Do góry

Wyjść z bezdomności

Chociaż konserwatywny burmistrz Londynu, Boris Johnson, obiecał uporać się z problemem bezdomności do 2012 roku, liczba bezdomnych w brytyjskiej stolicy zamiast spadać, w ciągu trzech lat, wzrosła o ponad półtora tysiąca.

Wiosną weszły w życie przepisy, które mówią, że osoby żyjące w Wielkiej Brytanii ponad trzy miesiące bez pracy i nauki będą natychmiast deportowane do rodzinnego kraju. Jednak takie działania nie spowodują, że bezdomnych będzie mniej. Problem jest bardziej złożony.

Ewa Sadowska przybyła do Londynu w 2007. Jej organizacja, Fundacja Pomocy Wzajemnej „Barka”, jako jedyna polska organizacja, odpowiedziała na list z londyńskiej dzielnicy Hammersmith & Fulham, w którym była prośba o pomoc. W związku z dużym napływem Polaków do Wielkiej Brytanii po 2004 roku, problemem dla dzielnicy, stali się bezdomni poc­hodzenia polskiego. Organizacje charytatywne, które pomagają bezdomnym, z Polakami miały kłopot. Nasi rodacy byli bardzo nieufni wobec Brytyjczyków. Często barierą nie do przejścia był brak znajomości języka angielskiego. Wobec ściany z jaką spotkały się brytyjskie organizacje, postanowiono skontaktować się z instytucjami z Polski. Wielkiego odzewu nie było – z władzami Hammersmith & Fulham skontaktowali się tylko państwo Sadowscy z „Barki”.
Początkowo streetworkerzy wyszukiwali bezdomnych Polaków, którzy zdecydowali się na powrót do kraju. – Zarzucano nam, że idziemy w ilość, nie w jakość – opowiada Ewa Sadowska. – Podejrzewano nas o to, że za każdą „głowę”, którą wysyłamy do Polski, dostajemy pieniądze. Nam jednak chodziło o to, żeby nie tyle wysłać ludzi do kraju, ale przede wszystkim wyciągnąć ich z bezdomności.

Wychodzenie z bezdomności – bo tak w żargonie „barkowiczów” nazywa się powrót na łono społeczeństwa – odbywa się etapami. Przede wszystkim bezdomny sam musi chcieć, aby to zrobić.
Poza tym bezdomność wiąże się z jeszcze jednym ważnym problemem – uzależnieniami.

– Ja nie piję już kilkanaście lat. Jestem alkoholikiem, ale nie pijącym. Niedługo będę miał rocznicę, życia w trzeźwości – opowiada Janusz Surma, lider streetworkerów z „Barki” w Londynie. – Byłem bezdomnym, alkoholikiem, do tego jeszcze dochodziło uzależnienie od hazardu. Teraz kiedy sam wyszedłem ze swoich problemów, staram się pomagać innym. Między innymi wysyłając zdecydowanych na powrót, do siedziby „Barki” w Poznaniu – kończy.

Ci, którzy zdecydowali się na powrót, są otoczeni opieką psychologów i terapeutów. Wychodzenie z bezdomności i uzależnień to długi proces.

ŻYCIE JAK W MADRYCIE

- Jak bezdomny jest głodny, to znaczy, że jest leniwy – opowiada „Coolturze”, wychodzący właśnie z bezdomności Wojtek. – W Londynie jest tyle miejsc, gdzie można zjeść, ubrać się, ogolić i przespać, że człowiek w sumie, to oprócz własnego kąta, ma wszystko – mówi. – To wszystko wymaga jedynie pewnej koordynacji.

Wojtek stracił pracę bo były redukcje. Początkowo szukał pracy dosyć intensywnie, mieszkał u znajomych, w końcu skapitulował. Do Londynu przyjechał z małej angielskiej miejscowości, bo słyszał, że tu jest łatwiej. – To, że jesteś bezdomny, nie oznacza od razu, że lądujesz na ulicy. Ja wybrałem mieszkanie na squotcie – kontynuuje Wojtek. – Jednak dopiero dotarcie do Sattelite House i odnalezienie Centrum Ekonomii Społecznej, spowodowało, że wracam do normalnego życia – kończy.
Wojtek jest w trakcie realizacji nowego projektu – kręci horror o „bedomnych zombi”. Wszystko za pomocą Sattelite i Centrum Ekonomii Społecznej. – Nie chciałem, żeby było sztampowo. Wszyscy najchętniej kręciliby tylko filmy o tym jak to ciężko być bezdomnym – nie bez ironii opowiada o projekcie.

