskie to wyjątkowo czarujące kobiety. Jedną ze swoich kreacji przeznaczą na aukcję charytatywną, która odbędzie się podczas Balu Polskiego 28 stycznia 2012 roku.

35 Beauchamp Place – spokojna uliczka w sąsiedztwie legendarnego domu handlowego Harrods w Knightsbridge. Wokół pełno ekskluzywnych sklepów i restauracji. Wśród nich jeden wita nas napisem: "Kruszynska". Przez okno macha uśmiechnięta blondynka. To Dana Kruszyńska.

Na powitanie jej siostra Liliana ściska moje dłonie i mówi: "Biedactwo, jakie masz zimne ręce! Dana, musimy zaparzyć ciepłej herbatki".

W legendarnym sklepie sióstr Kruszyńskich od razu czuję się niezwykle przytulnie, jakbym odwiedzała dobre znajome. Tyle, że w tym miejscu jestem po raz pierwszy, a owe "znajome" to jedne z najsłynniejszych projektantek w Londynie.

Zaczynamy od przyszłorocznego Balu Polskiego, na który Kruszyńskie oddają jedną ze swoich najnowszych kreacji – złotą suknię wartą 10 tys. funtów. Dochód ma być przeznaczony na pomoc dla szpitala w Lublinie.

Liliana i Dana Kruszyńskie prezentują "Złotą Suknię", która będzie wystawiona na aukcję podczas Balu Polskiego. Fot. Karolina Zagrodna, Cooltura

– Jesteśmy bardzo podekscytowane udziałem w tegorocznym Balu Polskim. Celem jest zebranie jak największej ilości pieniędzy. Musimy więc zachęcić jak najwięcej ludzi z różnych światów i różnych profesji. Nasza suknia uszyta jest z myślą o naszych klientach. Warta jest więc 10 tys. funtów i nie zamierzamy jej oddać za mniej. Bardzo chcemy pomóc szpitalowi w Lublinie – podkreśla Liliana.

– Mam do Lublina wielką sympatię. W zeszłym roku dostałyśmy tam nagrodę Złotego Wieszaka na Fashion Show, który miał niezwykle wysoki poziom. Pamiętam, że bardzo wzruszyłam się tą nagrodą, a musiałam jeszcze po tym przemawiać – wspomina Liliana.

– Bardzo często bierzemy udział w imprezach charytatywnych. Szczególnie jeśli mają one pomóc dzieciom lub ludziom chorym na raka. Staramy się angażować w jak najwięcej polskich projektów – dodaje.

Najpierw rodzina, potem kariera

Siostry Kruszyńskie przyjechały do Wielkiej Brytanii w latach 70. Już jako młode dziewczyny były bardzo kreatywne. Lila uczęszczała na akademię muzyczną i jest absolwentką literatury. Po studiach zajęła się pracą w teatrze.

Dana natomiast z wykształcenia jest biologiem. – Dana to biolog, który skończył London School of Fashion – z dumą wtrąca Lila o siostrze. – A Liliana pięknie gra na pianinie – dodaje Dana. W czasie rozmowy siostry mówią przez siebie – są pełne entuzjazmu, bardzo zgrane i bliskie sobie – nie tylko jako partnerki w biznesie.

Widać, że znają się nawzajem doskonale, uzupełniają się i uwielbiają swoje towarzystwo.

– Kiedy przyjechałyśmy do Londynu, było ciężko o cokolwiek, a przede wszystkim o karierę – wspomina Dana. – Nasz biznes zaczęłyśmy dopiero 20 lat później. Najpierw zajęłyśmy się rodziną, wychowaniem dzieci, a dopiero, kiedy te podrosły, w latach 90., stworzyłyśmy pierwszą kolekcję.

Przełomową okazała się ta zaprezentowana w Hotelu Ritz podczas London Fashion Week. Aby ją sfinansować, musiałyśmy wziąć wielką pożyczkę z banku, z ogromnymi odsetkami, o których wtedy nie miałyśmy żadnego pojęcia. Ten pokaz ogólnie uważany był za nieudany, ponieważ trwała recesja i kryzys ekonomiczny.

- Ale do nas po nim przychodziło coraz więcej zamówień – siostry Kruszyńskie jeszcze dziś śmieją się na wspomnienie sukcesu sprzed 17 lat. – Podpisywałyśmy umowy na dostawy do najlepszych domów mody na całym świecie.

– Nasz sklep na Knightsbridge otworzyłyśmy po stworzeniu pierwszej kolekcji. Wcześniej jednak, kiedy szyłyśmy dla innego sklepu, jeden z żakietów wpadł w oko… Księżnej Dianie. Miałyśmy potyczki i przygody jak w filmie – śmieje się Dana.

Polka potrafi

Mimo wszystkich przygód siostry Kruszyńskie są obecnie synonimem haute couture, londyńskiego glamouru, kobiecości i luksusu brytyjskiej stolicy.

