Maciek i Andżelika wyjechali do Anglii, gdy zaczęły się ich trudności z finansowaniem budowy domu. Kilka lat po jego zbudowaniu jednak nadal są w UK - rozmawiamy o ich doświadczeniach w tej materii.
Dlaczego zdecydowaliście się na wyjazd z Polski?
Maciek: Klasycznie, pieniądze… Wątpię, żeby ktoś wyjeżdżał z powodu uwielbienia dla deszczowej aury (śmiech)
Andżelika: Mieszkaliśmy w domku z moimi rodzicami, jednak nie do końca pasowała nam taka sytuacja. Rozważaliśmy kupno mieszkania, albo budowę domu. Maciek przekonał mnie, że nie warto pakować się w mieszkanie.
Maciek: Ostatecznie i tak chcieliśmy mieszkać nieco na uboczu, nie w mieście, więc dom i tak musiał powstać. Dość miałem ciasnoty mieszkając w akademiku. No więc zaczęliśmy budowę - poszły na to pieniądze z wesela, rodzice Andżeliki sprzedali część ziemi. W pewnym momencie jednak i tak zaczęło tych pieniędzy brakować. Ona jest pielęgniarką. A ja… Koledzy się śmiali, że ja z kolei pracuję w zawodzie. Jestem socjologiem i pracowałem jako ankieter telefoniczny. Pieniądze z tego takie, że prawie na tydzień wystarczało.
Skąd przypuszczenie, że emigracja będzie lepsza?
Maciek: Lata grania na komputerze…
Andżelika: …i oglądania “Ostrego dyżuru” (śmiech)
Maciek: Dały nam one - jak sądziliśmy - wystarczającą znajomość angielskiego, żeby wyjechać. W bogatych krajach zawsze potrzeba pielęgniarek, a ja chciałem złapać po prostu cokolwiek. Parę lat - myśleliśmy - dokończymy dom i nie będzie ciśnienia, wrócimy spokojnie sobie pracować.
I faktycznie było lepiej?
Andżelika: Zaczęłam pracować jako opiekunka dość szybko. Z tym nie było problemu. Maciek z kolei szukał i dorabiał. Zrobił kartę i na początku pracował na budowach, ale ma problemy z plecami, więc nie mogło to być rozwiązanie na długo.
Maciek: Przyjechaliśmy tu na trochę - niespecjalnie się przejmowałem, że nie robię nic związanego z zainteresowaniami i zawodem. Później jednak, rozmawiając z chłopakami z pracy, zacząłem patrzeć na to inaczej. Każdy kurs, zaświadczenie, podnoszenie kwalifikacji, przekładało się na lepsze zarobki. Przekonałem żonę, żeby poszła tu na kurs. Ja też zacząłem o tym rozmyślać więcej.
Andżelika: I tak zaczęliśmy zapuszczać korzenie. Nadal jednak budowaliśmy dom - więc żyliśmy raczej skromnie.
Dom zbudowany, jak z powrotem?
Maciek: Tak, dom skończyliśmy. Ale głupio tak wracać bez żadnych pieniędzy. Pomyśleliśmy: “z czegoś trzeba żyć na początku”. A pensje w Białymstoku, pod którym mieliśmy mieszkać, nadal nie powalały.
Andżelika: Dwa i pół tysiąca dla pielęgniarki to już było coś. Tylko pusty śmiech mnie ogarniał…
Maciek: Chcieliśmy jednak odłożyć. Ja robiłem papiery elektryka - bo jednak trudno z zarobków budowlańca wykwalifikowanego zrezygnować. Pomyślałem, że wybiorę coś stosunkowo mało wymagającego fizycznie. Zresztą - dłubaninę robią chłopaki, z uprawnieniami to narzędzi się przecież nie nosi. Siedzieliśmy na piwie ze znajomymi kiedyś i jeden mówi, że bez sensu pieniądze w skarpecie trzymać - domy idą w górę, trzeba kupować. Na sprzedaż, albo na wynajem - wszystko jedno.
Andżelika: Dla mnie to bez sensu, mamy dom w Polsce, po co drugi. Ale Maciek mnie przekonał, że damy dom do agencji i pieniądze będą płynąć.
Płyną?
Maciek: Oczywiście. Tylko że w drugą stronę. Do banku, bo ciągle my w nim mieszkamy.
Zamierzacie w ogóle wracać?
Andżelika: Tak. Póki Kasia jest mała, to jeszcze można posiedzieć. Ale jak zacznie chodzić do przedszkola, czy szkoły, to już musi w Polsce, bo przecież później nie można dziecka tak przenosić.
Maciek: Ja bym bardzo chciał wrócić. Tak mi się marzy właśnie - dom zbudowany wśród zieleni, tutaj wynajem sam spłaci kredyt, nawet raz na miesiąc można przylatywać doglądać wszystkiego, loty są jak za darmo teraz.
Z drugiej strony żartujemy czasem myśląc o Polsce, że akurat zbudowaliśmy sobie dom na emeryturę w tanim, egzotycznym kraju… Ale na pewno wrócimy niedługo. Mamy świadomość, że to robi się wóz albo przewóz. Głupia sytuacja - jest do czego wracać, ale jest też strach. Jak mieliśmy po dwadzieścia kilka lat to zaczynanie życia na nowo było proste. Ale po trzydziestce? Zwłaszcza z dzieckiem?
Komentarze 11
nie wróca. dzieciak zacznie chodzic do szkoly, do tego poziomu zycia, niedostepnego w PL dla 98% ludzi, juz przywykli, do normalnosci w urzedach, w polityce, w ekonomii etc latwo sie przyzwyczaic... ludzie tez sa tu normalniejsi.
na 12 znajomych ktorzy wrocili do PL, 10 bylo tu z powtotem w mniej niz 3 miesiace.
czy na emito jest prowadzona jakas cicha kampania namawiajaca naiwniakow do powrotow?
Tomek_L - nic mi o tym nie wiadomo :-) Ale pewnie w obliczu zbliżającego się referendum w sposób naturalny pojawia się więcej tematów dotyczących niełatwych wyborów życiowych.
Też wątpię by wrócili, sam dom ich nie wyżywi a jeść trzeba a na to trzeba pieniędzy czyli dochodów a po tylu latach w ogóle zderzać się z tą polską mentalnością, szkoda nerwów ;-)
Ja tez kiedys myslalam ze wroce, potem ze wroce na emeryture. Ale "opieka" nad seniorami w PL (domy opieki, opieka lekarska, rozrywki itd) jakos przestala mnie do tego zachecac.
Zreszta do tego czasu Maminie sie pewnie zejdzie a innej bliskiej rodziny nie mam.
'Maciek: Lata grania na komputerze...
Andżelika: ...i oglądania "Ostrego dyżuru" (śmiech)
Maciek: Dały nam one - jak sądziliśmy - wystarczającą znajomość angielskiego, żeby wyjechać'
to prawdziwy wywiad? wyglada jak psikus znudzonego gryzipiórka.