Państwo opiekuje się swoimi obywatelami do pewnego momentu. Po przekroczeniu pewnej granicy może również obywatela karać lub "pociągać do odpowiedzialności". Jednak co zrobić w momencie, kiedy dorośli obywatele przekraczają wszelkie granice, a chęć zysku przesłania dobro małego obywatela?
W jednym z wynajmowanych przez Polaków mieszkań zastajemy nieciekawą sytuację. W dwóch pokojach mieszkają dwie rodziny. W sumie osiem osób. Nie ma tu biedy. Ojcowie zarabiają dobre pieniądze. Czwórka dzieci nie chodzi głodna. Dwie mamy opiekują się nimi praktycznie cały dzień. Kiedy dzieci idą do przedszkola, mamy mają chwilę czasu dla siebie. Prawie sielanka.
W przypadku kiedy zauważymy, że cierpią na tym dzieci, nie bójmy się powiadomić policji.
Po dłuższej chwili zaczyna zastanawiać fakt, że pomimo rodzinnego "prosperity" dwie rodziny gnieżdżą się na tak małej przestrzeni.
Sytuacja wyjaśnia się w momencie, kiedy obie mamy zaczynają mówić o benefitach od państwa. Już teraz dostają niezłe pieniądze – czwórka dzieci, na każde oddzielny zasiłek, do tego pomoc w płaceniu czynszu. Dlaczego mieszkają w takim zagęszczeniu? – Chcemy przyspieszyć proces przyznania nam mieszkania komunalnego – mówi jedna z mam.
Normalnie trzeba czekać w długiej kolejce potrzebujących. Jeśli kontrole z lokalnego councilu stwierdzą, że obie rodziny mają zbyt mało miejsca i żyją w złych warunkach, wtedy w trybie pilnym dostaną mieszkania poza kolejnością.
Gdy dzieci wracają z przedszkola przyprowadzone przez jedną z mam, uwagę zwraca jedno, wyraźnie wycofane. Okazuje się, że dziewczynka ma ponad cztery lata. Niestety, w ostatnim czasie przestała mówić. Rodzice tłumaczą to "takim okresem w dorastaniu dzieci".
Nie dodają, że dziewczynka przestała mówić w momencie, kiedy obie rodziny zamieszkały razem. Oczywiście powodów mogą być dziesiątki, jednak mieszkanie w osiem osób w dwóch pokojach z kuchnią na pewno nie poprawia sytuacji dziewczynki ani nie pomoże w jej leczeniu.
Każdy chwyt (nie)dozwolony
– Ludzie robią różne rzeczy, żeby tylko dostać zasiłek – mówi anonimowo jedna z polskich księgowych. Nie chce podawać ani nazwy firmy, którą prowadzi, ani swojego nazwiska. – Mam sporo klientów, którzy korzystają z mojej pomocy przy wypełnianiu wniosków. Naszym obowiązkiem jest pomóc im w uzyskaniu zasiłku, a nie oceniać, czy ten zasiłek im się należy, czy nie. Nie chcę podawać żadnych danych, bo klienci mogą już więcej do mnie nie przyjść – usprawiedliwia się.
A takich, którzy ewidentnie naginają prawo, jest sporo. – Przychodzą pary, które mieszkają razem z dzieckiem, a we wnioskach o zasiłek piszą, że mieszkają oddzielnie. Zasiłek na dziecko, które wychowuje tylko jeden rodzic, jest większy. To kusi – mówi księgowa.
Czy ona sama nie czuje, że uczestniczy w nielegalnym procederze? – Ja wypełniam tylko dokumenty i pilnuję, żeby dotarły one do urzędnika. To on powinien stwierdzić, czy w rodzinie, do której trafia zasiłek, jest wszystko ok – mówi. – Poza tym jeśli ja im tego wniosku nie wypełnię, zrobi to kto inny – dodaje.
A co w przypadku, kiedy widzi, że cierpią na tym dzieci?
– Często tak jest. Są rodziny, które żyją sobie wygodnie bez pracy, a ich jedynym zajęciem jest produkowanie dzieci. To widać, kiedy do mnie przychodzą załatwić swoje sprawy – stwierdza księgowa. W skrajnych przypadkach dziećmi nikt się nie zajmuje albo mają bardzo słabą opiekę, bo rodzice nie skupiają się na nich. Liczy się tylko cotygodniowy przelew z councilu.
Dzieci stają się narzędziem w rękach swoich rodziców, często na tym cierpiąc.
Oby nie było za późno
Podany na początku tego tekstu przykład nie jest jedyny. W tym przypadku cierpią dzieci, ponieważ chęć zysku rodziców przesłania im ich dobro. W opisywanej sprawie na dodatek pojawiają się narkotyki, które rzekomo miał rozprowadzać jeden z ojców za namową swojego szefa.
Inną sprawą są duże opóźnienia w płaceniu za wynajem obecnego mieszkania landlordowi. Być może to też element "wymuszenia" na councilu przyznania nowego mieszkania – brak pieniędzy.
