Do góry

Ktoś cieszy się z twoich kosmetyków?

Chyba nie ma takiej osoby, która nie przechodziłaby drogi przez mękę podczas pakowania bagażu na drogę. Staramy się jak możemy, żeby przestrzegać zaleceń i rozporządzeń, a jednak czasami zdarzy się, że coś nam wyjmą z torby podróżnej. Gdzie to wszystko trafia?

Z jednej strony, mniej więcej wiemy, co możemy zapakować do bagażu podręcznego, żeby bez problemu wnieść go na pokład samolotu. Z drugiej strony, pełne gabloty z przedmiotami zarekwirowanymi przy odprawie wskazują, że jednak znajdują się niefrasobliwi pasażerowie.

"Pakowaliśmy się jak zwykle w stresie, bo to było w pierwszym tygodniu stycznia, tuż po świętach, więc mieliśmy kilka spóźnionych prezentów do zabrania. Walizka, jak zwykle, już po kilku chwilach okazała się za ciężka, więc musieliśmy jakoś zapakować bagaż podręczny" – opowiada Marta, która razem z narzeczonym leciała na kilka dni do Polski. "Kiedy moja torba przejechała przez rentgena, okazało się, że coś w niej znaleziono i musiałam ją otworzyć. Byłam wściekła na siebie samą, bo przez przypadek zapakowałam do bagażu podręcznego perfumy. Nie zwróciłam na nie wcześniej uwagi, bo były już zawinięte, kiedy pakowałam torbę. Musiałam je wyjąć i zostawić na lotnisku. A szkoda, bo trochę one kosztowały" – dodaje.

Marta nie jest osamotniona w swojej złości, ale jak sama zaznaczyła: złości na siebie samą. "Ja musiałam oddać płyn do kąpieli, który miałam w bagażu podręcznym. To była część zestawu, oryginalnie zapakowanego, w którym znajdował się też niewielki ręczniczek. Butelka była za duża, znacznie ponad dozwolone 100 ml i niestety, musiałam się z nią pożegnać. Po prostu musiałam otworzyć torbę, wyjąć butelkę i patrzeć jak ląduje w wielkim pojemniku. Do domu przywiozłam jedynie ten maleńki ręczniczek, który mi został z całości" – dorzuca pani Marzena. W takich sytuacjach wielu pasażerów zaczyna się zastanawiać, co potem dzieje się z tymi wszystkimi rzeczami, które łącznie mogą być warte całkiem spore pieniądze.

"Mówią, że wyrzucają, że wszystko idzie do kosza i że potem jest niszczone, ale pewnie potem ktoś to przebiera i po prostu zabiera sobie do domu? Nie uwierzę, że niszczy się takie rzeczy jak perfumy, maści, rzeczy codziennego użytku, które są oryginalnie zapakowane i widać, że są wartościowe" – zastanawia się Dominika. "Przypuszczam, że alkohol i papierosy też nie są ani wylewane, ani niszczone, nawet komisyjnie" – dodaje Piotr.

Tego przewozić nie wolno

Listę przedmiotów, których nie wolno zabierać ze sobą na pokład samolotu w bagażu podręcznym opublikowano w specjalnym obwieszczeniu prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego, 20 stycznia 2005 roku. Z treści dokumentu jasno wynika, że do samolotu nie wolno wnosić broni palnej (także imitacji i zabawek), noży i wszelkich narzędzi ostrych, kijów, łyżew, materiałów łatwopalnych, instrumentów strunowych, rakiet sportowych, brzytew, pojemników z gazem, farb, rozpuszczalników, żrących chemikaliów, fajerwerków, trucizn, konserw mięsnych i puszek z produktami żywnościowymi czy też napojów alkoholowych o stężeniu powyżej 70%.

To tylko część przedmiotów, których na pokład zabierać nie wolno, a mimo to, na niektórych lotniskach widać, że są tacy pasażerowie, którzy za nic mają odgórne zalecenia. Przepisy dotyczą także m.in.: płynów. Wydaje się, że z nimi niektórzy mają najwięcej problemów. Przepisy wyraźnie stanowią, że na pokład samolotu można wnieść wyłącznie pojemniki nieprzekraczające objętości 100 ml. Na liście płynów objętych tym obostrzeniem znajdują się: woda, soki, kremy, balsamy, olejki, perfumy, żele, spraye, dezodoranty, pianki do golenia, pasty, tusze do rzęs i inne substancje o podobnej konsystencji. Ale to nie wszystko. Każdy podróżny powinien pamiętać też o tym, że pojemniki z wszystkimi tymi płynami muszą znajdować się w przezroczystych workach foliowych, a ich objętość nie może przekroczyć 1 litra.

