Do góry

Tajemnicze zniknięcie 15-letniego Oskara

W środę 16 marca piętnastoletni Oskar Napierski wyszedł do szkoły z domu niedaleko stacji Devons Road w Londynie. O 9:00 zaczynały się lekcje, jednak chłopak ani wtedy, ani nigdy więcej nie pojawił się w City Gateway College. Od tamtej pory rodzina nie miała z nim kontaktu. Podobno nikt nie ma żadnych wieści o losie nastolatka, a policja rozkłada ręce.

Zaginiony Oskar Napierski

Zaginięcie Oskara można by uznać za smutny, lecz typowy przypadek - gdyby nie tajemnicze okoliczności, które się za nim kryją. Mama Oskara jest bowiem pewna, że syn żyje i ma się dobrze - ale od miesiąca świadomie się ukrywa albo ktoś lub coś uniemożliwia mu kontakt z rodziną. Konta społecznościowe chłopaka pozostają aktywne - ktoś się na nie loguje i czyta wiadomości wysyłane przez rodziców. Czy to Oskar? Dlaczego policja nie namierzy miejsca logowania? Kto pomaga 15-latkowi przeżyć poza domem bez pieniędzy i pomocy rodziny?

Sygnały ostrzegawcze

Mama Oskara, Milena, opowiada, że obawiała się o bezpieczeństwo syna już wcześniej: - Od pewnego czasu zawsze zawoziliśmy i odbieraliśmy syna ze szkoły Zaczęliśmy to robić, kiedy Oskar został trzy razy brutalnie pobity. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Tego feralnego dnia ani mama, ani tata nie mogli jednak odwieźć 15-latka do szkoły - rozchorował się jego młodszy brat, więc Oskar musiał wyjść sam.

Ataki, których ofiarą padł Oskar były wyjątkowo brutalne i to one sprowokowały mamę do takiej troski o syna. Pierwsza napaść zdarzyła się w grudniu ubiegłego roku. Chłopiec opowiadał, że podszedł do niego obcy mężczyzna, który wyciągnął nóż i zranił go w twarz - miał też powiedzieć coś niezrozumiałego i odejść. Krwawiącemu Oskarowi pomógł pracownik pobliskiej budowy, który wezwał policję i karetkę pogotowia. Po tym zdarzeniu na policzku 15-latka została duża, widoczna blizna. Policja nikogo nie złapała.

Mama Oskara teraz nie ma już pewności, czy rzeczywiście napaść wyglądała tak, jak relacjonował ją syn. - Być może Oskar wiedział, kto go atakuje, jednak nie chciał albo bał się powiedzieć - mówi Milena. Wówczas nikt jednak nie wątpił w słowa Oskara. Nastolatek zawsze dobrze się uczył, nie miał problemów w szkole, nauczyciele byli w stałym kontakcie z rodzicami i nigdy się nie skarżyli. Dopiero dwa miesiące później rodzice zaczęli się poważnie zastanawiać, czy ta napaść była przypadkiem - bo Oskar znów został zraniony.

- Pod koniec stycznia, w porze szkolnego lunchu Oskar znowu został zaatakowany. Tym razem wiemy, że podeszło do niego kilku chłopaków, którzy zaczęli go popychać. Kiedy się przewrócił, jeden z nich dźgnął go nożem w nogę - relacjonuje mama. Oskar trafił do lekarza, jednak policja znów nikogo nie złapała. Podobno widzieli tylko uciekających sprawców. Tym razem Milena przestraszyła się nie na żarty: - Poprosiłam w szkole, żeby Oskar nie mógł wychodzić poza teren nawet w czasie lunchu. Bałam się o niego, nie wiedziałam co się dzieje. Milenę jeszcze bardziej przerażał fakt, że Oskar nie wiedział, kto go zaatakował - a przynajmniej tak twierdził. - Zawsze wydawało mi się, że jesteśmy ze sobą blisko, Oskar jest kochanym dzieckiem, jest między nami dużo ciepła. Nigdy nie sprawiał nam żadnych kłopotów!

Drugi incydent uświadomił Milenie, że być może syn o czymś jej nie mówi. - Oskar utrzymywał, że nic nie wie, że nie ma pojęcia czemu został napadnięty. Ale czy drugi raz to mógł być przypadek? Rodzicom nie udało się wyciągnąć od syna żadnych zwierzeń. Mimo, że od tej pory Oskar raczej nie przebywał w szkole poza zasięgiem wzroku nauczycieli, i tak doszło do kolejnego pobicia. - Syn znowu wylądował w szpitalu w pierwszych dniach marca - dwa tygodnie przed tym, jak zaginął. Wtedy nie wiedzieliśmy co robić. Szkoła i policja wiedziały o tych napaściach, zaczęliśmy odwozić Oskara do szkoły i zabierać go do domu samochodem. Tylko tego jednego dnia nie mogliśmy tego zrobić… Jeszcze dzień przed zaginięciem rozmawialiśmy z Oskarem i próbowaliśmy się dowiedzieć, co się dzieje. Niestety syn milczał.

Dzień zaginięcia

Poranek, w którym rodzina ostatni raz widziała Oskara nie różnił się od innych. Chłopak nie zabrał ze sobą żadnych dodatkowych ubrań, żadnych cennych przedmiotów, miał przy sobie tylko 5 funtów na lunch - jak zwykle. Mimo tego nie pojawił się w szkole i zniknął - jak gdyby uciekł. Mama z przerażeniem stwierdziła, że telefon chłopca został w domu. Następnego dnia rodzice zgłosili się na policję.

