Do góry

Slalom wpadek na Igrzyskach Olimpijskich

Trzydzieste Igrzyska Olimpijskie w Londynie rozpoczęte z hukiem – i nie chodzi tu o ten, z jakim już w pierwszych dniach rywalizacji odpadli bici kandydaci do medali, ale o ceremonię otwarcia.

Wyreżyserowana do perfekcji i obejrzana przez rekordową publiczność była demonstracją eksportowych dóbr brytyjskiego kina i muzyki. Na ironię, rozbawienie, jakie wzbudził występ Jasia Fasoli, zaczyna udzielać się coraz mocniej tym, którzy śledzą sportowe zmagania – wszystko za sprawą organizacyjnych wpadek, jakie wychodzą na jaw średnio kilka razy dziennie.

Zaczęło się od skandalu z symbolami narodowymi. Czy można było mocniej wnerwić Koreanki, niż pokazując flagę Korei – tyle że nie tej, którą reprezentowały? Obrażone sportsmenki w proteście wróciły do szatni. Do kraju pojechał natomiast południowokoreański trener, po tym, jak został zatrzymany, prowadząc po alkoholu. Z kolei urażone Indie domagały się przeprosin po tym, jak podczas ceremonii otwarcia do drużyny z ich kraju dołączyła na gapę przypadkowa kobieta. Jak zdołała umknąć uwadze organizatorów? Tego nie wiedzą oni sami.

Igrzyska Olimpijskie w Londynie nie obyły się bez wpadek. Fot. msdeegan (CC BY 2.0)

Jest w końcu coś, co okazało się porażką totalną, a czego nie dało się w pierwszych dniach nijak zamaskować: puste siedzenia. Osiem procent biletów przekazano sponsorom, tyle tylko, że ci najwidoczniej nie trafili na olimpijskie obiekty, bo już w pierwszy weekend igrzysk pokazano świecące pustkami sektory. A ponieważ niezapełnione stadiony olimpijskie kłują w oczy, organizatorzy przyszykowali zasłonę dymną: niewykorzystane miejsca zajmą żołnierze, nauczyciele i dzieci. Wilk syty i owca cała?

Baty lecą nie tylko w stronę organizatorów. Dostało się i mediom. Komentatorzy telewizji BBC błędnie podali kolarskich zwycięzców, a w USA skandalem nazwano fakt, iż telewizja NBC, zamiast transmitować moment otwarcia poświęcony ofiarom londyńskich zamachów w 2005 roku, pokazała wywiad ze swoim pływakiem, medalową nadzieją.

Gwizdami na trybunach zakończył się z kolei ćwierćfinał judo, podczas którego sędziowie ogłosili zwycięzcę tylko po to, by za kilka chwil zmienić swoje decyzje i uznać go... przegranym.

Przyznać trzeba, iż przy organizowaniu tak olbrzymiej imprezy potknięcia są niemal wpisane w scenariusz. Wygląda jednak na to, iż – po tym, co widzieliśmy w pierwszych dniach – wyczerpano ich dopuszczalną liczbę w pierwszym tygodniu. Oby się nie okazało, iż z rozpoczętych tak spektakularnie igrzysk zapamiętamy przede wszystkim fatalne porażki i skandaliczne wpadki.

Komentarze