Do góry

Tajemnice Szkocji

We wrześniu, Szkoci i inni, którzy mieszkają w Szkocji (włączając polskich rezydentów na liście wyborczej), będą zaproszeni do podjęcia znaczącej decyzji - czy Szkocja powinna pozostać częścią Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii, czy zerwać 300-letnią unię i iść swoją drogą, jako niezależne państwo.

Legenda o potworze z Loch Ness znana jest na całym świecie. Fot. © Michael Rosskothen - Fotolia.com

Teraz jest to temat niekończących się debat w brytyjskich mediach. Co więcej, skłania Szkotów do uważnego przyjrzenia się samym sobie. Weteranka szkockiego dziennikarstwa, Bette McArdle, daje żartobliwy obraz tego, co znaczy być Szkotem. A my zapraszamy choć niektórych z tysięcy Polaków w Szkocji, by zapytali siebie, co Scotia i oczywiście, Polonia, dla nich znaczy…

Musieliście zastanawiać się nad Szkotami. Jedną z rzeczy, z których są najbardziej znani w świecie i ich główną atrakcją turystyczną, jest Nessie. Ona (uważa się, że to ona) jest pół-mityczną bestią, być może prehistoryczną, która co kilka lat jest widywana w Loch Ness, na południe od Inverness. Loch Ness jest niezwykle głębokie, powstało, kiedy dwie płyty tektoniczne wpadły na siebie kilka milionów lat temu i to bez wątpienia przydaje mu nieco tajemniczości. Święty Kolumba zauważył Nessie jako pierwszy w VII wieku n. e., potem nie widziano jej aż do lat trzydziestych XX wieku.

Nie tylko pijacy i szarlatani deklarują, że ją widzieli; wielu entuzjastów z pogranicza świata nauki spędziło mnóstwo czasu i wydało mnóstwo pieniędzy, starając się ją znaleźć. Osobiście znam fotografa, który ją widział, ale miał w tym czasie zły obiektyw w aparacie fotograficznym. Biolodzy mówią, że nie ma możliwości, żeby jakieś prehistoryczne, dinozauropodobne zwierzę mogło przetrwać w jeziorze, i że to jest tylko załamanie wody, spowodowane przez wydrę lub delfina. Jaka by nie była prawda, setki tysięcy turystów pojawiają się każdego roku, mając nadzieję na zobaczenie Nessie choć przez mgnienie oka.

Kolejna zagadka, to jedna z najbardziej sztandarowych postaci w szkockiej historii – Bonnie Prince Charlie. Książę Charles Edward Stewart był starszym synem Jamesa Francisa Edwarda Stewarta i polskiej szlachcianki, Marii Klementyny Sobieskiej, wnuczki polskiego króla, Jana III. Szkocka dynastia królewska Stuartów przejęła angielski tron w 1603 roku i straciła go tylko dlatego, że James II (VII w Szkocji) był wyznania rzymsko-katolickiego i dlatego niechętnie widziany w protestanckiej Anglii.

William Orański z Niderlandów przejął tron w 1689, ale Stuartowie pragnęli wrócić. Jedna próba w 1715 nie powiodła się, ale w 1745 roku przystojny, młody książę, Polak po kądzieli, przybył do szkockich Highlandów, gdzie został chętnie przyjęty przez przywódców wielu klanów. Mimo, że szkocka armia dotarła daleko na południe do Derby, tylko 180 kilometrów od Londynu, z jakiegoś powodu zawróciła, a Bonnie Prince Charlie uciekł i stał się stosującym przemoc starym pijakiem, który zmarł w Rzymie w 1788 roku. Nie był najbardziej heroicznym z bohaterów. W rezultacie jego kampanii Szkoci zostali surowo ukarani i podbici przez Anglików.

Kolejną tajemnicą jest kilt. To nie jest tradycyjny strój ludowy, ale XVIII-wieczna adaptacja 5-metrowej długości tkaniny, którą tutejsi górale zwykli drapować wokół siebie. Szkockie regimenty wojska i angielska rodzina królewska spopularyzowali kilt i teraz wielu mężczyzn nosi go na weselach i podczas innych uroczystości. Większość Szkotów żyjących na południu Szkocji i nasz narodowy poeta, Robert Burns, nigdy w życiu nie nosili kiltu. Nie zrozumcie mnie źle – to jest wspaniały strój, ciepły i elegancki, w wielkim wyborze kolorowych wzorów, zwanych tartanem – a to jest kolejny relatywnie nowy wynalazek.

Podobnie jest z dudami; gra się na nich w wielu innych krajach – Irlandii, Północnej Anglii, na Kaukazie, wokół Zatoki Perskiej i w Północnej Afryce – ale to Szkoci przypisują sobie do nich prawo. Dudy brzmią wspaniale z odległego wzgórza w przyjemny wieczór, ale są absolutnie nie do zniesienia we wnętrzu, w małej chacie. Co więcej, dla niewprawionego ucha wszystkie melodie brzmią tak samo; najlepsze, co można powiedzieć, to to, że mają cudowne tytuły. Co do szkockich skrzypek, to mają swój moment, ale wielu woli skandynawski styl gry na skrzypcach.

Mogę być krytyczna, jeśli chodzi o inne szkockie dążenia do sławy, ale jeśli przychodzi do jedzenia, jestem totalną fanką. Mamy jedne z najwspanialszych ryb i skorupiaków na świecie – jednak większość z nich płynie natychmiast za granicę. Mamy cudowną wołowinę i jagnięcinę, ale większość Szkotów nie ma pojęcia, jak je właściwie przyrządzić. Haggis i czarny pudding (zrobione odpowiednio z wnętrzności owcy i krwi) smakują wspaniale, ale są nielubiane nawet przez naszych najbliższych sąsiadów. Jednakże szkocka kuchnia pretenduje do sławy głównie przez smażone w głębokim tłuszczu czekoladowe batoniki w cieście naleśnikowym! A nasze ulubione ziarno, owies, niesamowicie zdrowe źródło węglowodanów, było opisywane przez sławnego angielskiego sprawozdawcę z XVIII wieku, dr. Johnsona, jako nadające się tylko dla zwierząt. Nie wspomnę nawet o whisky – ona sama zasługuje na cały artykuł.

Pomimo faktu, że codziennie na świecie wymiera sto języków, szkocki rząd wlewa miliony funtów w próby zreanimowania szkockiego języka gaelickiego, który jest mówiony i rozumiany przez tylko około jeden proc. populacji. Badania z 2011 roku mówią, że 58 tysięcy Szkotów zna trochę gaelicki. 65 tysięcy Polaków w Szkocji mówi po polsku. Każde badanie, niestety, pokazuje coraz mniejsze użycie języka gaelickiego. Mówi się, że tylko dwóch starych rolników z Zachodnich Wysp nie rozumie angielskiego, ale oni mogą już nie żyć! W międzyczasie znaki drogowe i muzealne tablice informacyjne po gaelicku próbują przekonać odwiedzających, że są w fantastycznym filmie muzycznym "Brigadoon".

Ze wszystkich nacji w Zjednoczonym Królestwie, to Szkocja ma najsilniejsze poczucie własnej narodowości, własnej szkockości. Pomimo to ankiety (w czasie pisania tego artykułu) pokazują, że 60 proc. Szkotów chce zostać w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii. Jak będzie w istocie, dowiemy się we wrześniu.

Bette McArdle

Materiał w dwóch częściach ukazał się w szkockim wydaniu Pangea Magazine.

Komentarze 1

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#113.08.2014, 22:45