Do góry

Pracodawcy z UK oferują pracę na polskich portalach - "To oburzający przykład dyskryminacji Brytyjczyków!"

“Są w UK ludzie, którzy desperacko szukają pracy, a jednak eksportujemy zatrudnienie do innych krajów Unii” - grzmiała 15 października Jane Collins, rzeczniczka UKIP ds. zatrudnienia.

Fot. Maksym Yemelyanov - Fotolia.com

“Z powodu otwartych unijnych granic, pozwoliliśmy na obniżenie pensji do minimum i na to, by pracodawcy sztucznie podwyższali rzekome wynagrodzenie pracowników zasiłkami, ze szkodą dla podatnika” - napisała polityczka prawicowego ugrupowania na stronie UKIP.

Collins dodała, że oferowanie pracy zagranicznym pracownikom to otwarty przejaw dyskryminacji wobec poszukujących pracy Brytyjczyków.

Krytykowane przez Collins ogłoszenia dotyczyły m.in. ofert dla władających językiem angielskim pielęgniarek czy obsługi hotelowej.

Temat podchwyciła brytyjska prasa brukowa.

Rebecca Perring na stronie portalu Express.co.uk pisze, że “brytyjscy pracodawcy pomijają Brytyjczyków” na rzecz imigrantów i zestawia dane na temat imigracji w taki sposób, by przedstawić Polaków w jak najgorszym świetle.

Nawiązując do ofert, gdzie pracowników kusi się wizją zapewnienia zakwaterowania, Perring podaje, że “Polacy stanowią 60% wszystkich imigrantów z Europy Wschodniej, którzy mieszkają w domach socjalnych w UK”. Dziennikarka nie wspomina jednak, że imigranci z Europy Wschodniej ogółem stanowią ok. 4% najemców w mieszkaniach socjalnych.

Na stronie nie wspomniano również o kryzysie kadrowym w brytyjskiej służbie zdrowia.

Komentarze 81

Profil nieaktywny
beato
#116.10.2015, 16:25

I to dobrych najemców, bo płacących regularnie czynsz, council tax i media.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#216.10.2015, 18:13

Ponoć weszła ustawa, że firmy nie mogą zatrudniać samych polaków (bądź innych imigrantów) jako większości w zakładzie. Musi być co najmniej 50:50 (połowa obcokrajowcy, połowa Brytyjczycy) i nie dotyczy to Brytyjczyków na stanowiskach kierowniczych, tylko na zwykłych "roboczych" stanowiskach.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#316.10.2015, 19:07

Brytyjczycy maja racje, najpierw praca dla brytyjczykow w UK a potem dla reszty, nie dziwie sie ze sa oburzeni, to normalna reakcja, to dyskryminacja, :-(

Infidel
14 242
Infidel 14 242
#416.10.2015, 19:22

Polska dla Polakuf!

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#516.10.2015, 19:33

#4
...ziemia dla ziemniaków i nowy Maybach dla Rydzyka!!! ;)

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#616.10.2015, 19:39

"...oburzający przykład" - tylko szkoda, że większość Szkotów pracuje systemem: "co masz zrobić dzisiaj zrób pojutrze - w ten sposób będziesz miał 2 dni wolnego!"

robstel
176
robstel 176
#717.10.2015, 16:23

FcuK- jesteś w temacie.Takowa ustawa wejść nie mogła,ponieważ była by to jawna dyskryminacja i złote żniwa dla prawników.
Na jakimś forum spotaklaem się z opinią,że kadra na szkoleniach dostaje instrukcje dotyczące zatrudniania i awansowania/Preferencje mają wyspairze-niezależnie od tego czy ich IQ jest dwu lub trzycyfrowe.
Widzę to w mojej firmie,gdzie z agencyjnych pracowników naprawdę byłby pożytek dla firmy ale przyjmowani są z zewnątrz i to od razu na kontrakty kompletni idioci bez wykształcenia i doświadzczenia zawodowego.Oczywiście wszyscy angole z tępymi wyrazami twarzy.
Wiemy napewno,że są to pociotki i znajomi ludzi z załogi i menagementu.

knapior
3 364
knapior 3 364
#817.10.2015, 17:35

Robstel, a to nie jest dyskryminacja? No spoko, jest, ale pozaustawowa, więc ręka rękę myje...

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#917.10.2015, 17:45

#9

Dziś rozmawiałem ze znajomym, który potwierdził to co napisałem w #2. Znajomy pracuje w firmie, gdzie od "zawsze" pracowali Polacy (i to prawie w 100% - jako oczywiście zwykli pracownicy na taśmie). Teraz, a właściwie od 3-4 miesięcy Polaków jest co najwyżej 40% - cała reszta to Szkoci. I tak jak napisałeś - wszyscy Szkoci z tępymi wyrazami twarzy i w dodatku ta garstka Polaków musi zapier...ć za Szkotów aby utrzymywać dzienne normy i limity produkcji! Ci sobie stoją, coś tam niby robią, klną pod nosem jaka to ciężka praca a ruchy mają tak wolne jak upośledzone tępaki. Kadra nadzorująca oczywiście wszystko widzi, ale nie może ich zwolnić - co najwyżej tych najbardziej opornych wymieniają na kolejnych "jakże bystrych" szkotów. A Polacy zapier...ą żeby utrzymać dzienne normy produkcji.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1017.10.2015, 17:46

*miało być do #7

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#1217.10.2015, 22:21

@FcuK
Nie wiem gdzie pracuje twój znajomy ale w firmie gdzie ja pracuję wszyscy moi pracownicy to Polacy.
Jakieś 70-80% kilkuset osobowej załogi to Polacy, Rumuni, Hiszpanie, Łotysze, Litwini, Słowacy i inne nacje.
Fakt, że ostatnio się nieco zmienia ale to dlatego, że pozabierali benefity Szkotom i muszą zarabiać na życie.
Pół roku temu przychodzili na 1-2 dni i juz się więcej nie zjawiali. Teraz od kilku tygodni widzę, że starają się "bywac" w pracy. Oczywiście przez agencję, a firma przenosząc na kontrakty nie stosuje parytetów.

robstel
176
robstel 176
#1317.10.2015, 22:32

Ponownie do FcuK-te patologiczne twarze tubylców w miejscach naszej pracy to efekt ukrócenia benefitów.Siedzieli tacy w domach latami,kasa płyneła na konta to nie było tych twarzy widać na zewnątrz-spokojnie korzystali z kasy podatników.
Wydaje mi się,że to będzie coraz bardziej powszechne.Pracodawcy tubylców przyjmują do pracy bo muszą i mają z tego jakieś korzyści z Department Work & Pension.
Niestety minęly czasy kiedy Polacy byli porządaną grupą narodowościową jako pracownicy.Powszechna nagonka na nas i brednie brukowców o zabueraniu pracy przez nas zrobiła swoje.
Sytuacja wygląda lepiej w malych firmach prywatnych,gdzie właściciel sam decyduje o naborze swoich pracowników i nie ulega żadnym naciskom zewnętrznym.