– Nie wszyscy, którzy mówią, że mieszkają na squotach, w rzeczywistości w nich pomieszkują – wyjaśnia Hubert Abramek z CES. – Czasem ludzie adoptują na nocleg jakiś garaż czy szopę i mówią, że mieszkają na squocie – precyzuje. – Tutaj, żeby być na ulicy wystarczy nie dostać jednej wypłaty, tygodniówki. Wtedy nie ma się na mieszkanie, nie ma się na jedzenie i jest się na ulicy – dodaje Janusz.
Niestety zdecydowana większość bezdomnych jednak mieszka na ulicach. Nie potrafii przestać pić. Jeśli jesteś pijany, do ośrodka pomocy bezdomnych nie wejdziesz. Taka zasada. – Trudno ludziom nie pić. To jest czasem jedyna ucieczka od problemów – mówi Janusz Surma, streetworker. – Najtańszy cider, to zaledwie dwa funty – Ludzie zaczynają pić czy brać narkotyki ze strachu przed życiem na ulicy i z nudy – mówi Lisa Harrison z Providence Row, organizacji pomagającej bezdomnyM we wschodnim Londynie.
Stan zawieszenia pomaga przetrwać w tak skrajnych warunkach, ale nie można mówić tutaj o życiu. To egzystencja.

Czasem warunki są wręcz urągające. Nie tak dawno, dziennikarki BBC, opowiadały o tym, że polscy bezdomni pieką na rusztach szczury. Ta informacja odbiła się szerokim echem, chociaż niektórzy poddawali ten fakt w wątpliwość. – Ja osobiście widziałam w jednej z dzielnic Londynu, gdzie pracuje Barka, osiedle kartonowe, gdzie grupa Polaków mieszkała i rzeczywiście na początku otrzymywali żywność z pobliskiego Tesco – opowiada Ewa Sadowska. – Ponieważ ukradli tam też parę kanapek, pracownicy przestali bezpłatnie przekazywać im żywność i osoby te, ponieważ nie miały co jeść, łapały i smażyły szczury. Nowym sposobem fundacji „Barka” na aktywizację bezdomnych, jest właśnie wspomniane centrum.

NADZIEJA UMIERA OSTATNIA

Polacy stanowią duży odsetek wśród prawie 4 tys. londyńskich bezdomnych. Większości z nich nie przysługuje prawo do pomocy socjalnej, bo aby otrzymać zasiłek, imigranci z krajów Europy Wschodniej muszą na Wyspach przepracować rok na pełnym etacie. Często też są wykorzystywani, np. zatrudniani do wyładunku towaru. Pracodawcy płacą im nie gotówką, ale butelkami z tanim alkoholem. O samą pracę też nie jest łatwo. – Pamiętam takie dobre dwa, trzy tygodnie. Wysyłałem wtedy około stu CV dziennie. Raz czasami ktoś zadzwonił, ale potem szybko dzwonił przepraszając, że nie mają jednak miejsca – opowiada Wojtek.
Wojtkowi się udało. Wyrobił nowe dokumenty, pracuje dorywczo. Nie chce wracać do Polski, podobnie jak większość bezdomnych. Jest też inny problem. – Bezdomni wolą zostać tu i przetrwać kryzys, wieść takie życie jakie wiodą niż wrócić do kraju i tam szukać zatrudnienia – mówi Hubert Adamek z Centrum Ekonomii Społecznej. Nie oznacza to jednak, że udaje się wszystkim. Niestety dużo zależy od silnej woli i mocnego postanowienia o wyjściu z bezdomności. Jak bardzo jest to trudne, widać na brytyjskich ulicach, Gdyby problemu nie było, nie spotykalibyśmy bezdomnych.

