Do góry

Chcieli wyrzucić dziecko ze szkoły

Trzy lata po niezwykle burzliwej przeprawie z dyrekcją pewnej szkoły podstawowej w północno-wschodniej Anglii zdecydowałam się opowiedzieć wszystkim Polakom w UK, jak walczyłam o prawa mojego dziecka. Ile osób zaangażowałam w moją walkę i jak poruszyłam prawie niebo i ziemię. Ale sukces osiągnęłam – moje dziecko nadal chodzi do tej szkoły i jest postrzegane zupełnie inaczej niż w roku 2009.

W kwietniu owego roku dyrekcja angielskiej szkoły chciała wyrzucić mojego syna ze szkoły. Powodem było jego ponoć antyspołeczne zachowanie. Zanim jednak zaczną Państwo snuć domysły, jak okropnie musiało się moje dziecko zachowywać w szkole, proszę wziąć pod uwagę, że mój Michałek miał wtedy cztery i pół roku.

Szkoła uznała, że Michał jest dzieckiem antyspołecznym

Mój synek zaczął uczęszczać do szkoły po ukończeniu trzeciego roku życia. Szkoła prowadziła bowiem zajęcia dla trzy- i czterolatków w wymiarze 12,5 godzin tygodniowo (codziennie 2,5 godziny). Michałek był jedynym dzieckiem w grupie, a nawet w całej szkole, dla którego angielski był językiem obcym. Nie to było jednak źródłem kłopotów, ponieważ od małego miał kontakt z angielskim – w domu używaliśmy obu języków, mieliśmy anglojęzycznych znajomych, oglądaliśmy tylko angielską telewizję, a Michał uczęszczał wcześniej w Anglii na zajęcia grupy rówieśniczej.

Głuchy?

Owszem, faktem jest, że idąc do szkoły słabo mówił po angielsku. I tu zaczęła się nasza droga przez mękę i nieustanne wymyślanie przez niekompetentne osoby diagnoz. Jedna z nich zakładała na przykład, że Michałek jest głuchy. Nie pomagały moje tłumaczenia, że po pierwsze miał sprawdzany słuch jeszcze w Polsce, zaraz po porodzie i to najnowocześniejszym sprzętem do testowania słuchu noworodków; a po drugie, że w domu pięknie śpiewał, nucił bardzo czysto piosenki i muzykę z reklam lub bajek, reagował na dźwięki, muzykę prawidłowo i błyskawicznie.

Półtora roku czekałam na oficjalne obalenie tej teorii przez badanie słuchu na angielskiej ziemi. Dopiero glejt od angielskiego audiologa poskutkował.

Bez wyobraźni?

Ale była też inna diagnoza i inny zarzut wobec mojego Michała. Według angielskiej opiekunki z nursery Michał nie ma wyobraźni. Jak do tego doszła pani, która nota bene nie ma ukończonych żadnych studiów, nawet licencjackich, a uczy 30-osobową grupę trzy-, czterolatków? Otóż według niej o braku wyobraźni świadczy niechęć Michała do udziału w zabawach w przebieranie się i odgrywanie różnych scenek. Co ja na to mogę, że moje dziecko nie widziało nic przyjemnego w ubieraniu brudnawych ubranek i zawszonych peruk...

Zresztą jego higiena od początku pobytu w nursery nie była dawana innymi dzieciom (zasmarkanym po pas) za wzór, ale wyśmiewana. Już w pierwszym tygodniu jego pobytu w szkole usłyszałam, że Michał więcej czasu spędza w łazience myjąc ręce niż na sali i że najłatwiej było mu zrobić zdjęcie do dokumentacji szkolnej właśnie przy tej czynności. Informację tę przekazano mi z ironią i kpiną.Ale nie to było najgorsze.

Antyspołeczny?

Po roku uczęszczania Michała do nursery złożyłam podanie o przyjęcie go do tej szkoły. Nie miałam innego wyboru – to przecież jego rejon, jedyna szkoła w naszej miejscowości, no i znani koledzy i budynek. Dziwnym zbiegiem okoliczności, zaraz po oddaniu formularza, nowa pani wyskoczyła z kolejną diagnozą – Michał jest aspołeczny, a nawet przejawia zachowania antyspołeczne. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom! Mój synek, który prawie płakał, gdy tylko słyszał płaczące dziecko? Mój synek, który młodszemu koledze oddawał do zabawy swoje najlepsze i najnowsze zabawki?

Właśnie dlatego, że znałam moje dziecko z zupełnie innej strony, zażyczyłam sobie, że chcę zobaczyć, jak się moje dziecko zachowuje w szkole. Najpierw szkoła robiła uniki, mówiąc, że aby przyjść i obserwować dziecko w szkole w obecności nauczyciela czy innego pracownika szkoły muszę mieć zaświadczenie o niekaralności. W tym momencie zaczęłam szukać kontaktów w wydziale edukacji mojego councilu.

Na stronie internetowej znalazłam informacje o partnerze rodziców w sporach ze szkołą – Parent Support Partner. Skontaktowałam się z tą osobą e-mailowo, wyjaśniła sprawę i zapytałam o swoje prawa. W odpowiedzi uzyskałam konkretny przepis prawny, regulujący sprawę odwiedzin obcych osób w szkole. Wydrukowałam go i wiedząc, że prawo stoi po mojej stronie, zażądałam ponownie umożliwienia obserwacji zajęć z udziałem mojego syna.