.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1418.10.2015, 06:50

#12 i #13
Ja pracuję na nocki i to wśród Szkotów, ale faktycznie nie znalazłem jeszcze rzetelnej informacji że taka ustawa czy przepis o sposobie zatrudniania imigrantów i tubylców obowiązuje. A swoje wypowiedzi oparłem na tym co słyszę od znajomych, bo to nie tylko od jednej osoby słyszałem lecz już od kilku. W zakładach w których "od zawsze" pracowali tylko Polacy czy też inne nacje naraz pojawili się Szkoci i to w dużej liczbie. A sądząc po facjatach tych szkotów, ich podejściu do pracy, mamrotaniu pod nosem jak ciężko, a w szczególności po tym że bez przerwy się zwalniają i przychodzą nowi - można sądzić że nie chodzi tylko i wyłącznie o cięcia benefitów (bo skoro brakuje im kasy żyjąc tylko na benefitach to przecież nie zwalnialiby się bez przerwy) ale też o fakcie przymusowego wysyłania takich delikwentów do pracy przez Job Center - i masz rację Robstel - wiąże się to z korzyściami finansowymi dla pracodawcy zatrudniając osoby z JC.

ChaoticBiker
3 046
ChaoticBiker 3 046
#1518.10.2015, 10:41

Tam gdzie ja pracuje (dzial IT w banku)w nieco ponad 50-cio osobowym skladzie pracujacym na zmiany jest 4 polakow (wszyscy zatrudnieni na stale). Z czego wszyscy Polacy sa na starszych stanowiskach, jeden na kierowniczym.
Reszta skladu to mix roznych nacji ze zdecydowana przewaga szkotow.
Gdy zaczynalem prace, to w calej firmie bylem jedynym polakiem - tzn byl jeszcze jeden ale wlasnie odchodzil do innej firmy.
A najlepsze co uslyszalem od wysoko postawionego przedstawiciela pewnej duzej firmy z branzy IT - ze Polacy sa w tej dziedzinie jednymi z najlepszych i najchetniej sie ich zatrudnia i szkoda tylko ze tak malo z nas ma odpowiednie wyksztalcenie.

I Szkoci wcale sie nie opierdzielaja w pracy. Ale moze to tez dlatego, ze to jest praca, ktora wymaga wyksztalcenia wyzszego w konkretnym kierunku, a wiec troszku oleju w glowie trzeba miec na start i nie sa to lokalne Nedy, tylko mamy ludzi sciaganych nie tylko z Ediego i okolic czy z Glasgow , ale i anglikow ktorzy przyjechali tu pracowac z Cardiff, Manchester czy nawet Londynu (i Ci najbardziej sobie chwala Edynburg jako odpoczynek od Londynskiego syfu i halasu).

Ale jak wyzej komentujacy pracuja w pracy dla gobshite'ow i zdziwieni ze z takimi ludzmi im przyszlo robic.... a sami nie widzicie ze przez pracodawce jestescie traktowani na rowni - tylko czy to oby na pewno dobrze....

A tak z innej beczki- nie chcialbym pracowac w miejscu, gdzie jest przewaga polakow. Zazwyczaj (choc sa wyjatki) to bardzo zle o takim miejscu swiadczy.

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#1618.10.2015, 10:55

Mysle,ze Polacy sa swietnymi pracownikami cokolwiek by nie robili. Maja jednak mala wiare w siebie i w przewazajacej mierze znikome ambicje. Pokutuje rowniez przeswiadczenie,ze dobre stanowiska sa zarezerwowane dla Szkotow i nie warto sie wysilac i inwestowac w kwalifikacje.

ChaoticBiker
3 046
ChaoticBiker 3 046
#1718.10.2015, 11:32

@Sokole o toz to.
Mamy jakos tak gleboko w sobie zakorzeniony kult pensji minimalnej, oraz wielokrotnie naewt tu na forum walkowane ze "na dobre stanowisko to tylko swojego przyjma". Tak przesiaknieci jestesmy naszym polskim kolesiostwem i zalatwiactwem ze niechcacy przenosimy to na grunt zagraniczny.

A to wlasnie WARTO sie wysilic, WARTO zainwestowac w siebie, a czesto pracodawca pomoze, bo tez zalezy mu zeby posiadac wykwalifikowana kadre.

Ale niestety bardzo czesto dorwanie pierwszej pracy z brzegu ot koniec ambicji wsrod naszych rodakow, bo "wazne by jakakolwiek praca byla, a potem sie pomysli"...

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1818.10.2015, 11:40

ChaoticBiker
#15

Tutaj chodzi o "najgorsze" i pospolite stanowiska (jak linie produkcyjne, recyklingi - ręczne przebieranie śmieci, wszelkiego rodzaju paczkarnie - ciastka, ryby, owoce itd., cleaning, magazyny i tym podobne - a nie bankowe, urzędnicze, kierownicze itp. wymagające wyższego wykształcenia!). "Najgorsze" nie w moim rozumieniu bo dla mnie żadna praca nie hańbi !!! - ale właśnie dla Szkotów. Jeszcze nie dawno wszystkie te w/w stanowiska "zarezerwowane" były dla Polaków, Bułgarów, Ukraińców itd. - teraz powoli (piszę "powoli" bo jeszcze nie wszędzie i nie w szybkim tempie) wskakują Szkoci. Jasne że się Szkoci nie opierdzielają w pracy - pracując w bankach, urzędach itd. - ale problem pojawia wszędzie tam gdzie trzeba fizycznie pracować i to w dodatku bardzo szybko!!! Przykład tego co pisze ma miejsce m.in. w Fyffes Livingston (pakowanie bananów) duży zakład zatrudniający na samych liniach kilkudziesięciu (coś ok. 60-70) osób. Praca ciężka - bo wymaga noszenia co chwilę 25 kilowych kartonów z bananami, następnie sort i pakowanie orderów do większości supermarketów. Oprócz tego ludzie pracujący tam mają dłonie tak zmasakrowane że szkoda gadać (owoce wydzielają soki i dodatkowo są pryskane wcześniej chemikaliami) co prawda powinni pracować w rękawiczkach ale jak mi mówił znajomy robi się w nich wolno i są wciągane przez maszynę która skręca woreczki. Jeszcze niedawno pracowali tam tylko i wyłącznie Polacy - teraz została ich garstka bo większość to Szkoci. A to tylko jeden przykład - to samo dzieje się już na recyklingach.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1918.10.2015, 12:03

ChaoticBiker
#17

A uważasz, że 100% Polaków tutaj ma wyższe (baaa chociażby średnie) wykształcenie? Rozumiem, że z Twoim zawodem i wykształceniem obracasz się głównie (a może tylko) w wyższych sferach i nie dostrzegasz tego że jest was niewielu - cała reszta to "przeciętni" z "przeciętnym" wykształceniem. I coś ci powiem - lepsza byle jaka praca niż czekanie na jedną "wymarzoną", a już czekanie na pracę pobierając benki - jak to mówił Ferdek K. bo "w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształcenie" to już kpina!

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2018.10.2015, 12:11

I pamiętaj, żebyś Ty zachował posadę w banku inni muszą zachować posady na "taśmie". Ot, tak to się kręci.