- Wiedząc o wszystkim - o napaściach, o tym, że pierwszy raz nie wrócił do domu - policja przez pierwsze dwa tygodnie nie zrobiła nic. Nie wstawili nawet zdjęcia, nie słuchali tego, co mówimy - opowiada Milena - Bardzo się zawiedliśmy i zaczęliśmy sami dzwonić do instytucji, które szukają zaginionych. Wtedy i policja to zrobiła. Mama Oskara narzeka, że od czasu zaginięcia syna nie dostała od funkcjonariuszy żadnych informacji na jego temat - Mówią tylko, że szukają. Nic poza tym, a przecież podaliśmy im tyle informacji. Czujemy się pominięci, nie chcą nam nic powiedzieć.

Rodzice zaczęli więc poszukiwania na własną rękę. Przez trzy tygodnie jeździli po okolicy, rozwieszali plakaty, odwiedzali miejsca, w których Oskar lubił bywać. Milena dodaje, że przepytali wszystkich kolegów i koleżanki, które przychodziły do Oskara - wszyscy twierdzą, że nic nie wiedzą, nie słyszeli, nie mieli kontaktu z Oskarem. - W takim razie dlaczego nikt nie dzwoni na jego telefon? Nie zabrał go ze sobą, ale skąd wiedzą o tym znajomi? Od kiedy Oskar zniknął, nie dostał ani jednego smsa - wątpi mama 15-latka.

Rodzina nie wie, dlaczego Oskar miałby uciekać z własnej woli. Na zbliżającą się Wielkanoc mieli jechać razem do Polski, na co Oskar bardzo się cieszył: - Umawiał się nawet z kuzynem, że się zobaczą. Nie rozumiem tego zniknięcia, ale zaczęliśmy obserwować jego konta na portalach społecznościowych. Rodzice zauważyli, że Oskar ciągle loguje się na swoje profile. Oni też się zalogowali - na Facebooka, którego pozostawił na laptopie siostry. Oskar jednak dobrze o tym wie, więc tylko raz wysłał wiadomość do kolegi. Poprosił o kontakt za pomocą Instagrama. Kolega ma jednak profil, o którym nic nie wiadomo - nie ma imienia, nazwiska, żadnych danych.

Co dalej?

Mama Oskara obawia się, że syn wpadł w kłopoty i dlatego uciekł i gdzieś się ukrywa. Jak to jednak możliwe, aby 15-latek bez pieniędzy ani pracy mógł przeżyć miesiąc? Kto mu pomaga? Czy Oskar robi to z własnej woli? Rodzice dostali informacje, że Oskara widziano w pobliżu domu, na Bethnal Green, w okolicach Bow - wszystkie jednak pochodzą od anonimowych osób, więc nie wiadomo niczego na pewno.

- Boję sie tylko żeby nie wpadł w narkotyki, a to zaczyna być bardzo prawdopodobne bo przecież z czegos musi żyć - mówi Milena.

Rodzina prosi o pomoc każdego, kto mógł widzieć Oskara albo wie cokolwiek, co może pomóc w jego poszukiwaniach. Chłopak jest wysoki, ma 176 cm wzrostu, niebieskie oczy i charakterystyczną bliznę na prawym policzku.

Jeśli cokolwiek wiesz, skontaktuj się z Policją albo z mamą Oskara pod numerem 07494322174. Możesz też przysłać anonimową wiadomość na adres którejś z redakcji: [email protected] lub [email protected]

Jeśli nie możesz pomóc w inny sposób - udostępnij informację o zaginięciu.

Komentarze 7

Sokole
10 206
Sokole 10 206
#120.04.2016, 12:10

Wklejacie artykoly, nie po raz pierwszy, jakby wiekszosc z nas mieszkala i znala Londyn. Musialem googlowac nazwy zeby dowiedziec sie o jakie miasto chodzi.

Nowy target po rozczarowaniu Szkocja?
Jakies nowe koncerty i wystawy w Londynie?

km.k
32 23
km.k 32 23
#220.04.2016, 12:17

Rzecz miała miejsce w stolicy Anglii. Sokole, dziękujemy za zwrócenie uwagi. Co do targetu, Emito.net dedykowane jest Polakom żyjącym w całej Wielkiej Brytanii.

Profil nieaktywny
jozek.
#320.04.2016, 19:10

I znowu ta nieudolna policja,Sie nadaja koce trzepac na trzepaku.

Stirlitz
Edinburgh
1 924
#420.04.2016, 20:29

Niech rodzice opłacą dobrego hakera, skoro ktos loguje sie na konto facebook, to wystarczy namierzyc dokładne miejsce, ew shakowac kamerę i zobaczyć kto uzywa kompa, to wiele by wyjaśniło. Stawiam na to, że chłopak żyje.

Zbychu_zPlebani
7 759
#520.04.2016, 22:23

na poczatek to niech na podpuche mu linka chocby ze stronki https://sniffip.com/pl wysla. moze ip troche nakieruje.

Trucker
125
Trucker 125
#621.04.2016, 07:58

Jozek, tutejsza policja omija imigrantów szerokim lukiem, ot taka polityka bo tak lawiej, a po drugie to amebiozy umyslowe. Zwykly obywatel z ulicy szybciej by rozwiazal sledztwo niz ta cala brytyjska policja. Najwieksze cwaniaczki to sa wtedy, gdy trzeba ci sholowac auto na polskich tablicach. Policja ma narzedzia do hakowania kont na fb itp, ale jak pisalem po co. A nóz jednego imigranta mniej na wyspach. Z nimi jak z polskim urzedem pracy, sa po to abys mógl sobie pomarzyc i miec nadzieje ze cos zrobia w twojej sprawie.

Profil nieaktywny
jozek.
#721.04.2016, 18:19

Dokladnie Trucker.Calkowicie sie z toba zgadzam.Banda kretynow.Nie mowie ze wszyscy kretyni,ale 1,4 to kretyni.