Dyrekcja ostatecznie zgodziła się na to, ustalając jednak dokładnie dzień i porę oraz długość tej obserwacji – 20 minut maksymalnie i to na początku zajęć. Te 20 minut wystarczyły mi jednak, żeby zaobserwować i zanotować, jak sprawy wyglądają. Z notatkami poszłam prosto do dyrektora i „wygarnęłam” mu wszystko.

Przeprawa z dyrektorem

Rozmowa zaczęła się od informacji dyrektora, że Michał przejawia zachowania antyspołeczne i zostanie usunięty ze szkoły. Byłam już jednak przygotowana na taki obrót sprawy. Mimo to, w trakcie całej rozmowy z dyrektorem byłam kulturalna i stanowcza. Na dodatek doskonale uzbrojona w argumenty. Zaczęłam od hasła i materiałów "Every child matters" (Liczy się każde dziecko), które zresztą wcześniej dostałam właśnie w tej szkole. Ale najważniejsze były moje obserwacje z tych 20 minut. A co tak właściwie zaobserwowałam?

Gdy Michał tylko wszedł na salę i zbliżył się do jednego ze stolików, koledzy z grupy nie przywitali go, tylko od razu poskarżyli się pani, krzycząc do niej "Proszę pani, proszę pani, Mikey zbliżył się do naszego stolika".

Nauczycielka nie zareagowała na to wcale, nawet nie przejęła się tym, że obserwuję sytuację.

Mój synek zrażony zaś takim zachowaniem poszedł w inny kąt sali, pobawić się zabawkami w samotności. Po chwili, skoro już wszystkie dzieci dotarły na zajęcia, nauczycielka zaprosiła je na dywan i zaczęła zajęcia ruchowo-muzyczne.

Dopiero po chwili zauważyła, że Michał dalej bawi się sam w kącie. Zawołała go, zapraszając do zabawy w kółku. Gdy Michał zbliżył się jednak i pani chwyciła go za jedną rękę, dziewczynka, która do tej pory w zabawie trzymała panią za rękę, odmówiła podania dłoni Michałkowi. Schowała ją za siebie i tyle.

Opowiedziałam dyrektorowi obie sytuacje, podając imiona dzieci, które w ten sposób się wobec Michała zachowały i wyjaśniłam, że to dzieci są antyspołeczne wobec Michała, a nie on wobec nich. Od tej chwili byłam wrogiem publicznym szkoły numer jeden. Tak przynajmniej mnie odbierano przez najbliższe kilka miesięcy.

Za ciosem

W tej sytuacji nie miałam już nic do stracenia. Ponownie skontaktowałam się z rzecznikiem praw rodzica. Umówiłyśmy się na rozmowę u mnie w domu. W trakcie spotkania przedstawiłam pani z councilu całą historię, ale pokazałam też nasz dom, prace i zabawki Michałka, opowiedziałam o rodzinie. Tak się rozgadałyśmy, że już musiałam iść odebrać synka ze szkoły, a rozmowa jeszcze nie była skończona.

Pani z councilu zaproponowała więc, że mnie odprowadzi do szkoły i zaczeka na mnie tam chwilę. To przypadkowe zdarzenie stało się kolejnym moim krokiem do zwycięstwa. A to dlatego, że chociaż przedstawicielka councilu nie wchodziła do budynku szkoły, a czekała przed bramą, została rozpoznana przez pracowników szkoły, którzy w ten sposób przekonali się, że ja nie zasypuję gruszek w popiele. że walczę dalej i to na coraz wyższym szczeblu. Bo tak było w istocie.

Zmiany

Dziwnym zbiegiem okoliczności wkrótce zmieniła się w szkole dyrekcja. Z nową dyrekcją spotkałam się od razu na początku nowego roku szkolnego i zaczęliśmy partnerską współpracę na – co tu dużo mówić – moich warunkach. Michał rozpoczął więc naukę w zerówce (reception) od tego, że otrzymał indywidualne wsparcie w postaci osoby opiekującej się nim w szkole.

Do szkoły przychodziła ponadto pani logopeda (language and speech therapist) pracować nad mową Michałka. Zajęli się nim też psycholog edukacyjny i pediatra, który tutaj, w przeciwieństwie do Polski nie zajmuje się każdym dzieckiem, ale tylko wyjątkowymi przypadkami.

Autystyczny?

Właśnie pediatra podczas badań zasugerował, że Michał może cierpieć na autyzm. Słaby kontakt wzrokowy z rozmówcą, opóźniona mowa niby to sugerowały, ale z drugiej strony nie widziałam w nim typowych zachowań autystycznych, na przykład unikania kontaktu cielesnego czy nierozumienie uczuć innych.

Wręcz przeciwnie. Michał uwielbiał i uwielbia tulić się, przeżywa ogromnie płacz innych dzieci, dostrzega smutek i martwi się, gdy ktoś jest zmartwiony. No ale podobno autyzm ma wiele postaci. Dlatego też zgodziłam się na kolejne badania pod okiem światowej klasy specjalistki do spraw autyzmu, która prowadzi swój ośrodek w Newcastle.

