spoko - pan Plichta ma już jakieś nowe pomysły w zanadrzu: http://biznes.interia.pl/wiadomosci...
Miękko się czyta więc wkleję w całości:
"Sprawiedliwość wybiórcza, czyli rower kontra lokata.
w Polsce problem polega na tym, że karanie za drobne, wręcz błahe wykroczenia czy występki jest prostsze. Sprawa Amber Gold wymaga więcej pracy, a w statystykach nie wygląda tak okazale.
Przypadek sprawił, że w na stronach "Gazety" i w serwisie Gazeta.pl w tym samym czasie opisywaliśmy równolegle dwie sprawy. Z jednej strony losy tysięcy rowerzystów skazanych za jazdę pod wypływem alkoholu. Chodzi tu o samą jazdę, a nie spowodowanie wypadu czy kolizji. Prawo wobec nich jest bezwzględnie egzekwowane. Dość wspomnieć, że ok. 5 tys. z nich trafiło za kraty. W tym przypadku policja, sądy, cały wymiar sprawiedliwości były skuteczne, wyroki zapadały szybko. Sprawy były "oczywiste" - nie zastanawiano się nad sensem surowego karania, nad społeczną szkodliwości czynów. Nie zamierzam bronić pijanych rowerzystów, ale podejrzewam, że prawdziwym powodem skutecznej walki z nimi była nie tylko szkodliwość ich działań - podkreślam: nie chodzi o sprawców wypadków. Co zatem innego? Sądzę, że zwalczanie "plagi pijanych rowerzystów" wspaniale wygląda w statystykach - spraw załatwionych i prawomocnie osądzonych. A te statystyki to główne kryteria oceny pracy policjantów i sędziów.
Z drugiej strony mamy opisywaną przez dziennikarzy "Gazety" sprawę Amber Gold - spółki działającej poza kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego, bez gwarancji dla zbieranych od klientów środków na paralokatach. Spółki, której prezes był w przeszłości kilkakrotnie karany, m.in. za przestępstwa związane z działalnością związaną z finansami (wszystkie wyroki w zawieszeniu). Wbrew obowiązującemu prawu pan Plichta został wpisany do sądowego rejestru jako prezes spółki (osoba karana nie może pełnić takiej funkcji). Wbrew zasadom wielokrotnie karany za podobne czyny Plichta dostawał zawsze karę w zawieszeniu. Wbrew obowiązującemu prawu spółka nie udostępniała sprawozdań finansowych. Wreszcie - wykorzystując lukę prawną - zbierała depozyty od osób fizycznych.
W tym przypadku prawo nie zadziałało. Policja, prokuratura i sądy nie wykazały się nadzwyczajną skutecznością, a istniejących przepisów prawa nie zastosowano. I to budzi największy niepokój. W przypadku Amber Gold szkodliwość społeczna działań spółki jest oczywista. Trudno bowiem za nieszkodliwą uznać sytuację, gdy pod oddziałami spółki setki osób czekają na wypłatę swoich pieniędzy. I nie mają żadnej pewności - ile i kiedy uda się odzyskać. Z jednej strony - powiedzmy szczerze - kto inwestował w tak ryzykowny biznes, musiał liczyć się z potencjalnym niebezpieczeństwem. Każdy bowiem musi ponosić konsekwencje swoich działań i szacować ryzyko podejmowanych decyzji. Z drugiej jednak strony, gdyby do opinii publicznej dotarła informacja np. o wykreśleniu z rejestru sądowego prezesa spółki, być może osób, które zainwestowały w ryzykowny biznes, byłoby mniej. Niestety, informacja o wykreśleniu nie dotarła, bo nikt Plichty nie wykreślał. I na tym polega fundamentalny błąd organów państwa. Upraszczając - w sprawie Amber Gold powinny być gorliwe, jak ścigając pijaków na rowerach. Niestety, nie były.
Nie jest to zresztą jedyna sytuacja budząca niepokój. Od lat raporty międzynarodowych organizacji biznesowych jako jedną z barier prowadzenia biznesu w Polsce wskazują złą sytuację wymiaru sprawiedliwości. Konkrety? Ot, choćby jedno z najdłuższych w Europie oczekiwanie na rozstrzyganie sporów sądowych. W Polsce czeka się na wyrok nawet dwa lata. Kilkakrotnie dłużej niż w np. w Niemczech. Długo trwają procedury rejestracji firm i wpisów do rejestrów sądowych. Inny narastający problem to kwestia ściągalności wierzytelności, niska skuteczność egzekucji, sprawność dłużników w ukrywaniu swojego majątku i bezradność wierzycieli, a często także komorników. Kilka tygodni temu media opisywały, jak zadłużony po uszy znany restaurator na kilka dni przed egzekucją należącej do niego nieruchomości przestał być jej właścicielem (a stał się nim jego bardzo bliski krewny). Niestety, w tym przypadku na jakąkolwiek reakcję wymiaru sprawiedliwości trzeba będzie czekać. Zapewne nieruchomość mimo próby wyjęcia spod licytacji i tak posłuży spłacie wierzycieli. Ale do tego momentu miną zapewne lata.
Wszystko to sprawia, że trudno w Polsce prowadzić biznes. Co więcej - w Polsce wymiar sprawiedliwości zbyt często tworzy pozory konsekwencji i zdecydowania. Więc mamy tysiące skazanych za piwko i rower, a z drugiej strony tysiące pokrzywdzonych bezkarnymi działaniami Amber Gold. I nie chodzi o to, by winę za ten stan rzeczy podzielić między sądy, prokuraturę i policję. Chodzi o fundamentalne podejście do prawa. O rozróżnianie spraw błahych od poważnych. I zajmowanie się w pierwszej kolejności tymi poważnymi. Można powiedzieć, że podatnicy nie oczekują zamykania w zakładach karnych alimenciarzy, rowerzystów po trzech piwach, czy małolatów z 2 g trawki. Oczekują zaś, że państwo przynajmniej ostrzeże ich przed nadużyciami, wyłudzeniami, nieuczciwymi praktykami stosowanymi na rynku. A gdy taki "spryt" okaże się zwykłym przestępstwem, szybko i sprawnie osądzi sprawcę i pozwoli w miarę szybko i skutecznie dochodzić swoich roszczeń. W USA też powstają piramidy finansowe i dochodzi do nadużyć. Chodzi jednak o to, że tam sprawcy przekrętów błyskawicznie trafiają do zakładów karnych, a z ich majątków zaspokaja się wierzycieli. Jednak w Polsce problem polega na tym, że karanie za drobne, wręcz błahe wykroczenia czy występki jest prostsze. Sprawa Amber Gold wymaga więcej pracy, a w statystykach nie wygląda tak okazale. A rozwiązanie sprawy zatorów płatniczych w statystykach byłoby w ogóle niewidoczne. I być może dlatego na wyrok w sprawie gospodarczej w Polsce czeka się dwa lata..."
Czy polacy zawsze beda sie dawac nabierac na kredyty argentynskie, piramidy finansowe itp? Co jest przyczyna ze polak za dodatkowy procent da sie pokroic na trzesace plasterki?
http://www.tvn24.pl/amber-gold-wcia...