“Podstawową różnicą w wychowaniu dziecka w Polsce i za granicą jest kwestia wtrącania się obcych osób w proces wychowawczy.” - pisze Monika Zboińska na stronie Mums from London.
Autorka w swoim artykule porównuje postawy życiowe Polaków i Brytyjczyków, wychwytując kilka charakterystycznych dla każdej z nacji. O Brytyjczykach pisze następująco:
Łatwo można zostać oskarżonym o nieznajomość innej kultury lub religii. Prawie każdy ma inny sposób ubierania (…), metody walki z chorobami (…), relacje rodzinne (…) Byłoby dużym nietaktem zwrócić komuś uwagę, że dziecko w mróz nie ma czapki lub przy 20 stopniach powinno zdjąć kurtkę, bo się poci.
Zboińska zwraca jednak uwagę na wartość obywatelskiej czujności w przypadkach, w których maluch faktycznie może być krzywdzony. Podając przykład brytyjskiego listonosza, wzywającego policję po usłyszeniu płaczu dziecka za zamkniętymi drzwiami, kontrastuje go z refleksją:
W Polsce rzadko kto reaguje, gdy za ścianą słyszy krzyk dorosłego i płacz dziecka (ściany często są bardzo cienkie i wiadomo, że to nie ząbkowanie jest przyczyną płaczu). Donosy na policję kojarzą się ciągle z minioną epoką. A rodzina to świętość i nie wolno się wtrącać, sami sobie poradzą.
Mimo, iż materiał przedstawia subiektywny punkt widzenia i ktoś mógłby zarzucić autorce nieco wyidealizowane przedstawienie realiów Wielkiej Brytanii, z kilkoma z przedstawionych w tekście refleksji trudno się nie zgodzić. Zachęcamy Was do lektury i wyrażenia własnej opinii w temacie.
Komentarze 14
Z cyklu Pani Domu prezentuje....
Czyli trafili w twój poziom :)
no wiesz! nielajk!
Sorry, chyba faktycznie go przeceniłem :P
Juz po przeczytaniu pierwszego wycinka z ksiazki owej Zobinskiej nabieram podejrzenia ze autorka ma nieco wypaczony obraz Brytanii - chyba ze Emito GWybiorczo oddalo tresc jej pracy.
Otoz mianowicie: niestety w owym kraju panuje olbrzymi duch wtracania sie w nieswoje sprawy. Agencje rzadowe za pomoca kampanii i telefonow zaufania wrecz promuja i chca naklonic osoby postronne aby daly pretekts organom panstwa do ingerencji w relacje rodzic-dziecko.
I tylko sami zainteresowani wiedza ile blachych powodow widnieje na narodowej scianie placzu rodzicow brytyjskich.