W styczniu 2011 roku Michał został przyjęty do tego ośrodka na dwa dni zajęć w tygodniu. W poniedziałki, czwartki i piątki chodził do swojej "dużej" szkoły, a we wtorki i środy – do "małej". W "małej" szkole nie tylko miał do czerwca 2011 roku specjalistyczne zajęcia, ale też dalsze testy.

Ale inteligentny!

Właśnie te testy z jednej strony potwierdziły, że Michał cierpi na autistic spectrum disorder, a z drugiej, że jest bardzo inteligentny – IQ 140. Kompleksowa kilkunastostronicowa analiza pani profesor stała się niemal Biblią dla szkoły. Wszyscy nagle uwierzyli, że Michał ma potencjał, że przy odpowiedniej pracy może naprawdę wiele osiągnąć. Szkoła zadeklarowała dalsze wsparcie – osobę indywidualnie opiekującą się Michałem przez cały dzień przez wszystkie kolejne lata.

Poziom inteligencji Michała jest na wysokim poziomie 140 punktów

To co najważniejsze

A co z zachowaniami antyspołecznymi? Trzy lata po tych zarzutach Michałek, który ma teraz 7,5 roku, jest szkolną gwiazdą i ulubieńcem pracowników szkoły i kolegów. Pani stop codziennie wyjątkowo serdecznie się z nim wita. Cały czas wspomina i roztkliwia się opowiadaniem, jak to Michał wręczył jej zerwaną właśnie na trawniku stokrotkę.

Na ulicy, w sklepie, na podwórku dzieci wołają za Michałkiem "Mikey, Mikey", przytulają go, zaczepiają przyjaźnie. Ostatnio, gdy jego szkolny house wygrał w konkursie wycieczkę, koledzy z najstarszej klasy prosili nauczyciela, żeby pozwolił Michałowi siedzieć z nimi z tyłu autobusu, w ostatnim rzędzie.

Poza tym całe nasze zmaganie pokazuje, że jeśli rodzic nie będzie walczyć o dziecko i jego prawa, to nikt za niego tego nie zrobi. Owszem, nie było to przyjemne i łatwe. Ale warto było! Moje dziecko jest szczęśliwe, doskonale się teraz rozwija i nadrabia stracone przez nieudolnych pseudonauczycieli lata.

Komentarze 60

folksdojcz.tusk
647
#111.06.2012, 07:18

Pozostaje tylko pogratulować odwagi i niezwykłej konsekwencji w działaniu.

roby
475
roby 475
#211.06.2012, 07:39

Brawo dla tej Pani :)

tygrys7879
876
#311.06.2012, 07:51

Gratulacje w byciu konsekwentnym .

hermi_poki
196 2
hermi_poki 196 2
#411.06.2012, 08:47

Brawo:) znam bardzo podobna sytuacje z Polski dziecko rowniez bylo uznawane najpierw za indywidualiste przez nauczycieli przez dzieci niestety nie,potem zaczelo sie szukanie ułomnosci umysłowych na koniec okazalo sie ze to grupa dzieciakow zaszykanowala chłopca ktory sie od nich oddalał bo nie został zrozumiany i dalej toczylo sie podobnie po badaniach okazalo sie ze dziecko jest bardzo inteligętne ale posiada niektóre cechy dzieci autystycznych ,po zmianie szkoly i otoczenia chłopiec był prymusem w szkole i miał wielu kolegow

Lilu123
276
Lilu123 276
#511.06.2012, 09:31

Gratuluję determinacji i życzę wszystkiego dobrego Michałowi!
A o angielskim "gronie pedagogicznym"się nie wypowiem bo nie ma to najmniejszego sensu.....

Janosik007
104
#611.06.2012, 11:02

brawo!!!

Uncle
5 326
Uncle 5 326
#711.06.2012, 11:09

nie zasypuję gruszek w popiele

http://www.polszczyzna.fora.pl/trop...

Polska jezyk, trudna jezyk !!!

nikki27
72
nikki27 72
#811.06.2012, 11:15

gratuluje wytrwalosci i sily.

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#911.06.2012, 11:29

Moje dziecko tez mialo problem z poznym mowieniem. Wiedzialem, ze to jest problem dwu jezycznego dziecka, plus polski trudny jezyk, plus chlopcy zaczynaja mowic pozniej. Ale ze szkoly wysylali nas na badania. A co nam one moga zaszkodzic? Poszlismy do logopedy, psychologa i kilku innych specjalistow. Po kilku miesiacach mialem wszystkie diagnozy, ze z synem wszystko ok. Zgodnie wiec stwierdzilismy wszyscy, ze mu przejdzie. Przeszlo :) Jest jednym z bardziej lubianych uczniow w szkole, z najlepszymi wynikami - glownie w czytaniu. Po co robic afere?

Po drugie, jesli stwierdzilbym ze moja szkola robi problemy z moim dzieckiem, moje dziecko nie chodzilo by tam dluzej niz pol roku.

Ale gratulacje dla rodzicow za wytrwalosc...

pannikt
1 994
pannikt 1 994
#1011.06.2012, 11:37

madrzy rodzice MĄDRZE walczą o dobro swoich dzieci.
(są i idioci majacy pretensje do całego świata o swoje zaniedbania wychowacze).