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#2118.10.2015, 12:32

Fcuk. Im trudniej cie zastapic tym wiecej zarabiasz i masz pewniejsze zatrudnienie. W tym kraju mozna studiowac za darmo, jednoczesnie pracujac full-time. Nie trzeba uniwersytetu,zeby wyrwac sie z bananow.
Sa SVQ,PDA i milion innych kwalifikacji zawodowych.
Rozumiem twoj punkt widzenia i tez uwazam,ze gdyby wszyscy zarzadzali nie mial by kto robic ale jesli wykonujesz nieskomplikowane prace nie mozesz miec pretensji ,ze jestes traktowany gorzej od osoby z wyksztalceniem, doswiadczeniem i przedewszystkim o wiele wieksza odpowiedzialnoscia niz ty.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2218.10.2015, 12:55

#21
Ja nie twierdzę, że nie masz racji, a zdanie "Im trudniej cie zastapic tym wiecej zarabiasz i masz pewniejsze zatrudnienie" - jest jak najbardziej słuszne. Tylko coś mi się wydaje, że ChaoticBiker - się rozpędził. Jedni "rządzą" inni wykonują polecenia - i to się nigdy nie zmieni. Dla większości Polaków i tak UK - Polska to "niebo"-"ziemia". I w czym problem? Pracują, utrzymują rodziny i są szczęśliwi. A że nie posiadają "dobrego" wykształcenia toteż nie marudzą.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2318.10.2015, 13:21

Sokole - wiesz ilu rodaków nie zna angielskiego? Co drugi potrafi co najwyżej o reklamówkę w Lidlu poprosić! A oczekujesz od nich, że pójdą na studia? Jeśli zapewniają byt swojej rodzinie poprzez nawet "najgorszą" pracę - szacunek dla nich! A dać komuś "stołek" w banku czy urzędzie to i tak będzie narzekał jak to ciężko pracuje. Jak to mawiają "żadna praca nie hańbi - każda męczy". Nikt tu nie przyjechał z workiem pieniędzy, aby mieć czas na szukanie tej "właściwej" pracy. Niestety...

Profil nieaktywny
Polelum
#2418.10.2015, 20:12

Iiiiiiiiiiiiiiii-ha !!!
No to jestem ponownie bo stojący na straży regulaminu strażnik szanowny pan moderator usunął mój poprzedni komentarz , oczywiście pozdrawiam ,żeby się nie narazić tym razem ,a co gorsza nie obrazić .
Muszę coś napisać w temacie dyskusji to może nie usuną tym razem no więc .
Przecież na dobrą sprawę te agencje szkockie czy ogólniej z uk , które zamieszczają ogłoszenia pracy skierowane do (obcych) czyli emigrantów zapewne mają w tym cel , robią to świadomie nie przez pomyłkę i same dokonują wyboru siły roboczej . Co można poradzić na to, że nie chcą leni do roboty ?
Czy to jest dyskryminacja , musiccomposerrrrrr ??
Idąc twoim tokiem myślenia musiccomposerrrrrrrr , (kupując) wybierając artykuły produkowane poza UK dyskryminuje się firmy brytyjskie !?? Czyli wszyscy wszystkich dyskryminują i ... .
A to , że przez komentarze (kolegi musiccomposer ) błyskotliwe i oster jak młot pneumatyczny , ziemniaki mnie gniją w pywnicy , o kapuście już nie wspomne , to już moja strata ? :-(
Ok ,a czy może ktoś wie ile zarabia np. lekarz z agencji za jeden dyżur ?
Ja nie mogłem uwierzyć . To są stawki 800-900 funa w górę za dyżur tj. chyba 12h albo 24h pracy .
A poza tym TAK "Fcuk" i "Sokole" mają rację dobrze tu chłopaki wymiatają !

ChaoticBiker
3 046
ChaoticBiker 3 046
#2519.10.2015, 09:48

FcuK - prawie ze wszystkim sie zgadzam co napisales, ale widze ze troszke zle mnie odebrales.
Ja sam rowniez pracowalem w "najgorszych" pracach, w firmie sprzatajacej, na magazynie itd itp, natomiast nie byl to dla mnie koniec kariery i robilem wszystko by wspiac sie wyzej.

To ze ktos nie ma wyzszego to nie jest bariera, zeby tego nie zrobic.
Tak samo jak ktos nie zna jezyka, to po kilku miesiacach pobytu powinien chociaz podstawy miec juz ogarniete, a po roku komunikatywny. A sa rodacy ktorzy i po 6 latach ani be ani me.

Mi chodzi o to, ze trzeba sie rozwijac.
To ze jest dobrze pracowac za minimalna gdzies na magazynie to nie watpie bo wielu widac to odpowiada.
Ale przy odrobinie wysilku mozna zarabiac ponad srednia UK siedzac wygodnie przed komputerem.
Samo w zyciu nic nie przychodzi i a ograniczenia i bariery istnieja tylko tam gdzie sobie sami je postawimy.

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#2619.10.2015, 10:03

Biker wyczerpal temat.
Dodalbym jeszcze ,ze w tym kraju nauka angielskiego jest za darmo,w niektorych przypadkach nawet mozna dostac stypendium.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2719.10.2015, 10:58

ChaoticBiker
Sokole
Dlatego ja się z wami wcale nie kłócę bo oczywiście że macie rację. Trzeba się rozwijać, choćby małymi krokami. Chodzi o to, że wielu rodaków jeśli już "załapie" jakąś pracę to po prostu boi się zmian i pozostaje przy tym co ma. Nie jest to złe skoro przynosi zyski. Większość wyznaje zasadę "lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu", czy to dobre? - nie wiem ale niweluje ryzyko utraty pracy. Skoro ktoś nie nabył dobrego wykształcenia w Polsce, nie nabędzie go i tutaj. A co do bezpłatnej nauki języka - owszem każdy ma możliwość skorzystania, ale ile się nauczysz raz góra dwa razy w tygodniu po 2 godziny? Bo tyle obejmuje opcja "free" - no chyba że coś się teraz zmieniło? Najlepszy nauczyciel to "przymus" - "on" najlepiej uczy. Tak jak napisał ChaoticBiker w #15 - "...nie chcialbym pracowac w miejscu, gdzie jest przewaga polakow..." nie świadczy to tylko "złym miejscu" jak napisałeś, ale w takich warunkach nigdy nie nauczymy się języka angielskiego! Pracując pomiędzy Szkotami jesteśmy "zmuszeni" do nauki, chcąc czy nie chcąc - i to jest bardzo dobry sposób.

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#2819.10.2015, 11:02

Full-time na collegu to 2.5 dnia, mozna spokojnie pracowac. Placili mi 95/tydz plus dojazdy plus znizka na CT i darmowe przedszkole dla dzieci. Bardziej "free" sie nie da.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#2919.10.2015, 11:46

Sokole
Żeby dostać się na College trzeba władać językiem angielskim chociażby w stopniu komunikatywnym, bo na "dzień dobry" czeka nas egzamin lub rozmowa kwalifikacyjna - a to już odstrasza większość rodaków. A o opcję "free" to nie chodziło mi o College Bursaries - ale o liczbę godzin nauki angielskiego.

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#3019.10.2015, 11:55

Powiem ci tak- Polacy nie chca sie uczyc. Pomagalem jak moglem, uczylem za darmo(mam kwalifikacje) mysle-nie chca Polaka. Zalatwilem miejscowego ,swietnego nauczyciela z wieloletnim stazem i nic.Przychodzilo kilka osob z poczatkowych kilkunastu.

