Do góry

Woli chować się za wierszem

Poetę Tadeusza Dąbrowskiego gościł 18 marca w Edynburgu Interaktywny Salon Piszących w Szkocji. To jeden z najbardziej oryginalnych współczesnych poetów, laureat m.in. nagrody Fundacji Kultury Polskiej (2006), Nagrody Fundacji Kościelskich (za "Czarny kwadrat"), nominowany do Nagrody Literackiej Nike (2010). W wieczorze poetyckim uczestniczyła tłumaczka jego wierszy oraz niezrównana ambasadorka polskiej literatury Antonia Lloyd-Jones.

Spotkanie było częścią trasy Tadeusza po UK, która obejmowała spotkania w Oxfordzie, Londynie, na festiwalu poetyckim StAnza w St Andrews oraz to w stolicy Szkocji.

Fot. Damian Biliński

Tadeusz Dąbrowski nie jest poetą showmanem. To raczej poeta ciszy i refleksji, także znaczącej ciszy, tej która jest sensem i muzyką między dźwiękami i poza słowami. Słowem pojawiającym się chyba najczęściej podczas spotkania z czytelnikami w niedzielny wieczór, był termin "oksymoron".

Bo też sprzeczności, ale nie takie, które się znoszą i zerują, lecz te tworzące nowy sens, nową jakość, odsyłające poza tekst wiersza, poza przed chwilą wypowiedziane słowa są ważną częścią wizerunku poetyckiego Tadeusza Dąbrowskiego.

Zapytany Różewiczem (Przyszli żeby zobaczyć poetę i co zobaczyli?) przez prowadzącą spotkanie Kasię Kokowską, o swój autowizerunek na spotkaniach autorskich, odparł (również po różewiczowsku), że nie lubi mówić o swoich wierszach, woli się za nimi chować.

Fot. Damian Biliński

Mówił jednak tego wieczoru o poezji swojej i poezji w ogóle dużo, ciekawie i chętnie. Jak zadeklarował z rozbrajającą rezygnacją, w takich sytuacjach poddaje się formie spotkania autorskiego i przyjmuje świadomie rolę "bohatera własnych wierszy".

Kontynuując "wątek różewiczowski" mówił o fascynacji poezją autora Kartoteki i jego konsekwentną, budowaną latami wizją rozpadu i redukcji języka poetyckiego. Ale język poetycki Dąbrowskiego wykształcił się jakby wbrew mistrzowi.

Brak, który u Różewicza jest redukcją i przemilczeniem, odarciem z ozdobników i metafor, u Dąbrowskiego jest wynikiem braku oczywistego rozwiązania wiersza. Ze zderzających się ze sobą oksymoronicznych obrazów, z napięcia między nimi tworzy się portal odsyłający czytelnika poza rzeczywistość tekstu.

Mając za patronów Różewicza – mistrza milczenia i Norwida – mistrza przemilczania, Dąbrowski zarówno w poezji jak i w mówieniu o niej na żywo bawi się paradoksami niczym jeszcze inny z przywoływanych przez niego poetów: Mikołaj Sęp-Szarzyński, którego barokowe rozterki nie są obce podmiotowi (podmiotom) lirycznemu jego wierszy.

Sformułowanie "bawi się" jest tu zresztą znaczące, gdyż Dąbrowski mimo całej refleksyjności śmiać się (czy może raczej gorzkawo uśmiechać) w swojej poezji lubi i potrafi.

Fot. Damian Biliński

Poeta nie przepada także za uczonymi wykładniami swoich wierszy (filolog polski z wykształcenia). Uważa, iż wiersz powinien działać wręcz podprogowo, organicznie, zmysłowo, ale konstruuje swoje utwory niekiedy w sposób bardzo kunsztowny, stosując całkiem sporo z tych środków stylistycznych, o których uczy się na polonistyce.

Z powyższego wyłania się pytanie o idealnego odbiorcę poezji Dąbrowskiego, indagowany przez prowadzącą o to, dla kogo pisze, poeta opisał osobę o podobnej wrażliwości i podstawowej ogólnej wiedzy (zaliczając do niej znajomość obrazu Magritte`a "To nie jest fajka").

Ale czy wiersz "Fragmenty dyskursu miłosnego", nawiązujący frywolnie do wspomnianego nawiasem obrazu, da się odczytać instynktownie, podprogowo, bez refleksji i analizy? (tekst wiersza na stronie internetowej miesięcznika "Odra").

Pewnie tak, ale jednak warto pójść potem dalej i sięgnąć choćby po świetny esej Michela Foucaulta (pod tytułem "To nie jest fajka") traktujący o związkach obrazów i słów z rzeczywistością, nie wspominając już o kapitalnym kontekście jaki tworzy zaczerpnięcie tytułu wiersza z opus magnum Rolanda Barthesa (czyli "Fragmentów dyskursu miłosnego" właśnie).