I tylko jedna uwaga.
To ma niewiele wspólnego z UK.
Zupełnie podobnie (jak nie gorzej) jest w Polsce, a sądzę, że i w innych krajach.

A tysiące polskich dzieci chodzi do szkół na wyspach i problemu nie ma.

bus_37
Dundee
24 199 114
bus_37 Dundee 24 199 114
#1111.06.2012, 12:12

Dosyc ciekawe.

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#1211.06.2012, 12:41

to była jedyna szkoła we wsi Zartek - więc wybór był między przeprowadzką, codzinnym dowożeniem gdzieś dalej (nie wiadomo, czy tam by było dziecku lepiej), albo walką, która w sumie była przetarciem szlaków...
moje dziecko do niedawna też było jedynym obcokrajowcem w swoim przedszkolu, ale na szczęście żadnych takich jaj nie było...

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#1311.06.2012, 12:56

kijevna, zrazilem si po tym tekscie:

Półtora roku czekałam na oficjalne obalenie tej teorii przez badanie słuchu na angielskiej ziemi. Dopiero glejt od angielskiego audiologa poskutkował.

Poltora roku zwlekac z badaniami jakie zalecaja? Czym te badania moga zaszkodzic? Ja sie cieszylem, ze mam dostep do specjalistow. Wiedzialem jaki bedzie wynik, ale.. w lekarza bawil sie nie bede..

Czy ja bym sie przeprowadzil dla dobra dziecka? Oczywiscie, ze tak.

harrier
10 843
harrier 10 843
#1411.06.2012, 13:00

Ciesze sie, ze Michal dobrze sie teraz czuje w szkole i ze - choc nie od razu - otrzymal potrzebne wsparcie.
Bardzo czesto dzieci troche 'inne' nie od razu sa akceptowane w grupie. Opisane przyklady - odganianie od stolika, niepodawanie reki, kiedy trzeba stanac w parach - widzi wielu nauczycieli. Nauczyciel z prawdziwego zdarzenia reaguje. Ale pelno jest w zawodzie osob, ktore sa obojetne na los dziecka, zwlaszcza, ze to nie ich osobiste dziecko. A jak jeszcze rodzice zaczynaja 'szumiec' - to juz w ogole jest wojna. W polskich szkolach nieraz zdarzalo mi sie widziec to samo.

Jesli cos mnie niepokoi - to postrzeganie miejsca, do ktorego posylamy nasze dziecko w karykaturalny sposob : ''zawszone peruki '' ( really ? ), dzieci zasmarkane po pas itd. Naszemu dziecku ta zlosc nie pomoze.
Jako nauczyciel z dluuugim stazem uwazam tez, ze nie kazde dziecko musi byc 'gwiazda szkoly', 'ulubiencem wszystkich' itd.
Cieszmy sie, jesli dzieciak sie dobrze czuje i rozwija, ale rywalizowania, gwiazdowania i wygrywania konkursow popularnosci nie oczekujmy, bedzie zdrowiej dla wszystkich :)

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#1511.06.2012, 13:11

żartek - no akurat po Tobie bym się spodziewała, że byś zawalczył, zamiast uciekać na inne niepewne;)

mnie trochę przeraża, że wprawiono w ruch machinę badań i konsultacji, kiedy naprawdę wystarczyłoby trochę uwagi, dobrej woli, chęci i współpracy z rodzicami

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#1611.06.2012, 13:40

Oczywiscie zgadzam sie z tym, ze ten system to ser szwajcarski a ludzie ktorzy go realizuja to bezmozgie komputery :/ trybiki. Wiecej zaworow bezpieczenstwa niz aktywnego dzialania.

niewytrzymam
10 814
niewytrzymam 10 814
#1711.06.2012, 16:02

GRATULUJĘ WYTRWAŁOŚCI I DETERMINACJI MUSISZ BYĆ DOBRĄ OSOBĄ PANI MAMO :P
Zrobiłaś porządek :-) Dzięki Tobie inne dzieci i rodzice nie muszą cierpieć :-)

kama79_79
Glasgow
22 709
#1811.06.2012, 16:37

Nie podoba mi sie kwoczy ton wypowiedzi matki, i kupe niescislosci.Np.Sam tytul.Nie mozna dziecka wyrzucic ze szkoly, dziecka objetego obowiazkiem nauczania.Mozna go przeniesc do placowki nauczajacej dzieci z tzw.LD.Wspolpraca z ludzmi, ktorzy uzywaja takiego tonu jest bardzo trudna:/

Liryczna
Aberdoom
6 776
#1911.06.2012, 18:02

Sama historia ciekawa, ale tak jak Kama powyżej, uważam, że ton tego "artykułu" pozostawia wiele do życzenia. Nie wierzę, że łatwo było z tą panią współpracować, biorąc pod uwagę bojowość i ogólne nastawienie jakie można tutaj zaobserwować.
Jako matka rozumiem, że dla swojego dziecka robi się wszystko i wierzę, że ona czuła to samo. Nie zmienia to faktu, że przebija się tutaj przede wszystkim ogólna pogarda dla systemu, nie tylko szkolnego.

yac.
3 302
yac. 3 302
#2011.06.2012, 19:17

Liryczna,
doskonały przykład na to, że z systemem też można się uporać, chociaż jak trudno to wiedzą tylko ci , którzy musieli się z nim zmierzyć. tutaj widoczna jest też walka z nieprzychylnym nastawieniem grona pedagogicznego a to jest trudne do przejścia.

pannikt
1 994
pannikt 1 994
#2111.06.2012, 19:21

Yac
Jest to odwieczne pytanie
"co było pierwsze. Jajko, czy kura"

Tu też.
Czy pierwsza była niechęć pedagogów, czy niemiła roszczeniowość mamusi??

