Do góry

Świat według squattersa

Dla jednych to zwykli chuligani i cwaniacy. Dla innych prawdziwie wolni ludzie. Ale dziś squattersem zostaje się często z przymusu.

Są niemal w całej Europie. Ich największe skupiska można odnaleźć w Barcelonie, Amsterdamie i Genewie. Ale nawet w krajach takich jak Niemcy czy Włochy, gdzie zajmowanie pustostanów jest nielegalne, squattersi z powodzeniem osiedlają się w największych miastach. Znajdują opustoszałe budynki i adaptują je na mieszkalne wnętrza. Squaty to jednak nie tylko dach nad głową. To towarzysząca człowiekowi każdego dnia wizja eksmisji, kradzieży czy groźba uzależnienia. Bo prócz organizowania inicjatyw artystycznych i społecznych, squattersi często sięgają po używki. Do tego dochodzi brak podstawowych wygód, jak prąd i woda. Trudno też o skrawek prywatności. To o tyle wytłumaczalne, że squaty zamieszkiwane są zazwyczaj przez większą grupę ludzi, którzy tworzą coś na kształt komuny. Decyzje dotyczące budynku podejmują wówczas wspólnie. Ilu jest wśród nich Polaków? Tego nikt jeszcze nie szacował. Ale od czasu sprawy dzikich lokatorów z Clapham, którzy kilka dni po eksmisji z mieszkań komunalnych przenieśli się do pustostanów w Putney, o "naszych" jest głośno. Dotychczas szukali schronienia głównie na Wyspach i w kraju tulipanów. Szykują się jednak zmiany.

W Anglii na legalu

Zarówno w Anglii jak i Walii squatting jest legalnym sposobem osiedlania się. Nie znaczy to jednak, ze każdy pustostan można bez przeszkód zaaranżować na przyszły dom. Jak znaleźć odpowiedni budynek? Po pierwsze liczy się wnikliwa obserwacja. Po upatrzeniu konkretnego miejsca, które wygląda na opuszczone, należy je sprawdzać kilka razy w tygodniu, najlepiej o różnych porach dniach. Squattersi mają na to swoje sposoby. Oprócz oczywistych metod (kontrolowanie, czy w takim budynku nie pali się światło), są też bardziej wyszukane, jak wkładanie zapałki między drzwi i framugi. Jeśli zapałka spadnie, oznacza to, że ktoś był w domu z wizytą. W dalszej kolejności należy też sprawdzić kto jest właścicielem nieruchomości i dlaczego to miejsce jest opustoszałe. W tej kwestii trzeba jednak działać ostrożnie. Wypytywanie sąsiadów wraz z wyznaniem celu nie jest najrozsądniejszym rozwiązaniem. W związku z nie najlepszą sławą squattingu, najlepiej działać dyskretnie. Zawsze z pomocą w ustaleniu takich informacji można zgłosić się do pobliskiego departamentu ds. zabudowy terenu czy Land Registry. W przypadku drugiego rozwiązania przygotuj swoją kartę debetową bądź kredytową i zarejestruj się na www.landregisteronline.gov.uk. Za informacje o właścicielu (leasehold) zapłacisz 3 funty. W razie komplikacji z ustaleniem danych pomocy można szukać w takich organizacjach, jak ASS (Advisory Service for Squatters). Warto zapamiętać, by omijać budynki oznaczone "na sprzedaż" – jedynie gwałtowny krach na rynku nieruchomości mógłby pozwolić ci na dłuższe zajęcie takiego miejsca.

Kolejnym zadaniem jest dostanie się do środka. Takie budynki mają zazwyczaj powybijane okna czy wyważone drzwi. Musisz jednak pamiętać, aby zaraz po wejściu do środka zadbać o zmianę zamków i naprawienie wcześniej wyrządzonych szkód. To w Anglii najlepszy sposób na to, by uniknąć oskarżenia o "criminal damage", tj. wandalizm. Nawet jeśli pojawi się u ciebie policja, pod wieloma względami jesteś chroniony prawem. Oprócz zaświadczenia od firm dostarczających prąd i gaz o ustanowieniu na twoje nazwisko konta, warto mieć wtedy przy sobie "legal warning" (lista praw mieszkańców), którą można wydrukować ze strony www.squatter.org.uk. Jedynie w skrajnych przypadkach dochodzi do aresztowań, ale nawet wtedy przysługuje ci bezpłatna pomoc adwokata.

