Wielu rodziców ma. Generalnie rada jest taka - nie naciskać, nie zwracać na to uwagi, póki je to co je, nie ma anemii i funkcjonuje normalnie to zostawic, bo gorsze rzeczy moga sie stac. Jak miałam stresa, że moje nie chca próbować to mnie raczono opwiescią o kuzynie, który przez dwa lata jakdł chleb z masłem i miodem i nic więcej (i zyje). Trochę masakra, ale nie jest wcale trudno wpedzić dziecko w gorsze problemy.
Natomiast czego mozna spróbowac, ale bez nacisków - bardziej w formie zabawy - wspólnego przygotowywania potraw, czterolatek może np. umyć jakis owoc czy ułozyć cos na talerzu. Czasami ludzie sie bawią w układanie róznych wzorów mających zachęcić dziecko do jedzenia (stad w sprzedaży szynka czy ser w kształcie misia). Jedzenie wspólne z innymi dziecmi tez pomaga - np. w szkole moje jadają to, czego w domu nie tkną.
Calkowicie zgadzam sie z kijevna :) nikt sie na ogol nie boi jedzenia... chyba, ze na czlowieka patrzy z talerza :D dzieciory czesto wybieraja: a) co znaja i lubia (btw, podobno trzeba zjesc cos kilkanascie razy, zeby mozg uznal to za 'jadalne' ;)), b) co jedza koledzy, wydajac ohy i ahy ;)
Do tego, co juz kijevna napisala, dolozylabym jedynie, zebyscie sie nie poddawali (moje mlode focha maja np. na brokuly przez 3 tygodnie, po czym nagle wpieprzaja miche tego cuda). I mozna jeszcze probowac podawac to w innej formie (blendowane/surowe/pieczone/z czyms/samo/pokrojone/w calosci/...)
Przezyje :) dorosli tez nie przepadaja za wszystkim, co smakuje innym doroslym; i nikt nie obwinia ich o strach przed zarciem ;)
U mnie to samo.Moze piec potraw w jadlospisie.Reszta jest traktowana przez mojego czterolatka jak trucizna.Probowalam roznych sposobow. Ukladanie zwierzatek, aut i takie tam z jedzenia, zakopywanie miesa pod ziemniakami, wmawianie ze ta parowka to marchewka tylko bez nawozu, rozdrabnianie, prosby, grozby i przekupywanie i rozne inne sposoby
No nie da rady.Ale je inne wartosciowe produkty, lubi warzywa i owoce jako przekaski.
Cukier ograniczam do minimun. Ma swoich 3-4 stale potrawy i za zadne skarby nie chce nawet jezykiem spróbowac czegos nowego. Caly tydzien to spagetti, mielony, schabowy i parowki. Zupy warzywne jak sam jej robie to z wieeelka niechecia.
Raff. Tez mi sie wydaje ze to ma podloze psychologiczne..
Tak to z dziecmi jest.Te potrawy ktore wymieniles to I tak calkiem bogaty jadlospis.Odradzam jakakolwiek formy nacisku.Jedzenie ma sie kojarzyc z przyjemnoscia jak wszystkie podstawowe potrzeby. Ja Nadal pamietam jak ojciec zmuszal mnie do jedzenia znienawidzonych przeze mnie potraw. Natomiast Moje ulubione jedzenie z dziecinstwa to chleb z maslem I musztarda.
detektor - jak chcesz to skontaktuj sie z ta panią: http://www.emito.net/katalog_firm/psychologia_i_psychoterapia_dla_dzieci...
Specjalizuje sie w pomocy dzieciom, może Ci coś podopowie, czy jest sens na tym etapie się tym zajmować, ewentualnie co zrobić.
Witam. Moja 4 letnia córka ma problem z próbowaniem nowych potraw. Jej menu jest ograniczone do kilku dan. Czy mial juz ktos z Was taki problem i jak sobie z nim poradziliscie.