Tego z artykułu nie wiemy, bo brak racji drugiej strony

yac.
3 302
yac. 3 302
#2211.06.2012, 19:27

mi się wydaje, że nauczyciele przede wszystkim powinni koncentrować się na dziecku.
mam na myśli to, że pedagog powinien być na tyle profesjonalistą, że troska o dziecko które ma pod opieką powinna być niezachwiana nawet przez "niemiłą roszczeniowość mamuśki".

pannikt
1 994
pannikt 1 994
#2311.06.2012, 19:34

Masz rację.
Ale (i nie mówię o tym przypadku, bo za mało wiem), wredne mamuśki potrafia zepsuć najlepsze chęci i najlepszą pracę nauczycieli.

Zdarzało mi się np mówić do synów, że ten, czy tamten nauczyciel jest głupi. Tak, ale pod koniec liceum, a nie na poczatku podstawówki.

A wiem, że takie wypowiedzi mamusiek w obecnosci dzieci stają się powszechne.

ITD itp

epikur
551
epikur 551
#2411.06.2012, 19:44

a ja proponuję przypomniec sobie jacy to "pedagodzy" uczą w Polsce. z tego co wiem przestępczośc w szkołach wzrosła tam o 100% . U mnie dziecko też mialo problem w szkockiej szkole ale wydział edukacji załatwił to błyskawicznie, przy udziale prawnika prwdę mówiąc to błogosławię tut system edukacji i jego klarowne zasady

pannikt
1 994
pannikt 1 994
#2511.06.2012, 19:52

Przestępczość w szkołach w Polsce wzrosła.
Ale to temat do zupełnie innej długiej dyskusji.
Generalnie wszyscy nauczyciele z którymi rozmawiałem mówią o dwóch problemach:

-totalnie nieudana reforma gimnazjalna. Do gimnazjum trafiają nieznani osobiście nauczycielom uczniowie z burzą hormonów w wieku dojrzewania. Znanego wcześniej ucznia łatwiej wyciszyć i zapanować nad owymi hormonami.

-wzrost durnej roszczeniowości niektórych rodziców

-wzrastająca bieda w terenach wiejskich i małych miasteczek i bardzo długa praca rodziców w centrach, gdzie ta praca jest.

Ja dodaję jeszcze rozleniwienie nauczycieli, szczególnie w związku z Kartą Nauczyciela. I nie mówię o wymiarze godzin, ale o trudnościach z wywaleniem kiepskich i leniwych nauczycieli "na zbity pysk"

bus_37
Dundee
24 199 114
bus_37 Dundee 24 199 114
#2611.06.2012, 20:00

wiadomo ze jestem przeczulony zazwyczaj, ale rozczeniowosci matki tu nie widze.

pannikt
1 994
pannikt 1 994
#2711.06.2012, 20:12

Napisałem, że za mało wiemy o tej sprawie.
Mamy jednostronna relację. To za mało.
Prawda??

kama79_79
Glasgow
22 709
#2811.06.2012, 20:25

Matka przede wszystkim lze.Nie otrzymala info na temat wyksztalcenia nauczyciela, bo to sa dane osobowe, ktorych nie ujawnia sie.Otrzymala informacje mowiace, ze nauczyciel spelnil warunki dot.wyksztalcenia, w momencie, jak Council go zatrudnial.Otrzymala,jak o nie poprosila.Na jakich podstawach twierdzi, ze nauczyciel jest osoba niewyksztalcona?Nie zaznaczyla tez, ze wiszacy gil u dziecka nie wynika z zaniedbania opiekunow w placowce, a z przepisow mowiacych, ze opiekun nie ma prawa takich czynnosci wykonywac wzgledem dziecka.Ktos trzymal sie wytycznych, nie zaniedbywal dziecka, co matka wyraznie zaznaczyla.Peruki i wszy?Wsza zyjaca w perukach?A czym zywilaby sie ta wsza?Argument z badaniami sluchu, przeprowadzanych u noworodka w przypadku jak mowa o 4,5 letnim dziecku...powalil mnie na lopatki.Tak, kazdy kto chce pracowac, przebywac wsrod dzieci w budynku szkolnym, na zajeciach musi posiadac uaktualnione pvg, i nie byl to wymysl dyrekcji:/Skad niby eyrkcja ma wiedziec, zematka np.nie byla karana za znecanie sie psychiczne nad rodzina, lub za kradziez?
Dyrekcja szkoly zmienia sie, reguluja to przepisy, kontrakt opiewa na 4 lata, a ta pani nie powiedziala o tym czytelnikowi.Zasugerowala, ze poprzedni dyrektor wylecial na zbity pysk.
Wersji drugiej strony nie poznamy, nie wolno przedstawicielom placowek podawania takich info opinii publicznej, osobom trzecim.Ta pani ma zatem duze pole do popisu.Placowka broni interesow jej, jej dziecka, swoich pracownikow, innych podopiecznych, co matce nie wpadlo do glowy.Mozna bylo opowiedziec ta historie inaczej, w innym tonie, pomijajac te bzdury:/

yac.
3 302
yac. 3 302
#2911.06.2012, 20:25

pannikt
nie ważne jest tutaj kto i dlaczego,
ważne jest , że problem zaistniał
a najważniejsze, że jest rozwiązany.