"Dopuszczalne są pewne odstępstwa. Szczególnie w przypadku jedzenia dla niemowląt, ale musi być ono podane w trakcie lotu, a opakowanie musi zawierać fabryczne oznaczenie pojemności. W przeciwnym razie może być potraktowane jako przekraczające magiczne 100 ml i zabrane" – mówi rzecznik komendanta głównego Straży Granicznej, pułkownik Wojciech Lechowski. Gorzej jest w przypadku leków w płynie. Te można zabrać ze sobą na pokład, o ile mają posłużyć pasażerowi w trakcie lotu.

Warto mieć też przy sobie ważne zaświadczenie lekarskie. Choć zdarza się to bardzo rzadko, kontrolerzy mogą czasami tego dokumentu wymagać. W przypadku braku takiego dokumentu, leki mogą być odebrane. "Stosowne informacje i ostrzeżenia są ogólnodostępne. Żaden podróżny nie powinien mieć problemu z zaznajomieniem się z przepisami i ich przestrzeganiem. Linie lotnicze mają je na swoich stronach internetowych, na lotniskach widoczne są plakaty, na niektórych zainstalowano dodatkowo monitory i na nich wyświetlane są filmy instruktażowe" – wylicza pułkownik Lechowski. A mimo to bez przerwy zdarza się, że ktoś chce przewieźć za dużo.

Tysiące pojemników wartych tysiące

Tylko w ciągu 10 miesięcy (od stycznia do końca października ubiegłego roku) funkcjonariusze straży granicznej nakazali podróżnym usunięcie z bagażu podręcznego 342 621 opakowań z płynami, niespełniającymi wymagań określonych w przepisach. "Wszelkie czynności związane z usuwaniem tych pojemników prowadzone są już przez odpowiednie służby lotniskowe" – zaznacza pułkownik Lechowski.

Żadna ustawa i rozporządzenie, dotyczące lotnictwa cywilnego i bezpieczeństwa związanego z podróżowaniem samolotami, nie precyzują, co się dzieje z przedmiotami odebranymi podróżnym. Stwierdza się jedynie, że odpowiadają za nie zarządy poszczególnych lotnisk. Oznacza to, że każdy port lotniczy sam decyduje, w jaki sposób się ich pozbywa. Z wiadomych powodów, przedmiotami zarekwirowanymi nie zajmuje się straż graniczna. Urząd Celny także za nie nie odpowiada, bo przepisy dotyczące niebezpiecznych przedmiotów i tych, których objętość przekracza dozwolone normy go nie dotyczą. Do powiedzenia w tej sprawie mogłaby mieć służba ochrony lotniska, ale jej przedstawiciele odsyłają jedynie do przepisów ustawy. Te z kolei, wyraźnie stwierdzają, że problem powinien rozwiązać zarząd lotniska. Koło się zamyka. A rekwirowanych przedmiotów przybywa z każdym dniem.

"Nie wierzę, że to wszystko jest gdzieś wyrzucane, że noże są złomowane, a perfumy zgniatane w jakichś specjalnych kontenerach. Nie wierzę, że kosmetyki są wyrzucane i nie wierzę, że alkohol jest wylewany" – twierdzi Wojtek, który nie tak dawno, na jednym z lotnisk, stracił butelkę polskiej wódki. I nie można się z takimi opiniami nie zgodzić, skoro uzyskanie odpowiedzi na tak proste pytanie, jak "co dzieje się z przedmiotami odebranymi pasażerom z ich bagażu podręcznego?" jest bardziej skomplikowane niż budowa samego samolotu. Na tak proste pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć ani brytyjska BAA, ani przedstawiciele lotniska w Luton, w Stansted, w Szczecinie, Warszawie, czy w Bydgoszczy.

Wszystko sprawia wrażenie tajemnicy. Odsyłanie od urzędu do urzędu nie świadczy zbyt dobrze o urzędnikach, którzy nie są w stanie jasno stwierdzić, kto i czy w ogóle niszczy to, co zabrano nam z torby podręcznej.

