Virginia Woolf twierdziła, iż "nic się naprawdę nie wydarzyło, dopóki nie zostało opisane". Napisano w końcu oficjalnie i o tym, o czym plotkują dorośli i o czym wie każde dziecko na Wyspach – benefitowych przekrętach.
Tych najbardziej nieprawdopodobnych. Opowieści o wyłudzanych pieniądzach nie są pierwszyzną. Tym razem informacja przyszła jednak z samej góry – z Ministerstwa Pracy i Rent, które przyznało, iż na wyłudzanych zasiłkach UK traci rocznie krocie. Urzędnicy podali przykład wyjaśnień mężczyzny, który teoretycznie był bezrobotny, a praktycznie pracował myjąc okna. Tłumaczył, iż owszem, nosi drabinę, ale w celach leczniczych. Wygląda na to, iż bohater innej zasiłkowej bajeczki podleczyć musi natomiast nie kręgosłup, ale stosunki rodzinne i poprawić komunikacje w swoim związku. Biedaczek twierdził, iż nie miał pojęcia, że jego żona pracuje, bo w tym samym czasie przebywa nie w domu, ale w ogrodowej szopie.
Dyskusja o pomysłowych naciągaczach błyskawicznie pojawiła się na współczesnych salonach: gorąca debata odbyła się na portalach społecznościowych. Postawiono nią pomnik trwalszy od marmuru, bo przecież, to czego nie ma na Facebooku czy Googlach nie istnieje. Tym razem wielu forumowiczom nalezą się oklaski za oryginalność. Oprócz towarzyszącej zwykle takim tematom jadowitej krytyki i aluzji do okradających państwo leni i dresiarzy, pojawił się śmiech nad "ciężką pracą" nad robieniem urzędników na szaro. I oto jest myśl.
Wygląda na to, że problemu – jakkolwiek byłby zwalczany – długo nie zabije ani urzędnik, ani żadna zaraza. Czemu więc do jego ograniczania nie użyć pomysłowości i kreatywności tych, którzy są go przyczyną? Kto bowiem lepiej pomoże załatać dziury w przepisach jeśli nie ci, którzy niejednokrotnie latami sami wykorzystywali luki w prawie? Muszą znać je perfekcyjnie, dlatego proponuje zajęcia praktyczne dla urzędników właśnie z tymi, z którymi walczą. Gwarantuje, że zapaliłoby się niejedno światełko na drodze do ograniczania procederu.
W wieku rozmowach o nielegalnych benefitach temat schodzi na furtki z przepisach, pazernych imigrantów, za których jeszcze trochę, a dostanie się pewnie nawet Wałęsie i Solidarności. To dobrze, ze pojawił się także temat nie tyle oryginalności, co głupoty ludzi próbujących żyć za państwowe pieniądze. Z jednej strony widać, ze żeby nie pracować, trzeba mocno napracować się nad pomysłem. Z drugiej – że niektóre opowiadane urzędnikom bajki nie maja happy endu.
Komentarze 62
Drabine nosil:D
I kasowal 3-7F od kazdego mieszkania, domu.
zapomniałem :)
zastanawia mnie duzo rzeczy w Szkocji np: jakie to spoleczenstwo jest zindoktryzowane, czasami wydaje mi sie, ze bardziej niz za komuny w Polsce, tylko, ze oni nie zdaja sobie z tego sprawy.
@Agnieszka Bielamowicz
Odkrylas Amerykie czy jak?
Po co takie bzdurne artykoly pisac na emito moze przejdz sie dziewczyno do the Sun redakcji? Przeciez kazdy o tym wie jak jest z tymi benefitami. Kazdy ma jakiegos tam typa w sasiedztwie ktory zyje caly czas od lat na benefitach i utrzymuje cala rodzine za to a nie widac ze mu cos dolega oprucz alkoholizmu i narkomanstwa...
Do dupy z takimi artykolami. Jeszcze raz napisze jak tacy madrzy jestescie to dlaczego piszecie na emito tylko?
A w Polsce to moze nie wyludzja pijackie ryje zasilkow jak sie da? Tez to robia dokladnie jak i tu to robia Szkoci, Polacy, Pakistanczycy itd.. Tylko w PL nie ma az takiego wachlarzyku zasilkow.