pannikt
1 994
pannikt 1 994
#3011.06.2012, 20:32

yac
nie do końca
Dobrze, że po problemie.
Jednak, jeżeli wygladało troche inaczej niż w artykule, to i szkoła i nauczyciele mogą czuć się pomówieni.
Prawda??

lenowy
2 342 2
lenowy 2 342 2
#3111.06.2012, 20:54

no .. Kamusia musiala sie "odpowiednio" wypowiedziec , bo gdziezby ..

yac.
3 302
yac. 3 302
#3211.06.2012, 21:00

no niby tak, pannikt ale to artykuł a nie pozew do sądu.
kobieta po przejściach a teraz szczęśliwa i z perspektywy czasu wysmarowała taki a nie inny tekst.
zawsze można się czepić ale po co?

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#3311.06.2012, 21:01

Według angielskiej opiekunki z nursery Michał nie ma wyobraźni. Jak do tego doszła pani, która nota bene nie ma ukończonych żadnych studiów, nawet licencjackich, a uczy 30-osobową grupę trzy-, czterolatków?

angielskie opiekunki z nursery nie maja ukonczonych studiow, nawet licencjackich.

no ale, musze chcial - nie chcial zgodzic sie z Kama, (ktora oczywiscie zbudowala swoja historie do opowiesci :)), ze material jest niebywale pretensjonalny i jednostronny. Czy "zawszone peruki" to bylo jakos sprawdzone, czy to tylko "przenosnia"? Czy takich samych przenosni moge sie spodziewac po "Gluchy"? Czy zeczywiscie w szkole stwierdzili, ze jest zupelnie gluchy? Czy to tylko "przenosnia"? Czy material zbudowany na takich "przenosniach" moze byc wiarygodny?

Jeszcze raz powtorze, mialem podobne "cyrki" z moim synem. Pol roku wszystkich mozliwych badan i stwierdzono, ze wszystko jest ok i juz jest jak najbardziej super, bez przepychanek.

Profil nieaktywny
raffaele2
#3411.06.2012, 21:21

To jednak okazlao sie ze lekko uposledzony.

kama79_79
Glasgow
22 709
#3511.06.2012, 21:21

Marek, opiekunki nie pracujq same, maja opiekuna, a ten musi miec dyplom, early eduction.Skucha...Znow nie odrobilew lekcji?Wszy...zywia sie ludzka krwia...zyja na glowie, nie w peruce:/Tutaj wystarczy odrobine logiki.
Poznales wersje drugiej strony?Pokaz ja, bo ja jej nie widze:/
Kwoczy ton wypowiedzi swiadczy o tym, ze wspolpraca mogla dlugo trwac, bo matce nie mozna bylo nic wytlumaczyc, kazda rozmowa konczyla sie tupaniem nogami.Mam kontakt z petenetem, i takie zachowanie latwo wylapie:/Nie jest mi obce.

Szkola wspolpracuje z innymi placowkami, i nie odpowiada za tempo ich pracy, za wytyczne, ktorych ktos musi sie trzymac, za bank holiday, wakacje, in-service day.Poza tym nasze dziecko nie jest jedynym dzieckiej, ktoremu nalezy pomoc, jak sie niektorym rodzicom wydaje.Golym okiem widac bzdury przedstawione przez matke, przez co traci ona wiarygodnosc:/Sam tytul...Tragedia.

Profil nieaktywny
raffaele2
#3611.06.2012, 21:24

Ale kociol

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#3711.06.2012, 21:24

spokojnie Kama, matka nie pisala materialu a Ty na niej wszy wieszasz :P

zartowalem
24 298 48
zartowalem 24 298 48
#3911.06.2012, 21:25

no, chyba, ze pisala i uzyla takiego kolorowego, jarmarkowego jezyka :/

ZeeN
1 180
ZeeN 1 180
#4011.06.2012, 21:30

@#37
chyba matka pisala ten artykul i to chyba ona jest wlascicielka tego portalu z ktorego sciagnieto ten artykul:
https://www.facebook.com/elzbieta.s...
http://www.twojsukcesuk.co.uk/index...

ZeeN
1 180
ZeeN 1 180
#4111.06.2012, 21:31

taka troche bardziej wyrafinowany odpowiednik Mariusza S

kama79_79
Glasgow
22 709
#4211.06.2012, 21:41

Marek, nie wieszam psow.Wytykam bledy, ktore maja za zadanie podniesc cisnienie i zdyskryminowac tutejszy system edukacyjny.Widze wrzask, nie swobodna wypowiedz.Nie mow o mnie czegos, czego sama tutaj nie powiedzialam.Ludziom pokroju Mariusza S. mowie stanowczo Nie.Nie obrazuja problemu, tylkorodza konflikt.Robia kariere kosztem innych, i uwazaja, ze zaden czytelnik tego nie zauwazy.