Jeśli szczęśliwie uda ci się na początku uniknąć kontaktów z policją, nie wolno tracić czujności. Podstawowa zasada squattingu mówi, że zawsze ktoś powinien być obecny w domu. Jeśli właściciel zorientuje się, że stoi on pusty, może ci go odebrać. Ale i na to Squatters Handbook daje rozwiązanie. Wystarczy przed wyjściem z mieszkania włączyć radio, czy wysłać na swoja skrzynkę kilka listów, tak by mieć dowód, że budynek jest zamieszkany. Ostatecznie jeśli dojdzie do konfrontacji z właścicielem zawsze można postarać się o dwustronny układ – darmowe mieszkanie w zamian za pilnowanie posesji. To wbrew pozorom całkiem realistyczne rozwiązanie, które pozwala uniknąć obu stronom wysokich kosztów sądowych.

Kiedy na bruk?

Nie wszystkie przypadki zasiedlenia pustostanów kończą się dla squattersów happy endem. W Anglii wystarczy pozostawić miejsce bez opieki na chwilę, tak by właściciel dostał się do środka, by do eksmisji nie był potrzebny nakaz sądowy czy rozprawa. Mieszkańcy takich pustostanów mogą zostać też usunięci na podstawie tzw. Protected Intending Occupier. Oznacza to tyle, że właściciel budynku może próbować udowodnić, że jego nieobecność była zaplanowana i jedynie czasowa. W przypadku rozprawy sądowej i orzeczenia o Interim Possession Order na twoją niekorzyść będziesz miał jedynie dobę na opuszczenie posiadłości. Więcej czasu daje bardziej popularne rozwiązanie, czyli Interim Possesion. Informacja o dokładnej dacie wyprowadzki powinna przyjść listownie.

Kraken gaat door!

Do tej pory przyjazne dzikim lokatorom było także holenderskie prawo. Jeśli budynek stał opustoszały przez minimum rok, a jego właściciel nie był związany umowami co do jego użytkowania w następnych miesiącach, wówczas mógł być legalnie przejęty przez squattersów. Do normalnej procedury należało też wezwanie policji i właściciela w sprawie inspekcji. Wówczas sprawdzano, czy faktycznie posesja jest zamieszkała przez dzikich lokatorów legalnie. Pod uwagę brano to, czy zamki w drzwiach do pomieszczenia są sprawne i czy znajdują się w nim podstawowe meble jak lóżko, krzesło czy stolik. Pojawił się nawet pewien rodzaj instytucji pomocowej. W większych holenderskich miastach działała tzw. kraakspreekuur – czyli godzina konsultacji dla nowoprzybyłych squattersów. Procedura przejęcia budynku była podobna jak na Wyspach – po pierwsze wywiad. W Holandii, by uzyskać informacje na temat lokalu, należało zadzwonić do Stedelijke Woning Dienst. Kluczową kwestią było to, czy dany budynek jest mieszkaniem przydziałowym (distributiewoningen) – w przeciwnym wypadku należało szukać innego miejsca na squat. Tam też można się było dowiedzieć, czy obiekt był zameldowany jako pusty i czy ktoś składał już podanie o pozwolenie na zamieszkanie. O pustostany po przedsiębiorstwach należało pytać w Kamer van Koophandel (KVK). Natomiast dla osób chcących ustalić nazwisko właściciela właściwą instytucją był KADASTER.

