Do góry

Toksyczna symbioza

W powietrzu unosi się zapach kawy. Lubi kawę. Mówi, że to jedna z niewielu rzeczy, której jej nie obrzydził. Alkoholu już nie lubi. Za bardzo jej się z nim kojarzy. Sam zapach przywołuje wspomnienia rzeczy, do których nie chce wracać. Teraz ma niemal 30 lat. Dziecko. Dwa koty. Jest, jak sama mówi, spokojna. Kilka lat temu przeszła piekło z alkoholikiem. Opowiem ci jej historię, chcesz? Nie taką typową o biciu, o znęcaniu się. Ale wciąż brzydką.

Nigdy jej nie uderzył, więc nie miała siniaków ani innych dowodów na to, że dzieje się coś złego. Fot. Helga Weber (CC BY-ND 2.0)

Wszystkim nam się wydaje, że ofiary przemocy same są sobie winne. Och, nie patrz na mnie z takim oburzeniem – taka jest prawda. Współczujemy, litujemy się, ale uważamy, że zawsze jest wyjście z sytuacji. Zawsze można poprosić kogoś o pomoc. Kto tego nie robi jest jakby trochę sam sobie winny. Tak myślimy. I jednocześnie uważamy, że my nigdy nie pozwoliłybyśmy się źle traktować, jesteśmy na to zbyt mądre, zbyt wysoko się cenimy.

Wychodzimy z takiego założenia, same dokładnie nie wiedząc, jak łatwo jest wpaść w taki toksyczny związek i jak trudno później go zakończyć. Tym bardziej, że zło nigdy nie ujawnia się od razu, a kiedy się ujawni, jest już bardzo późno. Tym bardziej, że nie zawsze możemy liczyć na pomoc, nawet, jeżeli o nią prosimy.

Początek

Zaczęło się banalnie. Tak zwykle zaczynają się dramaty, prawda? Poznali się na imprezie. Ona młoda i naiwna, ale też bystra i niegłupia. Dlatego tym bardziej może cię zdziwić, że wpakowała się w taki związek. Wydaje się, że powinna wiedzieć, jak to się może zakończyć. Nie wiedziała. Szybko jednak zaczęła dostrzegać wady i rysy w swoim związku. I być może to cię zaskoczy, ale mówiła o nich. Często i głośno. Co z tego, jeżeli nikt nie słuchał.

Nigdy jej nie uderzył, więc nie miała siniaków ani innych dowodów na to, że dzieje się coś złego. W jej prywatne piekło nie wierzył nikt. Przeciwnie - to ona wychodziła na niewdzięczną i przewrażliwioną. "Przecież tak cię kocha – mówili – wielbi ziemię, po której chodzisz. Jest dobry, pracowity. To ty masz problem ze sobą."

Co z tego, że ta miłość oznaczała, że praktycznie był jak jej cień i nie mogła nawet odetchnąć bez jego wiedzy? I co z tego, że pije? Jesteśmy młodzi, musimy się wyszaleć. Co z tego, że się upija do nieprzytomności? Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi – może się zdarzyć każdemu. To, że jemu zdarza się zdecydowanie częściej niż innym, nie było ważne. Zawsze znalazło się jakieś usprawiedliwienie.

"Miał trudne dzieciństwo, wiesz?" Ona sama nie miała łatwego, ale jej zdaniem nie usprawiedliwiało to nadmiernego picia. Niemniej nikt jej nie słuchał – wszyscy byli po jego stronie. A to ona musiała prać łóżka i dywany, sprzątać porozrzucane w pijackim szale ubrania, sprzęty, szuflady. Ona czuwała nad nim nocą, gdy spał pijany tak bardzo, że bała się, że zakrztusi się wymiocinami. Ona na siłę ściągała go z balkonu na IV piętrze, kiedy uznawał, że życie nie jest fajne. O tym nikt nie chciał słyszeć. Tak jak nikt nie zauważał poranionej skóry, którą drapała do krwi chora z nerwów.

Czemu nie próbowała odejść, pytasz. Próbowała. Nie raz. Ale zawsze zdołał ją jakoś zatrzymać. Mówił, że nie umie żyć bez niej, że się zabije. Bała się, więc zostawała. Poza tym – kto by ją poparł i zrozumiał? Bo jak to – on taki dobry, czuły, kochający. To nic, że czasem zdarza mu się wypić. Każdemu się zdarza.

Środek

Czuła się jak w klatce. Bez wyjścia, bez szansy na ucieczkę, skazana na życie z alkoholikiem. Bo tak trzeba. Bo przecież ją kocha. Bo przecież nie bije, więc w czym problem? Tylko czasem, jak trochę wypił, szarpnął ją, popchnął. To nic wielkiego. Nic wielkiego, że tracił jedną pracę za drugą. Nic strasznego, że cały wstyd spływał na nią, bo to ona błagała o te prace, ręczyła, obiecywała.