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#4311.06.2012, 22:13

Trudno nie zauwazyc, ze - zdaniem autorki - caly swiat kreci sie wokól niej i jej dziecka. Najpierw wszyscy uwzieli sie na jej synka bez powodu (opiekunowie, a nawet dzieci)... potem, dzieki jej niezlomnej postawie (zmusila nowa dyrekcje do wspólpracy na jej warunkach), chlopiec stal sie szkolna gwiazda, ulubiencem pracownikow i kolegów. "Popatrzcia jaka jestem dzielna"... tymczasem, gdyby ta pani dopuscila mozliwosc, ze jej dziecko moze miec jakies problemy, to nie musialaby teraz zwalac winy za opóznienie na "nieudolnych pseudonauczycieli".

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#4411.06.2012, 22:31

Ela Slezak - wcale sie nie przejmuj, oni kazdego probuja "rozjechac"
dla nich tylko Tusk jest idealny : )
Mjej ucieche tak jak ja.

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#4511.06.2012, 22:33

kama79_79
#18 | Dziś - 16:37
Nie podoba mi sie kwoczy ton wypowiedzi matki, i kupe niescislosci.Np.Sam tytul.Nie mozna dziecka wyrzucic ze szkoly, dziecka objetego obowiazkiem nauczania.

Kama myslala ze ktos chcial wyzocic dziecko, przez okno?

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#4611.06.2012, 22:35

ten wszedzie z ta polityka...

pannikt
1 994
pannikt 1 994
#4711.06.2012, 22:39

onieznajomy.
Często mądrze piszesz, ale tym razem "kula w płot".

Nikt tu nikogo nie rozjeżdżał, nikt nie pisał o PO.

Pisaliśmy tylko jednostronności artykuliku i o jawnych przekłamaniach w nim występujących.

Po co wszystko traktować politycznie?

Przecież to sprawa jawnie społeczna, a nie polityczna.

Sorry, ale muszę paluszek w dół.

Życzę więcej obiektywizmu.

kama79_79
Glasgow
22 709
#4811.06.2012, 22:43

Urko, kazdy rodzic broni swojego dziecka.Ja to doskonale rozumiem, tez mam dzieci.Mozna to robic bez uzycia pazurow, stawiania warunkow.Nalezy sluchac, co druga strona ma do powiedzenia, wspolnie szukac rozwiazania.Przede wszystkim rodzic musi zostawic emocje w domu."Wygarnianie" dyrekcji swiadczy o tym, ze matka miala pysk.Nie mozna komus czegos wygarniac, i zachowac przy tym kulture, co tez ta kobieta tutaj palnela:/
Oczekujemy szacunku, zrozumienia, to sami go okazujmy.Nie podwazajmy czyis kwalifikacji, skoro sami ich nie mamy, i nikt nam nie powiedzial, ze zle wykonujemy nasza prace.Nalezy ufac ludziom, ktorzy ksztalca nasze dzieci, albo ksztalcic je samemu.Pracownik budzetowki ma w takiej sytuacji przesrane.Nie moze sie bronic, nie moze uzyc podobnych argumentow, chociaz ma ochote...Tez jest czlowiekiem, chce sie bronic.Pozostaje mu milczec...Wtedy okazuje sie arogantem, ignorantem..., niedouczonym dupkiem.Moze tez poprosic o pomoc policje, ale to oznacza jeszcze wieksze, ciagnace sie latami problemy:/Rodzice maja prawo prosic o pomoc np.prawnika.

kama79_79
Glasgow
22 709
#4911.06.2012, 22:58

Matka mogla napisac, ze chciano jej dziecko przeniesc do innej placowki, placowki, ktora zdaniem dyrekcji jest odpowiednia dla jej dziecka?Nikt jej dziecka nie chcial za drzwi wystawic, a tak tutaj to brzmi.Council nie wyrzuca ze szkol dzieci objetych obowiazkiem nauki:/

pannikt
1 994
pannikt 1 994
#5011.06.2012, 23:00

Kama kliknąłem lubię, bo masz dużo racji. Jednak wg mnie nie do końca.
Nie mam pojęcia jak w UK, wiem jak w Polsce.
I niestety niektórzy nauczyciele "obrośli w piórka" w związku z nietykalnością wg KN.
Ale i tu masz rację. Wielu ma dosyć chamstwa rodziców.
I niestety to chamstwo i roszczeniowość rośnie.

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#5111.06.2012, 23:02

kama, mi nie tlumacz

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#5212.06.2012, 07:19

"Zajęli się nim też psycholog edukacyjny i pediatra, który tutaj, w przeciwieństwie do Polski nie zajmuje się każdym dzieckiem, ale tylko wyjątkowymi przypadkami."

-bzdura, w Polsce jest tak samo. Matka sama powinna zauwazyc,ze dzieciak ma problem z wymowa i udac sie po pomoc zanim rozpetala pieklo. Dzieci to dzieci, reaguja na innosc na swoj sposob, dziwi mnie postawa matki, ktora zamiast szukac przyczyny zachowania swojego dziecka i pomocy mu, walczy najpierw z calym swiatem.