"Jestem przekonana, że moje kosmetyki stoją w łazience żony jakiegoś celnika albo jeszcze kogoś innego. Kto by to wyrzucał, skoro to są markowe i drogie kosmetyki" – rzuca w złości pani Iwona. Znów nie trudno się z nią nie zgodzić. "Nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby to wszystko trafiało na złom, do domów dziecka, do schronisk dla zwierząt, na jakieś aukcje charytatywne. To w końcu moja własna wina i z taką ceną bym się zgodziła. Ale wściekam się, kiedy pomyślę, że ktoś to wszystko między siebie dzieli i zabiera do domu" – dodaje.

Wszystko jest komisyjnie niszczone

Po kilku dniach, udaje się wreszcie dotrzeć do kogoś, kto jest w stanie rozwiać wszelkie niejasności. "Żeby uniknąć tego typu sytuacji, w których cokolwiek się komukolwiek zabiera, należy przede wszystkim przestrzegać przepisów. Jeśli już ma się w bagażu podręcznym coś, co się w nim nie powinno znajdować, wtedy rzeczywiście albo trzeba to wyrzucić, albo komuś oddać. To, co jest wyrzucane trafia do specjalnych pojemników. Nikt nie ma do nich dostępu. Kiedy są już pełne, są zabezpieczane, po czym wszystkie znajdujące się w nich przedmioty są niszczone" – podkreśla Wacław Toczek, dyrektor d/s bezpieczeństwa lotniska w Gdańsku.

"Wszystkie rzeczy są komisyjnie wybierane, pakowane i wywożone na wysypisko. Tam są zgniatane 20-tonową prasą i złomowane. Niczego się nie oddziela i nie segreguje. Do zniszczenia idzie wszystko. Procedura jest jasna i prosta. W żadnym wypadku przedmioty te nie są ani sprzedawane, ani licytowane. Wszystko jest najzwyczajniej w świecie niszczone" – dodaje. Okazuje się też przy okazji, że władze lotniska w Gdańsku brały swego czasu pod uwagę możliwość segregowania i przechowywania odebranych pasażerom przedmiotów. Skończyło się jednak na planach, ponieważ wymagałoby to zatrudnienia kolejnych pracowników lotniska i ciągłego opisywania każdego przedmiotu z osobna. Zbędna biurokracja zdecydowała inaczej. "Koszty takiej operacji musiałyby być w czymś ujęte. Wrzucić ich w cenę biletu nie można, bo przecież większość pasażerów dostosowuje się do przepisów" – zaznacza Wacław Toczek.

Wyjścia z sytuacji

Na brytyjskich lotniskach także niszczone są przedmioty odebrane podróżnym podczas kontroli bezpieczeństwa. Zaledwie 6 lat temu, lotnisko w Cardiff przekazywało zarekwirowane przedmioty organizacjom charytatywnym. Teraz wszystko jest niszczone. Każde lotnisko podejmuje własne decyzje co do losów rzeczy zabranych z bagażu podręcznego, ale z założenia, nic nie trafia w niepowołane ręce. Niektóre porty lotnicze sprzedają zatrzymane rzeczy i traktują je jako dodatkowe źródło dochodu. Robią to albo na aukcjach, albo choćby za pośrednictwem serwisu internetowego eBay. Jeszcze inne lotniska wyszły naprzeciw pasażerom i uruchomiły własne serwisy pocztowe, dzięki czemu podróżny może odesłać do swojego domu te przedmioty, które nie spełniają norm bezpieczeństwa. Oczywiście, wiąże się to ze stosowną opłatą, jak i z obostrzeniami, ponieważ przedmioty niebezpieczne nie zostaną nigdzie odesłane.

Każdy ma prawo przypuszczać i podejrzewać co tylko ma ochotę. Dlatego też każdy ma prawo złościć się i twierdzić, że to, co mu zabrano podczas odprawy, "na pewno" trafia do kogoś innego. A przecież, żeby się nie denerwować i nie dochodzić do niekiedy pochopnych wniosków, wystarczy po prostu uważać, co pakuje się do bagażu podręcznego. Wtedy będziemy w 100 proc. pewni, że nikt postronny nie używa naszych kosmetyków, ani żadnych innych przedmiotów.