I tu już wyłącznie od czytelnika zależy czy poprzestanie na uśmiechu wywołanym pieprznym semiologicznym żartem czy potraktuje tekst poetycki jako furtkę (a może klucz do furtki) otwierającej się na rozległy plac filozoficznych i filologicznych rozkoszy i zabaw.

Podczas niedzielnego wieczoru Dąbrowski czytał przede wszystkim wiersze z dwujęzycznego tomiku Black Square, wydanego przez amerykańską oficynę Zephyr Press w październiku zeszłego roku.

Fot. Damian Biliński

Wiersze przełożyła znakomita tłumaczka i ambasadorka polskiej literatury na anglojęzycznym rynku – Antonia Lloyd-Jones, która towarzyszyła poecie podczas spotkania i czytała, znakomicie zresztą, angielskie wersje wierszy Dąbrowskiego.

Tłumaczka zna Polskę od dawna, ku zgrozie znajomych spędzała tam np. urlop, jeszcze podczas trwania stanu wojennego. I zgadza się z Goethem, który twierdził, że by poznać poetę należy pojechać do jego kraju. Opowiadając o swych literackich wizytach nad Wisłą tłumaczka uraczyła publiczność smakowitą anegdotą, którą warto przytoczyć.

Antonia Lloyd-Jones – jej dorobek translatorski obejmuje powieści Pawła Huelle ("Weiser Dawidek", "Mercedes-Benz", "Castorp"), Olgi Tokarczuk ("Dom dzienny, dom nocny", "Prawiek i inne czasy"), opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza ("Brzezina i inne opowiadania"), a także literaturę faktu: "Jakbyś kamień jadła" Wojciecha Tochmana oraz "Biała gorączka" Jacka Hugo-Badera. Fot. Damian Biliński

Otóż Antonia Lloyd-Jones przełożyła książkę Zygmunta Miłoszewskiego "Ziarno prawdy", której początkowe sceny dzieją się w nocy w sandomierskim archiwum. Bohater jest w archiwum sam, bardzo późno w nocy, słyszy hałas, wygląda przez brudną szybę i zauważa trupa.

Podczas wspólnej wizyty w Sandomierzu, tłumaczka i pisarz odwiedzili wspólnie archiwum, o którym mowa w powieści. Przywitał ich naburmuszony archiwista z pretensjami – "z całego kraju do mnie dzwonią, jak jak ja mogłem zostawić kogoś w archiwum w środku nocy, ja pan mógł coś takiego napisać!".

I jeszcze: "i jak mógł pan napisać, że u nas są brudne szyby". Na wyjaśnienia, że fikcja literacka ma swoje prawa, archiwista odpowiedział, otwierając drzwi do kantorka: "a to już się pan będzie pani Janeczce tłumaczył. Pani Janeczko jest ten pisarz!" Pisarz spowiadał się więc przed panią Janeczka, posiadaczką filetowej trwałej, że to przecież tylko fikcja literacka - "ale w świat już poszło!" obraziła się niezłomna pani Janeczka.

Fot. Ania Stasiewicz

Edynburska, kameralna publiczność niezwykle ciepło przyjęła i poetę i tłumaczkę, korzystając z okazji, by po części oficjalnej spotkania zamienić z nimi nieformalnie parę słów. Spotkanie w Klubie Ukraińskim, już kolejne z cyklu organizowanego przez Salon, tym razem odbyło się we współpracy z Instytutem Kultury Polskiej z Londynu i Konsulatem Generalnym RP w Edynburgu.

Tomiki Tadeusza Dąbrowskiego na stronie Wydawnictwa A5
"Black Square" w księgarni internetowej Book Depository
Książki przetłumaczone przez Antonię na angielski w Amazonie

Komentarze 6

MrBlack
9
#124.03.2012, 12:47

Na poezji się nie znam, ale przeczytawszy kilka wierszy Dąbrowskiego, uznałem, że warto czasami
zanurzyć się w płynnej metafizyce
i między wersami pobłąkać w ciszy.

Np:

"Wszechświat sie rozszerza i coraz dalej nam do
siebie, coraz więcej kosztują nas przejazdy
środkami komunikacji miejskiej oraz rozmowy
telefoniczne. Ciała rozszerzają się w swoich
potrzebach, monotonnych jak ruch planet i krwi.

Czasami, gdy cię długo nie widzę, wydaje mi się,
że to ja jestem wszechświat, a ty jesteś wszystkim,
do czego jeszcze nie dotarł."

Tadeusz Dąbrowski

TuneUp
70 455
TuneUp 70 455
#224.03.2012, 13:12

a tam, nasz Mazio lepszy jest :P

Fedra
167
Fedra 167
#324.03.2012, 23:29

Wyobrazacie sobie pojedynek potycki na zasadach jakich robia to hiphopowcy?LOL

kaprikorn
8
#425.03.2012, 02:07
Fedra
167
Fedra 167
#525.03.2012, 07:58

Dzieki hehe

Lakoma
2 359
Lakoma 2 359
#625.03.2012, 11:42

Pliki audio z wierszami Tadeusza w dwóch wersjach językowych są tu i tu. Czytaja autor i tłumaczka.