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#5312.06.2012, 07:42

Otoz to.

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#5412.06.2012, 08:00

pannikt
#47 | Wczoraj - 22:39
onieznajomy.
Często mądrze piszesz, ale tym razem "kula w płot".

Nikt tu nikogo nie rozjeżdżał, nikt nie pisał o PO.

Pisaliśmy tylko jednostronności artykuliku i o jawnych przekłamaniach w nim występujących.

Po co wszystko traktować politycznie?
---------------------------------------------------------------
To dobrze ze nieraz mamy rozne zdania, z przytakiwania jest niewiele.

Rozjezdzanie jeszcze nieraz zobaczysz.

Mysle ze jako nauczyciel (zdaje sie ze pisales) mozesz miec inne
spojrzenie. Pewnie racje sa troche z obu stron.

Nie traktowalem tego politycznie, chcialem tylko kogos sprowokowac (bije sie w piers), potrafili sie powstrzymac, to dobrze.
Ciesze sie ze lajkujesz w zgodzie ze swoim sumieniem, dzieki temu nie musimy pisac zeby pokazac ze sie z czyms nie zgadzamy, lub zgadzamy, a wiemy co o tym myslimy.

ZeeN
1 180
ZeeN 1 180
#5512.06.2012, 08:41

Mnie jeszcze zastanowilo to zdanie : " Powodem było jego ponoć antyspołeczne zachowanie."
Mam takie przeczucie ze matka prawdopodobnie uslyszala ze jej syn : doesn't socialise with other children , tylko ze ona wyrazenie doesn't socialise przetlumaczyla sobie jako anty spoleczny, no i lawina ruszyla....

Niech matka przytoczy doslowne slowa ktore byly uzyte wobec zachowania jej syna, a nie jej wolne tlumaczenia, to moze uwierze ze mowi prawde

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#5612.06.2012, 08:55

#55
A ty udowodnij ze nie jestes wielbladem, bo mam takie przeczucie.

kama79_79
Glasgow
22 709
#5712.06.2012, 09:26

Widziales glabie kiedys klikajacego wielblada?Skucha dziadu:/
Dorka, takie matki, z taka papa nie zauwaza swoich bledow wychowawczych, chocbys im je na stole, pod nos polozyla.
Dziecko mialo przeciez sluch badany, 4,5 roku wczesniej, i bylo zdrowe, no i to byl specjalistyczny sprzet:/
Tez mialam problem z kontaktem z dyrekcja szkoly, do ktorej udzeszczaja moje dzieci.Poproszono mnie o zgode z Councilu, taka, ktora musza posiadac rodzice spoza UE.Szczeka mi tez opadla, ale nie kwoczylam, nie nazwalam dyrektorki tumanem.Miala prawo sie pomyslic.Sprawdzila info dokladnie, przeprosila.Widzialam, ze kobieta jest zmeczona, obsluzyla juz kilkunastu rodzicow, drugie tyle siedzialo pod drzwiami:/

dysmonn
14 659 2
dysmonn 14 659 2
#5812.06.2012, 20:55

Jesli moje dziecko bylo by tak traktowane przez rowiesnikow i staff, zmienilabym szkole po 3 miesiacach nie chcac narazac mlodego na takie przezycia, na odrzucenie, samotnosc, wyobcowanie. Walke popieram, ale ja bym tyle nie dala rady.

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#5913.06.2012, 08:54

dysmonn i bys tak rzucala ze szkoly do szkoly zamiast sprawdzic co jest powodem takiego zachowania?
Dzieciak jest chory, a matka zamiast go leczyc oburza sie na sugestie,ze cos jest nie tak z dzieckiem i traci cenny czas na rehabilitacje.
Ja nie wiem, gdzie oni znajduja ten "staff", moja mala jak nawet jest jeden dzien cicha(co sie rzadko zdarza) to juz pani w preschool jest zaniepokojona i sie pyta ,czy wszystko jest ok.

Lenka
520
Lenka 520
#6015.06.2012, 11:37

Z artykulu nie wynika, co dokladnie wydarzylo sie w szkole zanim matka poszla dokonac, jak to sama nazywa, obserwacji. Antyspoleczne zachowanie innych dzieci nie wzielo sie z nikad.

U mojego syna w klasie tez jest autystyczne dziecko. Unikanie kontaktu z nim i ignorowanie go to jedyny sposob, by nie zarobic kuksanca, szturchniecia czy brutalnego pobicia... I to "antyspoleczne" zachowanie nie wzielo sie z powietrza, bo nawet mama tego dziecka wie i nie ukrywa, ze w pewnych sytuacjach jej dziecko potrafi uderzyc nawet nauczyciela... Trudno, by inne dzieci narazaly sie na takie sytuacje (czasem nauczyciel nie potrafi sobie poradzic z jego zachowaniem, a co dopiero rowiesnicy).

Dodam, iz to autystyczne dziecko tez jest bardzo uzdolnione i jest najlepszym uczniem w klasie... Zachowanie jednak ma najgorsze. Jemu trzeba po prostu duzo tlumaczyc, a nie kazdy ma na to czas, ochote, ze o umiejetnosciach juz nie wspomne.