Wyjechali za granicę. Najpierw on. Wrócił po dwóch miesiącach, bo wywalili go z pracy. Oficjalny powód – szef rasista. Rzeczywisty – przychodził na zmianę pijany, jeżeli w ogóle raczył zjawić się w pracy. I znów to ona musiała się wszystkim zająć, patrzeć w oczy ludziom, od których pożyczyli na ten wyjazd pieniądze.

Tkwimy w związkach, które nas niszczą, bo tak trzeba. Tak jakbyśmy podpisały cyrograf. Fot. © Natalia Balcerska Photography (CC BY-ND 2.0)

Potem wyjechała ona. Kilka tygodni bez niego, w innym świecie, gdzie nikt jej nie znał, było jak dobry sen. Ale przyjechał do niej i znów wszystko wróciło do "normy". Było nawet gorzej. Ona pracowała do późna, on – szukał pracy. Jak szukał okazało się później, gdy znajoma zwróciła się do niej o zwrot pożyczki, o której ona nie miała pojęcia. To on pożyczył. "Bo wiesz, nie mogę znaleźć pracy, z kasą krucho, nie mamy na życie". Poszło na picie.

Nie zostawiła go wtedy, wiesz? Jakby mogła – w obcym kraju, bez rodziny, bez pieniędzy, bez języka? Po prostu coraz dłużej zostawała w pracy, nie mogąc znieść myśli o powrocie do domu, bojąc się, co tym razem zastanie. A pił coraz częściej. Kolegów do picia znajdował wszędzie. W mieszkaniu, w którym wynajmowali pokój, gdziekolwiek. A jak nie miał kolegów, to pił sam. Przepił kolejną pracę – załatwioną, wyproszoną. Wytrzymała tak jeszcze pół roku. W końcu coś w niej pękło. Miał już wtedy pracę, w miarę regularnie do niej chodził.

Koniec

To był spokojny dzień – jedli razem obiad, a on mówił, że powinni się przeprowadzić do własnego mieszkania, wziąć cichy ślub. Myśl o tym wydała się nieznośna. Zrozumiała, że nie wytrzyma tego dłużej, że nie może być wspólnego mieszkania, nie będzie żadnego ślubu. Pod wpływem impulsu powiedziała mu, że to koniec. Bardzo spokojnie, ale też stanowczo, bo wiedziała, że tym razem nie zmieni zdania. Gdyby zmieniła – już nigdy nie znalazłaby w sobie odwagi, by spróbować odejść jeszcze raz.

O dziwo, wyprowadził się. I pewnie myślisz, że to koniec tej historii. Nie. Prawdziwy koszmar dopiero się zaczął. Dzwonił w środku nocy, mówił, że nie wie, gdzie jest, ale zabije się, jeżeli po niego nie przyjedzie. Potem rozłączał się i nie odbierał, gdy dzwoniła. Na szczęście, wtedy już byli przy niej ludzie, którzy bez słowa zabierali jej z dłoni telefon i wyłączali go. Tłumaczyli, że nic, co on robi, nie jest jej winą. Czy im wierzyła? Chyba nie. Ale nie miała siły nawet protestować.

Potem wrócił do Polski. Ale wciąż bombardował ją smsami, potrafił napisać sto dziennie. Gdy zgubiła telefon, zaczął dzwonić i pisać do jej sióstr i matki, nawet do jej znajomych. I tak, rzeczywiście próbował się zabić. Przez nią – tak mówił on. Tak mówiła jego matka i siostra. A ona? Dopiero długo, długo później zrozumiał, że wcale nie przez nią, tylko dlatego, że był chorym człowiekiem i cokolwiek by zrobiła, nie mogłaby mu pomóc...

Puenta

Czekasz na puentę? Nie będzie jej. Opowiedziałam to, bo chciałam – być może po raz kolejny – uświadomić ci, że tak naprawdę cholernie ciężko jest zakończyć toksyczny związek. Nie zawsze chodzi o strach. Czasami po prostu ma się wrażenie, że tego nijak zakończyć się nie da. Bo nie masz wsparcia. Bo wszyscy wokół oczekują, że będziecie razem. Nieważne, że już po roku znajomości jesteś praktycznie cieniem człowieka, którym byłaś kiedyś. Tak ma być i koniec. I być może dlatego tak często właśnie bywa.

Tkwimy w związkach, które nas niszczą, bo tak trzeba. Tak jakbyśmy podpisały cyrograf. Czemu? Może dlatego, że mimo, iż temu zaprzeczamy, opinia innych osób, zwłaszcza nam bliskich, ma dla nas szalenie ważne znaczenie. Godzimy się więc na coś, co nas unieszczęśliwia, by ich nie zawieść, by nie stracić w ich oczach, by nas akceptowali. Zwłaszcza, gdy dramat, który przeżywamy, nie pozostawia widocznych śladów, dzięki którym mogłybyśmy udowodnić światu, że jednak coś złego się dzieje.

A może dlatego, że wciąż pokutuje w nas niesłuszne przekonanie, że skoro nie jesteśmy bite i poniewierane, to w gruncie rzeczy jest w porządku? Problem psychicznego znęcania się jest dosyć świeżym zagadnieniem i nie każdy traktuje go z należytą powagą. Błąd.