Czasy sie zmieniaja i tych "bezpiecznych" miejsc pracy bedzie coraz mniej. Juz nie tylko ambicje ale instynkt samozachowawczy powinien pchnac tych ludzi do nauki.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#3119.10.2015, 12:55

Wielu Polaków (oraz innych nacji) uczy się angielskiego bo "musi" - zwłaszcza tych na benefitach i pobierających Jobseeker's Allowance (bo JC przymusowo kieruje Polaków na naukę języka, jeśli go nie znają a starają się o zasiek z JC). W sumie to nawet nie nauka tylko "odbębnienie" lekcji i do widzenia. A mając jedną pracę w miarę pewną i stałą boimy się ją zmieniać i "nie ryzykować" z szukaniem czegoś lepszego. Problem pojawia się dopiero wtedy jak stracimy pracę i trzeba szukać nowej - a tu coraz więcej ofert pracy, w których wymagany jest język - i to nawet na takich stanowiskach jak: cleaner, picker/packer, itd. czyli wszystkich tych stanowiskach, gdzie jeszcze nie tak dawno znajomość języka nie była absolutnie konieczna! I masz rację - czasy się zmieniają, wymagania też - przybywa ludzi nieproporcjonalnie do ilości stanowisk pracy.

anatema
3 450
anatema 3 450
#3219.10.2015, 13:45

FcuK:
#23 | Wczoraj - 13:21
"Sokole - wiesz ilu rodaków nie zna angielskiego? Co drugi potrafi co najwyżej o reklamówkę w Lidlu poprosić!"
____________________________________

A guzik prawda. Torby leżą na półce przy kasie i nie cza nawet prosić. W w innych sklepach wystarczy tylko skinąć głową odpowiadając na pytanie kasjerki. A jeśli pytanie nie padnie, to zablokować kasę stertą zakupów i zrobić błagalną minę. ;P
Problem pojawił się w pierwszych tygodniach po wprowadzeniu opłat za reklamówki, bo w niektórych marketach przy automatycznych kasach torby były strzeżone przez kasjerki jak "złoty" pociąg, i wtedy, na krótki czas, zyskały na popularności zwykłe kasy... ale po jakimś czasie sytuacja wróciła do normy. ;) ;P

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#3319.10.2015, 13:58

anatema
#32
Tego zdania nie trzeba aż tak "wprost" odbierać :) Ale z tymi reklamówkami to faktycznie tak było - ludzie widząc że sami nie mogą zabrać reklamówki rozglądali się po wszystkich kasach albo wyciągali z kieszeni swoje własne :)

anatema
3 450
anatema 3 450
#3419.10.2015, 14:22

FcuK
7 | Dziś - 10:58
"A co do bezpłatnej nauki języka - owszem każdy ma możliwość skorzystania, ale ile się nauczysz raz góra dwa razy w tygodniu po 2 godziny?"
_____________________________

Wbrew pozorom, można nauczyć się całkiem sporo, zresztą sam tak zaczynałem. W dużym mieście jest znacznie łatwiej- w Edynburgu, poza councilem, zajęcia prowadzi parę innych organizacji, jeżeli dobrze zorganizujesz czas, możesz chodzić na wszystkie, z czasem na różnych poziomach. Po przeprowadzce na zadupie łaziłem dalej, nawet na niższe poziomy, zaliczając zajęcia także w sąsiednich pipidówkach. Cholewcia, to potrafi wciągnąć jak kawa czy papierosy. ;) Są też grupy konwersacyjne- na zadupiach bardzo często liczą zaledwie parę osób, co sprzyja przyswajaniu nauki.

College... fakt, w klasach językowych zaczyna całkiem sporo Polaków, ale niewielu je kończy. Powody są różne, najczęściej jest to... praca. Bo przepisy swoje, a życie swoje- pizgając dla agencji, nagle "uszczęśliwony" zmianą pokrywającą się z godzinami nauki, nie masz
dużego pola manewru a to, że pracodawca coś tam musi, znaczy tyle co nic- nie potrafisz zawalczyć o swoje prawa, ponieważ... nie znasz jezyka. ;) I tak zamyka się (czasem) błędne koło, a że żreć trzeba, delikwent wybiera pracę.

ChaoticBiker
3 046
ChaoticBiker 3 046
#3519.10.2015, 14:27

a tak swoja droga.... jak milo zobaczyc na emito calkiem konstruktywna dyskusje.....

Ja tam dalej bede utrzymywal, ze wszelkie bariery i ograniczenia istnieja tylko w naszych glowach.

Studiowalem dziennie jednoczesnie pracujac na pelny etat - DA SIE.

Pracy tej podstawowej, dla ludzi bez wyksztalcenia, jest zbyt malo.
Pracy dla ludzi wykwalifikowanych - jest za duzo!
Jesli wierzyc ostatniej prezentacji ktora zostala nam przez firme przedstawiona, w moim sektorze na 100 miejsc pracy jest 77 kandydatow (a ilu z tego sie naprawde nadaje.... )

Co do reklamowek to tak w ogole odkad sa platne to ZNACZNIE mniej ich lezy porozrzucanych, "latajacych" po miescie :)

anatema
3 450
anatema 3 450
#3619.10.2015, 15:02

ChaoticBiker:

Oczywiście, ze ograniczenia istnieją przede wszystkim w głowach, ja tego nie kwestionuję, widzę to także na swoim przykładzie (fakt, że na słabe przyswajanie wiedzy w pewnym momencie złożyło się u mnie sporo problemów osobistych, wiesz, problemy z koncentracją, myśli wciąż uciekały do niezałatwionych spraw), ale na ogół są to nawet nie tyle ograniczenia, co wygodne wymówki. ;)

Zwłaszcza, że z pierwszej pracy w UK byłem bardzo zadowolony- po latach użerania się na własnej działalności w Polsce (głównie z system urzędniczo-prawnym, ja to taki trochę antysystemowiec i Dyzio Marzyciel trochę jestem) praca, w której mózg można zostawić w szatni lub w kantynie była dla mnie przyjemną odmianą, nawet za cenę utraty części dochodów z Polski. :D

Zauważyłem, że osoby młode nie mają już takich problemów z językiem- większość przylatuje z tym swoim przynajmniej szkolnym angielskim, otrzaskując się z "lokalnymi niuansami" ;) na miejscu, problemem są natomiast osoby z mojej półki wiekowej i starsze... częściej mężczyźni niż kobiety. I to jest trochę dziwne, bo niby "głowy rodziny" i jakieś niemalże genetycznie zakodowane zasady, a tu dupa blada, zonk jak cholera- panie uczą się chętniej i jest ich więcej w college'ach i na kursach.

Panowie natomiast... pamietam, jak zaraz po przylocie do UK ciągnąłem takiego jednego na darmowy kurs... Usłyszałem, że wolałby, aby go uczył Polak, bo od Brytyjczyka przeca nic nie zakuma, poza tym on ma wywalone jajca, bo "pikuje" palety w lidlu. No "i w pizdu, wylądował"- w Polsce, do której "zapikował", bo ponoć "w jukeju pracy tera nima, bezrobocie je". ;)

Sam zauważyłem u siebie pewną dziwną tendencję: przyleciałem tutaj z "ingliszem" "jako takim podstawowym", z czasem... uwsteczniłem się, zadziałał typowy schemat: polskojęzyczne środowisko fabrycznych "pizgaczy" (sam zresztą nigdy nie odżegnywałem się także od takiej pracy, chociaż samo środowisko było mi mentalnie obce- nudzą mnie te wszystkie gierki, patrzenie wilkiem i pierd**ona, wszechobecna zawiść uj wie o co, oraz wszechobecne plotkarstwo, rycie dołków, życie życiem innych- wielu ludzi zabiera ze sobą do UK kawałek Polski, przed którym tak bardzo chcieli uciec).