– Do tej pory udało nam się zaaktywizować około 40 bezdomnych – mówi „Coolturze” Hubert Adamek. – Kolejni czekają na zatrudnienie – kończy.
Centrum pozwala znaleźć bedomnym pracę, jakieś lokum. Zazwyczaj jest to praca dla specjalistów – tapicerów, murarzy, malarzy. Przecież każdy bezdomny jakiś fach zazwyczaj ma. Czasem znajduje się prace dorywcze, ale jest część bezdomnych, którzy pracują „przy taśmie” w fabryce, gdzie kwalifikacje nie są wymagane, ale można zarobić na dach nad głowa i jedzenie. Trzeba też pamiętać, że część bezdomnych jest bezdomnymi z wyboru. Nie chcą pracować, bo to nie jest im potrzebne do szczęścia. Mają co jeść, w co się ubrać.

Przerażającym jest fakt, że wśród bezdomnych jest bardzo dużo młodych Polaków. Mają po dwadzieścia – dwadzieścia kilka lat. Ich bezdomność jest wynikiem zderzenia się z „wielkim światem” oraz wolnością od rodziców i obowiązków. Są tacy, którzy mając dostęp do stosunkowo dużych pieniędzy, w porównaniu do warunków polskich, „szaleją” i popadają w uzależnienia. To w końcu prowadzi do utraty pracy. Brak pracy prowadzi na ulicę.

Sa również tacy, którzy od samego początku pobytu w UK lądują na bruku. Ich pośrednicy, którzy oferowali pracę okazali się oszustami, a oni sami okazali się bankrutami bez środków na przetrwanie.
Ludzie pędzą do swojego Eldorado, a na miejscu się okazuje, po raz enty, że Eldorado to jedynie legenda. Polacy korzystają z wolności jaką dostali po kilkudziesięciu latach izolacji. Brzmi to patetycznie, ale pracownicy „Barki” podają „zachłyśnięcie się wolnością” jako jeden z głównych powodów naiwności naszych rodaków, która kończy się ulicą. – Są osoby, dla których na bilet do Anglii, składały się czasem całe wioski – mówi Ewa Sadowska. – Teraz głupio im wrócić do swoich stron i zawieść pokładane w nich oczekiwania – kończy.

Łatwa praca bez znajomości języków za duże pieniądze to iluzja. Życie bez dachu nad głową i bez pracy, to brutalna rzeczywistość.

Komentarze 25

karpio30
2 144
karpio30 2 144
#107.09.2010, 10:36

duzo prawdy, sam pracuje z bezdomnymi od prawie 6 lat w Edynburgerze i nie powiem to jest hardcore!! wiekszosc klientow to nasi rodacy. dobra robota Barka!!

niewytrzymam
10 814
niewytrzymam 10 814
#207.09.2010, 13:23

Raz tylko miałam okazję zobaczyć taki ośrodek w EDI .
Odwiedziłam kolegę, który tam był pracownikiem, dosłownie na parę minut...Ciężkie przeżycie !!! :/

karpio30
2 144
karpio30 2 144
#307.09.2010, 13:32

hard-core
cale zycie z wariatami

niewytrzymam
10 814
niewytrzymam 10 814
#407.09.2010, 13:48

cała prawda !!!

kentaki
29
kentaki 29
#507.09.2010, 20:27

(karpio30) SZ.P M.... wiem ze pan tam pracuje w tym street worcku i powiem ze mailem z wami stycznosc i jescze powiem ze kur,,,, mac nic tam nie robita tylko scieme walicie totalna i wpier....lacie banany ktore sa dla wlasnie bezdomnych wiec jak pan sz.M moze mowic o tym jak ciezko panu tam jest pierdzac w stolek i biorac za to hajsy to nie ciezka praca pozdr.:) a pozdr.caly street worck ken

kentaki
29
kentaki 29
#607.09.2010, 21:09

i pozdrow hane i majka szasun dla nich :)

karpio30
2 144
karpio30 2 144
#707.09.2010, 21:13

kentaki nie mowie jak mi trudno .czytaj ze zrozumieniem.czyzby kolejny niezadowolony ze za darmo nie da rady?streetwork , widze ze z angielskim tez problem. no comment

Scribe777
2 087
Scribe777 2 087
#807.09.2010, 23:29

kentaki
#5 | Dziś - 20:27

Sam pracowalem jako wolontariusz w domu dziennej pomocy dla bezdomnych i to bylo na prawde traumatyczne przezycie.
Pracownicy socjalni objadali sie tym co najlepsze z darow i dawali smieszne porcje bezdomnym i nie daj Bog sie spozniles dziesiec minut - obiad przepadal.