Komentarze 34

bus_37
Dundee
24 199 114
bus_37 Dundee 24 199 114
#119.02.2010, 10:06

ja wiem gdzie trafia, nie jest na pewno komisyjnie niszczone, ale nie powiem. :-b

Negocjator
7 824 9
Negocjator 7 824 9
#219.02.2010, 11:08

Kiedys sobie lecialem z portu Aberdeen i w bagazu podrecznym mialem taki przybornik z narzedziami (ktore sa ostre).
Pan kontroler odebral to po czym poinformowal, ze jak chce to miec to mam sobie kupic koperte i znaczki, zaadresowac to i bedzie mi odeslane do domu.
Jak wrocilem, to przesylka juz na mnie czekala.

handsome_man
379
#319.02.2010, 12:14

Banda zlodzieji i tyle.
Pamietam jak kazali mi zapalniczke wywalic do kosza.Prezent warty prawie 400zl,pozniej sie dowiedzialem,ze ja lumpek wyjal jakies 2 min po moim przejsciu.
Lumpy i zlodziejaszki.

TomaszW
743
TomaszW 743
#419.02.2010, 12:33

to nic ja z nozem w kieszeni kurtki przelecialem z krakowa do edynburga..to sa jaja kontrola niby pelna para,sam sie zdziwilem

BD.K
20 493 1
BD.K 20 493 1
#519.02.2010, 12:46

psychoza i tyle

zmianyzostałyzapisane
20
#619.02.2010, 14:23

zadna psychoza tylko dbanie o bezpieczeństwo nas wszystkich.A skoro zabrałes zapalniczke to do kogo masz pretensje?

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#719.02.2010, 14:52

Niech powołają komisję śledczą.

kocham
34
kocham 34
#819.02.2010, 15:21

ja jestem za tym zeby wszystkie odebrane przedmioty szly na cele harytatywne. To nie jest w porzadku jak tyle ludzi i zwierzat gloduje albo cierpi biede a oni rzekomo wszystko niszcza ;( oczywiscie to klamstwo!!!Oni po prostu okradaja pasazerow. A co do przepisow bezpieczenistwa. To kiedys lecialam z polski do anglii i mialam w podrecznym puszki z konserwa i nic nie zrobili.Wiec nie wiem mozna czy nie mozna?

Anyuta
723
Anyuta 723
#919.02.2010, 16:48

Polskie lotniska sa dla mnie najgorsze pod wzgledem rekwirowania"zabronionych"rzeczy.Siedzi tam banda zlodziei i sluzbistow,ktorzy tylko patrza co komu zabrac.Sama przelecialam bez problemow z NY do Warszawy.A na Okeciu juz zaczelo sie polskie pieklo.Zarekwirowali mi depilator w kremie,chcieli tez odebrac piorka redis,ale sie wyklocilam.Nawet filizanke,ktora mialam w prezencie dla przyjaciolki chcieli mi odebrac,jako ostre,szklane narzedzie,choc byla porcelanowa...

Anyuta
723
Anyuta 723
#1019.02.2010, 16:53

Najlepszym numerem lotu bylo rekwirowanie zakupionego tez u nich w strefie bezclowej alkoholu.Na Okeciu stwierdzili,ze ci,ktorzy alkohol zakupili nie moga dalej go przewiezc,gdyz nie jest pakowany wedlug ich norm.W koncu po licznych awanturach wielu pasazerow dali im czarne worki na smieci do zapakowania alkoholu.

szkockakrowka.
330
#1119.02.2010, 18:08

He he..Ja leciałam kiedyś z Łodzi do Edynburga, kiedy moj podręczny bagaż przejechał przez "tunel" celnik zawołał mnie i kazał mi otworzyc torbę, bo zauważył coś czego nie jest w stanie zidentyfikować, się wkurzyłam , bo wiedziałam,że nie ma tam nic zakazanego. No ale niech mu będzie:)Po otwarciu torby wskazał mi "dziwne" kolorowe, metalowe pudełeczko i spytał sie co tam jest, ja niezastanawiając się chwili powiedziałam: to pudełko na tampony prosze pana! koles buraka złapał i poprosił pania celnik o zweryfikowanie przedmiotu, bo jemu chyba głupio było...

szkockakrowka.
330
#1219.02.2010, 18:09

...mój maż stojący z boku miał ubaw po pachy:)

Scott_David
4 693
Scott_David 4 693
#1319.02.2010, 18:43

A ja wiem gdzie sie wszystkie zapalniczki ZIPPO z lotniska w Stanset czy jak tam sie ono zwie... W kieszeni mojego kumpla ktory byll tam cleanerem...