W pewnym momencie zadziałała zwykła "wkur**ona ambicja". A gdy okazało się, że w college'u jest zajefajnie (tutaj kolejna uwaga: ludzie z "mojej półki wiekowej +" myślą, że tutaj, podobnie jak za czasów ich edukacji w Polsce, w szkołach belfrzy-sadyści przystawiają uczniom pistolety do skroni, leją po łapach i wysyłają do kąta ;) ), a nauczyciele to bardzo często szołmeni i na ich zajęciach nie dość, że nauka sama wchodzi do głowy, to po prostu czeka się z niecierpliwością na kolejny odcinek show...

Ludziska, nawet jeżeli nie macie w planach zmiany pracy, uczta się "langłidźa", to naprawdę może być bardzo przyjemne... fajnie jest pogadać po tyrce z tą ognistowłosą z fajnymi cyckami- tą, co tak fajnie "się paczy", i niech kumplom przy taśmie gul skacze. ;) ;P

anatema
3 450
anatema 3 450
#3719.10.2015, 15:06

O furwa, sorry... obiecuję, ze postaram się bardziej treściwie. :/

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#3819.10.2015, 15:20

Wiem anatema ze chcesz zmotywowac ale ognistowlose z fajnymi cyckami nie segreguja smieci.

Mysle,ze lepsza jest motywacja negatywna. Ludzie j...ani w robocie przez jakiegos kapo przypomna sobie ,ze pochodza z dumnego narodu i wstana z kolan.

anatema
3 450
anatema 3 450
#3919.10.2015, 15:40

#38:
Ale pizgają przy fabrycznych taśmach... autopsja, serio. ;)

Sokole, kiedy ktoś na forum pyta o zajecia językowe, na ogół porzucam trolling ;) i próbuję pomóc, zdarzało się, że jeździłem do nieznanych mi bliżej forumowiczów tylko po to, żeby powozić się z nimi po różnych miejscach, gdzie mogą podjąć naukę, czasem niemalże wepchnąć ich na te pierwsze zajęcia, czy umówić ich na wstępne spotkanie.

Motywacja to sprawa mocno indywidualna, lubię cycki. ;P

Z motywacją negatywną też bywa różnie. Niektórzy po prostu wolą wkładać sobie do głowy (ktoś o tym wspomniał już wcześniej), że nieco lepsza praca to tylko kwestia znajomości. Tak jest wygodniej, bo można własny grzech zaniechania tłumaczyć przed sobą aż do śmierci. Polska społeczność bywa bardzo specyficzna- wielu nie lubi się wychylać, bo Ziutek z Mariolką przestaną zapraszać na grilla, gdy okaże się, że chociaż wciąż jesteś na samym końcu układu pokarmowego (czytaj: "w czarnej dupie"), to jednak (nieznacznie) awansowałeś, ponieważ potrafisz (przykładowo) nacisnąć jakiś klawisz. ;) Za cholerę nie ogarniam tego, no ni chu-chu i już.

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#4019.10.2015, 15:47

Z ciekawosci poszedlem na kurs angielskiego w collegu w Perth.
Na miejscu okazalo sie, ze na kursie dla zaawansowanych moge co najwyzej pospac. Wiecej sie ucze od Szkotow w biurze (nie ma zadnego Polaka). W biurach obok pracuja dwie polki ale zasada jest, ze w biurze rozmawia sie po angielsku (nie narzucone ale dobrze widziane).
Moj angielski rok temu to byl koszmar. Teraz jest troszke lepiej. Codzienne tele-konferencje z szefami z Anglii i takie tam pierdoly wiec luz.
Niestety jest jedna zasada.
W pracy jak najmniej kontaktu po polsku lub jak wspomniano z polakami bo to uwstecznia.
W domu oczywiscie tylko polski ale juz wsrod znajomych (a tych mamy tylko Szkotow) nie ma wyjscia i caly czas angielski aby nie byc niekulturalnym i aby wiedzieli o czym sie rozmawia.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#4119.10.2015, 16:07

anatema
#39

"...wielu nie lubi się wychylać, bo Ziutek z Mariolką przestaną zapraszać na grilla..." - a czy to nie jest tak, że Ziutek z Mariolką nie lubią go za to, że Polakowi zaczyna odpier...ć jak awansuje i poczuje trochę "władzy" nad innymi?

Ja od razu po przyjeździe znalazłem pracę wśród Anglików (bo początkowo mieszkałem w Anglii), chociaż ledwo co potrafiłem się przywitać. Było ciężko jak diabli na początku, kupa śmiechu ale się nie poddawałem - to oni nauczyli mnie języka. Ale mam znajomych, którzy już ponad rok chodzą na takie lekcje i konwersacje i d...a blada - mizerne postępy. Albo oni tacy oporni albo z lekcjami coś nie tak.

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#4220.10.2015, 13:29

Co tu dozo mowic.
Szkocja, Perth rok 2014 laska po 7 latach pobytu w Szkocji ni w zab angielskiego, byla w ciazy, urodzila i jak polozna przychodzila to zapraszala kolezanki aby tlumaczyly od poczatku do konca.
Z E N A D A

Tak wlasnie to wyglada, a pozniej pretensje, ze pracy nie ma, benefity zabrali itp. ale dla rodziny i znajomych z Polski sa managerami w "jukeju" :-D

ilander
27
ilander 27
#4321.10.2015, 23:33

Kompletnie nie rozumiem problemu, tak powinno być w Europie ;)

Arkadiusz6
26
#4423.10.2015, 02:06

Polacy na wyspach byli i sa niedoscignionym wzorem pracownika, natomiast brytole to lenie i urodzeni zasilkowicze ,niektorzy przez cale zycie nie przepracowali ani godziny wiec niech sie nie dziwia i maja to na co zaslozyli ,zreszta poco pracodawcom takie niedouczone leniwce.

anatema
3 450
anatema 3 450
#4523.10.2015, 02:47

#44:
Pierdo**enie sfrustrowanej pipy, postrzegane przez pryzmat wykonywanej pracy oraz miejsca zamieszkania.
Pracujesz dla "głupiego Brytola" czy "beneficiarza ciapaka"... czarnuchu?
I jaki uniwerek skończyłeś?

Ty, powiedz mi, jak to jest, być przedstawicielem "douczonego" narodu najgenialniejszych zbawców miast i wsi, który w swoim geniuszu szoruje gary nie tylko Europy, ale całego cywilizowanego świata?

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#4623.10.2015, 10:02

Jestem jedynym obcokrajowcem w mojej pracy. Jakbys Arkadiusz mial racje to mialbym mocno przej... robilbym za wszystkich.

Profil nieaktywny
beato
#4723.10.2015, 12:00

#45

Przyczyna jest jedna - rządy zdrajców w Polsce realizujących obce interesy, głównie niemieckie i ruskie. Wg projektu Mitteleuropa Polska ma być zdemilitaryzowaną strefą buforową miedzy Niemcami i Rosją. Pozbawioną przemysłu (i rolnictwa), który mógłby konkurować z niemieckim (stąd likwidacja fabryk, stoczni, kopalń, 4-krotnie niższe doplaty w rolnictwie itd). Polska ma być rezerwuarem taniej siły roboczej, śmietniskiem samochodowym i rynkim zbytu dla niemieckiej produkcji przemyslowo-rolnej oraz ruskiego gazu i ropy. Jedyna dopuszczalna produkcja to proste podwykonawstwo dla niemieckich zleceniodawców i jakieś montownie, które można szybko zwinąć i przenieść gdzie indziej. Już 8 milionów Polaków dorabia za granicą i wysyła pieniądze rodzinom, aby mogły zrobić zakupy w Lidlu czy Kauflandzie.