Jedni social workers potrafili przyjsc do pracy na high'ju drudzy podpici i ogolnie panowal duch: "mamy was w dupie, nie zalezy nam na waszym wykaraskaniu sie tylko na status-quo dzieki ktoremu trzepiemy kase".

kama79_79
Glasgow
22 709
#908.09.2010, 01:25

Scribe777 problem w tym, ze w takich osrodkach pracuja najczesciej wolontariusze, ludzie nieprzygotowani, niewyksztalceni odpowiednio, bez praktyki, czasem prosto z ulicy, jako przyklad, ze im sie udalo.Nie nazywaj ich wowczas social workers, bo takimi nie sa.

Scribe777
2 087
Scribe777 2 087
#1008.09.2010, 01:38

Akurat w opisywanym powyzej wypadku mowilem o pracownikach na pensji. A na temat ich formalnych kwalifikacji nie wiem nic; natomiast swoja postawa, ze tak delikatnie to ujme, pokazali brak powolania/ przydatnosci do zawodu.

kentaki
29
kentaki 29
#1108.09.2010, 20:51

karpio 30 pracuje na kontrakcie idzi do niego o pomoc a uslyszysz ze jest zajety i mozesz tak 2 miesiace i jedno i to samo je tylko banany i popija jorurtem ktore sa przeznaczone dla osob potrzebujacych , ale tak wlasnie jest z polakami ktorzy tam pracuja jedynie co jest kilku szkotow i szacun dla nich bo ;polak cie wysmieje ze tam trafiles i ze masz problemy

karpio30
2 144
karpio30 2 144
#1208.09.2010, 22:23

sorry ze masz taka opinie , przykre! taki charakter mojej pracy,ludzi ktorym wyjadam te banany;).hmmmmm trzeba spac sie klasc bo jutro znowu te jogurty i banany i te wysmiewanie . milej nocy.
chcialbym zeby kiedys myslenie bylo przymusem

karpio30
2 144
karpio30 2 144
#1308.09.2010, 22:26

ps
zapraszam pomoge napisac complain letter do head of services jesli czujesz ze jest jak napisales.

Scribe777
2 087
Scribe777 2 087
#1408.09.2010, 22:35

kentaki
#11 | Dziś - 20:51

Ja akurat nie spotkalem sie z polakami, pracujac w owej placowce - sami brytyjczycy ale schemacik zbierzny.

kama79_79
Glasgow
22 709
#1508.09.2010, 22:36

Tez jestem pracownikiem socjalnym i mnie ani moim wspolpracownikom nikt bananow nie daje...Mamy pelny magazyn suchej zywnosci, nawet do glowy mi nie przyszlo, zeby cos z tego miejsca wyniesc.Ode mnie nikt jeszcze nie wyszedl, bez udzielenia mu pomocy, jesli takowa mu przysluguje.Jesli tak nie jest, nie jestem w stanie pomoc.Tego niestety 99% procent naszych rodakow nie rozumie.

karpio30
2 144
karpio30 2 144
#1609.09.2010, 07:19

zgadzam sie z kama. paracujemy z grupa klientow ktora jest bardzo roszczeniowa.pomoc czy sie nalezy czy nie to i tak bedzie niezadowolenie .
kentaki nie ma cosie rozpisywac, ludzie ktorzy tej pomocy potrzebuja i sa do niej uprawnieni w tym kraju, pokonujac wszystkie czasochlonne przeszkody biurokracji i godzin spedzonych na tel , takowa otrzymuja! jesli jednak przychodzi ktos i chce nas traktowac jak darmowego polaka w szkocji i nie jest w sytuacji kryzysowej to sorry mamy setki innych osob ktore beda priorytetem. pozdrawiam i mam nadzieje choc wiem ze pewnie nie zrozumiesz tego o czym tu pisze. 3maj sie i bez odbioru