Co robić w przypadku, kiedy widać wyraźnie, że ktoś łamie prawo? Odpowiedź jest zawsze prosta – należy zgłosić sprawę na policję. Jeśli sprawa nie wymaga natychmiastowej interwencji, wystarczy zadzwonić anonimowo pod numer 101. Jeśli dotyczy nadużyć w przyznawaniu zasiłków – w zależności od tego, kto je wypłaca, należy powiadomić council albo urząd podatkowy. Oczywiście nie trzeba podawać przy tym swoich danych. Wystarczy anonimowe zgłoszenie.
W przypadku kiedy zauważymy, że cierpią na tym dzieci, nie bójmy się powiadomić policji.
Co grozi rodzicom w przypadku, kiedy urzędnicy stwierdzą nieprawidłowości w pobieraniu zasiłków? Jeśli urzędnik będzie miał uzasadnione podejrzenia, że dziecku dzieje się krzywda, może ono być natychmiast zabrane przez policję i przekazane pod opiekę rodzinie zastępczej do momentu, kiedy sąd zadecyduje o jego dalszym losie.
Gra naprawdę nie jest warta świeczki, bo w ten sposób można stracić coś o wiele cenniejszego niż kilkaset funtów. Urzędy w takich przypadkach działają bezwzględnie.
Nawet jeśli w opisywanym przypadku zamkniecie się w sobie dziecka nie jest spowodowane warunkami, w jakich ono żyje, to odzyskanie dziecka przez prawowitych rodziców może zająć tygodnie, jeśli nie miesiące.
Urzędy przeprowadzają kontrole tych, którym przyznają zasiłki, a zainteresowani mogą nawet o tym nie wiedzieć. Inną sprawa jest to, że Polacy uwielbiają donosić na siebie nawzajem. Swego czasu istniał nawet taki dowcip wśród pracowników Inland Revenue (urząd skarbowy):
- Co musi zrobić urzędnik skarbowy, żeby znaleźć nieuczciwego Anglika? Musi się nieźle napracować. Co musi zrobić, żeby znaleźć nieuczciwego Polaka? Usiąść przy telefonie i chwilę zaczekać. Na pewno zadzwonią 'koledzy' Polaka".
Epilog
Żarty żartami, ale dzieci w podobnych sytuacjach są na przegranej pozycji. Nie mają prawa głosu, a jak już coś zaczynają mówić, to ich słowa są określane jednym stwierdzeniem: "dziecięca fantazja". Trudno im się poskarżyć na swój los, a jeszcze trudniej jest przed tym losem je uchronić. Dorośli często to wykorzystują. Żal tylko, że takich sytuacji nie można opisać, używając imienia i nazwiska, bo niestety rodziców też często chroni prawo. Takie życie.
Komentarze 64
Szkoda, że ludzie są tak krótkowzroczni. W pogoni za paroma funtami, tracą z oczu to, co mają najcenniejsze.
To sa ludzie ?
Zwierzeta sie tak nie zachowuja ...
KASA KASA KASA
Badzmy ostrozni w sadach, znamy sprawe tylko z jednej strony.
----------------------------------------------
"– Ludzie robią różne rzeczy, żeby tylko dostać zasiłek – mówi anonimowo jedna z polskich księgowych. "
Ludzie robia rozne rzeczy zeby uciec z polskiej biedy i beznadziejnosci
------------------------------------------------
"Trudno im się poskarżyć na swój los, a jeszcze trudniej jest przed tym losem je uchronić."
A co z dziecmi w naszym kraju, gdzie znane sa wypadki gdzie dzieci sa zabierane rodzica i oddawane do domow dziecka, bo rodzice, lub rodzic nie maja pieniedzy. I pamietajmy ze nie zawsze sa to rodziny, czy rodzice z problemem alkocholowym.
Szkoda ze pan Piotr tak to wszystko generalizuje i pisze ze zawsze chodzi tylko o kase.
Pozwole sobie miec inne zdanie, i powiem ze pewnie nie zawsze o ta "kase"chodzi, tylko o sposob na wyrwanie sie z tej "zielonej wyspy dobrobytu w kraju"
Przykry artykul, ale jak wiemy nawet z forum, to nasz chleb powszedni na emigrancji. Wielokrotnie sie zastanawialem o co chodzi, musi byc to mieszanka czasow komuny, braku wyksztalcenia, patologi. Szkoda troche ludzi, ale tak zachowuja sie troche jak zwierzatka, powiedz ze robi zle to gryzie i drapie. Moj kot tez czasem jak juz nie moze przezrec z michy to probuje zakopac w podlodze, tak i benefit zesra sie a wezmie wszystkie beny. Najfajniejsze jest jak pozniej gwiazdy blyszcza w Audi tedei grudzien 2000, kurteczki D&G a dzieciory obsmarane w wozkach obgryzajace jedna zabawke z lidla z 99pi. Szal pal na emigracji :|
Onieznajmiony nudzisz juz ta polska bieda. Ludzie sie w polszy budaja, pracuja jezdza na wakacje. Jak ktos ma pusto w glowie to bedzie wymachiwal flaga za Kaczorem placzac ze bieda :/