zmianyzostałyzapisane
20
#1419.02.2010, 19:07

a propo mojego rodznnego miasta Łodzi-za każdym razem się czuje jak bym była jakimś złodziejem albo bandytą.A celnicy na łódzkim lotnisku zachowują się jak naziści.Za bardzo się wczuwają w rolę.

kaviankalavazza
379
#1519.02.2010, 19:34

Polskie lotniska sa czujne musze przyznac ! Lecac z londynskiego Heathrow do Gdanska z przesiadka w stolicy, nie przeszlam obojetnie celnikom z warszawskiego Okecia, co udalo mi sie w Londynie o dziwo! Jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy nasi wychaczyli w mej kosmetyczce malutki, metalowy pilniczek do paznokci, zakamuflowany pomiedzy drewnianymi patyczkami, o ktorym zupelnie zapomnialam ?!
Druga, zabawna historie przezylam w Glasgow Prestwick, kiedy to szkocki celnik chcial zarekwirowac mi pasek do spodni, ktorego klamra wysadzana jest cyrkoniami, upierajac sie, ze ja moge cos w niej niedowolonego przemycac ! Na te slowa glosno sie rozesmialam, bo doprawdy rozbawily mnie do lez, na co uslyszalam, ze nie bedzie mi do smiechu, jak mnie wezmie na osobista upps...

Profil nieaktywny
Misa
#1619.02.2010, 19:34

Hehe ja tez miałem przygode jak leciałem do tajlandii !
w dubaju na bezcłowce gdzie miałem przesiadke na lot do bangkoku zakupilem sobie 2 litry whiski johnego po mega atrakcyjnej cenie i babka w kasie sie pyta czy lece dalej ja ze tak to mi dała paragon i wsio ok dalej na tym lotnisku nie było problemu ale juz jak wsiadałem z bangkoku do phuketu to tajka sie przyczepiła ze nie mam odpowiedniej torby na alkohol i ze nie przepusci !! ja byłem po 18 godz podrozy i zaczeła sie walka !! ostro było koniec koncow przegrałem alko w koszu ale po minucie stwierdzilem ze nie beda sobie mojej whiski chlac i zabrałem z kosza cofka do kibla i do zlewu wsio !! moja kobita myslala ze juz mnie z powrotem nie wpuszcza bo znow musialem kontrole paszportowa przechodzic przeszukali mnie dokładnie na maxa i ot wsio 2 litry johnego poszly do zlewu :(

Radzik
332
Radzik 332
#1719.02.2010, 20:09

A ja lecialem jakis rok temu z Katowic-Pyrzowic do Edynburga i przez zapo,mnienie nie zapakowalem suwmiarki (takie narzedzie do mierzenia z dosyc ostrym szpikulcem) do bagazu glownego, tylko do podrecznego. na kontroli pan powiedzial po ogledzinach, ze niestety ten przedmiot nie moze przejsc. Ale poprosil mnie, zebym zaczekal i poszedl sie o cos spytac. Po chwili wrocil i spytal sie, czy podrozuje z bagazem glownym odprawianym. Ja powiedzialem, ze tak, po czym poprosil mnie, zebym opisal wyglad swojej torby. Po 5 minutach tenze pan poprosil mnie do pokoju, gdzie na stole lezala moja torba i powiedzial, ze moge moje narzedzie schowac do bagazu glownego. \tak wiec ja i moja suwmiarka dolecielismy szczesliwie do Edynburga.
Tak wiec sa i w Polsce ludzie i mili i pomocni. Po takim incydencie az sie latac chce.
Pozdrawiam Pana Celnika i raz jeszcze dziekuje za pomoc.

kama79_79
Glasgow
22 709
#1819.02.2010, 20:49

szkockakrówka. pl
#11 | Dziś - 18:08
He he..Ja leciałam kiedyś z Łodzi do Edynburga, kiedy moj podręczny bagaż przejechał przez "tunel" celnik zawołał mnie i kazał mi otworzyc torbę, bo zauważył coś czego nie jest w stanie zidentyfikować, się wkurzyłam , bo wiedziałam,że nie ma tam nic zakazanego. No ale niech mu będzie:)Po otwarciu torby wskazał mi "dziwne" kolorowe, metalowe pudełeczko i spytał sie co tam jest, ja niezastanawiając się chwili powiedziałam: to pudełko na tampony prosze pana! koles buraka złapał i poprosił pania celnik o zweryfikowanie przedmiotu, bo jemu chyba głupio było...