Recepta jest też jedna - odsunąć zdrajców od rządzenia krajem już w tą niedzielę, 25.10.2015

"Die Welt" obawia się, że narastający wśród polskiej młodzieży konserwatyzm zniweczy plany polskiej służalczości wobec Niemiec.
http://wpolityce.pl/polityka/269120...

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#4823.10.2015, 12:09

A co PO ma do mojej kariery tutaj?
Niemcy wpychaja Polakow na zmywaki i kurczaki w UK?
Kwestia nie jest dlaczego tu jestesmy tylko jak sobie radzimy.

Jesli moglbys wyjasnic swoj tok myslenia bylbym wdzieczny.

viteac
4 046 44
viteac 4 046 44
#4923.10.2015, 14:04

A czy czasem w Jobcentre na tych terminalach nie można również zaznaczyć szukając pracy innych regionów świata. ..?
Tak było parę lat temu i podejrzewam że ta opcja jest nadal.

viteac
4 046 44
viteac 4 046 44
#5023.10.2015, 14:10

@Arkadiusz w Polsce leni brak...? brak ludzi którzy mając 40 lat są w stanie powalić się tylko wykształceniem w CV?
W przeciwieństwie do Ciebie ja Brytyjczyków pracowitych.
Polska jest pełna niebieskich ptaszków pomimo że socjal nie jest tak hojny jak w UK, co by dopiero było jakby był LOL.

anatema
3 450
anatema 3 450
#5123.10.2015, 17:39

Ja się tam nie znam, ale w mojej "hucie" lenią się tylko "agencyjni" Polacy i tylko oni nie wyrabiają norm (system komputerowy obnaża to bezlitośnie), a każdy z nich ma wielkie aspiracje, chociaż absolutnie żaden obecnie nie uczy się, choćby nawet języka i tylko dwoje z nich, z dość pokaźnej grupy, opanowało "arcytrudną" sztukę naciskania dokładnie czterech klawiszy w komputerze. Bardzo cierpią z powodu swoich wypłat, a równocześnie ledwie sobie radzą z obsługą automatu do kawy i nie wiedzą, którą listę podpisać, gdy rano leżą obok siebie "aż" dwie: z nocnej i z dziennej zmiany, bo nie potrafią odczytać napisu na teczce, po 5-6 latach pobytu w UK pieprzy im się nawet "am" z "pm".

Oczywiście wszyscy dookoła są głupkami, którzy nie znają się na niczym. Tak twierdzą ludzie, których przerasta zwykłe podpisanie się na liście.
No ale -jak już wspomniałem- ja się tam nie znam.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#5223.10.2015, 17:52

Heh - jak mylą "am" z "pm" to się i o 12 godzin potrafią spóźnić do pracy ;)
W każdej pracy (wśród moich znajomych) to niestety Szkoci "nawalają" i za nich Polacy muszą wyrabiać normy. Ale ja też się na tym nie znam - nie pracuję z Polakami. Ale fakt - angielskiego "nicht verstehen" i to wielu znajomych potwierdziło.

Profil nieaktywny
Polelum
#5324.10.2015, 09:48

#51
w sumie to chyba powinieneś się cieszyć się , bo polski pracownik , polak rdzynny taki granatem od pługa oderwany , kiedy tu uda mu się przyjechać do pracy , sorry do roboty no to wtedy za wszelką cenę chce pokazać ,że jest lepszy , szybszy , może więcej no i on wszyskich zakasuje .
Wtedy "chłopisko biedne" zap...la na lini czy gdzież tam indziej , i te normy ,które pracownik do tej pory wyrabiał przez dniówkę on robi do śniadania z palcem w d...e , że tak powiem . Po tygodniu pracy już wszystkie linie mają ustawiony "speed zajączka" i czy chcesz czy nie no to musisz się pośpieszyć bo cie wymienią na innego polaka "buraka" , który ma dwa imadła w rękach i snopek siana w głowie . Jednak to , że normy większe i linia szybciej zap...la na to mógłbym jeszcze przystać to nie problem , najgorsze jest to ,że szybko czy wolno się pracuje to wypłata nadal jest ta sama .

anatema
3 450
anatema 3 450
#5424.10.2015, 11:06

Polelum, FcuK: Sęk w tym, że pod koniec zmiany system wywala mi jak na dłoni, że Polacy w ostatecznym rozrachunku nie są efektywniejsi. Bardziej przypomina to szarpaninę: wysokie tempo po to, aby co jakiś czas załapać parę chwil "odsapki". I ponarzekać, jak to ciężko się zasuwa, podczas gdy inni się obijają. Tymczasem tybylec powoli, ale przez cały czas robi swoje, aby na końcu okazać się lepszym o 20-25%. Tak to wygląda akurat u mnie.
Tłumaczę to raczej kompleksami z kraju pochodzenia (nie oszukujmy się: wielu z nas -oczywiście nie wszyscy- klepało tam biedę, zapieprzając jak dzikie osły za upokarzające stawki) i związaną z tym potrzebą udowodnienia własnej przydatności i "zaje**stości"... głównie przed sobą. Tyle, że nie idą z tym w parze jakieś realne działania, mające tę zaje**stość udowodnić (nauka języka, dalsza edukacja, udział w kursach i szkoleniach, itp.).

Młodzi częściej podchodzą bez kompleksów. Jednym rzeczywiście wystarcza zapierdziel, aby w piątek udać się na shopping (nie krytykyję- ich kasa, ich wybór, zapracowali na to), jednak coraz więcej młodych rzeczywiście wybiera naukę, łącząc ją z ciężką pracą i niedosypiając- dla nich mam podwójny szacunek, to pozytywne zjawisko, jednak z drugiej strony jest to wyraźny sygnał, że... nie zamierzają wracać (kierunki, które wybierają, są ściśle powiązane ze specyfiką tutejszego rynku pracy, możliwością rozwoju i awansu tutaj- nie w Polsce).

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#5524.10.2015, 12:07

Toteż nie twierdzę, że w każdym zakładzie tak jest. W firmach, w których Szkoci przychodzą "sami" i świadomie wybierają stanowiska pracy to i nie obijają się. Gorzej wygląda w zakładach gdzie tubylcy są kierowani z JC lub też benefity zaczęły "nie wystarczać". Szczególnie nie wystarczać tym, którzy do tej pory żyli tylko z nich. No to "poszli" do pracy i dopiero tutaj zobaczyli co to znaczy pracować. A takie zjawisko zaczęło mieć teraz miejsce, bo i JC zabrał się za tych najbardziej opornych i coraz to "niższe" benefity. Ja absolutnie nie bronię Polaków, bo są firmy w których jest zupełnie odwrotnie.

Profil nieaktywny
Polelum
#5624.10.2015, 12:08

Ok , spoko !
Ale co to za praca , fabryka ?
I nie pytam o nazwę czy jakieś szczegóły , ale o system , który to wylicza ?
Na podstawie czego wylicza wydajność w procentach: ilość zużytego materiału czy może to praca na akord i liczy od sztuki .
Jeśli ktoś zrobi mniej no to i wydajność mniejsza od tego kto zrobi więcej .