Komentarze 27

radnor
26 171 16
radnor 26 171 16
#130.03.2013, 12:46

Wesołych Świąt!

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#230.03.2013, 14:57

faktycznie świąteczny artykuł. :):)

WESOŁYCH ŚWIĄT ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO.
SMACZNEGO JAJKA I SOLIDNEGO LANEGO PONIEDZIAŁKU.

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#330.03.2013, 16:20

Wszystkiego najlepszego z okazji równonocy wiosennej.

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#430.03.2013, 16:22

toś się Józek spóźnił

Dariusz2007
242
#630.03.2013, 16:42

Fajny artykul.Temat stary jak swiat, a wybor tematu przez poczatkujacego operatora pod nazwa ,,Scotland OPEN itd " swiadczy o tym , ze jest skazany na upadlosc z urzedu.Czemu, bo aby zaistniec , wlasciciel strony aby zwrocic nasza zacna uwage podjal temat jak ostatni ..............no juz nie napisze, bo swieta tuz tuz i nie wypada walic ,, komplementow,,.Ja napewno nigdy sie tam wiecej nie zaloguje a tym bardziej nie bede sie oglaszal jako firma.Kocham moje kochane emito vel szkocja net.Wesolych Swiat Zycze moim znajomym, moim klientom, moim nie znajomym forumowiczom ukrywajacym sie anonimowo obrazajacym wszystko wkolo , i siebie rowniez:)), ale stanowimy juz nowe pokolenie emigracji ktorej tu sie udalo dzieki ludziom dobrej woli oraz panstwu w ktorym zyjemy.Jeszcze raz najlepszego , a strony na ktorej bylem przed chwila nie polecam:)) stanowczo.

AnnaAnna
3
#830.03.2013, 17:31

Historia niestety dobrze mi znana identyczna jak moja tylko ze ja bylam na tyle glupia zeby wyjsc za maz na szczescie juz jestesmy po rozwodzie ... najwazniejsze to zdobyc sie w sobie I powiedziec NIE....

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#930.03.2013, 17:36

a ja głupi nie kumam.
Może dlatego, że nie znam głupich dziewczyn????????????????

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#1030.03.2013, 17:36

a ja głupi nie kumam.
Może dlatego, że nie znam głupich dziewczyn????????????????

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1130.03.2013, 20:13

.... Komentarze zawierające wulgaryzmy będą usuwane jakie brednie

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1230.03.2013, 20:52

@11

Brednie to mało powiedziane

creative
1 703 4
creative 1 703 4
#1330.03.2013, 21:59

wutko pozwul rzyc..:))

bergamota
182
bergamota 182
#1430.03.2013, 22:00

To symbioza moze byc toksyczna? To sie chyba wtedy nazywa pasozytnictwo...

Profil nieaktywny
maciej1980
#1530.03.2013, 22:43

szczesliwego nowego roku

Profil nieaktywny
maciej1980
#1630.03.2013, 22:43

taka sytuacja...

jotzet
1 663
jotzet 1 663
#1730.03.2013, 23:36

#11, #12- nie wiecie o czym mowicie.

Profil nieaktywny
maciej1980
#1830.03.2013, 23:55

futko posfól szyć...

karolka24
14
#2002.04.2013, 17:32

I was there I have seen that.
Moj zwiazek skonczyl sie po 6 miesiacach. Chory, maniakalnie zazdrosny i kontrolujacy czlowiek. Powiedzialam dosc. Skonczylo sie pobiciem. Policja i zakaz kontaktow ze mna na koncie jemu w szykanowaniu i nachodzeniu nie przeszkadzaly. Teraz czekam na sprawe w sadzie. Ale oddycham juz spokojnie. Im szybciej sie wyrwiecie tym lepiej. Pozdro

meme12345
148
meme12345 148
#2304.04.2013, 20:49

Eh ..........
Samo
"rzycie".......

Ivory
18
Ivory 18
#2427.04.2013, 13:19

do karolka24: bardzo cie prosze o kontakt na maila [email protected]

Helping_Hands
4
#2510.05.2013, 14:50

Zachęcamy do korzystania z darmowego serwisu dla kobiet, które doświadczyły przemocy domowej:

http://www.emito.net/wiadomosci/szk...

http://www.emito.net/katalog_firm/h...

https://www.facebook.com/pages/Help...

Arthur_L
1 298 3
Arthur_L 1 298 3
#2714.07.2013, 00:14

"Zresztą jego świat niewiele się różnił od naszego, może był mniej zdeprawowany, chodził czasem na wykłady, brzdąkał trochę na gitarze, opętańczo pilnował Żyletki i mówił, że ją strasznie kocha, ale przecież naprawdę, tak jak my, kochał tylko alkohol. Bo to miłość, która wyklucza wszystko inne, jest zaborcza, pochłania bez reszty."
Melanze z Zyleta, Lukasz Golebiewski