Ja mialam w torebce opakowanie...-wyobraz sobie reakcje pana:DDD Nie wystarczylo mu samo pudelku, musialam otworzyc, pokazac zawartosc-nadmienie, ze bylo to orginalnie opakowane pudelko, prosto ze sklepowej polki.Jasno, przejrzyscie.Zawartosc ogladala kolezanka, on stal z boku i poprostu sie usmiechal, przez zeby.

Kilka miesiecy temu, pewna pani, Polka klocila sie z obsluga o opakowanie Spray Tan, ktore miala w torebce.Twierdzila, ze jest jej niezbedne w samolocie.

szkockakrowka.
330
#1919.02.2010, 22:12

ach ci faceci...taki mały tampon a tyle zamieszania:)

szkockakrowka.
330
#2019.02.2010, 22:13

hehe...może jeszcze trzeba udowodnic że będziesz go używać w samolocie??:DDD

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#2119.02.2010, 23:20

mnie kiedyś zarekwirowali w Gdańsku dwa drewniane tłuczki do rozbijania kotletów - straszliwa broń!

Agnes80.
1 625
Agnes80. 1 625
#2219.02.2010, 23:53

Będąc już w widocznej ciąży, wracałam z Polski do Ediego i kompletnie zapomniałam o zakazie przewożenia płynnych rzeczy w bagażu podręcznym. W sumie było tego kilka rzeczy, znacznie przekraczając limit. Kiedy wyłożyłam bagaż na taśmę okazało się również, że mam 3 kilo nadbagażu. Pani spojrzała na mnie, na mój brzuch, uśmiechnęła się i wskazała odprawę paszportową, dodając, żebym w samolocie nie siadała nad nadkolem. Nie dość, że pozwoliła zostawić kosmetyki to zaoszczędziłam trochę pieniędzy nie płacąc za nadbagaż. Jak z dzieckiem leciałam też przymrużali oko na płynne rzeczy i nadbagaż.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2320.02.2010, 00:03

Myslalem juz, ze kazali Ci wody plodowe spuscic;P...

No i co, ze glupi zart??:P

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#2520.02.2010, 08:25

skoro jest jak byk zapisane,że nie wolno, to chyba można się wysilić i wsadzić to do torby a nie bagażu podręcznego. Swoją drogą lepiej jak to by trafiało do ,,charita,, niż do kasacji przynajmniej byłby z tego pożytek.

Profil nieaktywny
Beton_Gawel
#2620.02.2010, 08:33

dorka masz racje jesli pisze ze nie wolno to nie wolno,a nie kazdy liczy a sie uda,a potem przeklinaja bo im zabrano.
czytajcie co wolno wziasc z soba i nie bedzie takich smutnych min.

p.s
celnicy biora do domow,jedzenie tez.

bus_37
Dundee
24 199 114
bus_37 Dundee 24 199 114
#2720.02.2010, 11:26

a wcale nie bo łoją cleanerzy na handel :)

naj bardziej obrzydliwą rzeczą w kontroli było, kiedy panie nie spodobał sie moj wypasiony czerwony plecaczek, no i poszedłem na bok. Jako że pakowałem się w pospiechu, ot ino weekend, to na wierz poleciała mała torebka z gaciami, tymi zużytymi. No i pani otwiera, mój wypasiony vzerwony plecaczek i na pierwszy ogien idzie rzeczona reklamówka, pani po prostu wzieła i wsadziła tam całą łapę!!!!! zamieszała parę, chyba z jedne wypadły na stół, szczęście nie krechą do góry, chwila konsternacji i proszę iśćdalej, ja myślałem że padnę tam jak długi....nigdy w życiu nie będę robił na lotnisku w security......

taffi17
196
taffi17 196
#2920.02.2010, 21:41

dokladnie, powinno to isc na charity - w PL nie ma sznas

alluvial
3 104
alluvial 3 104
#3123.02.2010, 15:43

Swego czasu na lotnisku w Berlinie, w przezroczystym pojemniku, na wierzchu sterty nozyczek, pilniczkow itp lezala sobie swojsko wygladajaca, przedpotopowa maszynka do miesa, z tych przykrecanych do stolu. Wygladalo to wszystko razem prawie jak awangardowe dzielo sztuki;)

Stef
106
Stef 106
#3324.02.2010, 15:11

Powinni ochroniarzom zabrac emerytury a generalom dac jeszcze wiecej.. dobrze , ze tam nie mieszkam !!