Teraz jednak wszystko może się zmienić. Ostatnie wieści z kraju wiatraków są dla squattersów niepokojące. W październiku ubiegłego roku parlament holenderski przegłosował kontrowersyjną ustawę, w której squatting traktowany jest jak pogwałcenie prawa własności. Przestępstwem ma być zarówno osiedlanie się w pustostanach, jak i samo przebywanie na ich terenie. Każdy, kto nie podporządkuje się tym przepisom, może być aresztowany a jego rzeczy zgodnie z prawem wyrzucone z budynku. By regulacje weszły w życie, potrzebne jest jeszcze głosowanie w senacie i podpis królowej. Ale squattersi łatwo się nie poddają.

Regulacje wywołały już szereg demonstracji, których przekaz był jasny dla władz: Kraken gaat door! ("Nie zrezygnujemy ze squatingu!"). Przeciwnicy ustawy zaplanowali też ogólnokrajową akcję przejęcia ponad 20 pustostanów. Solidarność z nimi okazywały też grupy protestujących pod holenderskimi ambasadami w innych krajach europejskich. Jest jednak cień nadziei. O tym, że walka z zajmowaniem pustostanów jest daremna i zbyt kosztowna, przekonana jest zarówno policja, jak i władze największych holenderskich miast. Niebawem sprawa ma się rozstrzygnąć.

PRZYDATNE KONTAKTY

Porady dla skłotersów (ASS)
Angel Alley, 84b Whitechapel High Street, London E17QX
tel. 0845 644 5814 (lokalny) albo 020 3216 0099
email: [email protected]
www.squatter.org.uk
otwarte od poniedziałku do piątku w godzinach 14–18

56A INFOSHOP
56 Crampton St. London SE17
otwarte w czwartek i piątek w godzinach 15–18

HOMELESS OCCUPIERS PROJECT (HOP)
612 Old Kent Road, London SE15
tel: 0207 277 7639

BRIGHTON SQUATTERS GROUP
Cowley Club, 12 London Road, Brighton
otwarte w piątki w godzinach 16–18

Komentarze 14

elastycznyjozef
21 092 15
elastycznyjozef 21 092 15
#117.03.2010, 10:12

"Takie budynki mają zazwyczaj powybijane okna czy wywarzone drzwi." - wygotowane znaczy się? Kiedy zatrudnicie korektora? Mogę Wam sprawdzać te artykuły charytatywnie.

Liryczna
Aberdoom
6 776
#217.03.2010, 10:34

Ja mam też czas, to pomogę chłopaky.
Przecież to poruta takie rzeczy publikować :/

Profil nieaktywny
Użytkownik
#317.03.2010, 11:53

korekta tekstów nie jest najmocniejszą stroną redakcyi

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#417.03.2010, 12:37

a co jest?

Profil nieaktywny
Użytkownik
#517.03.2010, 15:23

Szczerze - nie mam pojęcia...jedno wiem na pewno, szkoda, że w Szkot-Landzie jest inne prawo, gdyż już dawno byłby tu polski squat a sam artykuł wpisuje się doskonale w urojenie redakcyi o ogólno brytyjskiego zasięgu...

Profil nieaktywny
Użytkownik
#617.03.2010, 15:27

P.S. "Praca za granicą" to mój ulubiony szmatławiec dla wąsatych Marianów;P

Profil nieaktywny
Użytkownik
#717.03.2010, 15:28

Może powinni zmienić tytuł na "Europjski Kurier dla Polskich Bezdomnych";D

cropas
5 522
cropas 5 522
#817.03.2010, 15:29

www.christiania.org/

najlepiej zorganizowany squat

Profil nieaktywny
Użytkownik
#917.03.2010, 16:24

ameryki nie odkryłeś...znam Christianie od wczesnych lat 80-tych

Profil nieaktywny
Użytkownik
#1017.03.2010, 16:25

Z tymże Christiania to już nie squad a cała dzielnica!!!

Profil nieaktywny
Użytkownik
#1117.03.2010, 17:21

A właściwie to nawet wolne państwo Christiania:DDD

cropas
5 522
cropas 5 522
#1217.03.2010, 20:01

co ty nie powiesz

Profil nieaktywny
Użytkownik
#1317.03.2010, 21:05

nie fisiuj

Profil nieaktywny
TORUN
#1415.04.2010, 13:24