Co według sióstr Kruszyńskich jest więc kluczem do sukcesu i co umożliwiło im podbicie brytyjskiego światka mody? Pytam, czy to ich urok osobisty, ale skromnie zaprzeczają.

– Najważniejszy jest produkt – tłumaczy Liliana. – Trzeba kochać to, co się robi – dodaje Dana. – Wówczas masz więcej entuzjazmu i samozaparcia. Poza tym my przez lata wyćwiczyłyśmy sposób na kontakt ze starymi i nowymi klientami

- W ciągu kilku minut potrafimy też zaprojektować coś, czego klient nie znajdzie nigdzie indziej. Potrafimy coś narysować i "sprzedać" na papierze. To, co sprzedajemy, to coś, czego nie znajdziesz nigdzie w sklepach – opowiada Liliana.

– Żeby osiągnąć sukces, ważna jest więc kreatywność, ale i szyba reakcja oraz znajomość potrzeb klienta – dodaje Liliana.

– Oczywiście czasami czujemy się zmęczone, ale cieszymy się, że jesteśmy we dwie. Zawsze jedna drugą inspiruje i pobudza do aktywności. Musimy mieć panoramiczną aktywność. Każda nasza suknia jest inna, każde wykończenie inne. Nasz sukces polega na tym, że robimy rzeczy jednostkowe, niepowtarzalne – mówi Liliana.

- Bardzo często nasze kreacje są fotografowane, bo większość naszych klientów to osobowości sceniczne. Musimy robić absolutnie unikatowe rzeczy, żeby wyrobić sobie reputację. To musi być tylko jedna suknia na świecie – dodaje Liliana.

Muszę zapytać o sławne klientki. – O Boże, było ich tak wiele – mówi Liliana. – Katherine Jenkins, Shirley Bassey, Cher, skrzypaczka Sarah Chang, Sarah Brightman, Nancy Dell’Olio.

- Uwielbiamy muzykę klasyczną, stąd też być może mamy wśród klientów tylu muzyków klasycznych. Szyłyśmy też dla prezenterek Tess Daly, Natashy Kaplinsky czy ostatnio piosenkarki Cheryl Cole. Lubię kobiety, które coś po sobie zostawiają. Nie tylko celebrities, ale te mądre i utalentowane kobiety. To dla nas zaszczyt móc je poznawać – dodaje Liliana.

– Aha, w związku z twoim wcześniejszym pytaniem o to, co jest kluczem do sukcesu: fakt, że jesteśmy Polkami. Polki zawsze sobie poradzą, zrobią coś z niczego i są bardzo pracowite – przypomina sobie Liliana na koniec. Polka potrafi? Coś w tym jest.

Ich kreacja pojawi się na aukcji podczas Balu Polskiego w styczniu 2012 roku.

Komentarze 7

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#129.12.2011, 08:32

Pani Karolino Zagrodna ta cherbatka na rozgrzewke to nie z rumem czasem? Czy moze to byl rum z cherbata?
Tyle cukru w tym artykule ze sie martwie czy do tej cherbatki starczylo.
Ab to ze paniom Kruszynskim sie powiodlo to bardzo ladnie, i to ze potrafie sobie zorganizowac darmowa reklame za jedna kiecke tez o nich dobrze swiadczy.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#229.12.2011, 10:53

Onieznajomy
Herbatka jak juz chcesz byc taki w dupe uprzejmy

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#329.12.2011, 11:08

The Exploited - to nie dyktando i pisz do zeczy.

Profil nieaktywny
Perthmen
#429.12.2011, 12:02

Fajne babki,byly u nich pare razy jak mieszkalem w Londynie,bardzo madre kobiety,i nie traktuja cie inaczej nawet gdzy nie masz pieniedzy.

Profil nieaktywny
kocham_scotland
#529.12.2011, 13:57

Onieznajomy
#3 | Dziś - 11:08
The Exploited - to nie dyktando i pisz do zeczy.

Do jakich rzeczy ma pisac. myslalem ze tutaj pisze sie do i dla ludzi.
Chociaz na emito ..............

Dariusz2007
242
#629.12.2011, 21:34

Potwierdzam, bedac w okolicy widzialem ich sklep/salon/ , nie ukrywam uzeklo mnie rodaka ze szkocji piekno jej siostry,balem sie wejsc , pierszy raz w zyciu.Moze poczulem zagrozenie mojej wolnosci jako singla,wiem ze nawijam jak pogiety , bo taki ,, pieknis,, jak ja to by nawet nie zwrocil uwagi na siebie.No ale , jestem, dumny czytajac dzisiaj ze to nasze rodaczki sa wlascicielkami i ze chca co najwazniejsze wspomoc bank dobrych ludzi.Chwala im za to.