Profil nieaktywny
Polelum
#5724.10.2015, 12:11

to powyżej to do: anatema #54
sorrki !

anatema
3 450
anatema 3 450
#5824.10.2015, 13:41

Magazynowanie, handel, dystrybucja, rejestrowana jest każda sztuka produktu wychodząca do klienta, podobnie jak odsetek pomyłek, suma wszystkich przestojów i pierdylion innych mniej lub bardziej istotnych informacji, o czym szeregowi, "przezajebiści" pracownicy wynajęci od agencji, rozpływający się w zachwytach nad swoją zajefajnością, na ogół nie mają pojęcia. Mnie interesuje końcowy efekt tego "pizgania na cztery ręce", a ten nie potwierdza owej zajefajności. ;)

Nie twierdzę, że wszędzie jest podobnie, ale w sytuacjach odwrotnych kręcenie bata na samego siebie śmieszy mnie jeszcze bardziej, nie ogarniam tej głupoty - ot, przykład z własnego doświadczenia, ze starych czasów "agencyjnych": ekipa "agenciaków", dojeżdżająca na głęboką prowincję pizga przy pakowaniu, ino furczy i siwy dym idzie, stajemy z kumplem z boku i nie przeszkadzamy w tym debilizmie, ;) "leniwi" ponoć Szkoci wymownie pukają się w czoła.
Po czterech godzinach robota wykonana, "agentom" dziękuje się za pracę, jadą wkurzeni do domu, bo "napizgali" na bilet do pracy, paczkę fajek i kawałek chleba. Urażona duma, bo przecież są tak zajebiści, że w cztery godziny wykonali całą pracę obliczoną na siedem-osiem godzin a agnecja tego nie docenia. Zero synchronizacji ze Szkotami, których praca jest uzależniona od efektów pracy polskich "agentów". Sorasy, ale to, ze nie jesteśie już potrzebni, to wasza wina- nie: zasługa. A wystarczyło niczego nie udowadniać i pracować w ogólnie przyjętym tempie.

"Głupi, leniwy Szkot" w tym czasie spokojnie pracuje dalej, zarabia na samochód.
Polak kombinuje, skąd wziąć kasiorę na opłacenie pokoju.

Pytanie: kto w tym układzie jest głupi?

anatema
3 450
anatema 3 450
#5924.10.2015, 13:48

#55:
FcuK, to fakt, JC i nam podsyła do pracy jakichś tutejszych ćpunów, wrzucających jakąś chemię podczas przerw. ;) Dostają najmniej odpowiedzialną pracę, nawet poniżej poziomu pracowników agencyjnych, są tolerowani poniekąd "z musu". Wykruszają się dość szybko, part time, dzięki któremu mogą zachować przywileje socjalne okazuje się ponad ich siły. Nie mam pojęcia, co dzieje się z nimi dalej.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#6024.10.2015, 14:51

Hahaha - sam raz widziałem jednego szkockiego kalafiora jak wychodził na przerwie z toalety z "białym" nosem. Nawet nie pamiętał, żeby wytrzeć nos po "zabiegu". Drugi przyjechał do roboty obsikany - bo jak powiedział w autobusie nie wytrzymał. I to nie popuścił tylko - normalnie nalał w gacie. Kolejny co chwile latał do toalety - a gdy wracał to coraz bardziej waliło wódą. Ale fakt - byli to Szkoci przysłani z JC.
A co do wyrabiania norm przez nadgorliwych polaków to racja co napisałeś - dlatego też często pracują na dwa etaty - z "roboty do roboty" - rano "taśma" popołudniami "Kitchen Porter".

Profil nieaktywny
Polelum
#6124.10.2015, 18:24

#58
Chyba wiem o czym mowa ,pewnie jest jakiś performans dzienny na głowę , albo na team picker + packer .No i ilość mispick-ów która zależy od tego jak , kto te zamówienia pikuje i pakuje .
No i tu masz 100% racji !
" A wystarczyło niczego nie udowadniać i pracować w ogólnie przyjętym tempie."

knapior
3 364
knapior 3 364
#6224.10.2015, 19:22

58

"stajemy z kumplem z boku i nie przeszkadzamy w tym debilizmie"

No nie ładnie, mogłeś przecież pomóc rodakom, w sensie, żeby nie robili z siebie durniów!

Braterstwo krwi zanika w narodzie...

viteac
4 046 44
viteac 4 046 44
#6424.10.2015, 19:40

Znaczy to tylko jedno, wasze firmy korzystają z dziadowskich agencji, zresztą co to za firmy w ogóle skoro nie raportują do agencji że przysłali dziadowskich pracowników?
Coś tu nie tak, lub to bujdy na resorach.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#6524.10.2015, 19:59

viteac
#64
Twoje zatrudniają "profesjonalistów"? - może to TY "Polaku" decydujesz o tym kogo twoja firma zatrudnia? i to OD CIEBIE zależy kto będzie pracował?

anatema
3 450
anatema 3 450
#6624.10.2015, 20:14

Jakich dziadowskich? Przeca to pizgacze pierwszego sortu, pot na czole i takie tam. ;)

viteac
4 046 44
viteac 4 046 44
#6724.10.2015, 22:50

@Fcuk a Ty to kto jak nie "Polak? i co masz coś nie tego że nim jesteś?
Tak jeśli pracownik rąbie robotę, bądź niekumaty to dzwonię do agencji i są w stanie dać zleconą pracę innemu pracownikowi, jeśli w przyszłości znowu potrzebuję pracownika z agencji to mogę nawet spytać się o tego który ostatnio wykonał dobrą robotę, więc jakiś tam wpływ mam na to jaki pracownik z agencji przychodzi, a tak na etat to jak najbardziej mam wpływ.

viteac
4 046 44
viteac 4 046 44
#6824.10.2015, 23:05

Z tego co sami piszecie trafiają się źli pracownicy i Polacy jak i Szkoci, ale tak jak @Knapior napisał, jak jakiś debila z siebie robi to mu tam powiedzieć i wytłumaczyć chociażby na boku co i jak.

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#6925.10.2015, 07:40

#65
Tak, to ode mnie Polaka zależy kto będzie u mnie pracował i agencja nie ma prawa głosu. Mogą przysłać mi kogoś innego ale zwsze może nie przejść szkolenia i wraca skąd przyszedł.
Składam imienne zamówienie na pracowników i takich dostaję.
U mnie nie ma lipy, za duża odpowiedzialność i ryzyko H&S aby naprutego białkiem Szkota postawić przy maszynach.
To ja jestem odpowiedzialny za produkcję, gospodarkę produktami i agencja co zajwyżej może mi zaproponować kogoś na kogo nie muszę się zgodzić.
Tak to działa i z tego co wiem moi szefowie jak najbardziej to popierają.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#7025.10.2015, 09:43

No to akurat zrozumiałe, że od razu usuwa się ćpunów, alkoholików itd. ci zagrażają produkcji. Ale czy masz taką swobodę "wywalać" i zastępować ludzi jak leci? Jak tu ktoś już napisał prawnicy zacieraliby ręce w takich sytuacjach! Co innego zwolnić kogoś bo w zakładzie jest redukcja etatów a co innego zwalniać i zastępować jak popadnie!

viteac
4 046 44
viteac 4 046 44
#7125.10.2015, 10:10

Bo Polak .....

