Po prawie siedemdziesięciu latach ponownie skradł serca Polaków, Szkotów i wielu ludzi w innych krajach. Przyjaciel polskich żołnierzy, bohater i dzielny członek 22 Kompanii Transportowej Artylerii, będącej częścią II Korpusu Armii Andersa podczas II Wojny Światowej. Symbol swojego oddziału. Szeregowy Wojtek Miś – niedźwiedź brunatny, który walczył dzielnie razem z Polakami pod Monte Cassino.
Miś Wojtek. Fot. Imperial War Museum (po lewej), The New York Public Library(po prawej), Wikipedia
Niedźwiedzie żarty
W 1942 roku w irańskich górach Hamadan urodził się mały niedźwiadek. Osieroconego misia znalazł chłopiec, wsadził go do torby, którą niósł na plecach i postanowił zabrać do swojej wioski. Po drodze spotkał konwój polskich żołnierzy ze świeżo utworzonej Armii Andersa, którzy jechali do Palestyny.
Jeden z pojazdów zatrzymał się na prośbę żołnierzy, którym zrobiło się szkoda biednego dziecka. Polacy dali chłopcu kilka puszek jedzenia ze swoich zapasów. Chłopiec tak się ucieszył, że zostawił plecak na środku drogi i pobiegł do domu. Porzucona torba zaczęła się ruszać i mruczeć, więc żołnierze otworzyli ją, aby sprawdzić jej zawartość. Ich oczom ukazała się mordka młodego misia, którego postanowili zabrać ze sobą.
Zwierzę zostało nakarmione mlekiem z butelki po trunku, na którą założono smoczek własnej roboty. Kapral Piotr Prendysz nazwał niedźwiadka polskim imieniem męskim – Wojtek. Miś był bardzo związany z kapralem, ponieważ przez długi czas żołnierz zastępował mu mamę, dlatego nawet kiedy zwierzak otrzymał osobny namiot do snu, w nocy wciąż zakradał się na pryczę wojaka, aby się do niego przytulać.
Wszyscy żołnierze bardzo kochali misia. Bawili się z nim uprawiając zapasy – oczywiście Wojtek zawsze wygrywał, ale potem odwdzięczał się przegranemu przyjacielskim lizaniem po twarzy. Potrafił rozśmieszyć żołnierzy do łez także na wiele innych sposobów. Na przykład wspinał się na dźwig, zwisał na jednej łapie, a potem zjeżdżał z niego okrakiem, jak ze zjeżdżalni.
Kiedy żołnierze zatrzymywali się na postój, wbijali w ziemię pal i przywiązywali misia, ale ten bardzo często wyrywał kołek i wbijał go tam, gdzie mu się podobało, nie zrywając jednak liny.
Pewnego razu Wojtek postanowił wybrać się na plażę, gdzie wystraszył wszystkich plażowiczów. Tymczasem niedźwiedź wykąpał się w morzu i szybko, grzecznie wrócił do bazy żołnierzy.
Szeregowy Wojtek Miś
Żołnierze karmili go tym, co sami jedli: owocami, konserwami, mlekiem, marmoladą, miodem, nawet piwem i... papierosami (które także zjadał). Wojtek rósł w oczach, aż w końcu zaczęło brakować środków na jego wyżywienie. Wtedy żołnierze postanowili wcielić go do kompanii, aby i on otrzymywał żołd. Niedźwiedź został wpisany na listę personelu jako szeregowy i otrzymał książeczkę wojskową na nazwisko Wojtek Miś. Od tej chwili maskotka wojaków oficjalnie stała się żołnierzem 22 Kompanii Transportowej Artylerii, będącej częścią II Korpusu.
W kwietniu 1944 roku żołnierze tej jednostki brali udział w bitwie pod Monte Cassino, donosili skrzynie z amunicją na stanowiska, a Wojtek przez jakiś czas obserwował swoich współtowarzyszy z bezpiecznego miejsca. W pewnym momencie zerwał się, podszedł do ciężarówki, stanął na tylnych nogach i wyciągnął przednie łapy. Żołnierz podający skrzynie bardzo się zdziwił, ale podał misiowi jedną, a ten bez wysiłku zaniósł ją na miejsce i wrócił po następną, potem po kolejną.
Jeden z wojaków narysował później postać niedźwiedzia niosącego pocisk, rysunek ten stał się symbolem Kompanii. Wojtek brał również udział w zdobywaniu ważnego portu Ankona, przełamaniu fortyfikacji w górach Apeninu i przy wkraczaniu do Bolonii.
W końcu wojna się skończyła. Kompania pojechała do Szkocji i uczestniczyła w przeróżnych wydarzeniach zawsze z Wojtkiem u boku. Mis stał się sławny, pisały o nim gazety, mówiono o nim w BBC, fotografowano i publikowano zdjęcia, a Towarzystwo Polsko-Szkockie w Glasgow przyjęło go do swojej organizacji jako członka honorowego.
W końcu rozwiązano Armię Andersa, więc żołnierze zmuszeni byli oddać misia do ZOO w Edynburgu, ale odwiedzali go często. Przeskakiwali wtedy przez barierkę jego wybiegu i siłowali się z misiem jak kiedyś, karmili go i przytulali. Wojtek jednak w niewoli posmutniał, ożywiał się tylko wtedy, gdy z tłumu widzów usłyszał język polski. W 1963 roku zasnął na zawsze, mając 21 lat.
Pamiętamy...
W stolicy Szkocji można oglądać tablicę pamiątkową z imieniem Wojtka. Statuetki misia znajdują się także w Imperial War Museum w Londynie oraz w Canadian War Museum w Ottawie. Jednak polskie media w kraju i na Wyspach, a także miejscowa prasa, wspomniały ponownie o walecznym niedźwiadku Wojtku pod koniec 2011 roku, kiedy okazało się, że szeregowy Miś będzie miał swój pomnik w centrum Edynburga.
Po długich dyskusjach i odrzuceniu dwóch lokalizacji, zdecydowano się na plac przed katolicką katedrą pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, jako lokalizację tego nietypowego monumentu. Rzeźbę, przedstawiającą maszerującego szeregowego Wojtka obok jego opiekuna kaprala Prendysza, wykona szkocki artysta – Alan Herriot. W planach są także obeliski Wojtka w Warszawie i na Monte Cassino.
W komitecie organizacyjnym o nazwie "Wojtek Memorial Trust" jest między innymi słynna pisarka Aileen Orr. Kobieta dowiedziała się o Wojtku od swojego dziadka, który spotkał go w trakcie wojny na froncie. W 2010 roku autorka napisała książkę pt. "Wojtek The Bear, Polish War Hero".
- Wojtek jest bliski wielu ludziom i propaguje dobroć. Powstający monument nie jest pomnikiem wojskowym, upamiętnia bardzo ludzką, wzruszającą i prawdziwą historię, która wykracza poza politykę, wojnę i jest wyrazem braterstwa – powiedziała Orr w wypowiedzi dla "Edinburgh Evening News".
Komentarze 18
ktory to juz artykul o tym misiu na emito? szosty?
:)
Może zmotywować grega, zeby pospawali zespołowo i tugeder niedźwiedzia. Pasowałby wielce obok tej tablicy.
jak nie ma o czym pisac to zawsze mozna napisac o misiu :)
Teraz go trzeba jeszcze pożądanie zamocować.