kentaki
29
kentaki 29
#1710.09.2010, 19:55

karpio30 - M -nie- jak mozesz nazwac te osoby klientem jak oni ci nie placa za twa pomoc to nie klient to osoba potrzebujaca pomocy i rozumie co piszesz ale ty nierozumiesz mnie chyba ,jesli w pierwszej kolejce dajesz ćpuna szkota bo on szkot i cpun a pozniej dopiero pijaka polaka to co to jest a gdy przyjdzie czas na polaka to powiesz ze pil a szkotowi nie powiesz ze jest naćpany a moze sie boisz i dla tego tak jest i tak jest z reszta polskiego staffu i w dodatku potraficie zabronic przychodzenia i korzystrania z pomocy a nawet dzwonic na policje bo wypil cos tam se a szkot ućpany moze kur....a wszystko błacha hehehhee pozdr.

kama79_79
Glasgow
22 709
#1810.09.2010, 20:03

Kentaki...Nie otrzymales tego, czego oczekiwales, bo poprostu nie przyslugiwala ci pomoc?
Zeby pomoc Polakowi-pijakowi pracownik socjalny musi miec pewnosc, ze owemu Polakowi przysluguje pomoc-czyli ma prawo przebywac w UK, jest uprawniony do zasilkow socjalnych-spelnil obowiazek 12sto miesiecznego zatrudnienia.Szkot-pijak, cpun, czy jak go tam nazwales...nie musi spelniac zadnych wytycznych.Mnie obowiazuja przepisy i sa ludzie, ktorzy patrza mi z tego powodu na rece.Z wlasnej kieszeni nie bede dokladac, bo mnie na to nie stac.

kentaki
29
kentaki 29
#1914.09.2010, 21:02

a dejta se spokoj bo w hu,,, ja walikta i tyle wielcy kurwa pracownicy socjalni sie znalezli chyba wolontariusze ktorzy sie podszywaja pod personel i tyle ja nie potrzebuje pomocy sam sobie dobrze daje rade i jesli chodzi o te twoje 12 miesiecy to dodaj se troszku bo masz do czego raczej moj staz jest o wiele wiekszy, pisze jak tam ku...wa jest po znajomi mieli doczynienia z taka banda decydentow i degeneratow jak wlasnie wy o *(ave satan) karpio 30 ty znasz ave satan co nie hehehe całe zycie z wariatami!!!!

kama79_79
Glasgow
22 709
#2014.09.2010, 23:29

Kentaki...
Szkoda, ze tlukiem jestes, moze zrozumialbys, ze to pracownik socjalny sam decyduje, kierujac sie obowiazujacymi przepisami, czy delikwentowi przysluguje pomoc.Gdyby tak nie bylo, opieka socjalna wykorzystywana bylaby przez oszustow, co mogloby sie odbic na ludziach naprawde potrzebujacych.Jest masa zasilkow, niepochadzacych z budzetu social services, o ktore mozna sie starac bedac w podbramkowej sytuacji.W tym moze pomoc pracownik socjalny, nie musi jednak udzielac zglaszajacej sie do niego osobie pomocy w innej formie, jesli uzna, ze sytuacja tego nie wymaga.Nie musze dawac jedzenia-suchego prowiantu osobie zatrudnionej, z niskim dochodem, pobierajacej jobseeker's allowance, matce majacej zasilki na dzieci, bo tacy ludzie maja dochod pozwalajacy na zakup jedzenia.Moge ta zywnosc przekazac komus, kto czeka na decyzje w sprawie zasilku, moge rowniez dorzucic kilkadziesiat funtow na bierzace potrzeby.Opieka spoleczna nie utrzmuje ludzi, tylko im pomaga, to jest roznica, ktorej chyba ty nie zauwazasz.

karpio30
2 144
karpio30 2 144
#2115.09.2010, 12:27

kama nie karm trola

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2215.09.2010, 14:11

karpio30
#21 | Dziś - 12:27
kama nie karm trola

zgadzam się z tobą w zupełnosci bo miałam okazję być bezdomną w Szkocji i poznałam kamę w chwili gdy opuszczałam Szkocję
Pozdrawiam

niewytrzymam
10 814
niewytrzymam 10 814
#2315.09.2010, 14:11

no właśnie !!!

niewytrzymam
10 814
niewytrzymam 10 814
#2415.09.2010, 14:12