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#7225.10.2015, 13:16

#70
Mam pełną dowolność, a w zasadzie miałem do czerwca.
Dobrałem sobie sprawdzonych ludzi i za zgodą moich szefów dostali kontrakty.
Tych nie ruszam bo i nie moge dopóki nie naruszą przepisów ale i też tak ich sobie dobrałem, że w zasadzie mogą pracować bez nadzoru.
Pozostałe etaty uzupełniam pracownikami agencyjnymi, a tu już mam pełną dowolność.
Mogę nawet po 4h pracy podziękować i odesłać do domu w przypadku naruszenia zasad bezpieczeństwa czy też nie stosowania się do poleceń.
Bywało tak, że żegnałem się na stałe z pracownikami agencyjnymi - tzn. wysyłałem maila do agencji, że nie będę ich więcej akceptował podając jednocześnie powód.
Bywało też, ze pracownicy kontraktowi prosili o przeniesienia bo nie chcieli pracować ze mna (stosować się do zasad).
Tak, jestem Polakiem, prowadzę produkcję i gospodarkę odpadami, a moi szefowie widzieli mnie na własne oczy tylko raz.
Żeby było ciekawiej we wszystkich naszych fabrykach jeśli się nie mylę na takich stanowiskach jak moje pracuje tylko jeden Anglik.
Reszta to Polacy, Łotysze, Litwini, Rosjanie.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#7325.10.2015, 13:31

#70
To wyjaśnia dlaczego jeszcze nikt nie poszedł do prawnika, wiem jacy ludzie pracują na recyklingach, większość niezbyt bystra :)

"Mogę nawet po 4h pracy podziękować i odesłać do domu w przypadku naruszenia zasad bezpieczeństwa czy też nie stosowania się do poleceń - czy nie prościej napisać, że ci się czyjaś "morda" nie podoba? Zazwyczaj tak to wygląda, a już nie mówię jeśli któryś coś odpysknie! - taki zaraz "leci" za naruszanie zasad BHP bo taki trzeba oficjalnie podać powód! :)

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#7425.10.2015, 16:36

#73
Sorry ale twoja nadinterpretacja jest kompletnie błędna, a może o tym świadczyć chociażby fakt, że kolajka chętnych do pracy u mnie jest dość spora, a liczba miejsc ograniczona.
Pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że ja słucham ludzi i jeśli proponują jakieś sensowne zmiany, uproszczenia czy modyfikacje ułatwiające im pracę to po testach takie zmiany wprowadzamy (jęsli są zgodne z ogólnie przyjętymi procedurami)
Nie pracuję w recyklingu tylko w firmie produkcyjnej.
Co do "czyjaś morda się nie podoba" czy "odpysknie" to atmosfera w pracy raczej nie prowokuje takich sytuacji.

Moi pracownicy mają porównanie z innymi wydziałami na których rządzą inni Polacy, Szkoci czy Litwini i wiedzą co oni mają u mnie, a co mają inni.
Ostatnio miałem dziewczyną która była bardzo przejęta i zawzięta ale niestety nie nadążała i miała doła, że aż się popłakała. Wysłałem ją na przerwę i poszedłem z nią porozmawiać.
Wróciłą do pracy już z innym podejściem i spokojnie dokończyła swoją zmianę.
Nie każdy nadaje się do pracy u mnie i często ludzie sami to wiedzą po pierwszym dniu. Ta konkretna dziewczyna następnego dnia poszła na inny dział ale zawsze się uśmiecha gdy mnie widzi.
Do pracy przychodzimy pracować na utrzymanie, a nie odbywać karę.
Ta zasada obowiązuje w moim zespole i kto stosuje się do ogólnych zasad ten nie ma powodu do narzekania na złe traktowane.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#7525.10.2015, 17:13

Większość firm recyklingowych zajmuję się także produkcją. Przede wszystkim produkuje kompost, bloczki betonowe (tzw. legobloki) itp. więc stąd pomyślałem w pierwszej chwili o recyklingu bo to potoczna nazwa. No i fakt, że napisałeś o Polakach, Łotyszach, Litwinach, itd. - bo do "recyklingów" też nie garną się tubylcy.
A co do warunków zatrudniania pracowników a tym bardziej "utrzymania" posady to nie twierdzę, że w twojej firmie tak właśnie jest jak napisałem wcześniej. Ale w bardzo wielu zakładach tak jest i znam dużo takich przykładów. W jednej ze znanych mi firm pracują Polacy z jednego osiedla oraz ich dobrzy znajomi (praktycznie tylko i wyłącznie) - a "managerem" jest osoba także z tego osiedla i ma wpływ na przyjęcia do pracy. Przypadek - czy "koleżeństwo"? W innej pozostali tylko ci, którzy wchodzą "polskiemu managerowi" po palcu do d... - reszta prędzej czy później zostaje zwolniona. W kolejnej wystarczy raz coś odpowiedzieć chociażby żartobliwie polskiemu przełożonemu - i do widzenia. Ostatnio mój kolega awansował na wyższe stanowisko, tak mu odpier...ło że już po tygodniu jest dla wszystkich pracowników ..jem
Więc oczywiście szacunek, że słuchasz pracowników jeśli mają coś do powiedzenia - bo w wielu zakładach polskim managerom władza odpier...a - nikogo nie słuchają i robią co chcą (i z kim chcą).

TuneUp
78 452
TuneUp 78 452
#7625.10.2015, 17:24

Pewnie moi pracownicy mają ze mną dobrze ale na pewno ja mam dobrze z nimi.
Nie musze ich pilnować i ślęczeć nad nimi. Wystarczą doraźne wizyty na linii (czasami nawet 2-3 minuty raz na 4h).
Dobrze wiedzą, że to jak pracują przekłada się na wynik końcowy, a ten jestem w stanie ocenić w dowolnej chwili łącznie z podsumowaniem dnia.
Więcej problemów jest ze Szkotami, którzy raczej ciężko znoszą polecenia nie leżące w ich naturze (niestety faktem jest, że nie są zbyt chetni do zmian) ale nie mają wyjścia. Każdy problem jest od razu wyłapywany i nawet managerowie muszą się tłumaczyć z wpadek (jeden wręcz mnie nie nawidzi choć większość wie, że to nie złośliwość bo podlegamy kontrolom M&S, TESCO, SEPA, Co-operative i jeszcze kilku firm audytorskich)

awojtas39
403
awojtas39 403
#7706.01.2016, 14:50

Coraz trudniej o pracę w UK,oraz o wynajęcie mieszkania.
trzeba emigrować do krajów skandynawskich np doNorwegii

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#7806.01.2016, 22:10

Jesli po norwesku mowisz lepiej niz po angielsku to zalkiem niezly pomysl.

Sokole
10 588
Sokole 10 588
#8015.01.2016, 09:33

Sam jestes pustak TomTom

Profil nieaktywny
Polelum
#8115.01.2016, 12:08

Ej! Florian , Panie Florian , te florian ! ! !
z tego co piszesz to ty dobry kat w robocie jesteś , a płacisz chociaż adekwatnie do śruby przykręconej swoim wytresowanym pracownikom ? Sorry do wymagań ?
ps.
i przestań walić tu farmazony , bo ja cie znam i twoje metody i nic nie będzie ci zampomniane !