Pamiętam, jak jeszcze trzy-cztery lata po wydaniu kurzyła się na wystawie muzycznej księgarni. Okładka od Pągowskiego nie wzbudzała zainteresowania, a cena odstraszała - płyta wydana w 1984 roku kosztowała 650 zł, czyli tyle, ile rozchwytywane licencje Tonpressu: Depeche Mode czy New Order. Płytę wydał prywatny Arston, na samym początku swojej działalności wydawniczej, możliwe że za granulat czy papier na okładki musieli płacić w twardej walucie, co mocno windowało cenę. W internetach piszą, że zespół zabiła ówczesna "linia programowa", czyli "polska młodzież śpiewa polskie piosenki", a Savana dobrze brzmiała po angielsku.
W 2015 roku wydano reedycję nieznanego w sumie albumu, parę osób napisało parę ciepłych recenzji, i wreszcie ktoś wrzucił album na Youtube.
W internetach piszą, że to takie Genesis, Dire Straits, Camel, Wishbone Ash... Jest rock, jest trochę progresywnie. Do czegokolwiek by nie porównać, trzeba przyznać, że w 1984 roku latach niewielu wykonawców w Polsce tak brzmiało, a jeszcze mniej potrafiło zabrzmieć tak w studio. Panowie są bezbłędni technicznie, piłuję tę płytę w całości od kilku dni, i nawet nie znalazłem czasu, żeby ją tutaj wrzucić. Świetna rzecz, chociaż bez hiciorów. Jeżeli ktoś lubi takie klimaty, polecam odsłuchanie całej playlisty. Dwa zabłąkane tam utwory w języku polskim to nagrane przez zespół nieco później, bonus tracki z reedycji. Po polsku zespół brzmi jakoś takoś nijakoś. Oryginalnie płyta zawiera osiem utworów, wszystkie wyśpiewane po angielsku.
Zacznę od "Savana Dire Straits". ;) Tak się grało czterdzieści lat temu, za PRL-u, w Trójmieście.
Przepraszam, że od razu trzy. Naprawdę wrzuciłem pierwsze z brzegu, jak leci, z playlisty na Youtube.
Karol, proszę, wywal to z ograniczonego omikrona:
http://www.emito.net/artykuly/anglia_znosi_ograniczenia_zwiazane_z_omikr...
bo mi się jepło.
"Delirium, nauka picia wina u Ciebie to jak wtórny analfabetyzm, weź to rzuć to… niech Ci nie będzie wszystko jedno."
Nie rzucę, bo nie jest mi wszystko jedno. :P W sumie to proste: nalewasz-przechylasz- wypijasz. Kaażdy goopi tak potrafi, nawet ja. :P Umię w wino. :]
Nie ubzdryngalam się, uznałem, że pasuje mi do image'u. ;P Takie postanowienie, nawet nie noworoczne, a świąteczne, że bede Wino pił.
Na winie nie znam się ani w szczególe, ani w ogóle, każde zakupy to niespodzianka. Lubię niespodzianki. Myślisz, że powinienem wziąć kilka dodatkowych dni wolnego, aby sprawiać je sobie jak najczęściej? ;p
Niewazne czy komp, iPOD, wieza, magnetofon Kasprzak, 'gramofon' Balbinka...
Wazne co kręci sie u Was właśnie TERAZ :D
i tak np. u mnie
płytka
dEUS - Pocket Revolution